Dodatek do Rozdziału 26

ANA

***

Spokojny mrok rozjaśniły dwie smugi światła. Zakryłam oślepione oczy, machając wolną ręką w stronę kierowcy, aby mnie przypadkiem nie ominął. Koła zapiszczały tuż obok mnie. Po kilku, dłuższych mrugnięciach, rozpoznałam znajomy pojazd szefa. Nikt nie otworzył okna czy drzwi, więc pozwoliłam sobie wsiąść do środka bez zbędnych uprzejmości. Z przyzwyczajenia, zajęłam wolne miejsce zaraz obok kierowcy. Zmęczona twarz Jacka wyrażała wszystko. Mogłam wyłącznie zgadywać, jak mocno nie chciał tutaj być. Przytuliłam się plecami do siedzenia, zbyt zdenerwowana, aby zacząć rozmowę. Samochód od razu ruszył z miejsca. Chciałam przymknąć na chwilę oczy i uspokoić organizm, jednak kątem oka przyuważyłam dziwny cień. Spojrzałam w kierunku przedniego lusterka, napotykając wzrokiem dodatkową postać. Zesztywniałam, gdy para zielonych oczu, wpatrywała się równie mocno we mnie. Jack kaszlnął, zrywając między mną a kobietą dziwaczne połączenie.

— Pasażerka za tobą to Ewa.

Nie odrywał głowy od trasy, tak samo jak zaciśnięte na kierownicy dłonie.

Podskoczyłam, gdy z tylnej części auta, wyłoniła się blada ręka. Odpowiedziałam słabym uściskiem. Serce chciało wyskoczyć z mojego ciała, słyszałam jego mocne bicie. Zejdę na zawał przed trzydziestką — podsumowałam. Otworzyłam usta z zamiarem miłej odpowiedzi, lecz głos mi zamarł. Grubę, kręcone, rude loki, pobudziły moją pamięć, pozostawiając po sobie wyłącznie szok. Niczym młode pisklę, patrzyłam na Ewe z otwartymi dziobem. Zmieszała się, podnosząc nieznacznie kąciki pełnych ust. Była taka piękna z tymi licznymi piegami i okrągłymi oczami, zupełnie jak porcelanowa laleczka. Nie mogłam odwrócić wzroku, właśnie poznawałam kobietę z łóżka Gerarda. I do cholery, była o wiele ładniejsza niż mogłam ją sobie wyobrazić. Gniew napłynął do mnie strumieniami, zapełniając rozszalałe myśli. Ale cóż mi z tego, kiedy nie mogłam być na nią zła. Za co miała ją obwinić? Jej prawa do Wielkoluda były tak samo znaczące, co i moje. Zrezygnowałam, garbiąc się w stronę bocznej szyby. Niech ta podróż minie w milczeniu.

Nie nacieszyłam się tym długo. Ewa, zapytała, czy nie chciałabym się czegoś napić. Nie dość, że była śliczna, to także miła. Oby przynajmniej była również głupia.

Z całego serca chciałam odmówić, lecz wypity wcześniej alkohol wysuszył mnie do cna. Nie odwracając głowy od monotonnego obrazu nocy, odpowiedziałam ciche „Tak". Ponownie ujrzałam jej dłoń, trzymającą bezbarwny płyn. Woda była tym, czego teraz najbardziej potrzebowałam. Chwyciłam niewielką butelkę, po czym wypiłam wszystko duszkiem. Puste opakowanie zatrzymałam w rękach.

Jack najprawdopodobniej wyczuł nerwową atmosferę w powietrzu, ponieważ jego ręka pomaszerowała w kierunku radia. Do moich uszu dotarł delikatny dźwięk jazzowej melodii. Saksofon wraz z pianinem, koiły moje uszy, zabierając mnie myślami do nowojorskiego klubu. Rzecz jasna, nigdy w takowym nie byłam. Perkusista dołączył do reszty zespołu, uderzając rytmicznie w bębny. Czułam, jak świeżo nabyte nerwy, puszczały moje ciało.

— Błagam, przełącz to nieznośne brzęczenie. — Głos za moimi plecami uaktywnił się w najmniej oczekiwanym momencie.

Zmrużyłam gniewne oczy, na sens tych słów. Nie, ujęłam to źle. W tych słowach brakowało sensu.

Zdziwiony mężczyzna ściszył radio.

— Co ci się w nim nie podoba? — zapytał.

Sama byłam ciekawa jej odpowiedzi. Zareagowała szybko, przez co byłam pewna, że nie do końca chodziło tu o sam brak gustu.

— Po prosu mnie irytuję — burknęła, ucinając temat.

Grymas Jacka, wskazywał na to, że ta odpowiedź nie była dla niego w pełni satysfakcjonująca. No cóż, dla mnie też. Nie postanowił drążyć tematu, posłusznie zmienił stację. Tym razem zamiast muzyki, natrafiliśmy na niski głos lektora. Był on w trakcie czytania fragmentu książki. Nie znałam jej, lecz z wielką chęcią wsłuchałam się w żywe opisy Sycylijskich uliczek. Historia opowiadałam o losach kochanków, których życie bezprawnie zmusiło do wieloletniej rozłąki. Bohater pragnął odnaleźć miłość swojego życia, niestety pobyt w wojsku znacznie mu to utrudniał. Fascynująca fabuła oraz idealnie dobrany ton głosu czytającego, zainteresowała mnie do tego stopnia, że niecierpliwie czekałam na kolejne wątki. Przy scenie, w której główny bohater wspomina ich pierwsze spotkanie, radio znów zmieniło stację. Zirytowana chciałam zabrać głos, jednak to Ewa mnie uprzedziła.

— Serio?! W takim momencie? Nie masz serca.

Był to chyba pierwszy raz, kiedy otwarcie się z nią zgodziłam. Szef nie miał zamiaru się tłumaczyć, a zamiast to pogłośnił muzykę, która aktualnie leciała. Rozmowa została zakończona. Może to i lepiej, czułam się niesamowicie zmęczona. Nie walczyłam zbyt długo, zanim sen pochłonął mnie doszczętnie. Ostatnie co pamiętałam, to tekst puszczanej piosenki.

...Drying up in conversation

You will be the one who cannot talk

All your insides fall to pieces

You just sit there wishing you could still make love...*

*Radiohead - High and Dry 

P.S.

Przepraszam, że takie krótkie, ale jest to tylko końcówka do poprzedniego rozdziału. Wiem, że znów była długa przerwa. Została ona spowodowana moim niezadowoleniem z prób napisania kolejnych rozdziałów. Nie usatysfakcjonowały mnie na tyle, aby je Wam przedstawić. Mam jednak też dobrą wiadomość! Najnowsza próba zaczyna wyglądać obiecująco. Mam ogromną nadzieję, że rozdział 27 będzie wstawiony jak najszybciej. 

Komentarze na zachętę?!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top