19

***

Od naszej wspólnej decyzji minęło kilka dni. Nie doszło między nami do większego zbliżenia. Oczywiście nie spodziewałem się, że nasza relacja drastycznie zmieni się w kilka sekund. To tak nie działa. Obaj potrzebowaliśmy czasu. 

Pracowaliśmy tak, jak zawsze w moim biurze. Siedziałem przed komputerem, próbując wystukać kolejne słowa, ale nie mogłem się skupić. Byłem już za połową książki. Tyle się wydarzyło w historii głównych bohaterów, że zakończenie, które planowałem, przestało mieć sens. Musiałem to jakoś poprowadzić, ale nie miałem pomysłu. Cyrus coraz bardziej mnie poganiał i wypytywał o kolejne rozdziały. Myślę, że mój problem z zakończeniem wynika też z tego, jak drastycznie zmieniła się moja wiedza na parę tematów. Kaveh zdecydowanie mi w tym pomógł. 

Blondyn zajmował swoje stanowisko przy stoliku obok. Przyłapywałem się na tym, że co chwila zerkałem na niego i podziwiałem jego skupienie podczas malowania. Zdecydowaliśmy się na chodzenie, dopóki nie zakończę pisać swojego dzieła. Ale wiedziałem, że nasza współpraca niedługo się skończy. Kaveh nie będzie przecież rysował w nieskończoność ilustracji. Na całą książkę Cyrus przewidywał w sumie dziesięć ilustracji w tym okładkę. Gotowych było siedem.

- Eh... Możesz się tak na mnie nie gapić? Nie mogę się skupić. - westchnął, odkładając rysik. - Chcesz o coś zapytać?

Nie miałem żadnych pytań. Po prostu go obserwowałem. Monitorowanie jego ruchów było dla mnie relaksującym zajęciem. Moje myśli nie skupiały się wtedy wokół pracy, a badały jego sylwetkę i reakcje na bodźce zewnętrzne. 

- Masz może kopię tamtych rysunków? - zapytałem po dłuższym zastanowieniu, podchodząc do niego.

- Jakich rysunków? - odpowiedział mi pytaniem.

Blondyn zmarszczył brwi, próbując skojarzyć, o co może mi chodzić. Nie zajęło mu to długo. Już po kilku sekundach zaczerwienił się i odwrócił ode mnie wzrok.

- Możesz zapomnieć o tych szkicach? - mruknął. - Nie mam ich kopii. Kto robi kopie własnych bohomazów? 

- To namaluj coś dla mnie.

Te słowa wypadły ze mnie automatycznie, jakby były od początku zaprogramowane. Nie wiedziałem, czy się zgodzi, ale patrząc przyszłościowo, nie jest to wcale głupi pomysł. Przede wszystkim doceniałem jego sztukę. Ale najważniejszą rzeczą było to, że blondyn musiałby spędzić ze mną więcej czasu.

Kaveh chwycił swój notesik i zaczął coś w nim bazgrać. Nie widziałem, co rysował, ponieważ skutecznie się ode mnie odgrodził. Nic mi nie dało nawet zaglądanie spod różnych kątów. Po kilku ruchach dłonią wyrwał kartkę i mi ją wręczył. Prychnąłem pod nosem, widząc rysunek uśmiechniętego kaktusa. 

- To jestem ja? - zaśmiałem się. - A może jakiś większy format? 

- Płótno kosztuje. - przekręcił oczami.

- Zapłacę Ci albo kupię potrzebne materiały. Hmm? Co ty na taki układ?

Mężczyzna zaczął zastanawiać się nad moją propozycją. Wbił wzrok w ekran swojego tabletu i zaczął machać długopisem, który trzymał w dłoni. Pewnie analizował teraz, czy ma na to czas, środki i chęci.

Nie to, że kaktus mi się nie podobał... Ten obrazek oprawię sobie w ramkę.

- Co mam namalować?

- To samo co..

- Nie będę kopiował tych szkiców! - przerwał mi. - Wymyśl coś innego!

- To poproszę coś w tej samej tematyce. - zaśmiałem się na jego morderczy wzrok. - Jak tak bardzo pragniesz detali, to możesz ze mnie zrobić przystojnego rycerza w zbroi, siedzącego na smoku. 

- Na jaszczurce. - uśmiechnął się delikatnie. - Może w późniejszym terminie. Teraz nie mam za bardzo czasu.

- Wiem, że warto poczekać.

Chciałem dodać coś więcej, ale po pomieszczeniu rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Nie zdążyłem go odebrać. Po jednym sygnale rozmówca rozłączył się. Na ekranie wyświetlał się napis ,,1 nieodebrane połączenie od Cyrus" i ,,Masz 1 nową wiadomość". Odblokowałem telefon. SMS był także od Cyrusa.

,,Wydawnictwo organizuje spotkanie z autorami dnia XX.XX.XXXX w Hotelu Statua o godzinie 18:00. Obecność obowiązkowa. Kaveh również dostanie zaproszenie. Chciałbym wykorzystać ten moment, by pogadać z Wami na temat dalszej realizacji książki. Zadzwoń, jak będziesz miał czas, to podam Ci więcej szczegółów."

Nienawidziłem tego typu spotkań. Zawsze dookoła było pełno snobów, którzy specjalnie na tę okazję wyciągają z szafy swoje najlepsze garnitury i kreacje. Rozmawiają z Tobą jak gdyby nigdy nic, ale tak naprawdę to czekają na Twoje najmniejsze potknięcie, by móc utworzyć nową plotkę i puścić ją w świat. Ci Autorzy naprawdę są zadufanymi w sobie narcyzami. Chwalą się swoimi osiągnięciami, rywalizują w ilości sprzedanych egzemplarzy, czy zdobytych nagród.

Przywykłem już do tego towarzystwa i ich komentarzy. Na początku się przejmowałem, ale z czasem zaczęło spływać to po mnie jak po kaczce. Najważniejsze to nie dać się emocją i zachować kamienną twarz... Spodziewam się, że będę tematem numer jeden: "Znany pisarz kryminałów właśnie zagłębia się w Boys Love". Jestem kurwa tego pewny. Tylko... Dlaczego Kaveh ma się tam pojawić? On nie jest nawet Autorem.

Gdy ja wpatrywałem się w wiadomość od Cyrusa, popadając we własne myśli, blondyn otrzymał SMS-a. Zapewne z tą samą, ale nieco zmodyfikowaną treścią.

- Widzisz to samo, co ja? - zapytałem.

- Spotkanie w Hotelu... Ale dlaczego JA mam tam być? Przecież jestem artystą, a nie pisarzem.

Prychnąłem pod nosem. Jakby czytał mi w myślach.

- Możliwe, że Cyrus oprócz przegadania z nami tematu, chce rozszerzyć Twoje horyzonty. Takie imprezy są najlepszym sposobem na rozgłos. - mruknąłem.

- Naprawdę? Pierwszy raz zostałem zaproszony na coś takiego! Jak to wygląda? Wiesz coś więcej?

Jego piękne czerwone tęczówki zabłyszczały z radości. Chciałbym mu powiedzieć, że będzie otoczony ludźmi, którzy mogą docenić jego talent i wynieść go na szczyt. Oprócz Autorów na sto procent pojawią się dyrektorzy znanych wydawnictw. Dla takiego ulicznego artysty to wielka szansa. Ale obawiam się, że te snoby mogą go tam zmiażdżyć i ostudzić jego cały zapał. Kaveh jest zaborczy i pewny siebie, ale wewnątrz to tylko kolejna zraniona przez życie osoba. Nie wiem, czy da radę...

- Długo nie odpowiadasz. Zgaduję, że nie jest tak kolorowo. - założył ręce na piersi, unosząc kącik ust. - Jeśli w myślach debatujesz nad tym, by powiedzieć mi prawdę, czy skłamać dla mojego dobra, to od razu mówię, że wolę znać prawdziwą wersję. Chcę być gotowy na wszystko.

- Od kiedy stałeś się moim chłopakiem, mam wrażenie, że zyskałeś jakąś cholerną umiejętność czytania w myślach. - powiedziałem zaskoczony jego kolejną trafną konkluzją.

- Mam swoje sposoby na odczytywanie Twoich myśli. - ściszył głos. - A tak serio to jestem wampirem, który z każdym pocałunkiem wysysa część Twojej energii.

- Mogłeś wymyślić coś lepszego. - zaśmiałem się, podchodząc do niego. - Chyba że to prowokacja.

- Może. - pokazał mi język. - Więc jak? Dowiem się czegoś więcej?

Nie będę tego przed nim ukrywał. Nie ma sensu.



***

Yoo~ 

Kurczę lubię pisać tę książkę xD Zazwyczaj na tym etapie (20 rozdział) myślę już nad zakończeniem. A tu planuję kolejne afery xD Jeszcze będzie się ciągnąć, hehe...

I tak jak obiecałam - jakoś w styczniu/lutym zacznę planować historię z Wriolette. Już mi się pojawiają pewne myśli i mam dylemat. Nie wiem czy chcę to robić w modern AU (tak jak wszystko), czy zrobić akcję w Fontaine (ale tu się obawiam, że nie wszystko będzie zgodne z lore lub pozamieniam parę faktów i ostatecznie może to doprowadzić do sprzecznych informacji).
Jest też opcja, że zrobię akcję w realnym świecie, ale z nutką Fantazy.

Ciężki orzech do zgryzienia xD A jako, że nie czytam zbytnio książek na Wattpadzie i nie mam czasu, by dokonać researchu (hehe) - Może wy wiecie czego jest więcej, a czego mniej?

Do napisania,
Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top