Rozdział 1.2
DRUGA CZĘŚĆ OPOWIADANIA
===
Czułam się okropnie, gdy dzwoniłam do szefa i oznajmiałam mu, że się zwalniam z pracy, którą tak lubiłam. Robiłam to z ogromnym bólem. Tak bardzo nie chciałam zostawiać go samego. Moje serce rozpadało się na kawałeczki w chwili, kiedy potwierdziłam mu moją decyzję.
Kochałam gabinet i ludzi, którzy tam przychodzili. Często obdarowywali mnie szczerymi uśmiechami. Byli świetnymi towarzyszami do rozmów. Dzięki nim nigdy nie nudziłam się siedząc na recepcji. Wielu z nich polubiłam.
Wolałam nie myśleć o tym co oni poczuli, gdy się dowiedzieli, że się zwolniłam. Odeszłam bez słowa. To nie było przyjemne uczucie. Miałam wrażenie, iż zawiodłam ich. Niby obcy ludzie, ale to były osoby, które widywałam regularnie przez kilka lat. Może nie nawiązywaliśmy jakiś głębszych znajomości. Jednak czas robi swoje. Znałam mniej więcej ich charaktery, historie z życia, nawet ilość ubytków w zębach. Trudno było się pogodzić z faktem, że może nigdy już ich nie spotkam. Nie wiedziałam co przyniesie przyszłość. Gdzieś tam z tyłu głowy miałam świadomość tego, że to przecież tylko rok, przecież za dwanaście miesięcy mogłam wrócić do starego życia. Z drugiej strony wydawało mi się, że wydarzenia, których doświadczę w ciągu trzystu sześćdziesięciu pięciu dni, sprawią, iż może się zmienię.
Matka zakazała mówienia prawdy komukolwiek, ale postanowiłam opowiedzieć o wszystkim dla Emily. Nie chciałam jej okłamywać. Przecież musiałam jej wszystko wyjaśnić, między innymi to, że mam męża, muszę z nim mieszkać po drugiej stronie kraju, wszyscy będą wiedzieli o moim małżeństwie z Roberto i bardzo prawdopodobne, że będzie o tym w gazecie, może i w telewizji. Dowiedziała się wszystkiego ode mnie, a nie z na przykład radia.
Obiecałam przyjaciółce kilka rzeczy: częste dzwonienie, może i odwiedziny, liczne prezenty, nawet autograf jednego aktora. Tak, dokładnie... Chciałam wykorzystać swoją "sławę" do zdobycia podpisu jakiegoś mega przystojnego faceta.
Szukałam wszelkich pozytywów w byciu żoną Włocha. Musiałam jakoś wytrzymać rok. Po upłynięciu tego czasu czekała mnie wolność i tytuł byłej małżonki milionera. To drugie mi nie przeszkadzało. Ludzie szybko zapominają. Przez chwilę byłoby głośno, ale to wszystko zaczynałoby powoli cichnąć, do chwili, gdy już nikt nie pamiętałby o mnie.
Nie mogłam wrócić do swojego mieszkaniu po rzeczy. Zostałam poinformowana o tym, że wszystko zostanie dostarczone do mojego przyszłego domu. Ja miałam sobie nie zawracać tym głowy. Musiałam skupić się na zapamiętaniu wielu informacji. Dorotea wymyśliła historię, którą musieliśmy przedstawić dla mediów. To oznaczało jeszcze większą ilość kłamstw na moim koncie. Niezbyt mi to pasowało. Jednak nie miałam nic do gadania. Miałam być posłuszna.
***
Jeszcze tego samego wieczoru ja, Roberto i Dorotea lecieliśmy do Nowego Jorku. Felice i Nicolas mieli ponoć inne plany. Cieszyłam się z tego. Nie chciałam na nich patrzeć.
Największą nienawiść czułam do blondyna, staruszki i matki. Makaroniarz w tamtej chwili był mi nieco obojętny. Byłam świadoma tego, że on o tym wszystkim nie wiedział i tak samo, jak ja został oszukany, zmuszony do czegoś, czego nie chciał. Był niewinny. Nie miałam powodu do tego, żeby być na niego zła. Im dłużej nad tym myślałam, tym bardziej utwierdzałam się w fakcie, iż jego wcześniejsze zachowanie było uzasadnione. Może i był typowym milionerem z wybujałym ego...
Pierwsza klasa nie była zła. Wybrałam miejsce najbardziej oddalone od kobiety. Położyłam sobie poduszkę pod głowę i zapięłam pasy.
Lot minął spokojnie. Co jakiś czas stewardessy pytały mnie, czy chcę coś do jedzenia. Za każdym razem odmawiałam. Niby czułam głód, ale nie dałam rady nic przełknąć. Złość i stres źle na mnie działały. Mój żołądek był wręcz ściśnięty. Te wszystkie wydarzenia miały na mnie zły wpływ.
***
Gdy tylko wylądowaliśmy to od razu wyszliśmy z lotniska. Przed limuzyną stał szofer, ale nie ten, którego spotkałam kilka miesięcy wcześniej. Zastanawiałam się nad tym czemu go nie było. Miałam nadzieję, że nie stracił pracy za pomaganie mi. Patrząc na to z drugiej strony... Pomógł mi w poznaniu Dorotey, którą później polubiłam.
Mężczyzna otworzył tylne drzwi i czekał aż wsiądziemy. Weszłam pierwsza i usiadłam na sofie. Następnie Włosi zajęli miejsca naprzeciwko mnie. Miałam idealny widok na staruszkę...
Podczas jazdy nie spuszczała ze mnie wzroku. Czułam się mało komfortowo. Jej spojrzenie było nieco straszne. Wydawało mi się, że nad czymś myślała, a raczej nad kimś. To było niepokojące.
Roberto nie odwracał się w moją stronę. Ciągle spoglądał przez szybę. Był trochę nieobecny. Również mi się wydawało, że był już tym wszystkim zmęczony. Z pewnością bolała go postawa jego babki. Nie dziwiłam mu się. Na początku, gdy ją poznałam wydawała się inna. Nawet powiedziałam, że nie jest typową milionerką i dba o innych. Byłam bardzo rozczarowana jej zachowaniem.
***
Samochód nagle stanął, a drzwi się otworzyły. Zerknęłam przez nie i zobaczyłam budynek, w którym byłam trzy miesiące wcześniej.
Czarnowłosy wysiadł i ruszył przed siebie. Ja natomiast zostałam zatrzymana przez kobietę, która złapała mnie za ramię.
— Po południu was odwiedzę — powiedziała Dorotea. — Życzę miłej nocy. — Po tych słowach mnie puściła.
Dogoniłam Włocha i razem z nim wsiadłam do windy. Nie miałam siły na schody. Marzyłam jedynie o odpoczynku, chwilowym zapomnieniu o problemach, w które się wkopałam. Nie chciałam dalej rozmyślać nad problemami. Była tym zmęczona. Również sześciogodzinny lot dawał znaki. Przez całą podróż nie zmrużyłam nawet oka. Jedynie co robiłam to myślałam i analizowałam swoje przeszłe zachowanie.
Będąc na odpowiednim piętrze, pudło się otworzyło. Włoch nie zwracał na mnie uwagi. Wszedł do apartamentu, a następnie zdjął z siebie marynarkę, którą powiesił na wieszak, natomiast buty postawił pod ścianą. Zmierzał w stronę sypialni. W ostatniej chwili sobie o czymś przypomniałam.
— Gdzie mam spać? — zapytałam.
Właściwie to spodziewałam się z jego strony jakiejś kąśliwej uwagi. Zaskoczył mnie.
— Na górze jest pokój gościnny. — mruknął. — Całe mieszkanie jest do twojej dyspozycji. — Ziewnął. — Rób co chcesz.
Nie spodziewałam się, że da mi taką "swobodę". Uznałam, że pogodził się z tym, że od tamtej pory byliśmy skazani na siebie.
Poszłam za nim na górę. Moja sypialnia znajdowała się naprzeciwko jego. Złapałam za klamkę i popchnęłam białą powłokę.
Pomieszczenie wyglądało zwyczajnie, w sensie... Nie było jakoś bardzo luksusowe. Podobało mi się. Kremowe ściany świetnie współgrały z jasnymi meblami i pięknymi półprzeźroczystymi zasłonami w kolorze perły. Na komodzie stał telewizor, a obok niego kolorowy wazon ze sztucznymi kwiatami. Obok dwuosobowego łóżka znajdowała się mała szafka nocna z lampką. Podłogę wyłożoną parkietem ozdabiał szarawy dywan.
Po lewej stronie były kolejne drzwi, które prowadziły do garderoby. Były w niej moje ubrania, a na półkach prezentowały się moje rzeczy. W szafie znalazłam pudło, w którym było jeszcze więcej bibelotów z Los Angeles. Wiedziałam, że była to sprawka matki. Od samego początku wiedziała, że się zgodzę...
Postanowiłam odpuścić sobie pójście do łazienki. Nie miałam ochoty na kąpiel, a swoją bardzo ważną potrzebę fizjologiczną załatwiłam w toalecie, w samolocie. Prawie dostałam zawału, gdy usłyszałam dźwięk przy spłukiwaniu wody... Trochę głośny. Takie tam uroki toalet w powietrzu.
Rzuciłam się na moje nowe posłanie i przytuliłam do siebie poduszkę. Wiedziałam, że czeka mnie ciężki rok.
===================
Osoby, które obserwują mnie wiedziały, że nie było mnie w Polsce przez pewien czas i nie mogłam dodawać rozdziałów. Osoby, które jeszcze mnie nie obserwują, mogą to zrobić. Czasami na moim profilu będą się pojawiały informacje na temat opowiadania.
Rozdział jest niesprawdzony i mogą występować błędy. Jeżeli jakiś widzisz - pisz.
Jeżeli masz jakieś pytania dotyczące fabuły (może coś jest dla ciebie niezrozumiałe, nie rozumiesz pewnych zachować), bohaterów (tak samo jak z fabułą), zapytaj o to w komentarzu. Z chęcią odpowiem.
Rozdziały będą się pojawiały co 2 - 3 dni. Możliwe, że czasami się zdarzą dwa w ciągu dnia. Wszystko zależy od mojego czasu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top