14

***

Był ranek. Kaveh smacznie sobie chrapał bez żadnych zmartwień, leżąc na moim łóżku. Nie chciałem go budzić, ale też musiałem wyjść na spotkanie z Tighnarim. Szczerze mówiąc, to czułem się niezręcznie po tym, co się wydarzyło ubiegłej nocy. Nie chciałem z nim na razie rozmawiać. Musiałem się przewietrzyć, przemyśleć to wszystko... Nie mam na siebie żadnego wytłumaczenia. 

Napisałem na kartce krótką wiadomość i zostawiłem ją na stoliku przy łóżku.


,,Musiałem pilnie wyjść. Jeśli chcesz coś zjeść 
 wiesz, gdzie jest lodówka. Czyste ręczniki są w komodzie w łazience. Gabinet zostawiam otwarty."

Popatrzyłem na świstek, kilka razy czytając jego treść. Nie brzmi trochę... Nie jest za długa? Wziąłem długopis i niezgrabnie pokreśliłem pojedyncze słowa, tworząc kolejną wiadomość.


,,Musiałem pilnie wyjść. 
̶J̶e̶ś̶l̶i̶ ̶c̶h̶c̶e̶s̶z̶ ̶c̶o̶ś̶ ̶z̶j̶e̶ś̶ć̶ ̶-̶ ̶w̶i̶e̶s̶z̶,̶ ̶g̶d̶z̶i̶e̶ ̶j̶e̶s̶t̶ ̶l̶o̶d̶ó̶w̶k̶a̶.̶ ̶C̶z̶y̶s̶t̶e̶ ̶r̶ę̶c̶z̶n̶i̶k̶i̶ ̶s̶ą̶ ̶w̶ ̶k̶o̶m̶o̶d̶z̶i̶e̶ ̶w̶ ̶ł̶a̶z̶i̶e̶n̶c̶e̶.̶ G̶a̶b̶i̶n̶e̶t̶ ̶z̶o̶s̶t̶a̶w̶i̶a̶m̶ ̶o̶t̶w̶a̶r̶t̶y̶.̶  Rozgość się."

Tak lepiej. Ostatni raz zerknąłem na śpiącego blondyna i wyszedłem, zamykając za sobą drzwi.

***

Z daleka mogłem zobaczyć żółtą neonową kurtkę mojego towarzysza. Tighnari siedział już przy jednym ze stolików w kawiarni i popijał gorącą czekoladę. Na moje szczęście był sam. Nie mam nic do Cyno, ale dziś wyjątkowo nie chciałem, by brał udziału w tej rozmowie. Za dużo i tak by do niej nie wniósł, a mam durne wrażenie, że Nari zna się bardziej na rzeczy. 

Zanim dołączyłem do mężczyzny, podszedłem do lady i wziąłem dla siebie Americano. Kelnerka przyjęła ode mnie zamówienie i z uśmiechem odesłała mnie do stolika.  

- Udało Ci się pozbyć swojego cienia? - zapytałem, siadając naprzeciw niego.

- Jest godzina jedenasta. Myślisz, że co robi streamer po nocnym maratonie gier? - odbił pytanie.

- Śpi.

- Dokładnie. - pstryknął palcami. - Oglądałem go, więc też bym chętnie spał. Ale ktoś zbombardował mnie wiadomościami z samego rana. Co to "ważna sprawa"?

Zmierzył mnie swoim ciekawskim wzrokiem, popijając gorący napój. Zaśmiałem się krótko, widząc jego czekoladowego wąsa nad górną wargą. Mężczyzna oblizał się jak rasowy kot, czyszcząc swoją skórę. Ciekawe, jakby zareagowali jego podopieczni na widok swojego dietetyka pijącego słodki napój.

- Potrzebuję Twojej pomocy, bo już sam nie wiem, co mam myśleć. - zacząłem. - Chodzi o Kaveha.

- Co mu zrobiłeś?

- Czemu od razu dochodzisz do konkluzji, że to JA coś zrobiłem?! - warknąłem. - To on mnie całuje w najmniej oczekiwanym momencie!

- Czekaj, Al. Po kolei. - złapał się za czoło. - Co to znaczy, że ON Cię całuje?

Westchnąłem głośno i zacząłem opowiadać mu, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin. Mężczyzna słuchał mnie uważnie przez cały czas i ani razu mi nie przerwał, dopóki nie zakończyłem swojej opowieści. Nie sądziłem, że będzie taki spokojny. Po ostatniej akcji byłem gotowy, że znowu zacznie robić awanturę. Może to dlatego, że jesteśmy sami albo w miejscu publicznym?

- Alhaitam bądź ze mną szczery. - odezwał się po chwili ciszy. - Podoba Ci się Kaveh?

- Jak może mi się podobać? Przecież nie jestem gejem...

- To, że uważasz, że nie jesteś, nie oznacza, że nie możesz zmienić swojej orientacji. - widząc mój zdezorientowany wzrok, kontynuował. - Dobra, wytłumaczę to inaczej. Byłeś lub jesteś hetero całe swoje dotychczasowe życie. Umawiałeś się i sypiałeś z kobietami. Nigdy nawet nie myślałeś, by próbować czegoś z mężczyzną, a tu nagle boom i już dwa razy przelizałeś się ze swoim ilustratorem. Może na przestrzeni czasu coś zaczęło się w Tobie zmieniać. Jak upierasz się, że nie jesteś gejem, to równie dobrze możesz być bi.

- To niemożliwe. - mruknąłem. - Nie mogę być bi. Byliśmy w tym gejowskim klubie. Jakby podobały mi się obie płcie, to nie modlił się o koniec i nie chciałbym uciec. 

- Też fakt. - pokiwał głową. - A nie przeszło Ci przez myśl, że Kaveh może po prostu Ci się podobać bez względu na jego płeć? Może to jego charakter albo sposób bycia? Zresztą nie mamy od urodzenia zdefiniowanego serca, w którym kierunku ma się ułożyć. To się dzieje i tyle.

- Dlaczego tak się upierasz, że on mi się podoba? Może mi się tylko wydaje?

- Kurwa. - Nari z hukiem odłożył szklankę na stolik, zwracając na siebie uwagę. - Jakbyś trzymał się swojej orientacji, to już dawno byś go odepchnął i nie dał z sobą robić, co mu się żywnie podoba. Z Ciebie taki sto procent hetero, jak ze mnie baletnica. - chciałem coś powiedzieć, ale przerwał mi, nim nadarzyła się okazja. - I nie! Wiem, co teraz powiesz! "To było tylko dla researchu". Gówno prawda, normalny człowiek nie zniżyłby się do tego poziomu! Jakby go nie było, to pocałowałbyś randomowego mężczyznę z ulicy dla researchu?!

Wyrzucił z siebie wszystko, co miał i zaczął ciężko oddychać. Muszę przyznać, że miał trochę racji. Nie wyobrażałem siebie całującego kogoś innego niż Kaveh. Blondyn ma jednak w sobie coś takiego, co nie pozwala mi go od siebie odepchnąć. Nie wiem, co to jest. Nie mogę tego nazwać uczuciem, bo bądź co bądź z początku traktowałem to jako rozeznanie do swojej książki. Prawda jest też taka, że sam tego nie zacząłem. Nie chciałem go wykorzystywać w sposób fizyczny. Wystarczyłby mi dokładny opis.

Tighnari wziął głęboki wdech, odchrząknął i na spokojnie chwycił kubek, dopijając swoją czekoladę.

- Myślę, że rozumiem, o co Ci chodzi..

- Drugi raz tłumaczyć nie będę.

- Tylko jak mam to rozróżnić? - zapytałem. - Dajmy na to, że nie odpycham go, bo podoba mi się to, co robi. Ale skąd mogę wiedzieć, że ON podoba mi się jako osoba? Ja mogę być sfrustrowany, bo od dawna nie byłem w związku. Sam mówiłeś, że on może odbierać to inaczej, a ja mogę się bawić tym uczuciem.

Ciemnowłosy oparł się wygodnie, próbując przetrawić moje kolejne słowa. Jeśli to zabrnie za daleko, a ja ostatecznie dojdę do wniosku, że tak naprawdę Kaveh mi się nie podoba... Mogę skończyć, krzywdząc blondyna.

- W ogóle... zastanawiałeś się nad czymś bardziej ekstremalnym niż pocałunek?

- Nad czym? - zmarszczyłem brwi.

- Wyobrażałeś sobie, jak leży nago pod Tobą podczas seksu?

Zakrztusiłem się. Nari powiedział to z tak prostą twarzą, jakby wymieniał to, co zjadł na śniadanie. Co prawda dotykałem Kaveha... tam i ówdzie. Ale nie myślałem nad tym!

- Odbiło Ci?! Dlaczego miałbym to sobie wy...

- Dla researchu. - posłał mi głupi uśmieszek. - A tak serio, może spędź z nim trochę czasu poza pracą? Spróbuj poznać go bardziej, z czasem domyślisz się, jakie to uczucia.

Oparłem się wygodnie o krzesło. Czułem się lżej po rozmowie z Narim i moje myśli nieco się oczyściły. Dalej niezrozumiałe jest dla mnie to, jak mógł mi się podobać tylko Kaveh. Może faktycznie powinienem z nim spędzić więcej czasu, by zrozumieć, co się ze mną dzieje?


***

Ohayo~

Zostawiam Wam rozdział z waszym ulubionym Narim, który mówi za głos ludu xD

A teraz lecę odpoczywać ♥

Do napisania,
Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top