7
***
Zaciekle klikałem w klawiaturę, wypisując kolejne słowa, które układały się w logiczne zdania. Było lepiej niż ostatnio. Miałem już zarysy mojej opowieści, wiedziałem, jak chcę potoczyć akcje i co musi się wydarzyć, by całość miała sens. Pozostało tylko, jak to mówią ,,przelać to wszystko na papier". Choć w moim przypadku był to plik na ekranie komputera.
W mojej pracowni oprócz mnie był także Kaveh. Blondyn rozłożył się ze swoim sprzętem przy wolnym stoliku i popadł we własny amok twórczy. Obaj uznaliśmy, że lepiej będzie pracować "blisko siebie". Ja będę mógł zawsze zapytać o jego odczucia, a on może skonsultować się ze mną w kwestii ilustracji na jej wczesnym etapie. Ogólnie nie przeszkadzaliśmy sobie. Każdy był pochłonięty swoją pracą i nie zadawał zbyt wielu zbędnych pytań.
Tego dnia, gdy zdecydowałem się na styl ilustracji, zadzwoniłem do Cyrusa. Podzieliłem się z nim dobrą wiadomością, że będę kontynuował współpracę z blondynem. Cieszył się jak dziecko. W ciągu najbliższego tygodnia miałem mu wysłać pierwsze strony opowieści do wglądu oraz ilustracje do rozdziałów. Tak się złożyło, że dziś jest ten dzień.
Kątem oka widziałem, jak Kaveh powoli kończy kolorować swoje dzieło na tablecie graficznym. W przeciwieństwie do niego mi było daleko do końca. Ugrzązłem. Musiałem się skonsultować z blondynem, inaczej nie ruszę dalej. Ale widząc, jak pracuje... Nie mam serca mu przerywać. Przynajmniej do pięciu minut.
- Wywiercisz zaraz we mnie dziurę. - westchnął, odkładając rysik. - O co chodzi?
- Potrzebuję Twojej pomocy. - oparłem się wygodnie o fotel. - Jak wyglądają u Was sprawy intymne?
- Żartujesz sobie ze mnie? - uniósł brew. - Jak mają wyglądać?
- Nie wiem, dlatego Cię pytam. - założyłem ręce na piersi. - Całowanie, trzymanie za ręce, randki, seks, o takie rzeczy mi chodzi.
- Związek mężczyzn nie różni się niczym szczególnym od związku między kobietą i mężczyzną. Może oprócz seksu, tutaj mamy mniejsze pole do popisu. Ale poza tym robimy wszystko tak, jak inni. - odwrócił głowę. - To, że jestem gejem, nie znaczy, że jestem innym człowiekiem od reszty ludzi.
Miałem durne wrażenie, że moje pytanie mogło go urazić.
Nie miałem go za innego. Zwyczajnie byłem ciekawy, czy czymś się różni randkowanie osób o tej samej płci. Z góry zakładałem, że nie ma znaczących różnic, ale może było coś, czego nie brałem pod uwagę.
- Nie chciałem Cię urazić. - podrapałem się po karku. - Zastanawiałem się tylko, czy może jest jakaś różnica.
- Chcesz się przekonać, że nie ma? - Kaveh wstał i podszedł do mnie, stając naprzeciw.
- Co ty chcesz zro...?
- Całowałeś się kiedyś z kobietą? - przerwał mi zdenerwowany. Mógłbym przysiąc, że żyłka na jego czole zaraz wybuchnie.
- No tak. Ale nie rozumiem, jakie ma to...
- Zamknij oczy. - powiedział stanowczo. Coraz mniej mi się to podobało.
- Nic nie będę zamykał!
- To poradzę sobie bez Twojej pomocy!
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, mężczyzna położył dłoń na moim oczach, zasłaniając mi widok na świat. Po sekundzie poczułem lekkie smyrgnięcie na moich wargach. Pocałował mnie. Nigdy nie całowałem faceta i w życiu nie powiedziałbym, że pocałuję kiedyś kogoś o tej samej płci! Złapałem go za rękę, która opierała się o ramię fotela. Chciałem go odepchnąć. Ale.. Może nie byłby to zły moment, by faktycznie przekonać się na własnej skórze, jak to jest.
Jego wargi nie były pełne. Były wąskie, ale mimo to pozostawały miękkie i wilgotne. Ich dotyk był przyjemny i pozostawiał po sobie miłe mrowienie. Jeśli miałbym dalej porównywać... Nie czułem różnicy w nacisku. Kaveh był bardzo subtelny w tym, co robił. Językiem nieśmiało przejechał po mojej dolnej wardze, pytając o pozwolenie na coś więcej. Nie zareagowałem. Nie wiedziałem, co się dzieje. Dlaczego nie czułem różnicy i dlaczego to było tak przyjemne?
Gdy nie dałem mu odpowiedzi, oderwał się ode mnie i zabrał dłoń z moich oczu. W końcu mogłem go zobaczyć. Jego twarz była czerwona, a wolną dłonią zasłaniał usta. Sam to wszystko zainicjował, ale i tak po fakcie był zażenowany. Może ogarnął, że to, co zrobił, było głupie.
- I-I co! Nie ma różnicy! - jego głos nieco się załamał. Odchrząknął. - Jeśli będziesz pytał o takie głupoty, zrobię to.. j-jeszcze raz!
- To było oszukane. - mruknąłem. - Zasłoniłeś mi oczy.
- C-co?
Pociągnąłem go za uda w swoją stronę. Blondyn stracił równowagę i wylądował na moich biodrach. Nie wiem, dlaczego to robię. Ale mam wrażenie, że szkoda będzie przerywać w takim momencie. Chciałem dalej poznawać różnice.
- Jak już coś robisz, to rób to dobrze.
Złapałem go z tyłu głowy i przyciągnąłem do siebie. Teraz to ja połączyłem nasze usta w pocałunku. Blondyn z początku był zdezorientowany, nie wiedział, co się dzieje. Ale nie musiałem długo czekać, by przystąpił do działania.
Ponowił swoją prośbę o głębszy dostęp. Tym razem bez zastanowienia rozszerzyłem wargi. Kaveh głośno mruczał w moje usta za każdym razem, gdy nasze języki, łączyły się we własnym tańcu. Niekiedy sam nie mogłem się powstrzymać. Co ja wyprawiam?... Robisz to dla researchu Alhaitham. Nic więcej.
Moje dłonie zaczęły przemieszczać się po jego ciele. Jego barki i plecy były bardziej rozbudowane, niż myślałem. Jak na gościa, co potrafi trzymać tylko pędzel, jego ciało jest niczego sobie...
Nie zatrzymywałem się. Zjechałem niżej wzdłuż linii kręgosłupa, gdzie zatrzymałem się na jego pośladkach. Zacisnąłem na nich dłonie, powodując krótki jęk blondyna. Byłem zaskoczony jego reakcją. Nie sądziłem, że to może mu się spodobać na tyle, by wydawać z siebie niezidentyfikowane dźwięki. Pośladki Kaveha nie były takie mięsiste jak kobiece. Były twarde, a nawet powiedziałbym surowe. Czułem pod opuszkami palców, jak są napięte. Miałem ochotę zacisnąć je na tyle mocno, by moje place się w nich zatopiły.
Ale nie mogłem pozostać tylko w tych okolicach, skoro jeszcze mam tyle do odkrycia. Wyciągnąłem koszulę z jego spodni, dając sobie dostęp do dotyku jego skóry. Moje dłonie przesunęły się przez jego wąską talię i zatrzymały się na klatce piersiowej. Wyczułem delikatny zarys mięśni i... kompletnie płaskie piersi. Oczywiście spodziewałem się tego. Nie zapominajmy, że Kaveh jest mężczyzną z krwi i kości. Opuszkami odnalazłem jego sutki, które były zaskakująco twarde. Zaciekawiły mnie. Zaczepiłem o nie kciukiem kilka razy, powodując kolejne jęki blondyna. Czy jest możliwe, że to była jego strefa erogenna? Jeśli tak... to, co musi dziać się na dole?
Nie myślałem nawet nad tym, co robię. Ciekawość wzięła u mnie górę. Dłońmi zjechałem na jego dolne części ciała i przez materiał spodni, próbowałem wyczuć jego twardość.. Gdy tylko go poczułem, przez głowę przeleciała mi jedna myśl: To, co robię, jest niebezpieczne.
- Alhaitham! Przyszliśmy odciągnąć Cię od kompute.. AAAAaaaaaa!!!
Gwałtownie oderwaliśmy się od siebie. Kaveh odskoczył do tyłu, potykając się o własne nogi i lądując na ziemi. Próbując złapać oddech, odwróciłem się w stronę wejścia, gdzie stał Cyno wraz z Tighnarim. No pięknie...
***
Ohayo~
Na Xiaother robię nadzieję, to tu też zrobię xD Jestem wredna, wiem. Ale spójrzmy na pozytywy — to ich pierwsze zbliżenie :D
Polubiłam tę parę. Lubię ich. Ta książka tak szybko się nie skończy.
Zostawiam Was z rozdziałem na niedzielę :) Jakby pojawiły się jakieś pytania — możecie śmiało je zdawać :D
Do napisania!
Sashy;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top