Chapter 9

Grupa dorosłych mężczyzn weszła do drogiego klubu, omijając długą kolejkę stojącą przed głównym wejściem. Czasami George naprawdę lubił swoją rozpoznawalność i korzyści przychodzące razem z tym. Dzisiaj razem ze swoim asystentem, Nickiem, oraz głównym producentem muzycznym, który także miał duży wkład w nominację wytwórni oraz piosenkarza — Williamem. Dzisiejszego wieczora mieli świętować obie nominacje, mówiąc grzecznie, skończyć w stanie gdzie nie mogli ustać na nogach.

George dzisiejszego wieczoru postawił na garnitur w kolorze nocnego nieba oraz białej koszuli. Włosy na lekkim żelu o wiele delikatniej położone, niż normalnie, kiedy szedł do pracy. Jego asystent miał bardzo garnitur do tego szefa, tylko jego koszula była w kolorze czerni, aby się wyróżnić. Trzeci mężczyzna — Nick, jak zwykle ubrany był w swój ulubiony i oczywiście najdroższy czarny garnitur, do którego dobrał oczywiście równie drogą koszulę, oraz kamizelkę pod zestaw. Ostatni z grupy ubrał garnitur w kolorze mlecznej kawy, do którego także założył białą koszulę, jednak postanowił zostawić ja rozpiętą o wiele niżej niż reszta. Wszyscy wyglądali olśniewająco, a razem w grupie zdecydowanie mogli bez problemu przyprawić innych ludzi o zawał serca. Od razu czwórka ruszyła do lobby VIP, gdzie usiedli na kanapie, a zaraz po tym podszedł do nich kelner, gotowy przyjąć ich zamówienia na drinki.

- Myślę panowie, że powinniśmy zacząć od czegoś lekkiego. Ja poproszę na początek "Tom Collins", a wy panowie? - powiedział szef reszty mężczyzn, którzy siedzieli obok niego.

- Dla mnie jedna porcja Margarity. - dopowiedział William, opierając się o oparciu loży, na której siedział, zaraz po tym ściągając z siebie marynarkę.

- Dla mnie i Alexa będzie po porcji mojito. Jedno z lodem, a drugie bez. - powiedział artysta, opierając swoją rękę na oparciu loży, zaraz za plecami asystenta, który na zachowanie młodszego wywrócił oczami.

Chyba tylko idiota nie zauważyłby, że młody piosenkarz chce poderwać asystenta swojego szefa i już dość długo mu to zajmuje. Minęło pięć lat, odkąd Nick dołączył do wytwórni, niedługo po jego dołączeniu do firmy także Alex i wraz z jego dołączeniem zaczęło się zauroczenie artysty. Na początku młodszy kupował mu jakieś drobne rzeczy na przykład cukierki czy batony, później do zestawu dołączyła kawa. Teraz już nie krył się nawet ze swoim flirtem w kierunku starszego, który ignorował go tak samo, jak wcześniej.

- Byłeś już na przymiarkach u krawca Nick? - spytał George, patrząc na swojego artystę z lekkim uśmiechem na ustach.

- Rozmawiałem z nim na razie na temat koloru oraz kroju jednak nie byłem jeszcze na przymiarkach, pierwsze mam za kilka dni. Szef także powinien pójść do krawca po garnitur na tę galę. - odpowiedział niższy, patrząc na swojego przełożonego z uśmiechem.

Chwilę później do loży wrócił kelner z napojami dla mężczyzn, za które wypicie od razu się zabrali. Dalszy czas spędzania czasu w klubie minęła mężczyznom dość szybko wraz z kolejnymi kieliszkami alkoholu. William wraz z Nickiem dość szybko postanowili pójść na parkiet, aby potańczyć, podczas gdy George wraz ze swoim asystentem obserwowali parkiet z loży.

- Ile jeszcze będziesz udawał, że nie rusza cię jego podryw? - zapytał nagle szef, na co Alex momentalnie się speszył, równocześnie się rumieniąc.

- Podoba mi się to, że się tak o mnie stara. - odpowiedział cicho mężczyzna, wlewając w siebie kolejny kieliszek alkoholu.

- Kurwa, ale młody się już parę lat stara. Młody wiecznie nie będzie i w końcu się tobą znudzi i znajdzie sobie kogoś innego. A ty będziesz nadal siedział tak jak teraz i chlał za miłością, którą straciłeś przez swoją głupotę. - powiedział starszy, pod koniec wzruszając ramionami, oraz dopijając swojego drinka.

- Powinienem w końcu mu na coś pozwolić? - spytał bardziej samego siebie niż drugiego mężczyznę, który siedział obok niego.

- Oczywiście! Idź już teraz tam na parkiet i zaproś do tańca, zanim on zaprosi jakiegoś innego chłopaka. - odpowiedział brunet, a następnie wypchnął swojego asystenta z loży, wymownie mówiąc mu, że ma do niego podejść. Nie siedział na szczęście długo sam, bo szybko z parkietu wrócił do niego William, od razu zamawiając sobie kolejną kolejkę drinka "Revolver". Zaraz po tym dosiadł się obok swojego szefa, skanując cały parkiet swoim wzrokiem. - Pójdę na chwile na zewnątrz, muszę zadzwonić do Aoide. - powiedział niższy, zaraz po tym wstając ze swojego miejsca. Producent pokiwał jedyne głową, dodając szybko, że zamówi mu także drinka, a następnie rodzic opuścił lożę, od razu idąc do wyjścia.

Dość szybko udało mu się przejść przez tłum ludzi i odetchnął, kiedy poczuł, jak świeże powietrze uderzyło przyjemnie w jego twarz, dając orzeźwienie. Wyciągnął z kieszeni swój telefon, od razu wybierając numer do swojej córki. Powolnym krokiem odszedł od wejścia do klubu, przed którym pomimo już późnej godziny nadal była spora kolejka. Mężczyzna oparł się o ścianę budynku, czekając, aż dziewczyna odbierze od niego połączenie.

- Halo? - powiedziała dziewczyna, zaraz po tym śmiejąc się głośno.

- Widzę, że dobrze się bawicie. - odpowiedział mężczyzna na wstępnie, uśmiechając się do siebie.

- To wina Tommiego! Rozśmiesza mnie cały czas! - powiedziała dziewczyna, na co mężczyzna mógł usłyszeć w słuchawce donośne zaprzeczenie od strony przyjaciela jego córki.

- Mam nadzieję, że jesteście grzeczni i pani Simons, nie będzie musiała tracić swoich nerwów na wasze wymysły.

- Ależ oczywiście tato, jesteśmy grzeczni jak dwa aniołki, nie musisz się o nic martwić. - odpowiedziała młodsza, a George mógł usłyszeć, jak Tommy coś do niej szepcze. - Właśnie! Przelejesz mi pieniądze na kartę? Chcemy sobie zamówić później pizzę. - dopowiedziała, na co ten wywrócił oczami, zaraz po tym patrząc na godzinę w telefonie.

- Jest prawie północ, wątpię, że zajdziecie jakąkolwiek pizzerię, która będzie jeszcze otwarta. - powiedział, przykładając dłoń do swojego czoła.

- Proszę tato. - odpowiedziała dziewczyna dość błagalnym tonem.

- Dobra, przeleje ci trochę, muszę kończyć. - powiedział, a następnie tak jak powiadomił córkę wcześniej, rozłączył się, idąc z powrotem do klubu. Idąc przez parkiet do ich loży, szybko wykonał przelew, tak jak obiecał, a następnie schował telefon do swojej kieszeni i dalej przeciskał się przez ludzi, aby dotrzeć do loży. Nagle poczuł, jak ktoś chwycił go za nadgarstek, więc gwałtownie obrócił się do tej osoby. Szczerze był zaskoczony, kiedy zobaczył, że osobą, która go zatrzymała, był wychowawca jego córki.

- Wypadł ci telefon. - odpowiedział mężczyzna, jednak mimika jego twarzy szybko się zmieniła, kiedy rozpoznał mężczyznę stojącego przed nim.

- Dzięki. - odpowiedział do niego, a następnie obejrzał go i przeklął, widząc, jak jego szybka była doszczętnie rozwalona.

- Chciałbyś może się ze mną napić? - spytał niepewnie blondyn, patrząc na drugiego, który podniósł lekko brew, patrząc na niego. Może powinien raz skorzystać, z okazji jaką daje mu życie i zrobić coś, czego normalnie by nie zrobił?

- Jasne, ale tylko jeśli ty zapłacisz. - odpowiedział brunet, zaraz po tym uśmiechając się lekko, co blondyn od razu odwzajemnił.

- Okej, ale fortuny też nie posiadam, więc proszę, nie bierz najdroższego napoju, bo będę musiał przejść na kilkutygodniową dietę. - powiedział nauczyciel, na co dwójka zaśmiała się, zaraz po tym idąc razem do baru.

- To w takim razie wezmę "Żar tropików", nie wykosztujesz się na nim. - odpowiedział brunet, siadając przy barze obok swojego tymczasowego towarzysza.

- Jesteś tutaj sam? - spytał mężczyzna, opierając swoją głowę na swojej dłoni, tym samym patrząc na drugiego.

- Właściwie to jestem tutaj z moim asystentem, pracownikiem i producentem. Oblewamy dwie nominacje do Grammy. - odpowiedział George, na co szczęka blondyna momentalnie wylądowała na ziemi. Dostać jedną nominację to już wyczyn a dwie to w ogóle marzenie. 

- Wow, gratulację. Sam dostałem tę nominację jednak ostatecznie moja kariera skończyła się przed ceremonią. - powiedział co szczerze zaskoczyło drugiego. Nigdzie w researchu od Alexa nie było wzmianki o tym, że ten miał nominację do Grammy. 

- Dzięki, słyszałem trochę o twoim zespolę i słuchałem waszych piosenek, są naprawdę dobre. 

- Dzięki, byłem odpowiedzialny głównie za melodię. Sam nagrywałem instrumenty i składałem piosenkę w całość a Luke pisał nam teksty. - powiedział a na końcu wypowiedzi jego głos stał się cichszy. Zaraz po tym barman postawił przed nimi gotowe drinki, za które od razu się zabrali. 

- Studiowałeś muzykę? Melodie waszych piosenek są piękne i naprawdę mi się podobały. A trudno jest zadowolić mój gust co do muzyki. - odpowiedział George, śmiejąc się z własnych słów, co blondyn odwzajemnił.

- Cieszę się, że udało mi się zadowolić twój gust, ale odpowiadając na twoje pytanie, nie studiowałem muzyki, jedyne studia, jakie skończyłem to pedagogiczne, aby uczyć w szkole. Melodie, które wymyślałem, bazowałem głównie na tym, co wyczytałem w internecie i tym jak stworzone były inne piosenki, które lubiłem. - powiedział Clay, zaraz po tym dopijając swojego drinka.

- Czyli wrodzony talent widzę.

- Jesteś szefem sławnej wytwórni, masz córkę, dużo pieniędzy i pewnie też dobrego partnera. - powiedział, a następnie mógł usłyszeć ciche westchnięcie od strony bruneta.

- Ta, chciałbym, aby tak było. Może i mam piękną córkę, sławną wytwórnię i czarną kartę płatniczą, ale partnera lub partnerki nie posiadam. Zawsze lecieli na mój hajs lub sławę, a nie koniecznie na moją osobowość i to, kim jestem. - odpowiedział George, bawiąc się swoją pustą szklanką po drinku.

- Czyli jesteś singlem? - dopytał blondyn, patrząc na niego zaskoczony.

- Yup! Prawie szczęśliwy singiel z ładną twarzą i ciętym językiem. - odpowiedział, zaraz po tym oddając szklankę barmanowi.

- Chciałbyś może zatańczyć ze mną? - zaproponował wyższy, zaraz po tym wstając z krzesła i wyciągając swoją dłoń w stronę niższego. Ten obrócił się do niego przodem i po chwili niepewnie chwycił jego dłoń, dając się poprowadzić na parkiet. 

- Pójdę tylko powiedzieć reszcie, że mnie nie będzie dłużej. Zaraz wrócę. - odpowiedział do niego, a następnie szybko przecisnął się przez tłum, od razu idąc do swojej loży. W środku siedziała cała trójka, z którą przyszedł, teraz rozmawiająca z sobą miło.

- Powiem ci George, masz gust. Takiego seksiaka, żeś wyrwał. - powiedział na wstępnie Nick, na co wspomniany wywrócił oczami na jego słowa.

- Nie flirtuje z nim, zaproponował mi drinka, więc skorzystałem. - odpowiedział, na co reszta się uśmiechnęła.

- Tak, tak, możesz iść do niego, nie przejmuj się nami, wybaw się, póki ci się humor jeszcze nie zmienił. - powiedział tym razem William, a następnie razem z Nickiem, dosłownie wypchnęli go z loży, tym samym mówiąc, że ma wrócić do wysokiego blondyna, z którym spędził poprzednie minuty. Tak więc zrobił George, od razu kierując się na parkiet, gdzie liczył, że nadal czekał na niego nauczyciel. Na początku nie mógł go znaleźć pomiędzy wysokimi mężczyznami i kobietami, jednak jak się zaraz okazało, to blondyn znalazł jego.

- Tańczyłeś kiedyś z kimś? - spytał blondyn, prowadząc niższego w okolice centrum parkietu.

- Jakieś śluby się lub bankiety się liczą?

- A jak tam się tańczy?

- Nie tańczy się. - odpowiedział brunet, a następnie dwójka się zaśmiała.

- To na pewno dobrze nam pójdzie, bo sam też nie umiem tańczyć. - powiedział Clay, zaraz po tym zatrzymując się i niedługo po tym, zaczynając tańczyć do energicznej muzyki, którą puścił DJ.

George na początku ruszał się dość sztywno, nie będąc przyzwyczajonym do tańczenia z kimś, a tym bardziej w publice. Szybko jednak rozluźnił się, widząc szeroki uśmiech nauczyciela, który po prostu świetnie się bawił, nie patrząc na to, jak wygląda w oczach innych. Razem bawili się dość długo, nie zwracając uwagi, na to ile czasu minęło. Nagle niższy poczuł, jak ktoś zza pleców uderzył go (przez przypadek) z łokcia i zanim ten się obejrzał, leżał w ramionach wysokiego blondyna, który złapał go, aby nie upadł na ziemię.

Oboje byli już dość mocno upici, więc nie zdziwiło ich, że ten drobny ruch wywołał pomiędzy nimi napięcie seksualne, które też zrobiło swoje i zanim mogli się dłużej zastanowić ich usta przylgnęły do siebie. Nie minęło długo, kiedy się odsunęli od siebie, jednak nadal pozostali blisko siebie. Dłonie blondyna z pleców bruneta zsunęły się na jego biodra, trzymając je dość władczo. George natomiast, swoje dłonie niekontrolowanie położył an karku wyższego, tak aby mógł go przyciągnąć bliżej siebie, co niedługo później zrobił.

- Chciałbyś może wpaść do mnie na noc? 

Witajcie w kolejnym dziale. 

x

x

x

Zgadnijcie co będzie w następnym dziale.

x

x

x

Jak zwykle czekam na wasze teorie. 

x

x

x

Bywajcie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top