Rozdział 6

    Przestraszyłam się. Wyciągnęłam pośpiesznie rękę. Była... cała. Odbiegłam od toaletki. Chciałam jak najszybciej opuścić strych. Zbiegłam po schodach. Popchnęłam mocno drzwi, które po chwili uderzyły o ścianę. Zatrzymałam się dopiero w swoim pokoju. Zamknęłam pomieszczenie na klucz. Chciałam się uspokoić... ale nie mogłam. Mój oddech stawał się coraz płytszy. Zaczynało mi powoli brakować powietrza. Zsunęłam się po drzwiach. Złapałam się za głowę.

 - No dalej Allie... Dasz radę - powtarzałam sobie w myślach.

    Nie mogłam już złapać powietrza. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.

 - Raz, dwa... trzy... cztery... - zaczęłam liczyć na głos.

    Doliczyłam do pięćdziesięciu. Złapałam oddech. Odetchnęłam. Usiadłam na podłodze i położyłaś się na niej. Nienawidziłam swoich ataków. Myślałam, że już ustały... i to dawno. Ale od wyjazdu taty i sytuacji w szkole zdarzały się one coraz częściej. Czasami nawet nie dawałam sobie razy z ich kontrolowaniem. Raz prawie się udusiłam, gdy miałam 6 lat.

   Zamknęłam oczy. Wsłuchałam się w bicie swojego serca. Było rytmiczne. Przekręciłam się na wznak. Położyłam rękę na swoim czole.

 - Znowu to samo... - wyszeptałam.

    Co się przed chwilą wydarzyło? Toaletka, która wydawała się najnormalniejsza w świecie okazała się... no właśnie, czym? Jakimś portalem? Nie umiałam dobrać do tego odpowiedniego słowa. Było w niej coś niezwykłego? Przecież nic na to nie wskazywało. Czyżby babcia miała z tym coś wspólnego? Może o tym widziała?

   Tyle pytań kłębiło się w mojej głowie, ale nie byłam w stanie znaleźć żadnego sensownego rozwiązania. Wszystkie były takie wynaturzone. Popatrzałam na zegar wiszący na ścianie. Spędziłam tutaj godzinę. Postanowiłaś wstać. Niestety nie udało ci się to, ponieważ rodzicielka weszła do pokoju.

 - Allison? Co się stało? - zmartwiła się kucając przy mnie.
 - Nic... Miałam atak, ale już jest dobrze - powiedziałam podnosząc się.

 - Znowu? - zdziwiła się.

   Skinęłam głową. Matka westchnęła. Wyszła z pokoju zostawiając uchylone drzwi. Otrzepałam swoje ubranie po czym wyszłam z pomieszczenia. Rozejrzałam się na boki, czy przypadkiem mama nie zawróciła. Nie usłyszałam żadnego szurania ani stukania. Wyszłam z pokoju. Zatrzymałam się przed otwartymi drzwiami od strychu. Zawahałam się.

 - Aaaa dobra, raz kozie śmierć - pobudziłam się w duchu.

    Weszłam na pierwszy stopień. Lekko zaskrzypiał. Drugi tak samo. Stanęłam na palcach, aby zobaczyć toaletkę. Stała tam gdzie wcześniej. Tak jakby nic się nie wydarzyło. Przeszedł mnie dreszcz. To było straszne. Nie wiedziałam co się za moment wydarzy. Weszłam na samą górę. Powolnym tempem podeszłam do tajemniczej toaletki. Lustro lekko falowało, tak jak wcześniej. Moje serce przyśpieszyło. Poczułam jak mięśnie zaczęły się spinać. To nie było zbyt miłe uczucie. Odchrząknęłam, po czym usiadłam na skraju krzesła. Ostrożnie wyciągnęłam rękę przed siebie. Zaczęłam się trząść. Wzięłam głęboki oddech. Moja dłoń ponownie zniknęła w lustrze. To było bardzo dziwne uczucie. Wszystko co przed chwilą wydawało się nie do przeskoczenia... nagle straciło sens. Wstałam z krzesełka. Chciałam koniecznie dowiedzieć się co jest po drugiej stronie. Zamknęłam oczy. Powoli wsunęłam głowę w lustro.

   Zamrugałam kilkakrotnie. Byłam na strychu. Coś wypchnęło mnie na drugą stronę. Upadłam na drewnianą podłogę.

    Szybko wstałam. Rzeczywiście byłam na strychu, tylko że był ustawiony odwrotnie. Zejście było z prawej strony, a teraz jest z lewej. Trochę mnie to przytłoczyło. Ktoś otworzył drzwi. Zastygłam. Miałam uciekać?

    Zobaczyłam małą dziewczynkę o kruczoczarnych włosach związanych w dwa warkocze. Miała zielone oczy. Odcień skóry był blady.

- Brittany? - zdziwiła się dziewczynka. - Brittany!

    Podbiegła do mnie i przytuliła. Nie wiedziałam co zrobić. Skąd znała imię mojej babci?

 - Ale odmłodniałaś - uśmiechnęła się. - W końcu wynaleźli w twoim świecie lek na starzenie się?
 - A-ale ja nie j-jestem Brittany - wydukałam.
 - Nie? - odsunęła się ode mnie. - To kim jesteś?
 - Allison.



































Bardzo długo mnie nie było... Przepraszam! Ale miałam kompletny brak weny ehh :// CHYBA rozdziały będą się pojawiać coraz częściej ;)) A przynajmniej mam taką nadzieję :D Brakowało mi pisania XD W końcu to moje życie ;3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top