Rozdział 7
Dwa dni później:Dzień pogrzebu.
Luna*
Państwo Balsano postanowili zająć się mną aż do 18 roku życia jestem im za to ogromnie wdzięczna.Właśnie ubieram moją czarną sukienkę,a do tego płaszcz dziś jadę pożegnać moich rodziców nadal nie mogę uwierzyć,że oni nie żyją będzie mi ich tak strasznie brakować.Matteo w każdy możliwy sposób próbuje mnie uszczęśliwić.Dziękuje Bogu,że go mam.
Matteo:Kochanie zawiążesz mi krawat?
Luna:Tak chodź podejdź tutaj.Gdy zawiozałam jego krawat pocałował mnie delikatnie w usta.
Matteo:Kochanie chodź musimy już iść.
Luna:Tak chodźmy.Wzięłam go pod ramię.Wsiedliśmy do samochodu Matteo.I jechaliśmy w ciszy.
Matteo:Położyłem rękę na jej nogę i zacząłem delikatnie masować.Gdy dojechaliśmy na cmentarz wsiadłem z samochodu i otworzyłem Lunie drzwi podałem jej rękę,aby wysiadła gdy wysiadła wziąłem ją pod ramie i szliśmy w wyznaczone miejsce po drodze spotkaliśmy Gastona.
Gaston:Luna pamiętaj jestem z tobą.
Nina:Kochana ja tak samo.
Matteo:Gdy doszliśmy w wyznaczone miejsce były tam dwie trumny Luna cała się rozpłakała wtuliła się we mnie,a ja ją masowałem po plecach.Luna jestem z tobą.Powiedziałem.
Luna:Ściskałam Matteo koszulę i całą ją moczyłam.
Matteo:Cichutko i pocałowałem ją w czoło.Podeszła moja mama do nas i dotknęła Luny ramienia.
Gdy wszystko się skończyło zostaliśmy jeszcze chwilę na cmentarzu.
Luna:Matteo dlaczego oni odeszli załkałam.
Matteo:Skarbie wcale nie są tutaj i pokazałem palcem na jej serce.Czuwają teraz nad tobą abyś była bezpieczna nie będą obok ciebie ale będą w środku ciebie pamiętaj.
Luna:Kochanie chodź już idziemy.
Matteo:Dobrze,chodźmy skarbie.
Weszliśmy do samochodu,a następnie go odpaliłem.I pojechaliśmy do domu.
Luna*
Poszłam do mojego i Matteo pokoju nie chciałam wtedy z nikim rozmawiać chciałam być sama.Leżałam i płakałam.
Mama:Matteo idź do niej.
Matteo:Nie mamo ona teraz potrzebuje czasu dla siebie chce być sama nie chce nikogo widzieć.
Mama:Rozumiem.A tak w ogóle śpicie razem w łóżku?
Matteo:Chodzi ci o seks czy o normalne spanie.
Mama:O normalne spanie.
Matteo:To tak.
Mama:A jeśli chodzi z seksem to chyba tata nie musi Ci tłumaczyć co to prezerwatywy co?
Matteo:Nie,nie musi zaśmiałem się.
Mama:No to dobrze.A pomieścicie się w twoim pokoju?
Matteo:Mamo tak.Idę do Luny zobaczyć co u niej.Poszedłem na górę i otworzyłem drzwi.Kochanie jak się czujesz?
Luna:Okropnie.
Matteo:Skarbie podszedłem do łóżka i uklęknąłem.Odgarnąłem jej włosy z twarzy.
Luna:Bądź teraz przy mnie proszę potrzebuje właśnie ciebie.
Matteo:Dobrze.
Luna:Chodź do łóżka i się do mnie przytul.
Matteo:Zdjąłem ubrania Luna była tylko na samej bieliźnie tak samo jak ja.Położyłem rękę na jej talii,a głowę położyłem na jej ramię.Tak bardzo chciałbym sę teraz na nią rzucić ale nie chce.Nie w takim stanie jak jest teraz.Odwróciła się do mnie i ręce położyła na moją klatkę piersiową.Spojrzała na mnie i się delikatnie uśmiechnęła.Odwzajemniłem jej uśmiech.
Luna:Zaczęłam całować jego tors i zostawiałam mokre pocałunki.
Matteo:Luna bo się zaraz na ciebie rzucę zaśmiałem i się.
Luna:I o to chodzi pomyślałam sobie.I kontynuowałam.
Matteo:Byliśmy z Luną nadal pod kołdrą teraz ja byłem nad nią i ją całowałem po skroni,następnie po całej twarzy potem przeszłem na szyję i całowałem ją mokrymi pocałunkami.
Luna:Matteo położyłam ręce na jego pośladki przesunęłam trochę wyżej i włożyłam ręce pod jego slipki.I zaczęłam delikatnie ściągać.
Matteo:Nadal całowałem Lunę i zacząłem szukać zapięcia od jej stanika gdy znalazłem odpiąłem jej go i zdjąłem,następnie zdjąłem jej majtki.Luna napewno chcesz to zrobić?
Luna:Tak mówiła między pocałunkami.
Matteo: Oderwałem się na chwilę i sięgnąłem do szafki nocnej po prezerwatywy.
Luna:Skąd je masz?
Matteo: Prezent od taty zaśmiałem się.Otworzyłem jedną zębami i założyłem na mojego penisa.Zacząłem w nią wchodzić delikatnie,żeby przebić jej błonę dziewiczną.W oczach miała łzy.Luna w porządku?Wchodzić dalej?
Luna:Tak wchodź.
Matteo:Pocałowałem ją i weszłem w nią.
Luna:Matteo szybciej powiedziałam między pocałunkami.Zaczął się poruszać szybciej,a ja trzymałam ręce na jego plecach i drapałam go paznokciami tak mi się cholernie podobało.Kilka minut później doszłam,a on chwilę po mnie.Po godzinie skończył zdjął prezerwatywę i położył się obok mnie.
Masz już dość zapytałam się?
Matteo:Nie,a ty?
Luna: Odpocznij i zaczniemy następna rundę.
Matteo:Naprawdę nie jesteś zmęczona?
Luna:Nie chce jeszcze chyba,że nie masz siły.
Matteo:Ja bym nie miał.Założyłem prezerwatywę i wszedłem w nią delikatnie,a następnie zacząłem poruszać się coraz szybciej.Tak mnie drapała po plecach ale mi się to cholernie podobało poruszałem się ciągle,a przy tym całowałem jej szyje.Po 4 godzinach skończyliśmy położyłem się,a ona położyła mi się na torsie objąłem ją ręką i głaskałem jej ramię.
Rano*
Matteo*
Gdy wstałem to Luna jeszcze spała pocałowałem ją w czoło ubrałem spodnie od dresów i poszedłem zejść zrobić Lunie śniadanie.W jadalni był sam Fede jakiś nie wyspany dla niego noc chyba też była ciężka.A ty co taki nie wyspany?
Fede:Wiesz jak już coś robicie to zwracajcie uwagę na innych ludzi którzy tutaj mieszkają i chcą w nocy spać.Wasze jęki było słychać aż u nas w pokoju.
Matteo:Sorry brat ale z Luną wczoraj trochę zaszaleliśmy.
Fede:Dobra potem odpokutujesz.I co jak było?Luna ostra w łóżku.
Matteo:Wiesz zajebiście chociaż wiesz to był nasz pierwszy raz skończyłem najpierw bo wiesz myślałem,że ma już dość.
Fede:No słyszałem chwilę przerwy myślałem,że będzie już spokój.
Matteo:A ona do mnie,a ty co masz już dość? No to znowu zaczęliśmy.Dobra idę zrobić nam jakieś śniadanie jest tak zmęczona,że jeszcze śpi.
Fede:No ja się wcale nie dziwię i się zaśmiałem
Matteo:Zrobiłem nam kanapki ale już takie lepsze położyłem na talerzy i wycisnąłem jeszcze sok z pomarańczy i wlałem do dwóch szklanek.Fede,a gdzie Viola.
Fede:Śpi bo całą noc nie spała przez te wasze jęki.Zaśmiałem się,a razem ze mną mój brat.
Matteo:Dobra ja idę już do mojej księżniczki.
Fede:No idź.
Matteo: Otworzyłem drzwi i jeszcze spała położyłem się obok niej i zacząłem całować ją po szyi nie podziałało więc pocałowałem ją w usta.Otworzyła oczy.Hej skarbie.
Luna:Cześć kochanie,która godzina?
Matteo:Koło 15,zrobiłem nam śniadanie.
Luna:A twoi rodzice są?
Matteo:Musieli jechać dalej w delegację.
Luna:Rozumiem.Podniosłam się lekko na łokciach poprawiłam włosy bo miałam rozczochrane.Spojrzałam na Matteo,a on mnie pocałował położyłam rękę na jego szyi i położyłam się na plecach i się całowaliśmy.
Matteo:Takie śniadanie to mógłbym mieć zawsze zaśmiałem się.
Luna:Ja też.
Matteo:Będziemy musieli być cichsi jak będziemy robić to następnym razem.
Luna: Dlaczego?
Matteo:Fede nie spał całą noc przez nas,a Viola śpi do teraz zaśmiałem się,a Luna razem ze mną.
Luna:To nie wiem jak my to zrobimy.Zaśmiałam się cicho.
Matteo:Są różne sposoby.I pocałowałem ją znowu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top