Rozdział dwudziesty.
Czuję jego oddech na swojej skórze. Zapach jego perfum, przy którym nie potrafię się skupić i myśleć. Czuję jego miękkie usta na swoich. Moje całe ciało wrzy, uczucie to sprawia, że zapominam o wszystkim. Mam dość powstrzymywania się. Chcę żyć chwilą i nie martwić się o konsekwencje. Chcę być z nim tu i teraz. Chcę go czuć, jego dotyk, jego oddech.
Gdy szarooki odsuwa się ode mnie, widzę zmieszanie i zakłopotanie na jego twarzy. Widocznie dla nas obu, było to niespodziewane. By choć trochę go odstresować, uśmiecham się. Chcę, żeby wiedział, że też chciałam tego pocałunku.
— Ja... — mówi blondyn i nerwowo przeczesuje włosy. — Nie planowałem tego. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Tyle przeszłaś, nie chciałem...
— John, cii... — Zakrywam palcem jego usta, ponieważ te wszystkie słowa są teraz niepotrzebne.
Chcę przestać myśleć o tym wszystkim, a on właśnie to sprawił. Przepowiednia, Keljanie, Erick nie chcę wracać do tego wszystkiego, chcę zapomnieć.
Tym razem to ja zbliżam swe usta do niego. Z czasem nasze wargi zaczynają ze sobą współpracować, całujemy się coraz namiętniej. A ja chcę, żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejeżdżam językiem po jego wargach, a on odpłaca mi tym samym, po czym wsuwa język w moje rozchylone wargi. Nasz pocałunek jest taki intensywny. I nagle odrywamy się od siebie. Oboje ciężko oddychamy. On jednak mnie nie puszcza. Moje ciało lekko ociera się o jego tors, a ręce wędrują do góry, by delikatnie wpleść się w blond włosy Johna. Blondyn uśmiecha się, a jego ciało rozluźnia. Wtedy cała sytuacja zmienia się, teraz to nie ja dominuje, teraz to szarooki przejął kontrolę nade mną i nad moim ciałem. Nawet nie wiem kiedy poddaje się jego pocałunkom. Jego usta zmysłowo całują moją szyję, lekko miziając i gryząc na zmianę, a dłonie oplatają mocno moje pośladki. Czuję podniecenie i nie tylko swoje, bo gdy John zbliża się do mnie jeszcze bardziej, czuje jego przyrodzenie. Subtelnie bez wysiłku i pośpiechu opuszkami palców unosi bluzę do góry. Każdy ruch w górę, każdy centymetr przejechanym palcem po mojej skórze sprawia mi przyjemność. Wielką przyjemność. Cicho jęczę z rozkoszy w jego usta. Gdy spoglądam w jego oczy, są rozżarzone. Pospiesznie zdejmuje swoją bluzkę, a moim oczom ukazuje się sześciopak.
— No nieźle — mówię z uśmiechem, unosząc przy tym brew ze zdziwienia.
Blondyn jednak nie odpowiada. Ściąga moje dresy, a potem odpina swoje spodnie i ponownie mnie całuje. Jego język śmiało pięści wnętrze moich ust i igra z moim językiem. Gdy jego członek wchodzi we mnie, odchylam głowę i ponownie cichy dźwięk wydobywa się z moich ust. Porusza się lekko i namiętnie dając mi wielką rozkosz. Nie spieszymy się, dzięki temu każdy moment jest niesamowity. Kończymy razem przytuleni i z uśmiechem na twarzy.
— Nie spodziewałem się, że to tak się skończy — mówi z uśmiechem John, rzucając się na plecy.
— Ja tak samo. Cieszę się, że przyszedłeś — szepczę.
— Ja też, maleńka.
Spoglądam na niego, jest taki wyluzowany i uśmiechnięty. Chyba jeszcze nie widziałam go takiego. Robię to samo co blondyn, opadam na łóżko i spoglądam w sufit. W pomieszczeniu zapada cisza.
Zamykam oczy, czując zmęczenie. Niespodziewanie ręce Johna oplatają moje ciało, przez co lekko się wzdrygam. Jednak po chwili od razu się rozluźniam. Wtulam się w nie i zasypiam.
Gdy budzę się, szarookiego nie ma przy mnie. Czuję trochę smutek, gdyż nawet nie zostawił liściku, usprawiedliwiającego go z ucieczki. Sięgam ubrania i od razu idę pod prysznic. Gdy woda obmywa moje ciało, przypominam sobie jego dotyk, ciało i pocałunki. Nie jestem dziewicą, ale muszę przyznać, że ten seks był niesamowity, jakbym wszystko przeżywała pierwszy raz.
— Hej kochanie — słyszę głos mamy, gdy schodzę na dół.
Chcę już odpowiedzieć, gdy moim oczom ukazuje się John.
Jednak został, nie uciekł.
Uśmiecha się na mój widok, a ja z chęcią go odwzajemniam.
— Cześć — odpowiadam szybko.
— Niestety muszę uciekać do pracy, ale gdy tylko wrócę, będziemy musiały porozmawiać.
— Dobrze. To do zobaczenia.
— Do zobaczenia.
Po tych słowach w domu zapada cisza. Delikatnie na paluszkach, jakbym nie chciała jej zburzyć, ruszam do stołu, aby usiąść obok blondyna.
— To kawa dla ciebie — mówi John i podaje mi kubek z gorącym napojem, przerywając tym samym niezręczną ciszę. — Mam nadzieję, że się nie gniewasz, że zostałem?
— Nie no coś ty, wręcz odwrotnie. Myślałam, że uciekłeś i smutno mi było z tego powodu, więc naprawdę cieszę się, że jesteś. — Uśmiecham się i wzruszam ramionami.
Chłopak delikatnie unosi się z krzesła i przybliża do mnie. Jego usta splatają się z moimi. Ciepło jego warg sprawia, że na mojej skórze pojawiają się ciarki.
— To ulga — mówi, a jego ciało powoli wraca na swoje miejsce. — Przepraszam, ale ja też już muszę uciekać. Niedługo zaczną się wykłady, a rodzice nie darują mi gdy jakieś opuszczę. Zadzwonię do ciebie później. Ok?
— Ok. To miłego dnia.
— Dzięki maleńka i wzajemnie.
I po raz kolejny zostaję sama, w tym pustym, wielkim i ogromnym domu. Teraz to już naprawdę zapada cisza. Cisza, która sprawia, że ponownie wracam do tych wszystkich zmartwień.
Przez cały dzień obijam się z kąta w kąt. Kompletnie nie wiedząc co ze sobą zrobić. Postanawiam ugotować ciepły posiłek, aby zapełnić wolny czas i sprawić mamie niespodziankę.
Wyjmuję więc z lodówki potrzebne składniki. Wrzucam makaron do garnka i gotuję. Zaczynam krojenie od cebuli, potem czas na czosnek. Wszystko prużę. Mięso mielone, przekładam na patelnie i włączam muzykę. Uśmiecham się, bo gotowanie sprawia mi przyjemność. Moje ciało tańczy i gotuje jednocześnie. To bardzo miłe uczucie. Mózg się wyłącza teraz czas na przyjemność.
Gdy mama wraca do domu, od razu wyjmuję obiad na stół.
— Mmm co to za zapachy... Cóż za miła niespodzianka. Wiesz, że uwielbiam twoje spaghetti — mówi z uśmiechem Eliza.
— Pomyślałam, że miło będzie zjeść razem — szepczę.
— To bardzo dobry pomysł. Siadajmy, jestem bardzo głodna.
Uśmiech mamy sprawia mi wielka radość. Ostatnio bardzo dużo się dzieje. Mało się widzimy, do tego te wszystkie tajemnice. Wiem, że musimy porozmawiać, więc wcale tego nie odwlekam. Dla mnie ta rozmowa jest również ważna i potrzebna, ale ja tylko chcę pobyć z mamą kilka chwil. Nacieszyć się chwilowym spokojem, nacieszyć się sobą. Kiedyś byliśmy blisko siebie, przynajmniej tak mi się wydawało. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego tyle tajemnic ukrywała przede mną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top