Rozdział 53 część II
Trzymając go mocno za rękę, pozwoliłam prowadzić się po kolejnych tunelach. Znów ujrzałam słabe oświetlenie, które oślepiło mnie na moment. Balansowaliśmy, idąc normalnym tempem. Nie pozwolił mi biec, uznał, że od razu odczują, że coś jest nie tak.
Przeklęte mutanty!
Chłodna powierzchnia pod moimi bosymi stopami oraz zimne ciało Gabriela spowodowały u mnie drgawki. Trzęsłam się jak galaretka, co nie umknęło uwadze mężczyźnie.
— Akurat podczas ucieczki zrobiło ci się zimno?!
Zmrużyłam oczy, które i tak piekły mnie cholernie po wcześniejszym płaczu.
— Jestem praktycznie naga — szepnęłam, szczękając zębami. Wampir zamilkł, zaciskając mocno szczękę. Na policzku pojawił się widoczny mięsień, a oczy momentalnie zabłysnęły czerwienią. Nie zdążyłam się przypatrzeć, bo mężczyzna odwrócił twarz.
— W to nie wątpię — mruknął pod nosem nagle zdenerwowanym tonem.
W milczeniu stawiałam kolejne kroki z obawą, że za każdym napotkanym zakrętem kryje się mój brat bądź inny zwierzchnik Luisa. Moje serce galopowało jak oszalałe, na pewno była to orkiestra dla niejednego stworzenia z tego podziemia. Czy te katakumby mają wyjście ewakuacyjne?
— Daleko jeszcze? — zapytałam, czując się, jakbyśmy krążyli w tym samym miejscu po raz trzeci.
— Już niedale... kurwa. — Ostatnie słowo dało mi do myślenia, że coś jest nie tak. Choć cała ta sytuacja była porządnie NIE TAK.
Szkot puścił moją dłoń, odwracając się do mnie twarzą, która mimo swojej bladej cery wyglądała, jakby jeszcze pobladła. Może to wyłącznie moja wyobraźnia.
— Jest źle. — Pochylił się w moją stronę, jakby jego bliskość miała dać nam niezwykłą barierę ochronną. — A nawet bardzo źle.
— Wiedzą o mojej ucieczce — przerwałam mu, wiedząc, że to prawda. Kiwnął potwierdzająco głową. ,,Szlag — chciałam krzyknąć, mimo że strach od dłuższego czasu ściskał moje gardło. Było mi na przemian zimno oraz słabo. Mdliło mnie na samą myśl o moim głównym porywaczu. — Co robimy?
Mężczyzna nie wyglądał na kogoś, kto miałby plan... kurwa, ja też go nie miałam.
— Uciekamy — odpowiedział Gabriel, chwytając mnie na ręce. — Wstrzymaj oddech, możesz się czuć jak na kolejce górskiej.
Chciałam odpowiedzieć, że nigdy nie byłam, jednak mężczyzna rozpoczął swój bieg. Było to niesamowite przeżycie, gdy cały obraz zmieniał się w jedną wielką, rozmazaną plamę. Wstrzymywanie oddechu było rzeczą konieczną przy prędkości, jaką wytwarzało jego zwinne ciało. Skulona w kłębek, byłam pewna, że gdy tylko się poruszę, to stracę głowę bądź inną część ciała.
Jak szybko ruszył, tak samo błyskawicznie stanął. Trochę zajęło, zanim obraz w mojej głowie przestał się kręcić. Jeżeli tak wygląda kolejka górska, to chciałabym się na niej przejechać.
Mój zapał zanikł powolutku, dostrzegając mimikę wampira. Patrzył przed siebie, będąc jednocześnie wściekłym i przestraszonym. Dokładnie tak, jak czułam się ja.
Poczułam drganie, a wraz z nim usłyszałam niski ton głosu.
— Odejdź — skierował wypowiedź na osobę stojącą za mną. Ostrożnie odwróciłam głowę, aby zobaczyć naszą przeszkodę. Osłupiałam, widząc brata ubrudzonego krwią. Mimo olbrzymich, czerwonych plam nie wyglądał na rannego. Stał spokojnie z założonymi na krzyż rękami. Zmrużone oczy, tak bardzo podobne do moich, wpatrywały się w nas z czystym zirytowaniem. — Odejdź — powtórzył głośniej Gabriel, na co ten drugi prychnął.
— Jesteś niedorzeczny. Znasz ją ledwie kilka dni, nie licząc niektórych spotkań tam na górze. — Ręką wskazał w stronę sufitu. — Jak na starego wampira łatwo tobą manipulować. — Kąśliwe uwagi wyprowadzały mężczyznę z równowagi.
— To ty jesteś absurdalny. Ona jest twoją siostrą! — Gabriel nie powstrzymał swojego głosu przed nagłym krzykiem. — Odejdź, a nic ci nie zrobię.
Aron tylko przewrócił oczami.
— Nie.
— Ostrzegałem. — Wampir wykonał ruch do przodu, po czym zastygł. Nie do końca rozumiałam, czemu to zrobił, jednak uśmiech mojego brata wszystko mi zdradził. Cień, który odbijał nasze sylwetki, nagle stał się większy. Atmosfera również zrobiła się inna, sprawiając, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
— Też cię ostrzegałem Gabrielu, a ty uznałeś moje słowa za nieśmieszny żart.
Tuż za ramieniem mężczyzny stał jasnowłosy potwór. Wręcz białe źrenice skierowały się wprost na moje oczy. Skamieniałam, dosłownie stałam się żywym posągiem, widząc, w jaki sposób został zatrzymany szkot. Palce Luisa przebiły jego skórę tuż obok szyi, zatapiając się w nią lekko, jakby między nimi nie było żadnego oporu, a ciało Szkota zostało stworzone z miękkiej galaretki. Ciemnoczerwona ciecz, spływała gęsto wzdłuż ciała, tworząc nowe drużki na czystej koszulce.
— Pogrywasz ze mną skarbie, a ja tego bardzo nie lubię. — Spokojny głos ranił moje uszy.
Odpowiedzi krążyły po mojej głowie, starając się utworzyć logiczne zdania. Ich wysiłek był na marne. Z całej mojej siły, byłam w stanie wykrzesać z siebie bezgłośne „Nie".
— Zajmijcie się nim — Luis zwrócił się w niewiadomym kierunku. Ekspresowo zaraz pojawiło się dwóch mężczyzn. Jeden wysoki blondyn o wystających kościach policzkowych, a drugi o wiele niższy, całkowicie łysy, wytatuowany na szyi. Oprawca puścił szkota, na co ten upadł ciężko wraz ze mną. Poturlałam się do przodu, obijając sobie kolejne części ciała. Policzki oraz łokcie piekły od świeżo zdartej skóry.
Dyszałam zmęczona od namiaru emocji. Trzęsącymi się dłońmi podparłam ciało, aby móc wstać. Niestety brakowało mi na to sił, upadłam po raz drugi, uderzając się w podbródek. Bolało jak cholera. Gabriel leżał praktycznie tuż obok, twarzą w stronę ziemi. Nie ruszał się, nie oddychał, nie dawał żadnych oznak życia. Czy on...
Luis kopnął mojego towarzysza, odsuwając go na bok. Wampir nadal nie wykonał żadnego ruchu.
To niemożliwe.
— Co mu zrobiłeś? — wysyczałam przez zęby, walcząc z własnym organizmem. Obraz w moich oczach tracił ostrość, byłam bliska, aby stracić przytomność. Potwór, stukając butami, zbliżył się do mnie. Widziałam jego nogi, aż postanowił kucnąć. Nie mogłam mu spojrzeć w oczy, brakowało mi siły i odwagi. Nie przeszkadzało mu za to, by mnie do tego zmusić własną dłonią. Wygiął mój obolały podbródek, tak, że słyszałam trzaskające kości w moim kręgosłupie.
— Na pewno nic aż tak poważnego, co ma zamiar zrobić tobie.
PS
Coś ta niedziela mi weszła w nawyk na wrzucanie rozdziałów :)https://youtu.be/7awewa9688Y
Dostałem od jednej z czytelniczek pomysł na kolejną piosenkę do rozdziału, z którym się chętnie podzielę. Padło na Nickelback. Jeśli ktoś ma piosenkę, którą by chciał się podzielić, bądź chodzi mu w kółko po głowie, to zapraszam do komentarzy. Zawsze milej poznać nowe kawałki.
Miłej niedzieli :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top