Podziękowania i wszystko inne
Uwaga: jako, że mówię tutaj też o nawiązaniach, to występuje masa spoilerów, więc jeżeli nie chcesz sobie zepsuć frajdy z czytania finału, to po prostu przeczytaj wcześniejsze części, a następnie wróć tutaj :D
Tak jak mówiłam wczoraj, ten rozdział będzie miał praktycznie wszystko to, czego nie dałabym normalnie np. w notce ode mnie. Tak więc, bez zbędnego przedłużania (co, jak pewnie zauważyliście często robię) zaczynajmy!
Pierwszym punktem na mojej liście, są nawiązania. Podzieliłam je na pomniejsze grupki, a pierwszą z nich są daty. Niestety większości z nich nie zdążyłam wpleść w rozdziały, nad czym bardzo ubolewam. Dobrze, że dałam radę wspomnieć o tych najważniejszych. Z góry przepraszam za takie skoki w podpunktach i datach, ale jest tu naprawdę sporo do ogarnięcia:
-Liczba 14 - pojawia się kilkukrotnie w "Lustrach":
* Jest to ulubiona liczba Mike'a, choć tak naprawdę jest to 7 (z tego co pamiętam). W rozdziale |Dym| napisałam tak, ponieważ chciałam rozwinąć później wątek Agathy i Mike'a, ale sprawy potoczyły się trochę inaczej. Same ich postaci ujawniają się Adrienette dlatego, że to oni zadzwonili po pomoc gdy zauważyli wypadek.
* 14 marca 2019- data wypadku, oraz Biały Dzień w Japonii czy Korei Południowej. W Biały Dzień mężczyźni dają kobietom prezenty, pierwotnie były to pianki. Prawdopodobnie gdyby nie wypadek, dziewczyny dostałyby jakieś prezenty :p
*14 lipca - urodziny Elize (1959), święto niepodległości we Francji oraz data jej pogrzebu, co znaczyło, że jest już wolna i nic jej nie ogranicza.
**Sama liczba 14, jak wyczytałam na jakiejś stronce prowadzonej przez wróżbitów (nie pytajcie co ja robiłam na stronce dla wróżbitów) oznacza pojęcie wolności, a osoby urodzone 14 dnia danego miesiąca nie umieją zaakceptować rutyny, rytmu życia i zobowiązań. Czyż to nie pasuje idealnie do naszej Elize?
*Tony urodził się w walentynki, a Angel dzień po nich, czyli w dzień singla. Swoją drogą jest ona jedyną osobą z całej drużyny 1990, której nie opisałam życia miłosnego, choć gdybym wprowadziła postać Marc'a, to pewnie umawiałaby się z nim xdd ale o niej będzie później.
- 21 lipca 1958- urodziny Louisa, które miały być w światowy dzień optymizmu, który przypada na 21 sierpnia, ale żelek się pomyliła o miesiąc i jakoś tak zostało ;') Również dzień, w którym Elize przylatuje pod postacią motyla do Adiego i Mari, co znaczy z kolei, że spotka się z Louisem.
-21 listopada 1990- tak jak wspominałam w rozdziale przedstawiającym walkę z ówczesnym Władcą Ciem, jest to Dzień Życzliwości oraz data śmierci Louisa.
-30 czerwca 2019- jak już jesteśmy przy temacie śmierci, to właśnie 30 czerwca jest obchodzony, uwaga, uwaga: Światowy Dzień Motylka Kapustnika. Kiedy się o tym dowiedziałam, po prostu musiałam napisać, że w ten konkretny dzień ma miejsce śmierć Elize. Ale spokojnie, takich smaczków jest więcej xd
-18 marca 1982- urodziny Harrego oraz Europejski Dzień Mózgu. Tego akurat nie ustawiłam celowo, dowiedziałam się o tym, pisząc rozdział, który teraz czytacie xDDDDDD
-20 kwietnia 1984- urodziny Gabrysia i seria innych nietypowych świąt (o których możecie sobie poczytać jak chcecie) między innymi Dzień Marihuany (to akurat było specjalnie :p)
-19 grudnia 1986- jak już jesteśmy przy chłopakach, to szkoda byłoby nie wspomnieć o Travisie, który właśnie wtedy się narodził. Wiecie co jest akurat 19 grudnia? Dzień Zielonych Roślin. W grudniu. X D
-13 maja 2003- tym razem jest to święto Adriena i nie tylko go, ale również (tutaj bardzo ciekawie) Dzień Snu :) (i to nie tak, że był w śpiączce trzy miesiące i dlatego taka data, pffft niee)
- 17 listopada 2002- urodziny Dylana i też Dzień Czarnego Kota, bo Dylan nie dość, że jest moją ulubioną postacią z "Zapamiętaj" (wahałam się pomiędzy nim, a Valerią, więc szybko wszystko może się zmienić) to jako Kocur dostał lateksowe rajtuzy, a lateksowe rajtki to jak gatki Gabrysia- dodają +1000 do stylówki, nieważne kim jest, ten kto je nosi.
-9 września 1832- urodziny Fu, a jednocześnie Międzynarodowy Dzień Urody (przez to wyobraziłam sobie Mistrza jako miss Francji, także polecam serdecznie)
-17 maja 2003- tym razem Valerka, tutaj nawet śmiechłam, bo jak się okazuje dziewczyna urodziła się w Światowy Dzień Nadciśnienia Tętniczego, o czym nie miałam pojęcia, kiedy tak sobie z nudów ustalałam daty ich urodzin. Może właśnie dlatego jest taka burzliwa? xDD
-10 października 1959- Dzień Owsianki, a jako, że najwięcej moich cech przejęła Olivia, to chyba wiadomym jest, że to ona w tym dniu ma urodzinki <3
Z dat to chyba wszystko, jeżeli ciekawi was po jakiego grzyba się tak z nimi bawiłam, to po prostu mi się nudziło i nie miałam pomysłu co robić ;D Chyba wyszło mi to na dobre, bo mogłam symbolicznie je gdzieś wplatać. Teraz czas na jeszcze większy miszmasz, czyli wszystko inne co datami nie jest, a do nawiązań się zalicza:
-Po pierwsze: rodzice Angeli. Tutaj nie wszyscy mogą załapać o co chodzi i bardzo prawdopodobne, że nikt nie załapał o co z nimi chodziło, ale to nieważne. Otóż, jak mam nadzieję pamiętacie jej rodzice nazywają się William i Lilly Wotson. Nie noszą tych imion i tego nazwiska bez powodu, gdyż kiedyś dawno temu, kiedy "Lustra" jeszcze w ogóle nie były w planach pisałam opowiadanie zatytułowane "William Wotson" gdzie był on głównym bohaterem. Lilla natomiast była mieszkanką planety Ksamitis wysłaną na Ziemię by przekonać Will'a żeby pojechał z nią, bo jest dziedzicem tronu i...nieważne! Był to taki ukłon w stronę tych, którzy kiedykolwiek czytali tamto opowiadanie, choć nie jestem pewna czy ktokolwiek dostrzegł to nawiązanie :/ Tak czy siak, to oni są rodzicami Angeli.
-Skoro już jesteśmy przy niej, to rozwinę to, co mówiłam wcześniej przy jej dacie urodzenia. Otóż jak "Lustra" były zaledwie zalążkiem tego, czego owoce widzicie teraz nie miałam ułożonego planu na to, jak ma przebiegać fabuła, jakie mają występować postacie i tak dalej. Tak więc w początkowych rozdziałach, gdzie sporadycznie występuje Angela, Olivia albo inni z ich paczki, możecie przeczytać o Marc'u, lecz nic więcej oprócz jego imienia czy paru odniesień nie znajdziecie. Jest to spowodowane tym, że na początku, drużyna miała składać się z trzech chłopaków i dwóch dziewczyn, później od tego odeszłam, on miał być tym bez jakichkolwiek mocy, ale za bardzo skupiłam się na drużynie i tak jakby o nim zapomniałam. A szkoda, może Angel nie byłaby takim forever alone w rozdziałach.
#Pray4Angel
- Liam Etîart, a dokładniej jego nazwisko jest czytanym od tyłu i z pominięciem jednego "r" słowem "traître" co po francusku znaczy "zdrajca". Ponieważ on, jakby nie było, jest zdrajcą, bo działał na rzecz Harrego, czyli przeciw bohaterom. Jak już chyba zauważyliście, bardzo lubię bawić się słowami, łączyć je, albo wymyślać jakieś nowe ;)
-Grot przebijający serce Adriena w kształcie liścia, które było też logiem firmy ze zdrowym jedzeniem, której kierowca spowodował wypadek, w przenośnym znaczeniu znaczyło, że to przez firmę zapadł w śpiączkę. Coś na zasadzie "to czym się rozpoczęło, tym trzeba zakończyć" - w tym wypadku rozpoczęli wypadkiem, a scena gdzie Biedronka przebija go swoim jojo z listkowym grotem oznacza, że cała sprawa już się zakończyła i może w końcu otworzyć oczy. Nie jestem pewna, czy tłumaczę to w zrozumiały sposób, ale mam to do siebie, że lubię robić zagmatwane wątki :/
-Elize po śmierci zamieniła się niebieskiego motyla, który jest widoczny na okładce, lecz znajduje się na niej jeszcze drugi- w kolorze szarym. Jest nim nikt inny jak Louis, a to ujęcie świadczy o tym, że w końcu się spotkali, po tylu latach rozłąki ❤
-Elize widziana przez Adriena w śpiączce, była nią, gdyż po smierci nie ograniczało ją już ciało, tak więc przedostała się do podświadomości swojego wnuczka, a rzekoma bomba, która niby spadła na jej dom, tak naprawdę była skutkiem jej niezapowiedzianych odwiedzin. Tak więc podsumowując: żadna bomba nie spadła w okolice jej domu, no jedynie, że ona sama jest zaliczana do bomb, to wtedy owszem. Trochę to pogmatwane, ale mam nadzieję, że dajecie radę ;D
-Tak swoją drogą imię Louis jest chyba najlepiej dopasowane z nich wszystkich, bo, "s" zmienia się w "z" podczas wmawiania jego imienia, bynajmniej, nie jest to czyste "s". Tak więc można przyjąć, że po polsku wymawiamy to imię bardziej jako "Luiz" za to po francusku imię Elize czyta się jako "Eliz" tak więc, oba te wyrazy dźwięcznie kończą się w ten sam sposób. Przypadek? Możliwe, jednak nawet jeśli to i tak jestem zdania, że ich imiona są dobrze do nich dobrane.
-Hazel, przyjaciółka Elize nazywa się tak, ponieważ pierwotnie była wzorowana na postaci o takim samym imieniu z serialu "Obóz Kikiwaka".
-Pamiętacie rozdział z Mike'm i Agathą, oraz ten z Olivią przy którym wyjaśniłam o co chodzi z tymi wyrazami typu intercjonat? Tak więc, jak pisałam jest tylko jedna osoba, która sprawuje pieczę nad wszystkimi błąkającymi i tak dalej. Miał by nią być Louis, który zostałby wybrany przez dawnych strażników ( raczej jako duchy) miraculi do tej roli. Teraz jak to czytam, to brzmi to co najmniej dziwacznie, więc może i lepiej, że jednak odeszłam od realizacji tego xd
-Władca Ciem, działający do 1990 roku był ojcem Liama, który urodził się na krótko przed wydarzeniami z 21 listopada. Miałam zamiar poświęcić trochę czasu na nich, lecz odrzuciłam to przez jego brak ;'(
-Lusterko roztrzaskane podczas ostatniej akcji Biedronki i Czarnego Kota symbolizuje nieszczęście, które później ich spotyka. Miałam plan by odbiła się w nim Elize, co tym bardziej znaczyłoby, że to ona najbardziej ucierpi, ale wtedy ten fragment by na tym ucierpiał.
-Louis i Mistrz Fu dobrze się znali, ale Wang nigdy nie spotkał Elize przed tym, jak poznał ją w szpitalu. Miraculum dał jej Agreste, coś jak Marinette Alyi.
-Listy, których miało być ponad 10 i które miały budować pewną historię. Taaa, trochę nie wyszło. Tak czy siak jestem z nich dumna, nawet jeżeli nie są takie, jakie powinny być. ;&
-Pomysł na "Lustra" z punktu widzenia Adrienette zrodził się w mojej głowie podczas oglądania (albo czytania, już sama nie pamiętam) "Za niebieskimi drzwiami". Przez to właśnie Marinette i Adrien mogli wydostawać się z Przestrzeni (uznałam, że będę tak toi nazywać zamiast ciągle pisać nicość, biel itp) tylko za pomocą luster {wyjątkiem jest scena na skale z Mike'm, bo to on sprowadził do siebie Mari}
-Dlaczego zatem "wizje" Adiego i Mari były takie drastyczne? Cóż, chciałam poniekąd przedstawić alternatywną wersję ich samych, trochę jak w Czarodziejach z Weverly Place, gdy Alex w pewnym odcinku wyciąga z siebie za pomocą czaru wszystkie negatywne cechy i zamyka je w lustrze. Spodobał mi się ten motyw, więc przeniosłam go do opowiadania z lekkimi poprawkami. Podobnie było z "Zostań, jeśli kochasz" - tam bohaterka również ulega wypadkowi i błądzi po szpitalu bez możliwości odbycia rozmowy z kimkolwiek, przez to, że nikt nie może jej zobaczyć.
Nie chcę was zanudzić na śmierć, więc przejdę może do początkowych wersji tego oto opowiadania, bo jest to praktycznie studnia bez dna xd
-Zacznijmy od tego, że to Adrien i Marinette mieli być głównymi bohaterami, a całość miała być pisana z ich perspektywy. Chyba zgodzicie się ze mną, że byłoby to strasznie nudne, zważając na to, że nie mogli przecież cały czas przechodzić przez lustra i widzieć rzeczy, których normalnie nie mieliby okazji nigdy zobaczyć. W całej książce jest ich tylko bodajże 5, więc albo historia skończyłaby się na 7 rozdziale, albo przeciągałabym to w nieskończoność :v
-Finałowa część historii Agresta i Dupain-Cheng przed poprawkami (tak jak chyba już pisałam kiedyś) była bardziej drastyczna, niż ostatecznie się wam ukazała. Między innymi Biedronka i Czarny Kot, wraz ze swoimi armiami klonów mieli mordować swoich bliskich, na końcu zabijając tych prawdziwych bohaterów w taki sposób, że Marinette myślałaby, że stoi przed nią ten real Adrien i na odwrót. Chyba dobrze, że jednak nic z tego nie wyszło, bo wydaje mi się to teraz zbyt sztampowe i takie jakieś epickie ://
-Patrząc na to, że to Adrienette miało dostać najwięcej czasu rozdziałowego, Mistrz byłby wtedy praktycznie postacią pojawiającą się w maks trzech rozdziałach, a nie jedną z najważniejszych w całej książce.
-Pierwotnie w ogóle nie miało być Valerii, Dylana i Travisa, co chyba nikogo nie dziwi, że nie byli oni planowani od początku, jak nie należą do mnie. Zachciałam dodać ich, kiedy wiedziałam, że Fu będzie grał większą rolę w tej historii i po raz setny czytałam "Zapamiętaj". Powiedziałam sobie coś w stylu: "raz kozie śmierć, najwyżej zrobię inne postaci na ich miejsce". Jak sami widzicie, udało mi się ich legalnie zapożyczyć (xd). Jakoś nie wyobrażam sobie teraz bez nich tej całej opowieści, a wy?
~Podobna sytuacja jest z Mike'm i Agathą :p
-Jak już jesteśmy przy temacie postaci, których nie miało być, to przygotujcie się na wielki szok, gdyż w początkowych wersjach Elizabeth Agreste w ogóle nie istniała. Tak, oczy was nie mylą, nigdy nie zobaczylibyście tej drobnej kobietki, gdyby nie szereg poprawek fabularnych jakie wprowadziłam. Tak samo nie ujrzeliście Louisa (czyli Harrego również), Toniego, Olivii czy Angeli- bo to Agreste była tą, dzięki której oni powstali. Cóż, chyba nie muszę mówić, że oś fabularna bez niej byłaby prawie tak samo ekscytująca jak egzystencja kamieni przy drodze, prawda? W sumie, dziwnie jest teraz czytać te wszystkie notatki na temat fabuły, gdzie nie występuje nawet jej imię. Jakby, jest ona tak ważną postacią, praktycznie najważniejszą, że gdyby nie ona, to cała książka nie miałaby jakiegokolwiek sensu i w ogóle by się nie kleiła w żaden sposób. Wyobrażacie sobie "Lustra" bez Elize? Bo ja nie i mimo, że mam naprawdę bujną wyobraźnię, to nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak by to wszystko wyglądało bez niej.
~Tak przy okazji, Elizabeth powstała głównie dzięki mojej babci, od której Elizabetka dostała kilka cech jak na przykład wieczny uśmiech na twarzy. Było to tak, że pewnej niedzieli gdy piłam z nią kawę i jadłam jabłecznik (jabłecznik mojej babci to niebo w gębie) pomyślałam, że fajnie byłoby stworzyć postać, która nie byłaby taka młoda jak większość bohaterów książkowych, a w szczególności tych obecnych w fanfikach z miraculum, a którą polubiłaby większa część czytelników. I chyba mi się udało :D
-Kolejną postacią, której w ogóle nie miało być to Liam, który może i nie gra aż tak ważnej roli jak na przykład Harry, ale też ma jakiś swój wkład w całokształt. Występuje on głównie przez to, że każdy szanujący się antagonista musi mieć jakiegoś pomocnika, żeby zdołać uciągnąć to wszystko co knuje, to jest fakt niezaprzeczalny. Spójrzcie chociażby na Gabriela (czy tylko mi teraz dziwnie się robi, kiedy mówię/ piszę, że to on jest Władcą Ciem? xd) albo dr Drakkena z Kim Kolwiek- oboje mają jakiegoś pomocnika, z tą różnicą, że są oni trochę przerysowani (Shego na przykład). Dlaczego zatem Harry nie miałby kogoś takiego ode mnie dostać? Na całe szczęście nie przedstawiłam ich relacji typowo główny antagonista- jego pomocnik, bo nie byłoby wtedy takiego klimatu. Chodzi mi o to, że mimo okoliczności w jakich się poznali i zaczęli współpracę, to nawiązali pewien rodzaj przyjaźni, dość nietypowej według mnie, ale jednak.
-Ubolewam bardzo nad jedną rzeczą, otóż, że nie zdążyłam wlepić pewnego tekstu Valerii, który miała powiedzieć w jednym z końcowych rozdziałów, a gdyby go powiedziała, pewnie brzmiałby tak: "Powinnam dać tej wróżce jeszcze jedną dychę". Ktoś chętny do klubu żelkowych ubolewaczy?
-Gdyby nie obecność Val i Dylana, Biedronką i Czarnym Kotem zostałby ktoś inny z ich klasy, chociażby Kim i Rose.
-Dlaczego w "Lustrach" Władcą Ciem nie jest Gabriel? Głównie dlatego, że chciałam odbiec trochę od tego, kim jest w serialu. Wiecie, jeszcze w żadnym ff z tego nie spotkałam się, żeby po pierwsze, występowała jego matka, po drugie miał rodzeństwo, a po trzecie nie był głównym antagonistom, w przypadku, kiedy opowiadanie było pisane po odcinku wyjawiającym jego tożsamość. Tak więc, kiedy już postanowiłam tak mocno odbiec od fabuły serialowej, postanowiłam, że stworzę coś, z czym się jeszcze nie spotkałam. Skoro Gabriel już ma brata, to czemu by nie pociągnąć dalej tego wątku i dać mu miraculum ćmy?
Okej, chyba napisałam wszystko co chciałam napisać, jeżeli chodzi o nawiązania i jakieś inne wątki. Teraz czas na, *dyrymdyrym* MEMY! (nie są może one jakieś wybitnie, ale lubię je, więc się nimi dzielę z wami) Które zrobiłam kiedy w nocy nie miałam co robić, a od pisania musiałam na chwilę odpocząć. Jest ich ogółem 32 o ile dobrze pamiętam, więc nie wiem czy wszystkie zdołam dodać, jakby niektóre nie weszły, to będą w mediach:
(to ja w 100% :') )
{Tovia- Tony x Olivia; Haness- Harry x Vanessa. Wiem, że powinnam trzymać się danego schematu tworzenia nazw na te shipy, czyli, że skoro Elizfu i Elizis zaczynają się literami kobiety, to powinno tak też być w przypadku tych dwóch, ale spodobały mi się te nazwy i jakoś tak zostało xd}
(Bo mój braciak mimo, że nie czytał tego co pisałam, to znał mniej więcej fabułę i ogólnie dużo rozmawialiśmy razem o "Lustrach" miał też w zwyczaju pytać mnie parę razy dziennie jak mi idzie z rozdziałami)
(cały żart polega na tym, że nie opisałam tego, jaką moc ma u mnie miraculum smoka, a to, jaką posiada broń xD swoją drogą ten mem wymyślił mój brat, który później chodził i powtarzał cały czas "może i nie jest on jakoś mega przydatny, ALE PRZYNAJMNIEJ MA FAJNE PAŁKI" xDDDDDD)
(jak uznam, że jakieś perełki nie zostały tu dodane, to zrobię jeszcze jeden rozdział specjalnie na pozostałości, dlaczego wattpad ma limit na 20 zdjęć? )
Teraz czas na podziękowania, czyli coś, co chciałam napisać od bardzo dawna. Wiecie, to jest coś, na co się czeka przez całe opowiadanie, bo tylko na końcu ten rozdział z nimi jest aż taki specjalny i ważny, tak więc:
Dziękuję Hogatka za to, że mogłam używać postaci Valerii, Dylana i Travisa. Okazało się to bowiem kluczowe dla całej historii, jej przebiegu i ogólnie całokształtu. Wymyślanie kolejnych sytuacji, w których mogli uczestniczyć było czymś, co mogłabym robić całe życie i nigdy bym się nie znudziła- naprawdę! Jestem szczęśliwa, że tak rozwinęłam ich wątki, a fakt, że i w moim opowiadaniu Dyleria jest real wywołuje u mnie takie napadu fangirlu, jakich nie miałam jeszcze nigdy, nawet patrząc na Toma Hollanda (a to jest coś, ok?). Cieszę się z tego, że nawiązałam taką "współpracę" oraz, że w ogóle dałam radę zrobić te kilka kroków by poprosić o pożyczenie bohaterów. <3
Oraz _katte_love_ za użyczenie Mike'a i Agaty niejako też (huehue xd). Bo gdyby nie to, moja chęć na zobaczenie Tagim w akcji nadal byłaby niezaspokojona i ciągle usychałabym od jej braku <3
Ale najbardziej dziękuję wam- czytelnikom- za to, że czytaliście, gwiazdkowaliście i komentowaliście "Lustra" czasami tak ambitnie się w nie wczuwając <3 Kiedy nie miałam co robić po nocach, to czytałam wasze reakcje na dane fragmenty i wiecie co? Nie oddałabym tej możliwości za nic na świecie, nawet ciastka owsiane!
Chyba właśnie za tym będę najbardziej tęsknić, za możliwością odpowiadania na komentarze dotyczące tego tworu mojej wyobraźni.
<roads w mediach, bo to piosenka, która najbardziej kojarzy mi się z "Lustrami">
dodzieńdobry <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top