Dziś są moje urodziny... dziś jest wyjątkowy dzień ♡ [07.06]

Oda do Asi

Asia Mistrzem jest Wattpada.
Mówi: jedna na to rada!
Trzeba pisać noc i dzień.
Nawet jeśli z Ciebie leń.
Więc ta Magda wciąż próbuje.
Romantyzmem myśli truje.
Nic to jednak nie pomaga,
Pali Magdę jakaś zgaga,
Która tylko przypomina,
Że jej pismo to jest kpina.

Asia jednak czytać lubi.
Z Magdą wiele minut gubi,
By jej radzić, albo jeszcze
Wesprzeć w przyjacielskim geście.

Dziś Twe święto. O, Joanno!
Dużo zdrowia moja panno!
Żeby kości nie skrzypiały,
No i mięśnie nie bolały.
Żebyś słów milion odkryła,
Zawsze uśmiechnięta była.
Żebyś książki swe wydała,
Każdą jedną mi sprzedała.
Żebyś miłość swą znalazła,
Albo do mnie wnet przylazła
I została już na stałe.
Ze mną, na to życie całe.

Wszystkiego dobrego i dużo, Koti!

FlameMegan napisała dla mnie tak uroczy wiersz, za co pięknie dziękuję; normalnie Cię uwielbiam, ale to wiesz.

Chciałam oczywiście podziękować Wam wszystkim za życzenia i tak wiele ciepłych, miłych słów, więc... Uznałam, że to pora na jakiś bonus; męska perspektywę... i tym sposobem powstał krótki rozdział, który nie zmieni wcale fabuły, ale pozwoli poznać trochę przeszłości. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Dziękuję, całuję 💋





THEODORE WALLACE:


                       Jechaliśmy w zupełnej ciszy, a ja nie wiedziałem, co mam powiedzieć, chociaż na język cisnęło mi się naprawdę wiele słów. Żadne jednak nie było w tej sytuacji właściwe. Tak mi się przynajmniej wydawało. Widziałem wyraźnie, że Cecylia, delikatnie mówiąc, nie była zachwycona tą sytuacją. Nic dziwnego, po raz kolejny, oczywiście według niej zepsułem jej świetną zabawę, na imprezie, która dopiero się rozkręcała, ale nie mogłem ignorować obietnicy, którą złożyłem Anieli. Kobieta i tak mi powiedziała, że mimo wszystko pasowalibyśmy do siebie. Wtedy się roześmiałem. Teraz się nad tym poważnie zastanawiałem. Zerknąłem na Ce, nawet na mnie nie patrzyła. Jej wzrok wbity w okno niewiele mi mówił, poza tym, że chciałaby uciec stąd, jak najdalej, szczególnie ode mnie. Nie dziwiłem się temu ani trochę.

Zdecydowanie za szybko znaleźliśmy się pod jej mieszkaniem. Zanim Cecylia nacisnęła klamkę, złapałem jej dłoń.

— Nie chcę tego kończyć. — To zabrzmiało zbyt mało zrozumiale. Powinienem to wyjaśnić. — To znaczy, chcę skończyć tę grę, Ce. Ale nie chcę kończyć tego, co jest między nami. Bo przecież coś jest, prawda? — zapytałem, nie oczekując odpowiedzi.

Oczywiście, że coś było. Nawet ja, emocjonalny inwalida, za jakiego uważali mnie ludzie, doskonale czułem, że coś jest na rzeczy, że wszystkie te awantury i kłótnie o jej imprezy nie brały się z niczego. Złościłem ją, a ona denerwowała mnie. Miałem wystarczająco duże doświadczenie w romansach, żeby wiedzieć, że Cecylia nie była kolejną zabawką na jedną noc. Takie coś po prostu się czuło. I nadal pamiętałem, że zaledwie kilka tygodni wcześniej rzuciła to swoje pewne, złośliwe i jakże wyzywające: podobasz mi się, nie spieprz tego. Do tej pory jej głos tłukł się o ściany mojej czaszki. Nie miałem zamiaru tego spieprzyć, o nie.

— Daj mi szansę, proszę... albo po prostu wyjdź i zapomnij o tej rozmowie. — Miałem świadomość, że zatrzymywanie dziewczyny w moim samochodzie nie należało do najbardziej eleganckich rzeczy, które mogłem wtedy zrobić.

Moja dłoń, zaciśnięta na jej nadgarstku mogła zostać uznana za nawet nieco nachalną, jednak nie to mnie najbardziej interesowało.

Chciałem wiedzieć, czy to, co ostatnio mi powiedziała było podyktowane potrzebą chwili, czy też nie... Miałem mnóstwo wątpliwości, ale... nie, to nie było możliwe, żeby mówiła to szczerze. Nie wierzyłem w to, jednak musiałem się przekonać, co było prawdą. Czy dalej tak uważała? Czy ciągle byłaby zainteresowana właśnie mną, ale nie takim, na jakiego kreują mnie nasze rodziny, tylko takim, jakim byłem w rzeczywistości?

Milczała, a to nie działało na moją korzyść. Czułem się coraz mniej pewnie, ta cisza stawała się niemal bolesna, bo w końcu, Cecylia Rutecka słynęła z tego, że buzia jej się nie zamykała. Miałem wrażenie, że zaraz rozsadzi moją czaszkę, a Ce nieświadomie zadawała mi coraz wymyślniejsze tortury. W końcu otworzyła drzwi i wysiadła z samochodu, a moja dłoń, która do tej pory spoczywała na jej ręce, przez kilka sekund zaciskała powietrze w miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu był nadgarstek dziewczyny. Wybrała opcję numer dwa; zapomnienie o całej sytuacji, przejście do porządku dziennego, zostawienie wszystkiego, co się między nami wydarzyło i tego, co jeszcze mogło się stać.

Zanim odzyskałem swój refleks i wcisnąłem pedał gazu, chcąc zniknąć spod jej mieszkania raz na zawsze, zorientowałem się, że drzwi samochodu są ciągle otwarte, a na chodniku stoi Cecylia, przyglądając się mi. Chwilę zajęło mi zrozumienie, że chciała, żebym ją odprowadził. Zamknąłem samochód, zastanawiając się, co ona takiego planuje, ale nagły uścisk był zdecydowanie ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałem. Otuliłem ją delikatnie ramionami, pozwalając jej wtulić twarz w moją pierś.

— Chodź, zjedz ze mną kolację, nim się rozmyślę — oznajmiła, uśmiechając się do mnie radośnie, co mnie zaskoczyło, ale nie zamierzałem się kłócić.

Odsunąłem się od niej na tyle, żebym móc zobaczyć jej twarz.
Wyglądała tak, jakby mówiła w stu procentach poważnie. Podejrzane.

— Prowadź — odpowiedziałem jej z lekkim uśmiechem.

[...]

Musiałem przyznać, że była dobrą kucharką, a może to, że nie jadłem wcale obiadu, zrobiło swoje, wzmagając mój apetyt. Pomogłem poskładać naczynia ze stołu, przynajmniej taki był mój wkład w tę kolację. Dziękowałem w myślach Anieli, że akurat w ten wieczór postanowiła wybrać się z moją ciocią na jakiś późny seans w kinie. Nocny maraton czy coś takiego.

— Zatańcz ze mną — poprosiła Cecylia, odkładając kieliszek z winem na blat stołu.

Słysząc jej słowa, o mało nie zadławiłem się alkoholem, którego łyk właśnie wypiłem. Odstawiłem lampkę na komodę i nie musiałem wcale długo czekać, żeby poczuć na swoim karku dłonie towarzyszki, a zaraz później całe jej ciało, przylegające do mojego. Ułożyłem dłonie na jej biodrach, delikatnie przyciągając ją do siebie.

Ciągle nic nie mówiłem, wiedziałem, że ona jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Nie spodziewałem się, że tym słowem będzie pocałunek. Tylko dla mnie, dla nikogo innego.

Tym razem Cecylia była cała moja. Mogłem czerpać stuprocentową przyjemność z bycia sam na sam z nią. Początkowo byłem nieco zaskoczony jej śmiałym gestem, ale nie mogłem powiedzieć, że na to nie czekałem już jakiś czas. Pod wpływem emocji tego pocałunku, delikatnie przesunąłem swoje dłonie w górę, jedną zatrzymując na jej talii, a drugą dopiero na jej podbródku, unosząc go lekko w górę, żeby móc jeszcze pogłębić nasz pocałunek. Nie wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić, ale nie chciałem w żaden sposób się powstrzymywać. Tym bardziej że miałem świetną wymówkę: to ona zaczęła. Ciągle trzymając ją w ramionach, cofnąłem się parę kroków, siadając na kanapie, sadzając ją na swoich kolanach. Dopiero teraz mogliśmy czerpać z tego pocałunku wszystko to, co najlepsze.

Z początku nieco się wahałem, nie wiedziałem czego się spodziewać, ale ten wieczór zmierzał w jak najlepszym kierunku i nie mogłem się doczekać finału.

Cecylia skutecznie potrafiła pobudzić wszystkie moje zmysły do wyostrzonego działania w trybie natychmiastowym. Moje palce muskał jej skórę przez materiał bluzki. Pozwoliłem jej zając się mną, odchyliłem głowę w tył, czując, jak składa pocałunki na mojej twarzy i szczęce.

Jedna z moich brwi powędrowała w górę, kiedy poczułem, jak po kolei rozpina guziki mojej koszuli, najpierw ten przy kołnierzyku, kończąc na najniższym. Jej spojrzenie, które rzuciła mi dosłownie na sekundę, wyrażało wiele uczuć, ale miałem wrażenie, że dominującym było... właśnie, co? Prowokacja? To wyglądało zupełnie tak, jakby rzucała mi wyzwania i propozycję: teraz twoja kolej.

Chciałem jeszcze chwilę się z nią podrażnić, nie miałem zamiaru od razu dawać jej wszystkiego, o co poprosiła. Nie była już kilkuletnią dziewczynką, która na zawołanie powinna dostawać najnowszy model lalki, jakiego tylko zażądała. Poddałem się jej dotykowi, chwilowo zapominając o całym otoczeniu. Jej delikatne dłonie przy zetknięciu z moją skórą zdawały się czynić cuda. Cicho zamruczałem, czując jak lekko wbija paznokcie w moje mięśnie. Podobało mi się to.

Postanowiłem przejąć inicjatywę. Ułożyłem Cecylię na kanapie, nachylając się nad nią. Uniosłem jej jedną nogę, opierając ją na moim biodrze, a dłoń przełożyłem na zewnętrzną stronę jej uda, zataczając palcami minimalne okręgi. Pieszczotliwie przygryzłem jej dolną wargę, przesuwając swoje usta nieco niżej. Milionami pocałunków obsypałem rozgrzaną skórę jej szyi, wciąż schodząc w dół, słysząc jej śmiech w ramach odpowiedzi. Doskonale wiedziałem, dlaczego się śmiała. Sądziła, że będzie mogła bezkarnie się ze mną zabawiać tak długo, jak tylko będzie chciała, a ja cały czas będę grzecznie leżał i czekał na jej pozwolenie, żeby cokolwiek zrobić. Co to, to nie. Nie lubiłem oddawać inicjatywy komukolwiek ani w życiu, ani tym bardziej w łóżku. Mogłem się domyślić, że z Ce nie pójdzie mi tak łatwo. Nie należała do uległych, miała własne zdanie i pragnienia, które najwidoczniej chciała zaspokoić.

Moje wargi czule muskały delikatną skórę jej szyi. Powoli schodziłem z pocałunkami coraz niżej, a kiedy dotarłem do brzegu jej bluzki, wróciłem do całowania ust Cecylii. Ich słodki smak doprowadzał mnie niemal do szaleństwa. Czekałem zbyt długo, by się nimi rozkoszować i właśnie dlatego, nie chciałem się teraz od nich odrywać. Dłoń, którą do tej pory gładziłem jej udo, przesunąłem w górę, wsuwając pod materiał jej bluzki. Rozgrzana skóra jej płaskiego brzucha w zetknięciu z moją przyprawiła mnie o lekki dreszczyk emocji, ale nie przerwałem nawet na moment pocałunku. Wręcz przeciwnie, jeszcze go pogłębiłem, delikatnie drażniąc jej podniebienie czubkiem swojego języka. Powoli podniosłem górną część jej garderoby, odsłaniając o wiele więcej, niż powinienem. Dłoń przesunąłem na pierś Ce, lekko zaciskając na niej palce.

Zazwyczaj tak zaczynała się gra wstępna. Właśnie. Zazwyczaj. Prawie zawsze. Prawie z każdą. Z każdą to wyglądało niemal identycznie. Żadna nie była wyjątkowa. Do tego momentu. Cofnąłem dłoń, poprawiając materiał jej bluzki.

— Przepraszam, nie mogę — wyszeptałem wprost w jej usta, odsuwając się od niej na tyle, żeby swobodnie móc spojrzeć w jej oczy.

Spodziewałem się zobaczyć w nich zaskoczenie, a nawet złość z powodu przerwania naszych pieszczot, ale reakcja dziewczyny nie była natychmiastowa.

— Nie chcę, żebyś była jedną z kolejnych, łobuzie. — Miałem na myśli wszystkie moje poprzednie kochanki, których było naprawdę sporo.

Za bardzo mi zależało na Cecylii, żeby traktować ją jak zwyczajną zabawkę, a wolałem nie ryzykować zepsucia naszej relacji. Chciałem, żeby była dla mnie kimś więcej. Zdecydowanie więcej.

[...]

— Jezu, Theo — mruknęła Ce, wchodząc do kuchni, krzywiąc się od razu po przekroczeniu progu. — Daj mi wody i powiedz mi, że zgarnąłeś mnie z imprezy, nim zrobiłam coś głupiego — dodała błagalnym tonem, opadając na krzesło, które ustawione było przy stole.

Spojrzałem na nią bez zrozumienia, marszcząc brwi.

— Nic nie pamiętasz? — zapytałem podejrzliwie.

— Nic, a nic — przyznała z rezygnacją, kładąc się na blacie, zakrywając wcześniej oczy dłońmi.

Jeśli chciała zrobić mi jakąś krzywdę, nawet nieświadomie, wyszło jej to znakomicie. Zabiła wszystko w ciągu zaledwie paru sekund, kilkoma słowami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top