3 lata później
Nie wróciłam do Japonii. Tak jak napisałam w liście do Madary zostałam w Anglii i wynajmowałam z dziewczynami mieszkanie obok klubu z którego po kilku tygodniach zrobili restauracje w której się zatrudniłam.
Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym wrócić do baletu. Naruto gdy dowiedział się o wszystkim od Kiby przyleciał tu i próbował namówić mnie na powrót jednak nie uległam a on po jakimś czasie wrócił do Japonii.
Rodzice byli bardzo smutni, że nie chciałam wrócić. Tato nawet kilka razy przyjechał próbując mnie namówić na powrót, ale tak jak to było wcześniej z Naruto nie uległam.
Mieszkanie było idealne dla nas. Były w nim trzy dość duże sypialnie, spora kuchnia, łazienka i salon. Dogadywałyśmy się świetnie chodź przyznaję, że z początku Ino i Sakura się strasznie kłóciły.
Na szczęście z czasem im przeszło i zaczęły się dogadywać. Miesiąc po zamknięciu Madary w więzieniu zorientowałam się, że coś jest ze mną nie tak. Nie czułam się zbyt dobrze więc udałam się do lekarza.
Jego diagnoza była dla mnie totalnym szokiem. Ciąża. Zaszłam w ciąże. Byłam totalnie przerażona. Gdy wróciłam tamtego dnia do domu zamknęłam się w pokoju i płakałam do rana.
Ino i Sakura na zmianę próbowały mnie nakłonić żebym otworzyła drzwi i powiedziała co się stało. Gdy w końcu się uspokoiłam i otworzyłam drzwi siadłam na podłodze w salonie i powiedziałam im, że jestem w ciąży. Prosiły mnie żebym się nie załamywała. Obiecały, że mi pomogą.
I pomagają cały czas. Nigdy mi przez głowę nie przeszło, że znajdę takie wspaniałe przyjaciółki. Gdy dowiedziałam się o ciąży chciałam powiedzieć to Madarze. Chodziłam do więzienia kilka razy w miesiącu jednak strażnicy za każdym razem mnie odsyłali z tą samą śpiewką:
"Madara Uchicha nie przyjmuje gości" więc gdy na świat przyszedł nasz cudowny synek, któremu dałam imię Yami, przestałam próbować.
Rodzicom powiedziałam, że po tym jak zamieszkałam z dziewczynami zabawiłam się ja jednej imprezie i wpadłam nawet nie wiedząc z kim.
Nie chciałam im mówić prawdy. Nie chciałam żeby wiedzieli, że zakochałam się i zaszłam w ciąże z właścicielem burdelu do którego mnie uprowadzono. Stwierdziłam że tak będzie lepiej.
Tato z początku był wściekły. Ciągle dzwonił i powtarzał mi jak mogłam być tak nie odpowiedzialna i lekkomyślna. Z czasem jednak się oswoił z myślą, że zostanie dziadkiem.
Właśnie położyłam Yamiego do łóżeczka i dałam butelkę z kaszką. Stanęłam pod ścianą i patrzyłam jak mój, już dwu letni synek, ciągnie butle z zamkniętymi już oczkami. Westchnęłam cicho i podeszłam wolnym krokiem do okna spoglądając w błyszczące gwiazdy.
-Czy kiedykolwiek do mnie wrócisz? -Mruknęłam cicho i zagryzłam wargę próbując się nie rozpłakać. Usłyszałam cichutkie pukanie w drewniane drzwi od mojego pokoju podeszłam do nich i delikatnie nacisnęłam na klamkę.
-Yami już śpi? -Zapytała Sakura stojąca przed drzwiami a ja skinęłam głową.
-Wypożyczyłam film Ino szykuje popcorn i robimy sobie seans filmowy piszesz się? -Zapytała uśmiechnięta. Ja nie wiem jak ona to tak dobrze znosi. Sasuke też nie pozwolił jej odwiedzać go w więzieniu i to samo było z Itachim i Ino.
-Nie wiem po co się jej pytasz, po prostu złap ją za fraki i zaciągnij do salonu. -Powiedziała Ino wychodząc z kuchni z ogromną miską popcornu.
-Jakoś chyba nie mam ochoty. -Mruknęłam opierając się o framugę.
-Nie przyjmuje odmowy. -Powiedziała dobitnie i wciskając Sakurze miskę z białymi kulkami złapała mnie za nadgarstek i zaczęła ciągnąc do salonu.
Nie chcąc się kłócić powłóczyłam za nią nogami. Klapnęłam na dużej narożnej kanapie i podciągnęłam kolana pod brodę. Chwilę po tym Sakura i Ino już siedziały obok mnie włączając film. Po chwili jednak przeszkodził nam dzwonek do drzwi.
-Otworzę. -Mruknęła niezadowolona Sakura a Ino spauzowała film.
-O Kami nie wierzę! -Usłyszałyśmy z przedpokoju głos Sakury.
-Ino chodź szybko! -Nie wiedząc o co chodzi blondynka złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą do przedpokoju a to co zobaczyła odebrało jej mowę.
W drzwiach stał Itachi. Trochę wychudzony i blady Itachi Uchicha. W jego oczach błyszczały iskierki szczęścia na widok ukochanej, jednak Ino nie wyglądała na szczęśliwą.
W jej oczach zabłyszczały łzy. Usta zacisnęły się w wąską linię i z zaciśniętymi pięściami zaczęła do niego podchodzić.
-Nie pozwalasz mi przychodzić do więzienia nie odpisujesz na listy a po trzech latach zjawiasz się tu i na co niby liczysz!? -Mówiła Ino przez zaciśnięte zęby raz po raz uderzając go zaciśniętymi piąstkami w klatę.
Zauważyłam smutek na twarzy mężczyzny który gdy dziewczyna tylko skończyła mówić objął ją mocno rękami. Usłyszeliśmy szloch dziewczyny.
-Och Kami jak ja Tęskniłam.
-Wiem Ino, wiem. Ja też. -Odezwał się w końcu Itachi. Nagle usłyszeliśmy płacz dziecka. Itachi zrobił wielkie oczy a ja szybko schowałam się w swoim pokoju i wzięłam na ręce Yami'ego który momentalnie ucichł uśmiechając się do mnie.
Stanęłam przy uchylonych drzwiach słuchając o czym rozmawiają.
-Hinata ma dziecko? -Usłyszałam zdziwiony głos Itachiego.
-Tak. Ma syna. -powiedziała Sakura niezbyt przyjemnym głosem.
-Ma kogoś?
-Nie ma. -Powiedziała Haruno.
-Czy ono... -Zaczął mężczyzna, ale chyba nie wiedział jak ma to ubrać w słowa bo zamilkł.
-To dziecko Madary o którym nawet nie bo jest zbyt wielkim tchórzem, żeby porozmawiać z kimś komu mówił, że niby kocha. -Jeszcze nigdy nie słyszałam z ust Sakury tyle jadu. Itachi westchnął.
-Przepraszam cię Ino myślałem, że tak będzie lepiej. Wszyscy tak myśleliśmy. -Powiedział a Sakura, znając ją, wcięła się w słowo Ino.
-Myślisz, że głupie przepraszam wystarczy? Zachowaliście się jak byśmy to my były winne. Porwaliście nas zmuszali sam wiesz do czego, rozkochali w sobie a potem porzucili jak zużyte zabawki nie dając nawet możliwości rozmowy! -Sakura prawie krzyczała.
-Nienawidzę was za to coście nam zrobili! -Krzyknęła i trzasnęła drzwiami do swojego pokoju. Yami leżąc na moim ramieniu znowu zasnął mimo wrzasków.
-Ino wiem, że to było głupie, ale każdy z nas myślał, że tak będzie wam lepiej wszystko sobie poukładać, że znajdziecie sobie normalnych mężczyzn bez kryminalnej przeszłości. -Mówił Itachi smutnym głosem.
-A tym czasem wszystkie zatraciłyśmy się w przeszłości... -Powiedziałam wychylając się zza drzwi i patrząc prosto w czarne oczy Itachiego. Spojrzał na chłopca leżącego na moim ramieniu i milczał nie wiedząc co powiedzieć.
-Dlaczego tu jesteś? Skoro chciałeś żebym sobie ułożyła życie z kimś innym, dlaczego tu przyszedłeś? -Zapytała Ino.
-Sam nie wiem chciałem sprawdzić czy wszystko dobrze.
-A Sasuke i Madara nie chcieli? -Zapytałam czując jak w oczach zbierają mi się łzy. Itachi nie odpowiedział.
-Możesz mu powiedzieć, że to co obiecywałam w liście to prawda, że dalej czekam... -Jęknęłam cicho czując mokre krople na policzkach.
-Zawsze będę... Będziemy czekać... -Dłużej już nie wytrzymałam, obróciłam się i zamknęłam w swoim pokoju.
Położyłam Yamiego do łóżeczka a ja siadłam pod ścianą i przepłakałam całą noc.
~ * ~
#MADARA#
Poczułem chłodny wiatr i uśmiechnąłem się do siebie.
-Wolność. -Powiedziałem zadowolony.
-I co teraz zrobimy? -Usłyszałem Młodszego z braci i spojrzałem na nich.
-Nie wiem jak wy, ale ja muszę się z nią spotkać. -Powiedział Itachi a mnie przeszły dreszcze jednak nie dałem po sobie tego poznać.
-Ja chyba muszę się najpierw oswoić z wolnością. -Powiedział Sasuke. Itachi tylko westchnął kręcąc głową.
-Myślę, że źle robisz braciszku, ale to twój wybór. A ty Madara? -Zapytał a ja spojrzałem w ciemniejące niebo na którym pojawiały się pierwsze gwiazdy.
-Chyba też sobie dziś odpuszczę. Zarezerwuję dla nas jakiś hotel na noc. -Powiedziałem i bez słowa ruszyłem przed siebie a za moment skręciłem w lewo znikając im z oczu.
Prawie od razu złapałem taksówkę i poprosiłem żeby mnie zawiózł pod najbliższy hotel i poczekał. Zarezerwowałem trzy jednoosobowe pokoje obok siebie i wróciłem do taksówki która zawiozła mnie pod mój stary klub.
Chociaż teraz to bardziej odpowiadało określenie restauracja. Właśnie wyszedł z niej Itachi. Pewnie szedł tu na nogach dlatego dopiero stamtąd wychodzi. Przeszło mi przez głowę.
Skierował się do domku obok a po chwili wszedł do środka. Siedziałem w tej taksówce dość długo wpatrując się w drzwi za którymi zniknął Itachi.
Kierowca zaczął się jednak denerwować więc odpuściłem czekanie i kazałem zabrać się znów do hotelu. Zapłaciłem facetowi i poszedłem do swojego tymczasowego lokum. Położyłem się na wygodnym łóżku i prawie od razu zasnąłem.
Obudziło mnie pukanie do drzwi. A raczej walenie mógłbym nawet powiedzieć. Niechętnie się zwlekłem z łóżka i otworzyłem drzwi a moim oczom ukazał się Itachi.
Nieproszony wszedł do środka więc chcąc nie chcąc zamknąłem za nim drzwi po czym walnąłem się z powrotem na łóżko zasłaniając ręką oczy przed pierwszymi promieniami słońca.
-Jak tam randka? -Zapytałem z kpiną w głosie. Chłopak prychnął siadając w fotelu.
-Madara to nie są przelewki musisz do niej iść. Ona cię potrzebuje. -Powiedział na co tym razem ja prychnąłem.
-Co tak ci powiedziała?
-Nie musiała Madara nic mówić, widziałem na własne oczy. Potrzebuje cię i to bardzo. -Nie odezwałem się.
-Prosiła żebym ci przekazał tylko, że to co pisała w liście jest prawdą, że zawsze będzie czekać. Obydwoje będą. -Spojrzałem na niego spod byka. O kiego grzyba ci teraz chodzi?
-Jakie obydwoje kurwa? Coś ci się chyba pomieszało. -Warknąłem zły wstając i otwierając okno.
-Madara ona ma dziecko. Urodziła ci syna. -Powiedział dobitnie, wyraźnie akcentując trzy ostatnie słowa.
-Co? -Tylko tyle udało mi się z siebie wydusić. Nie mogłem uwierzyć w to co do mnie mówi.
-Przecież to nie możliwe.
-A jednak... Rozmawiałem z Ino przez całą noc, ona nie może się pozbierać nigdzie nie wychodzi zamyka się sama w pokoju myślałem, że Ino przesadza, ale praktycznie przez całą noc słyszałem jak płacze w pokoju obok. -Zacisnąłem pięści.
Byłem zły na siebie. Przez ponad pół roku przychodziła co parę dni prosząc o rozmowę, ale ja jej na to nie pozwalałem któregoś dnia po prostu nie przyszła a ja pomyślałem, że w końcu sobie kogoś znalazła. Szkoda, że tak bardzo się pomyliłem. Wstałem i zacząłem się ubierać.
-Spadaj stąd wychodzę. -Warknąłem i wziąłem telefon dzwoniąc po taksówkę. Itachi westchnął i wyszedł bez słowa.
Zamówiłem taksówkę wziąłem portfel zamknąłem drzwi i wyszedłem z budynku. Wsiadłem do taksówki i podałem adres a po piętnastu minutach zapłaciłem i wysiadłem przed moim starym klubem.
Patrzyłem chwilę w okna mając nadzieję, że może zobaczę Hinatę niestety tak się nie stało. Spojrzałem na zegarek była 8:24
-To Itachi trochę u Ino posiedział jeśli od razu od niej przyszedł do mnie. -Mruknąłem pod nosem. Westchnąłem cicho i podszedłem do drzwi. Niepewnie wcisnąłem dzwonek a już po chwili w drzwiach stanęła blondynka.
-O to ty. -Powiedziała zdziwiona a ja kiwnąłem głową.
-Jest w domu? -Zapytałem zaglądając jej za plecy.
-Jest, ale prawie całą noc słyszałam, że płacze więc pewnie jeszcze śpi, ale wejdź, tam jest jej pokój. -Powiedziała z delikatnym uśmiechem i wskazała jedne z jasno brązowych drzwi.
Skinąłem głową w podziękowaniu i cicho wszedłem do pokoju który wskazała mi Ino. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to dziecięce łóżeczko. Zaraz obok niego stało większe łóżko w którym byłem pewny, że znajdę Hinatę jednak tak nie było.
Siedziała na podłodze obok łóżeczka, głowę miała opartą na kolanach a wokoło walało się mnóstwo mokrych chusteczek. Podszedłem do niej i delikatnie podniosłem. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Przez chwilę patrzyłem na jej bladą twarz i podpuchnięte oczy.
Patrzyłem na nią dopóki nie usłyszałem szelestu za plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem czarne małe oczka wpatrzone we mnie. Przez chwile chłopiec na mnie patrzył w ciszy a ja nie wiedziałem co zrobić więc też na niego patrzyłem.
Nagle wystawił rączki w moim kierunku a ja wyciągnąłem go z łóżeczka i po cichu wyszedłem z pokoju.
Rozglądnąłem się zastanawiając się gdzie może być Ino. Chłopiec wyciągnął rączkę w stronę jednych drzwi.
-Am am... -Powiedział a ja się uśmiechnąłem sam nie wiedząc czemu i przeszedłem przez drzwi które pokazał. W środku krzątała się Ino która spojrzała na mnie gdy wszedłem do pomieszczenia.
-Spała na podłodze. Przeniosłem ją do łóżka pomyślałem, że się nim zajmę żeby mogła się wyspać. -Dziewczyna tylko kiwnęła głową i podeszła do mnie.
-Daj mi go przebiorę mu pieluszkę a ty zrób mleko. Jest w tamtej szafce. -Powiedziała i z moim synem na rękach wyszła z pomieszczenia.
Wyjąłem z wskazanej przez dziewczynę szafki pudełko i zacząłem czytać instrukcje a gdy akurat skończyłem szykować mleko do kuchni weszła blondynka. Posadziła małego w specjalnym krzesełku dla dzieci i spojrzała na mnie.
-Nie wiem kiedy Hinata się obudzi a ja muszę wyjść do pracy. -Zaczęła mówić podchodząc do lodówki z której wyjęła mały słoiczek.
-Gdyby spała dłużej daj mu to o dwunastej. -Kiwnąłem głową, że rozumiem i w tej chwili do kuchni wpadła Sakura.
-Kuźwa spóźnię się. Znowu się spu... Co on tu robi!?
-Nie krzycz. -Skarciła ją Ino.
-Itachi mu o wszystkim powiedział i od razu przyszedł. Hinata śpi więc się zajmie trochę Yamim.
-A niech mu włos z głowy spadnie to przyrzekam, że osobiście cię poćwiartuję. -Warknęła przez zęby.
-Spokojnie. Nie zrobiłbym krzywdy własnemu synowi. -Powiedziałem i zdałem sobie sprawę jak dziwnie to brzmi w moich ustach. Sakura wyjęła z lodówki jakieś pudełko i bez słowa wyszła.
-Liczę, że sobie poradzisz. -Powiedziała niepewnie Ino.
-Spokojnie to mój syn zajmę się nim. -Powiedziałem patrząc na malucha bawiącego się sznureczkiem od poduszki która była przywiązana do siedzonka.
-No dobrze. To cześć. -Powiedziała i wyszła a ja wziąłem miseczkę z mlekiem które zrobiłem i siadłem naprzeciwko niego żeby go nakarmić.
Zjadł dość szybko więc wyjąłem go z krzesełka i poszliśmy do pokoju gościnnego gdzie w rogu zauważyłem duże pudło z zabawkami. Wysypałem część z nich na dywan i siadłem obok patrząc jak mały się bawi.
~*~*~*~*~*~
Wielkimi krokami zbliżamy się do końca ^^
Dajcie znać czy wam się podoba ^^ (2199 słów)
Bayo:*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top