11.
To był jeden z lepszych dni. Kiedy powiedziałam Alkowi, że pobiegnę po rzeczy i wrócę nie chciał mnie puścić, ale powiedziałam, że nic mi nie będzie.
Uznał, że jestem odpowiedzialna więc nie naciskał. Cały dzień spędziłam z młodą i byłam naprawdę zadowolona. Ale wieczorem musiałam wracać do domu. Czarne niebo sprawiało, że las był mroczny i straszny. Ruszyłam ostrożnie uważając na każdą szeleszczącą czy łamiącą się gałązkę.
Weszłam do domu mojego mate i wbiegłam po schodach na górę. Już chciałam wejść do pokoju kiedy poczułam ręce na swoim brzuchu. Wzdrygnęłam się, ale po chwili poczułam jego zapach który trochę mnie uspokoił.
- Długo cię nie było.
- Byłam z przyjaciółką. - Powiedziałam i zdałam sobie sprawę, że nie jestem pewna czy jesteśmy przyjaciółkami czy dobrymi koleżankami. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na jego twarz.
- Muszę się położyć. - Powiedziałam, a chłopak mnie puścił. Szybko udałam się do pokoju Luny. Przebrałam się w za dużą bluzkę i siadłam na łóżku.
- Luno jeżeli mnie słyszysz chcę ci podziękować za ten dzień. Za to co od ciebie dostałam i...opiekuj sie NIM dobrze? Chce wiedzieć że jest bezpieczny. Może był głupi i nieodpowiedzialny, ale go kochałam. Czuwaj nademną jak czuwałaś przez cały czas i pilnuj by nie poparzył mnie ogień oraz by woda nie zatopiła mojego ciała. - Pomodliłam się po czym położyłam i przykryłam kołudrą.
- Wiesz czego mi brakuje?- Szepnęłam wciąż mówiąc do Bogini Luny.
- Tego jak sie śmiał z nieśmiesznych żartów, które sam wymyślał i tego jak wtedy ja się śmiałam, ale nie z żartów. Po prostu jego śmiech był zaraźliwy. - Mruknęłam sennie do poduszki. Po chwili moje powieki same opadły, a ja byłam już w innym świecie.
*** 3 osoba POV
Mała dziewczynka stała na środku drogi i patrzyła na piłkę, która leżała obok niej. Nagle tuż przed nią pojawił się samochód. Czarny ekran i Dziewczyna w wieku około 14/15 lat stoi z wyższym i starszym chłopakiem
- Jesteś głupi. - Powiedziała gdy ten pokazał jej swój domek z lego. Uśmiechnęłam się kiedy on zmarszczył brwi.
- Ale to domek, który ci się tak podobał w necie. - Powiedział na swoje usprawiedliwienie.
- Więc go zbudowałem! - Wyszczerzył się i spojrzał na nią dumny z siebie. Dziewczyna obejrzaładomek z każdej strony.
- A gdzie ten piekny ogród ze zdjęcia? - Zapytała w duchu się śmiejąc choć teraz marszczyła brwi.
- Oh! - Wykrzyknął i postawił budowlę na trawie porośniętej stokrotkami i innymi samosiejkami.
- Oto twój obraz królowo. Zapraszam do środka. - Poczochrał ją po głowie na co przewróciła go na trawę i zaczęła go łaskotać śmiejąc się przy tym. Gdyby ktoś ich teraz zobaczył nie powiedziałby, że są rodzeństwem, a zakochana parą, która spędza ze sobą przyjemnie czas. Byli szczęśliwi i to bardzo, a kiedy ona siadła obok niego on przewrócił się na bok i oparł głowę na ręce.
- Jesteś szczęśliwa? - Zapytał chłopak.
- Tak Nico jestem, a ty jesteś szczę-śliwy? - Zapytała.
- Tak jestem szczę-śliwy Charlie.
Obraz się rozmył i dziewczyna mająca 15 lat stała na drodze jak sparaliżowana. Białe światła zbliżały się do niej coraz szybciej. I Nagle pisk hamulca, dym z silnika i krzyk. Dopiero po chwili dziewczyna zorientowała się, że to ona krzyczy. Jej głos roznosił sie po całej okolicy.
Dziewczyna, która ja odepchnęła leżała teraz przed samochodem...Zabrała ją karetka. Na szczęście okazało się, że nic jej nie będzie oprócz paru siniaków.
Następny obraz. Dziewczyna szła po chodniku razem z bratem. Obok nich przejechał czarny , masywny samochód. Mężczyzna wyciąnął broń przez okno i...oddał trzy strzały. Dwa trafiły w klatke chłopaka, a trzeci wycelował w drzewo zanimi dziewczyna legła na ziemie, samochód odjechał szybko, a ona podczołgała się do chłopaka.
- Nico? Nico spójrz na mnie...braciszku proszę cię... - Łzy zebrały jej się w oczach. Kobieta przechodząca obok zadzwoniła na pogotowie. Chłopak spojrzał na nią i uśmiechnął się.
-Wiesz co? - Zaśmiał się ciężko i zakaszlał.
- Ja wiem, że twierdzisz, że jestem najprzystojniejszy i najfajniejszy...
- I najskromniejszy. - dodałam śmiejąc się cicho przez łzy.
- Ale... - Zakasłał.
- Musisz sobie znaleźć chłopaka. Zadzwoń na ten numer dobrze?
-...Dobrze... - Powiedziała biorąc od niego telefon.
- Zrobię to, ale braciszku poczekaj...wytrzymaj jeszcze trochę. Karetka zaraz tu będzie...
Ale kiedy przyjechali on już nie otworzył oczu.
Obudziła się z krzykiem.
Charlie była zlana zimnym potem, a na jej policzkach widniał zaschnięte ślady po łzach.
Usiadła na łóżku oddychjąc ciężko.
Ból w klatce piersiowej dał o sobie znać.
Już dawno nie śniły jej się wspomnienia.
Po jakichś 23 sekundach ktoś zaczął dobijać do jej drzwi co wcale jej nie uspokoiło.
-Charlie! Charlie powiedz że mogę wejść! Proszę! - Wytarła łzy. Wzięła kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić.
- Możesz. - Powiedziała cicho, a drzwi sie otworzyły. Chłopak podszedł do niej szybko i objął ją przyciągając do siebie.
- Słyszałem twój krzyk. Opowiesz mi co sie stało? - Zapytał zmartwionym głosem.
- To tylko zły sen...koszmar...nic takiego. - Zapewniła, ale z wyrazu jego twarzy wiedziała, że on. Jej nie uwierzył.
- Jestem kimś z kim podobno masz spędzć resztę życia prawda? - Zaśmiał się cicho. Kiwnęła głową.
- Więc jeżeli będziesz chciała coś zrobić albo...cokolwiek mi powiedzieć...po prostu mów.
- Dobrze. - Powiedziała choć nie myślała że kiedykolwiek zdradzi mu tą tajemnice.
- Co chcesz dzisiaj robić? - Zapytał po chwili milczenia dalej ją tuląc.
- Wrócęe do Collinsow i spotkam się z...Zoe, a potem pobiegam. Myślę, że wrócę na obiad i...zostanę dzisiaj w domu. Będę tam siedzieć po prostu... I tyle. Powiedziałam, że przyjdę do nich przed obiadem. - Odpowiedziała.
- Ufam ci Charls.
- Nie mów tak. - Prawie warknęła. Zdezorientowanie wkradło się na twarz Alka.
- Mam nie mówić, że ci ufam?
- Nie. Masz nie mówić do mnie Charls.
- Dlaczego? Coś nie tak? Nie chciałem żebyś...
- Po prostu nie. Nie mów tak do mnie bo...bo tego nie lubię. - Kłamstwo. Tak łatwo było kłamać. Trudniej powiedzieć prawdę. Kiedy twoje serce jest rozrywane na kawałki to nie wiesz czy schować się pod kołdrą i ukryć się przed potworami i światem czy powiedzieć prawdę i znowu czuć ból straty.
Czy po prostu skłamać i nie przejmować się tym niczym.
- Na pewno nic się nie stało?
- Na pewno....
Wiem że z 1 osoby przeszło na 3 ale teraz tak będę pisać~Antonina11123
RP pisane z antonina11123
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top