II Secundus
Faktycznie dzień Kirishimy nie wyglądał kolorowo. Mimo tego, że ze sprawdzianu z matematyki i ustnej odpowiedzi z angielskiego dostał 4+, to Aizawa-sensei, w ramach kary, kazał mu posprzątać całą klasę po skończonych zajęciach. Tak więc teraz zmęczony Kirishima siedział w ławce przy oknie i wpatrywał się w widok za nim. Rozmyślał nad swoim snem.
- Nie mógłbym zabić Midoriyi. Za bardzo go kocham. - myślał dalej patrząc na zielone liście drzew, delikatnie tańczące na wietrze.
- Ale... Wyglądał wtedy tak uroczo... - zarumienił się na samo wspomnienie.
- Cholera, Eijirou! Ogarnij się! Brzmisz teraz jak psychopata! - potrząsnął głową, żeby rozproszyć dziwne myśli.
Znów uciekł do świata wyobraźni, nie zwracając uwagi na to, że ktoś właśnie go woła.
-... ima... shima... Kirishima-kun! - podskoczył, kiedy ktoś dotknął jego ramienia. Obejrzał się w prawo i gdy zobaczył szmaragdowe tęczówki, serce zaczęło mu bić jeszcze szybciej.
- Kirishima-kun, wszystko w porządku? - Midoriya patrzył na niego z troską, a Eijirou rozpływał się w blasku jego oczu.
Izuku pomachał dłonią przed oczyma przyjaciela, żeby zwrócić na siebie jego uwagę.
- Hm...? Co? A, tak, tak. Nic mi nie jest. Tylko się trochę zamyśliłem. - podrapał się po karku, lekko rumieniąc.
- Nie ma się czego wstydzić. Jak pewnie sam zauważyłeś, mnie też często się to zdarza. - zaczerwienił się trochę mocniej niż on.
Dla Kirishimy był teraz niczym najpiękniejszy obraz, żywe dzieło sztuki. Nadal nie mógł zrozumieć, jak taki zepsuty świat mógł dostać takie błogosławieństwo, jakim był zielonowłosy chłopak. Nie spuszczał ze swego rozmówcy oka, równocześnie uśmiechając się szeroko i w ogóle go nie słuchając.
- Więc, o czym tak myślałeś? - zapytał w końcu Izuku. Na to pytanie Kirishima nie był przygotowany. Nerwowym wzrokiem zaczął lustrować klasę, aż w ostateczności wybrał chyba najgłupszą z możliwych odpowiedzi.
- Ja... Eee... Zastanawiałem się... Od czego zacząć sprzątanie...? - uśmiechnął się niepewnie. Midoriya stał cicho zdziwiony, lecz po kilku sekundach znowu jego twarz rozpromieniła się uśmiechem.
- Może ci pomóc? Razem zrobimy to szybciej i będziesz miał z kim porozma-
- Pewnie! Oczywiście, że chcę! - Kirishima aż podniósł się z krzesła, co rozbawiło Izuku. Śmiech chłopaka to miód na jego ohydne serce.
Sprzątanie zajęło im dwadzieścia minut z zegarkiem na ręku. Na końcu przybili sobie piątki. To krótkie muśnięcie skóry piegowatego chłopaka wystarczyło, by po ciele Eijirou rozeszły się przyjemne dreszcze. Do dormitoriów wracali w ciszy. Była ona jednak przyjemna. Weszli do pustego pokoju wspólnego. Wszyscy bowiem siedzieli w swoich zaciszach albo trenowali.
- Zrobię nam kolację. - czerwonowłosy wyjął z lodówki wszystkie potrzebne rzeczy do zrobienia tamagoyaki.
- Nie musisz, naprawdę. Sam mogę sobie coś zrobić. - upierał się Midoriya.
- Pomogłeś mi z karą, więc chcę ci się chociaż tak odwdzięczyć. - posłał mu szczery uśmiech, na który Midoriya odpowiedział tym samym.
Uważnie przyglądał się wszystkiemu co robił jego przyjaciel, a kiedy danie było prawie gotowe, wyjął z szafki dwa kubki i nalał do nich soku jabłkowego. Kirishima w tym czasie nałożył im spore porcje na talerze. Na środku stołu postawił jeszcze sos sojowy, marynowany imbir i kiełki rzeżuchy. Zawsze chciał ich spróbować.
- Smacznego. - powiedział Kirishima zabierając się za jedzenie.
- Wzajemnie. - odrzekł lekko speszony Midoriya. Jeszcze nigdy nie jadł z kimś kolacji tylko we dwoje, nie licząc jego mamy. Wziął kęs i nie mógł uwierzyć swoim kubkom smakowym.
- Wow, Kirishima-kun! Nie wiedziałem, że potrafisz tak dobrze gotować! - zachwycał się Izuku.
- Kuzynka mnie nauczyła. Uznała, że skoro dostałem się do takiej renomowanej szkoły, to powinienem umieć ugotować coś więcej niż tylko wodę w czajniku. - zaśmiał się, popijając sok. - A ty, Midoriya-kun?
- Moja mama pokazała mi niektóre przepisy. Ale nie poradził bym sobie tak dobrze jak ty. - uśmiech nie schodził im z twarzy.
Żartowali i śmiali się. Odrobili razem lekcje, co było dla nich miłą odmianą. Po wszystkim rozmawiali jeszcze o paru nic nieznaczących sprawach. O godzinie 20:00 udali się do swoich pokoi, aby się przebrać.
Kirishima, leżąc w łóżku, był w siódmym niebie. Spędził z Midoriyą więcej czasu. Nie tylko kilka godzin w szkole, z czego ich rozmowa trwa 3-4 minuty. Te dodatkowe chwile były dla niego najlepiej wykorzystanym momentem w życiu. Wpatrywał się w swoją prawą dłoń, dalej czując na niej delikatną skórę zielonookiego.
Ale tutaj oczywistym jest, że wszyscy wiedzą, co czuje nasz główny bohater. Zajrzyjmy raczej do drugiej najważniejszej osoby w tym opowiadaniu.
Midoriya siedział na podłodze oparty o swoje łóżko i rozmyślał. Nad czym? Nad dziwnym zachowaniem Kirishimy, kiedy jest obok niego. Ich stosunki bardzo się poprawiły po obozie letnim i po akcji odbicia Kacchana z rąk Ligi. Zresztą nie tylko ich. Nawet Bakugou częściej rozmawiał z Deku, mniej na wszystkich krzyczał i nie denerwował się tak często, jak to robił do tej pory. Ale z Kirishimą sprawa przedstawiała się ciutke inaczej. Widział, że chłopak chce z nim rozmawiać, nawet kiedy robi to z innymi. Tydzień temu przyłapał go na jednej z lekcji na wpatrywaniu się w niego. Oczywiście chłopak od razu odwrócił wzrok, kiedy tylko spostrzegł, że został zdemaskowany. Izuku od dawna myślał o Eijirou trochę bardziej na poważnie, ale skutecznie to ukrywał. Z rozmyślań wyrwał go dźwięk przychodzącej wiadomości.
20:47
Kirishima-kun 💪🏻🦈
Hej, Midoriya! Mógłbyś mi znowu wytłumaczyć jedną rzecz z tego polskiego? Nie wiedziałem, że zasady ortografii są takie pokręcone!
20:48
Midoriya 🌳⚡
Pewnie. Możesz przyjść do mnie, dam ci moje dodatkowe notatki.
Nagle rozległo się pukanie do jego drzwi. Otworzył je i ujrzał Kirishime obładowanego książkami od trzeciego najtrudniejszego języka na świecie.
- Wybacz, ale pisałem do ciebie już pod twoim pokojem. - uśmiechnął się zza sterty przyborów.
- Nic się nie stało. Wejdź. - gestem zaprosił go do środka.
Gramatyka to nie jest prosta rzecz. Zwłaszcza z tego języka. Tłumaczenie zajęło mu dobrą godzinę.
- Teraz już rozumiem. Wielkie dzięki Midoriya! Jesteś najlepszy!
Kirishima przytulił mocno Izuku. Szczerze, zatkało go trochę, ale z uśmiechem oddał przytulasa. W ramionach czerwonookiego czuł się bezpiecznie. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. Chłopak puścił go, pozbierał podręczniki, podziękował mu jeszcze raz i poszedł do swojego pokoju. Tak naprawdę nie potrzebował żadnych wyjaśnień, ale każdy powód do spotkania jest dobry. Jeden drobny szczegół umknął jednak uwadze Izuku - Eijirou był teraz tak samo czerwony na twarzy jak on. Deku zamknął drzwi, by po chwili zacząć skakać i piszczeć z radości. Wyglądał przy tym jak jakaś Otaku, której ship właśnie się spełnił. Znowu usłyszał dźwięk wiadomości.
22:59
Kacchan 💥🌶️
Drogi nerdzie,
ZAMKNIJ W KOŃCU MORDĘ I DAJ INNYM SPAĆ, BO JAK CIĘ ZNOWU KURWA USŁYSZĘ, TO LEPIEJ ŻEBYŚ MIAŁ SPISANY TESTAMENT!!!
Z poważaniem,
Bakugou.
I tak oto wszyscy w świetnych humorach oddali się w objęcia snu i krainy wyobraźni.
No, prawie wszyscy XDDD.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top