Rozdział 10
Tydzień później:
Luna:Wlasnie wstalam Matteo jesZcze spi,ma zlamaną nogę I jak dobrze, ze lazienka jest u nas w pokoju.Zaraz Amanda powinna zrobic sniadanie Wiec zejdę po nie i dam je Matteo.Ubrałam szlafrok I zeszlam na dół. Dzień dobry Amando.
Amanda:Dzień Dobry Luna. Tutaj masz śniadanie.
Luna:Dziękuję co ja bym bez ciebie zrobiła.
Amanda:Przecież od tego tutaj jestem Matteo to znam od małego i dziwię się,że z nim wytrzymujesz zaśmiałam się.
Luna:Serio? Nie znałam go od tej strony również się zaśmiałam.
Amanda:Ale muszę ci powiedzieć,że przy Tobie jest inny widać,że cię kocha i to serio.Była tutaj jesZcze Ambar ale ty bardziej do niego pasujesz on przy Tobie jest sobą ale bardzo się o ciebie również troszczy.
Luna:Dziękuję
Matteo:Obudziłem się bym zszedł na dół i pomógł trochę ale ta noga mi nie pomaga.
Luna:Idę ze śniadaniem do pokoju uchylam lekko nogą.Oo mój książę już wstał.Podeszłam do niego do łóżka I tacę położyłam na szafkę nocną.
Matteo:Przepraszam Cię.Usiadłem półleżąc i objąłem ją ramieniem.
Luna:Za co ty mnie przepraszasz?
Matteo:Bo musisz się mną opiekować zamiast ja tobą.
Luna:Skarbie jesteśmy razem w zdrowiu i chorobie tak?
Matteo:Nie wiem czym sobie zasłużyłem na taką kobietę.
Luna:Tym,ze Jesteś tutaj ze mną.
Matteo:Pocałowałem ją i tak zacząłem ją całować,że położyła się na łóżku.
Luna:Matteo ty wariacie zaśmiałam się.
Matteo:Przy takiej dziewczynie nie mogę być inny.Znowu ją pocałowałem pocałunki stawały się coraz namiętniejsze tak na mnie działa i chyba to poczuła.
Luna:Matteo...
Matteo:Nie moja wina,ze tak na mnie działasz.
Luna:Hmm,a jak na ciebie działam?
Matteo:Sama widzisz pokazałem na mojego penisa.
Luna:Hmm,zaczęłam odpinać jego rozporek.
Matteo:Skarbie co ty robisz?
Luna:Nie widzisz?
Matteo:Widzę ale jeżeli nie przestaniesz zaraz się na ciebie rzucę z tą połamaną nogą.Zaśmiałem się.
Luna:A dlaczego nie? I potem zaczęłam odpinać jego koszule.
Matteo:Kochanie naprawdę nie wiem czy dam radę,a chce,zeby to było wyjątkowe dla nas obojga. I pocałowałem ją.
Luna:No dobrze,ale chyba pobawić się możemy zaśmiałam się.
Matteo:Ty tygrysico.
Luna:Odpięłam jego koszule całą i zaczęłam dotykać rękoma jego nagi tors przygryzłam lekko wargę.Ja chyba zaraz nie wytrzymam.
Matteo: Pomóż mi zdjąć spodnie jakbyś mogła.
Luna:Oczywiscie.Polozylam się na niego.I zaczęłam całować.Dobra trzeba się ogarnąć i się położyłam na drugi bok.
Matteo:Kochanie nie bądź zła zobaczysz jeszcze będziesz miała mnie dość złapałem ją lekko za ramię.
Luna:Nie o to chodzi bo ty mnie nie chcesz prawda jestem dla ciebie za brzydka?
Matteo:To nie o to chodzi jesteś piękna i to bardzo nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał zrobić to z tobą ale ta noga. Zobaczysz jeszcze z kilka tygodni i mi zdejmą te chujostwo.
Luna:Rozumiem.
Matteo:Kocham cię
Luna:Kocham cię
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top