ROZDZIAŁ 20
Przez trzy kolejne dni Hidan nie wychodził z domu. Nie jadł, nie spał. Staraliśmy się go jakoś pocieszyć, przychodziliśmy do niego na zmianę, każdy z zespołu próbował z nim być, ale nic nie pomagało.
Z Hinatą nie było lepiej siedziała ciągle przy biurku pisząc. Czasem brała gitarę i chwilę coś grała po czym znów brała długopis w rękę. Nie chciała z nikim rozmawiać a w nocy słyszałem jak płacze do poduszki, ale nie potrafiłem jej pomóc.
Gdy trzeciego dnia po śmierci Utau jej matka wysłała wiadomość o pogrzebie, Hinata ubrała się i zeszła na dół gdzie szykowałem obiad.
-Wychodzę. -Powiedziała tylko, ubierając buty a ja spojrzałem na nią niepewnie.
-Gdzie idziesz maleńka? -Zapytałem podchodząc do niej. Chciałem ją złapać w pasie, ale zwinnie mnie wyminęła.
-Do Hidana. -Powiedziała po czym bez żadnych dodatkowych wyjaśnień wyszła z domu. Westchnąłem cicho patrząc przez okno jak się oddala ściskając w dłoniach jakieś kartki.
Gdy zapukałam do drzwi mieszkania chłopaka mojej przyjaciółki, nie byłam pewna czy dobrze robię. Domyślałam się, że jest w rozsypce, ale ja też byłam, jednak chciałam spełnić ostatnią prośbę Utau i chciałam żeby on mi w tym pomógł. Drzwi otworzył mi Sasori.
-Cześć. -Mruknęłam niepewnie.
-Cześć. Nie wiedziałem, że przyjdziesz myślałem, że ma przyjść Konan za jakąś godzinę. -Powiedział przepuszczając mnie w drzwiach.
-Bo to jest nie planowane, ale musiałam się z nim zobaczyć. Możesz nas zostawić samych? -Zapytałam bawiąc się zwiniętymi w dłoni kartkami.
-Jasne. A ty... Jak się czujesz? -Zapytał ubierając buty. Wzruszyłam tylko ramionami. Czułam się okropnie. Przecież straciłam przyjaciółkę, ale to nie był czas na takie rozmowy. Chłopak westchnął cicho i mnie objął po przyjacielsku.
-Będzie dobrze. -Powiedział a ja miałam ochotę prychnąć, ale jakoś się powstrzymałam. Skinęłam tylko głową a chłopak wyszedł z mieszkania. Zamknęłam drzwi i ruszyłam do sypialni Hidana.
Siedział na parapecie wpatrując się w dal. Jego włosy zwykle gładko zaczesane do tyłu teraz opadały mu na twarz. Na jego policzkach dało się dostrzec stare smugi po łzach. Serce mi się ścisnęło domyślając się jaki okropny ból może czuć w tej chwili.
W ogóle nie zwrócił uwagi na to, że weszłam do środka. Rozejrzałam się po pokoju i wypatrzyłam gitarę leżącą na podłodze między brudnymi ciuchami. Wzięłam ją i podeszłam do niego wciskając mu ją w ręce.
-Nie mam ochoty grać. -Mruknął pod nosem próbując odłożyć gitarę, ale mu na to nie pozwoliłam.
-Wiem. A ja nie mam ochoty śpiewać, ale to zrobię bo mnie o to poprosiła gdy umierała. Wiem, że jest ci ciężko. Mi też, ale ona mnie poprosiła i mam zamiar to do cholery zrobić właśnie z tobą bo byłeś jej najbliższą osobą i tego właśnie by chciała. -Czułam jak każde kolejne słowo które wypowiadam jest głośniejsze a moje ciało dygocze, próbując opanować emocje.
Czułam ten cholerny potok łez na moich policzkach którego nie mogłam opanować. Hidan wstał i objął mnie a ja poczułam jak na moją bluzkę kapią jego łzy. Też go objęłam próbując w jakiś sposób załagodzić jego ból chociaż wiedziałam, że nie pomoże to zbyt wiele. Po chwili odsunął się ode mnie wycierając mokre policzki.
-Dobrze zagram. Dla niej. Żeby pokazać jak bardzo ją kocham. -Powiedział a ja skinęłam głową podając mu kartkę z nutami.
Stałam nad jej trumną a po policzkach lały mi się łzy. Trumna była wypełniona w środku kwiatami. Wyglądała jakby leżała na łące pełnej kolorowych kwiatów. Z jednej mojej strony stała matka dziewczyny a z drugiej Madara. Obok Uchihy stał Hidan usilnie powstrzymujący łzy za co go podziwiałam bo moje w ogóle nie chciały przestać lecieć.
-Czy ktoś chciałby coś powiedzieć? -Zapytał stary ksiądz prowadzący ceremonię a ja rozglądnęłam się po zgromadzonych po czym widząc, że nikt się nie kwapił do powiedzenia czegokolwiek ruszyłam w jego stronę. Podał mi mikrofon a ja złapałam go trzęsącą się dłonią.
-Utau była dla mnie najbliższą przyjaciółką. Pojawiła się w najtrudniejszym momencie mojego życia i nie pozwoliła się poddać. Była najwspanialszą osobą jaką dane mi było poznać. Gdy leżała w szpitalu czując, że zbliża się do końca poprosiła mnie żebym zaśpiewała dla niej na jej pogrzebie i to zamierzam teraz zrobić. Uta to dla ciebie. -Wytarłam mokre policzki i wzięłam głęboki oddech. Skinęłam głową Hidanowi a on zaczął grać.
Hej tam
Gdzie jesteś?
Zostawiłaś mnie tutaj
tak niespodziewanie.
Zmieniłaś moje życie.
Mam nadzieję, że wiesz
ponieważ teraz
jestem taka zagubiona,
taka bezbronna.
W mgnieniu oka.
Nie mogłam nawet się pożegnać!
Jak spadająca gwiazda
lecąca poprzez pokój.
Tak szybko, tak daleko!
Odeszłaś zbyt szybko.
Byłaś częścią mnie,
bez Ciebie już nigdy
nie będę taka sama.
Odeszłaś zbyt szybko...
Zawsze tu byłaś,
jak lśniące światło
w najciemniejszych dniach.
Byłaś tu by mnie prowadzić.
Oh, jak mi ciebie brak!
Chciałabym, byś mogła zobaczyć
jak wiele wspomnień o tobie
zawsze będzie we mnie!
W mgnieniu oka!
Nie mogłam nawet się pożegnać!
Jak spadająca gwiazda
lecąca poprzez pokój.
Tak szybko, tak daleko!
Odeszłaś zbyt szybko!
Byłaś częścią mnie,
bez ciebie już nigdy
nie będę taka sama.
Odeszłaś zbyt szybko.
Lśnij, lśnij!
Ku lepszemu miejscu!
Lśnij, lśnij!
Już nigdy nie będzie tak samo!
Jak spadająca gwiazda
lecąca poprzez pokój.
Tak szybko, tak daleko!
Odeszłaś zbyt szybko!
Byłaś częścią mnie,
bez ciebie już nigdy
nie będę taka sama.
Odeszłaś zbyt szybko...
~*~*~*~*~*~
Robaczki kochane!
Na tym kończę to opowiadanie...
Mam jeszcze kruciutki epilog który postaram się wstawić jutro.
Czuję, że niektórych z Was zawiodłam, że oczekiwaliście czegoś innego, ale to nie moja wina zażalenia proszę składać do pani Weny XD
Dziękuję, że byliście ze mną przez cały ten czas ^.^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top