|Przesadzasz Chat|

|-I pokonają.- odezwał się Fu, patrząc na nastolatków.- Ale nie sami.

-Będą potrzebować pomocy.- dodała Elize, stojąca przy Mistrzu|

***
Oboje odruchowo odwrócili się w stronę rozmówcy. Ich oczy przypominały dwa spodki, które prawie wyskakiwały z orbit.

-Kim Pan jest?- spytał zszokowany Nino.

-Kimś na pewno, chłopcze.- zaśmiał się Fu.

Towarzystwo Elize chyba nie najlepiej wpływało na jego charakter. Lecz nie zwracał na to zbytnio uwagi. Naprawdę mało czasu bywał z ludźmi, cóż czego się dziwić skoro wszyscy jego przyjaciele już dawno leżą w drewnianych trumnach. Spędził z nią zaledwie parę godzin, a już czuł wyraźną zmianę. Był pewniejszy siebie, spokojniejszy, i lżejszy. O ile tak można nazwać to dziwne uczucie, które mu towarzyszyło od pierwszego spotkania z kobietą.

-'Ale nie sami, będą potrzebować pomocy.'- zacytowała Alya.- Co to znaczy? Są jeszcze inni bohaterowie oprócz Reny Rouge, Ladybug i Chata?- spytała patrząc z iskierkami w oczach na mężczyznę.

-Tak. Jest wiele bohaterów, a raczej mogło by być ich wiele.- sprostował błyskawicznie.- Miracul jest tyle, że wystarczyłoby na małą armię.- zaśmiał się.

-Co to...-zaczął szybko, a po może sekundzie Alya wytłumaczyła mu co to miracula, i do czego one służą.- Woow.

-Będziecie mieć naprawdę piękne dzieci.- zauroczyła się Elize bez namysłu o późniejszych konsekwencjach.- Chcę być druhą na ślubie, oraz matką chrzestną Aleksandra i Marii.

Gdyby wzrok mógł zabijać, to kobieta już mogłaby wskakiwać do trumny. Na całe szczęście Alya nie słyszała całości, więc poziom jej zirytowania stanął na dopuszczalnym.

-Elize, Matko Bosko!- krzyknął Mistrz podnosząc ręce ku górze.- Oni są w liceum! L i c e u m!

-Pff, no i?- odpowiedziała szybko, patrząc na starca z wyrazem twarzy mówiącym: 'I have wyjebane'. Gdyby dodatkowo miała okulary swagu, na bank przyjęli by ją do jakiegoś nudnego talent show, żeby rozluźniała atmosferę swoimi ciętymi ripostami.- Swojego męża poznałam właśnie w liceum!

-To było co najmniej sześćdziesiąt lat temu!- dodał mierząc kobietę wzrokiem.

-Sądzisz, że jestem tak taka młoda?- prychnęła staruszka.- Oprócz tego, to był jeden z lepszych okresów w moim życiu, okej?

-Od kiedy staruszkowie używają takich zwrotów jak "okej"?- spytał patrząc na nią zdziwiony.

Żył ponad sto lat, widział wielu starców, i nigdy jeszcze nie spotkał równie irytującego przypadku. Cóż, najwyraźniej ktoś postanowił zesłać na jego drodze naprawdę denerwującą nastolatkę w ciele staruszki.

-Od teraz.- odparła szybko śmiejąc się od ucha do ucha.- Mam siedemdziesiąt trzy lata, i chcę jeszcze sobie poczuć prawdziwego życia.

-Jesteś niedorzecna.- westchnął kręcąc głową.

-A ty nudny. Widzisz już nic nie możemy na to poradzić.- uśmiechnęła się wrednie.

-Jesteście naprawdę piękna parą.- wtrąciła dziewczyna, a staruszkowie szybko odwrócili głowy w jej stronę.

-Wasze dzieci muszą być piękne.- dodał Nino, uśmiechając się perfidnie, i jednocześnie przybijając żółwika z Alyą.

-Nie jesteśmy parą.- odpowiedział szybko Mistrz.- I nie mamy razem dzieci!

-Znamy się jakieś trzy godziny, to byłoby co najmniej dziwne.

***
-Mari?- powiedział z trudem, prawie niesłyszalnie.- Co się stało?

Na początku dziewczyna po prostu się patrzyła na niego. Najpierw zwykłym, zmęczonym od płaczu wzrokiem, po chwili jednak w jej oczach pojawiło się zdziwienie, a na końcu czysta radość. Na jej malinowych ustach pojawił się wielki uśmiech, a oczy zabłysnęły wesoło.

-Nigdy więcej mi tak nie rób, Chaton.- szepnęła rzucając się chłopakowi na szyję.- Proszę.

-Nie będę, obiecuję My Lady.- odpowiedział prawie od razu, tuląc do siebie dziewczynę.- Długo spałem?

-A skąd mam wiedzieć?- prychnęła.- Tu się nie czuje czasu, a liczenie w głowie nie ma najmniejszego sensu.

-Fakt. To było głupie pytanie.- stwierdził śmiejąc się z samego siebie.

-Musimy stąd uciec.- powiedziała stanowczo, patrząc w zielone oczy chłopaka.- Może znajdziemy jakieś kolejne lustro?

-Pamiętasz co ostatnio się stało, co widzieliśmy?- odparł patrząc na nią podejrzanie.- Co jeżeli właśnie o to w nich chodzi? Żeby nas straszyć, sprowadzać w nieszczęście? Może te 'lustra' tak naprawdę przedstawiają tylko i wyłącznie czarne scenariusze, które nigdy się nie spełnią?- wstał energicznie, pełen nowych sił.- Nie możemy im się oddać, to nas zniszczy.

-Przesadzasz Chat.- stwierdziła również wstając z zimmej bieli.- Właśnie przez to lustro poznaliśmy swoje tożsamości, czy to też jest według Ciebie jeden z czarnych scenariuszy?- spytała cicho, a iskierki w jej oczach zaczęły powoli niknąć.

-Nie. Oczywiście, że nie!- odparł szybko.- Ale widziałem mój najgorszy koszmar, nie chcę tego powtórzyć.- dodał pół-szeptem.

-Ja też tego nie chcę.- przyznała podchodząc bliżej chłopaka.- Musimy być bardzo ostrożni.

-Nie mamy innego wyjścia.- westchnął ciężko.- Na dobrą sprawę wiemy tylko tyle, że jesteśmy w jakieś cholernej białej, niekończącej się celi.- przeklnął.

-Ciekawie to podsumowałeś.- prychnęła granatowowłosa.

-Czuję się jak w momencie kiedy zostałem sfotografowany przez Pixelatora. Wszędzie jest biel, i tylko biel. Nic więcej.- spojrzał na dziewczynę troskliwie.- Ale tym razem na całe szczęście jestem z Tobą, a nie z Chloe.- zaśmiał się.

-To musiały być najcięższe chwile w twoim życiu.- ta również się zaśmiała.- Mam rację?

-Najcięższe chwile w moim życiu, to były chwile kiedy Ciebie przy mnie nie było, Biedronsiu*.- wyszczerzył swoje białe zęby.- Ale tak, masz rację.

-Jesteś strasznie irytujący, wiesz o tym?- spojrzała na chłopaka, podnosząc prawą brew do góry.

-Zdaję sobie z tego sprawę.- trącił ją ramieniem.- Zbyt często mi to mówisz.

-Gdybyś mnie posłuchał, to bym tego nie powtarzała.- powiedziała uśmiechając się zwycięsko.

-Nawet jakbym posłuchał, to ty byś i tak mi to powtarzała.- stanął naprzeciwko Marinette, która z spokojem patrzyła na blondyna.- Oprócz tego nienawidzę słuchać, wolę gadać.

-Taa. Wiem coś o tym.- uśmiechnęła się.- Nie znamy się pierwszy rok, mój drogi.

-Czas spędzony u twojego boku strasznie szybko leci, Ladybug Dupain-Cheng.- prychnął.

-A u twojego strasznie się dłuży, Panie Chat Noir Agreste.- stwierdziła szybko.

Sposób w jaki ze sobą rozmawiali był unikalny, oryginalny, i cóż, dosyć dziwny dla kogoś innego niż ta dwójka. Podobnie wyglądała ich relacja, która opierała się na ciągłych żartach, wygłupach, docinkach, i ripostach. Tworzyli bardzo burzliwą relację, lecz mimo to darzyli siebie nawzajem uczuciem. Bo w końcu, Biedronka i Marinette to ta sama osoba, prawda?

-Powiesz to samo za dziesięć lat.- machnął na to ręką, kręcąc z rozbawieniem głową.

-Skąd ta pewność, że będę z Tobą za dziesięć lat?- spytała pewna siebie.

-Bo to przeznaczenie, a z przeznaczeniem nie można się kłócić.- odparł bez wahania.

xxx
NIESPODZIANKAA!
Nie spodziewaliście się dzisiaj rozdziału co?
Ha, mam was!
Tak czy siak, ten rozdział uznaję za jeden z tych *udanych* 👌
To chyba przez Elize, Mistrza, Nino i Alyę.
Ogólnie doszłam do wniosku, że Ladybug, Chat, Chaton brzmi lepiej niż Biedronka, Kot, Koteczek.
Ale mimo wszystko Biedronsia, Biedronsiu itd. zostają.
To tak mega uroczo brzmi 😍
A po angielsku 'Biedronsia' to jak jakiś bubel brzmi XD
No sorry.
Więc koniec końców, Biedronsia (jako jedyna nazwa Polska, lol)  zostaje.
Tak żeby nie było, piosenka w mediach nijak nie pasuje do rozdziału, ale po prostu tak ją lubię, że musiałam dać:))

Polecam sobie odtworzyć ❤
Ogólnie rozdział 1004 słów 👌
No także to by było na tyle.
Jak wam się chce to możecie dać spadające gwiazdki, czy coś.
Nie wiem XD
P.s ktoś jeszcze w #teamElize?


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top