Lustrzane odbicie

!!!OD RAZU UPRZEDAM ZE BEDZIE INACZEJ NIŻ W FILMIE!!!

-Pfff, że niby ja nie dam rady zwisać z drzewa?-Spojrzałam na Camilo z politowaniem

-Tak.-Chłopak uśmiechnął się wrednie.Ja wtedy wkurzona wdrapałam się na gałąź i zwizałam z niej.

Nie spodziewałam się tego

Nagle gałąź spadła. Ja sama upadłam i poczułam ostry ból w kostce. Cami popatrzył na mnie przerażony i podbiegł do mnie. Obejrzał nogę i powiedział:

-Musimy iść do Juliety.

Wziął mnie na ręce i pobiegł do domu.Kostka strasznie mnie bolała, chyba ją złamałam. Chłopak gdy byliśmy juz w domu zawołał Juliete. 

-Nie ma jej.-Powiedziała Pepa przyglądając sie mojej nodze.-nodze.-wróci wieczorem. Camilo, chodź ze mną do kuchni.-Chłopak posadził mnie na krześle i poszedł za jego rodzicielką do kuchni. Nagle usłyszałamq krzyki. Co tam się dzieje?! Wstałam z bólem. Podpierając się o ściane podeszłam do drzwi od kuchni i zaczęłam słuchać.

-Czy ty serio zawsze musisz coś narozdrabiać?!-Krzyczała na niego Pepa. Jejku, nie wiedziałam że on serio tak ma.- Nie możesz być jak Dolores lub Isabela?! Jesteś nieznośny! Jak mogłam urodzić kogoś takiego jak ty?!

Przesadziła. Jak może tak mówić do swojego syna. Do moich oczu napłynały  łzy. Szybko wróciłam na krzesło żeby nic nie było. Camilo wybiegł z kuchni... z płaczem..?

*Pov.Camilo*

-Jak mogłam urodzić kogoś takiego jak ty?!

Po moich policzkach zaczely lecieć łzy. Wybiegłem z kuchni i pobiegłem do pokoju. Gdy w nim byłem otworzyłem drzwi od łazienki i spojrzałem w lustro. Po moich policzkach leciały łzy jak deszcz. Płakałem jak co nocy. Płakałem, bo nie mogłem wytrzymać. Bo nie wytrzymałem. Może i na zewnątrz byłem szczęśliwym chłopakiem, wesołym rozrabiaką. Jednak tak nie było.

Byłem słaby

Byłem przegrywem

A to wszystko przez mój dar. Zamienianie się w innych. Moja KoChANa rodzina wykorzystywała to. Za każdym razem "Camilo zrób to. Camilo zrób tamto."

Miałem dość.

Uderzyłem pięścią w Lustro.


*Pov. Olivia*

-Masz zjedz to proszę.- Julieta dała mi bułkę. Jak ją zjadłam, noga od razu przestała mnie boleć. Wstałam i pierwsze co zrobiłam to pobiegłam do pokoju Camilo. Zapukałam. Uslyszałam ciche"proszę" powiedziane łamanym głosem. Zajrzałam do środka. Na parapecie siedział Camilo płacząc (uznajmy że jego pokój ma okna bo nie wiem jak wygląda jego pokój~Nicoletta_okejka). Podeszłam do okna i usiadłam obok niego.

-Wszystko okej?- zapytałam chłopaka. Chłopak pokręcił głową i ukrył twarz na moim ramieniu. Serce zaczęło mi bic szybciej. Przytuliłam go. 

-Cśśś, bedzię dobrze, będzie lepiej.

-Nie, nie będzie.-chłopak podniósł się. Wyglądał tak słodko. I smutno. Miałam ochotę pocałować go... znaczy coooo.- Nie będzie. Będzie gorzej.

Chłopak opowiedział mi o tym jak go traktują. Jejku, żal mi go.

-Dziękuje.-Powiedział brunet przybliżając twarz do mojej.

-Z-za co..?- Zrobiłam się czerwona. Dostałam hiperwentylacji.

-Za to ze jesteś.- Chłopak złapał moją twarz i Pocałował. Tak nagle, że zakręciło mi się w głowie. Czułam sie jak nie wiem co. Nigdy się nie całowałam, ale jednak nie musiałam mieć instrukcji.

Chłopak przerwał i powiedział:

-Kocham cię...



Może kiedyś ta historia zostanie kontynuowana

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top