Rozdział 6

Rano:
Luna*
Z mojego snu obudził mnie telefon numer nieznany dziwne.Odebrałam.Hallo?
NN:Hallo czy rozmawiam z Luną Valente?
Luna:Tak,a coś się stało?
NN:Muszę panią poinformować o czymś siedzi pani?
Luna:Tak
NN:Bardzo mi przykro ale pani rodzice nie żyją zmarli z jakieś 4 godziny temu w wypadku samochodowym.
Luna:Rozpłakałam się na cały głos i opuściłam telefon na ziemię.
Matteo:Usłyszałem płacz,a co dziwne byłem cały goły spojrzałem na Lunę siedziała na łóżku i płakała przysunąłem się do niej usiadłam i przykryłem dolną cześć kołdrą Luna co się stało?Dlaczego płaczesz?Zrobiłem Ci krzywdę w nocy?
Luna:Nie,moi rodzice nie żyją i się do niego przytuliłam objął mnie swoimi silnymi ramionami.
Matteo:Ta wiadomość była tragiczna masowałem Lunie plecy i uspokajałem.Już skarbie cichutko i pocałowałem ją w czoło.Pamiętaj jestem z tobą.
Luna:Dziękuję powiedziałam płacząc.
Matteo:Ja idę się ubrać i zrobić śniadanie.Pocałowałem ją w czoło ubrałem się w dresy i poszedłem na dół była tam Viola z Fede.
Fede:Matteo wczoraj z Luną normalnie zaczęliscie szaleć ale spokojnie do niczego nie doszło bo byliście tak nawaleni,że zasnęliście. Ale co ty taki przybity?Luna dała ci kosza?Czy jak?
Matteo:Nie będę jej zawracał głowy teraz o nas jeśli ma ważniejsze sprawy na głowie.
Viola:Jakie ważniejsze?
Fede:No właśnie.
Matteo:Rodzice Luny zmarli dzisiaj w wypadku samochodowym.
Fede:To idź do niej i bądź teraz przy niej musisz ją wspierać to jest najgorsza dla niej teraz sytuacja ja zadzwonię do rodziców jak posprzątamy.
Matteo:Okey,a macie jakieś śniadanie?
Fede:Kanapki są na stole weź je do pokoju. I bądź przy niej.
Viola:Tak to jest najważniejsze teraz ona cię potrzebuje Matteo.
Matteo:Dzięki za radę.Wszedłem do pokoju leżała przykryta kołdrą położyłem się obok niej i ją przytuliłem ręką.Powiedz mi co mogę zrobić dla ciebie?
Luna:Wystarczy tylko abyś był przy mnie i mnie nie zostawił.
Matteo:Nigdy odwróciła się do mnie przodem i mnie pocałowała delikatnie,a ja odwzajemniłem pocałunek.Gdy się oderwaliśmy łzy nadal leciały jej strumieniami starłem je delikatnie moim kciukiem.Proszę cię nie płacz nie chce widzieć cię smutnej.
Luna:Wtuliłam się w niego.Matteo zadzwonisz pod ten sam numer i zapytasz się kiedy będzie pogrzeb?
Matteo:Oczywiście.Zadzwoniłem.Dzień dobry z tej strony Matteo Balsano przyjaciel Luny Valente.Luna teraz nie jest w stanie rozmawiać i kazała mi się zapytać w kwestii pogrzebu kiedy jest?
NN:Za 2 dni.
Matteo:Dziękuję za informację do widzenia.
NN:Do widzenia.
Luna:Wstałam byłam nadal przykryta kołdrą bo byłam goła Matteo i jak złapałam go za rękę.
Matteo:Za dwa dni.
Luna:Matteo,a my jesteśmy tylko przyjaciółmi tak?
Matteo:To znaczy Luna ja czuję coś do ciebie nawet mogę powiedzieć,że cię kocham,ale nie chce się narzucać i tak już masz dużo problemów.Będę czekał aż będziesz gotowa.
Luna:Matteo nie musisz czekać chce być z tobą.
Matteo:Naprawdę i przybliżyłem się do niej.
Luna:Tak
Matteo:Położyłem dłoń na jej policzku i pocałowałem ją.
Gdy się od siebie oderwaliśmy zobaczyłem uśmiech na jej ustach.Wiesz gdybym wiedział,że nasz pocałunek sprawi Ci tyle radości to już dawno bym to zrobił.Zaśmialiśmy się we dwójkę.
Luna:Tylko przy tobie czuje się taka szczęśliwa powiedziałam i go przytuliłam.
Matteo:Cieszę się.
Luna*
Wstałam z łóżka poczułam na sobie wzrok Matteo wzięłam ubrania i poszłam pod prysznic.Nie mogłam powstrzymać nadal płaczu wyszłam z kabiny prysznicowej ubrałam się i postanowiłam się nie malować ubrałam czarne rurki i czarną bluzkę włosy uczesałam i wysuszyłam brudne ubrania włożyłam brudne ubrania do kosza na pranie otworzyłam drzwi i wyszłam.Matteo ścielił właśnie łóżko ja usiadłam na pufie oparłam się o ścianę i płakałam.
Matteo:Podeszłem do Luny uklęknąłem koło niej i położyłem rękę na jej kolanie.Skarbie twoi rodzice napewno by nie chcieli,abyś była smutna.
Luna:Złapałam go za rękę Matteo proszę obiecaj mi,że mnie nie zostawisz.
Matteo: Obiecuję.
Luna:Przytuliłam się do niego.
Matteo:Zejdziemy na dół co?
Luna:Tak chodźmy.Matteo złapał moją rękę i zeszliśmy na dół.Vilu z Fede siedzieli i o czymś rozmawiali.
Viola:Gdy zobaczyłam Lunę od razu wstałam podeszłam i ją przytuliłam.Kochana pamiętaj jestem z tobą.
Luna:To tak strasznie boli.
Viola:Wiem,ale musisz być silna tak?Masz jeszcze mnie Fede,Matteo zawsze będziemy gotowi ci we wszystkim pomóc.
Luna:Dziękuję.
Viola:Oderwałam się od Luny podszedł do niej Fede.
Fede:Luna uśmiechnij się bo teraz nawet Matteo jest zdołowany jak widzi cię smutną zaśmiałem się.
Luna:Uśmiechnęłam się lekko ale wyszedł z tego jakiś grymas.
Matteo:Podszedłem do Luny i objąłem ją od tyłu pocałowałem w policzek i tak stałem kilka minut.Potem usiedliśmy wszyscy na kanapie w salonie objąłem Lunę ramieniem,a ona oparła się o moją klatkę piersiową.Fede dzwoniłeś do rodziców?
Fede:Tak biorą najszybszy lot i przyjeżdżają tutaj.
Matteo:Pokiwałem głową.Kochanie chcesz coś zjeść?
Luna:Nie Matteo nie jestem głodna.
Matteo:Ale musisz mi jeść nie możesz nic nie jeść.Ustałem złapałem ją za rękę i poszliśmy do kuchni.Co chcesz jeść?
Luna:Zdam się na ciebie.
Matteo:Dobra to robię naleśniki zacząłem wyjmować wszystkie potrzebne produkty do naleśników wsypałem je do miski i zacząłem miksować następnie wziąłem patelnie do naleśników rozgrzałem ją i zacząłem smażyć gdy skończyłem smażyć posmarowałem wszystkie nutellą położyłem koło Luny wszystkie.
Luna:Nie mów,że mam to wszystko zjeść przecież nie dam rady.
Matteo:Zjemy razem.Usiadłem na przeciwko niej,a ona dała mi przelotnego buziaka miała usta słodkie od czekolady.Gdy zjedliśmy posprzątaliśmy i poszliśmy do mojego pokoju położyliśmy się na łóżku leżeliśmy przodem do siebie rękę położyłem na jej talii zaczęliśmy się delikatnie całować.Wiesz mam nadzieję,że wczoraj to tą malinkę zrobiłem Ci ja.
Luna:Jaką malinkę Matteo podał mi lusterko faktycznie miałam tą malinkę.No ja myślę,że tą zrobiłam ci ja.
Matteo:Nie no Fede mówił,że byliśmy wczoraj cały czas razem i całowałem ją po szyi.
Luna:To dobrze i otchyliłam trochę głowę,aby miał lepszy dostęp do mojej szyi.
Matteo:Zacząłem delikatnie odsuwać bluzkę z jej ramienia i całowałem.
Luna:Zaczęłam się śmiać bo Matteo mnie trochę łaskotał swoim zarostem.
Matteo:Coś zrobiłem nie tak?
Luna:Nie tylko łaskoczesz mnie straszne swoim zarostem zaśmiałam się.
Matteo:Potem się ogolę teraz nie mam czasu zaśmiałem się.I zacząłem kontynuować co robiłem wcześniej włożyłem rękę pod jej bluzkę.
Luna:Matteo przepraszam ale nie dziś.
Matteo:Rozumiem,ale chyba całować się możemy.
Luna:Tak oczywiście i pocałowałam go namiętnie.
Matteo:Złapałem Lunę za pośladki ona delikatnie się przeniosła na mnie i się całowaliśmy.A ja zacząłem masować jej pośladki,a czasem lekko klepać.Działała na mnie jak żadna inna przy niej nawet przy zwykłym pocałunku mi ustał.A ona musiała to poczuć spojrzała na mnie pytająco.No nie moja wina,że tak na mnie działasz zaśmiałem się i pocałowałem ją w szyję.
Luna:To może lepiej zejdę,żeby Ci się kolega uspokoił zaśmiałam się delikatnie.
Matteo:Nie bo jeszcze pogorszysz sytuację.I po chwili zaczęliśmy się bardzo namiętnie całować.Po jakiś 30 minutach skończyliśmy poprawiliśmy się i poszliśmy do salonu oglądać telewizję godzinę później ktoś zaczął przekręcać drzwi wejściowe kluczem.To byli rodzice moja mama od razu podbiegła do Luny i ją przytuliła.
Pani Balsano:Luna przyjechaliśmy tak szybko jak to było możliwe strasznie mi przykro z powodu twoich rodziców pamiętaj zawsze jesteśmy z tobą.
Pan Balsano:Również przytuliłem Lunę.Trzymaj się maleńka jesteśmy z tobą.
Luna:Bardzo dziękuję państwu za wsparcie.Jestem wdzięczna życiu,że mnie otaczają tacy dobrzy ludzie.Gdybym nie miała was wszystkich nie wiem co bym sobie zrobiła chyba bym poszła do tamtego życia razem z moimi rodzicami.
Matteo:Luna nawet tak nie mów podeszłem do niej przytuliłem ją i pocałowałem w czubek głowy.
Pani Balsano:Dobrze mi się zdaje jesteście razem?Uśmiechnęłam się.
Matteo:Tak jesteśmy z Luną parą.
Pani Balsano:Bardzo się cieszę witaj w rodzinie Luna i pocałowałam ją ją w policzek.Mój syn w końcu znalazł sobie porządną dziewczynę.
Luna:Uśmiechnęłam się lekko.I wtuliłam w tors Matteo.
Matteo:Mamo my idziemy na górę.
Pani Balsano:Dobrze synku idźcie.Usiadłam na kanapie.Trzeba będzie coś zrobić z Luną prawda Eryk?Przecież ona nie jest jeszcze pełnoletnia weźmiemy ją przez ten czas gdy skończyła 18.Potem razem z Matteo nie wiem Matteo będzie zarabiał i zamieszkają razem.
Eryk:To jest dobry pomysł Agata.
Musimy jechać wypełnić papiery i w ogóle chodź.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: