Chapter 6
Dziewczyna weszła do szkoły, od razu kierując się w kierunku sali, w której miała mieć za kilkanaście minut lekcje ze swoim mało lubianym nauczycielem od języka hiszpańskiego. Za nią podążał jej ojciec, mając na ramieniu jej plecak, w którym dziewczyna miała kartkę z pytaniami, na które miała nauczyć się odpowiadać po hiszpańsku na zaliczenie tego (kończącego się już) semestru.
- Możesz iść znaleźć pana Manhunt'a, chciałeś z nim pogadać. - powiedziała dziewczyna, pokazując mu lekko dłonią, na drzwi gdzie prawdopodobnie znajdował się teraz nauczyciel. - Jeśli tam go nie będzie, to grzecznie spytaj, gdzie jest. - dopowiedziała, a następnie usiadła na krześle przed salą, bo jeszcze nikogo nie było na korytarzu, co oznaczało, że lekcja jeszcze trwała. Brunet najpierw odłożył plecak obok nogi dziewczyny, a następnie pewnym krokiem ruszył w kierunku wskazanym przez dziewczynę. Na drzwiach była tabliczka z napisem "pokój nauczycielski" więc mężczyzna zaraz po zatrzymaniu się przed ich powłoką zapukał w nie, zarz po tym się prostując, aby wyglądać lepiej. Minęła chwila, zanim te otworzyły się, a za nimi pojawiła się niska blondyna, z okularami na nosach i delikatnym makijażu.
- Tak? - powiedziała na wstępie, uśmiechając się lekko do mężczyzny, co ten od razu odwzajemnił.
- Dzień dobry, jestem ojcem Aoide z klasy ósmej B, szukam jej wychowawcy, wiem, że ma na nazwisko Manhunt. - odpowiedział, na co ta oparła się framugę drzwi, patrząc na prawdopodobny plan wiszący obok niej.
- Teraz powinien mieć lekcje w sali numer 38 na trzecim pietrze, w zachodnim skrzydle. Ale na następnej godzinie lekcyjnej ma okienko, więc i tak tutaj przyjdzie. - powiedziała, a brunet uśmiechnął się do niej wdzięczny za udzieloną mu informację.
- Dziękuję bardzo, poczekam tutaj na niego. - odpowiedział, a następnie zaczął wracać do swojej córki, jednak zatrzymała go dłoń nauczycielki na jego nadgarstku.
- Mogłabym jeszcze porozmawiać z panem na temat konkursu, do którego Aoide chciała przystąpić? - spytała kobieta, na co ten popatrzył na nią z lekkim z niezrozumieniem. Młodsza nic mu nie wspominała o żadnym konkursie, jednak znał tę nauczycielkę z opowieści dziewczyny, więc coś tam wiedział, że Aoide uwielbiała lekcje u tej kobiety.
- Jasne, powiem tylko córce, że przyjdę za kilka minut. - odpowiedział, a następnie od razu ruszył do młodszej, która teraz siedziała na swoim telefonie, prawdopodobnie przeglądając jakieś media społecznościowe.
- Pani od języka angielskiego chce ze mną na temat konkursu, na który chcesz iść. Czemu mi nie powiedziałaś, że idziesz na jakiś konkurs? - spytał, delikatnie dotykając ramienia dziewczyny, aby zwrócić jej uwagę na siebie. Ta popatrzyła na niego, a następnie zakryła dłonią swój nos, co od razu powiedziało mu, że potrzebuje chusteczki. Starszy od razu wyciągnął potrzebny teraz przedmiot z kieszeni jego płaszcza i podał jedną sztukę córce, dzięki czemu ta pozbyła się (chwilowo) kataru.
- Tak idę. Konkurs ogólnokrajowy i jak uda mi się zająć miejsce powyżej dziesiątego to będę mieć zarezerwowane miejsce w *Northside College Prep High School. - odpowiedziała, na co mężczyznę momentalnie zagięło. Nie sądził, że dziewczyna chciał pójść do aż tak ekskluzywnej szkoły średniej, szczególnie że wiedział, jak trudno jest się tam dostać.
- Rozumiem, siedź tutaj i jakbyś czegoś potrzebowała, to podejdź tam do pokoju. Jakbym nie wrócił przed dzwonkiem na lekcję, to powiem ci teraz moje słowa motywacji dla ciebie. - zaczął mówić, na co dziewczyna mimowolnie wywróciła oczami. - Masz to zdać, bo za coś dodatkowo płace Alexowi. - dopowiedział groźnie, a następnie odszedł do pokoju nauczycielskiego, zostawiając dziewczynę bez możliwości odpowiedzenia na jego słowa.
Przez jego słowa, młodsza właściwie zaczęła się stresować, powoli zaczynając mieszać wszystkie zwroty w głowie, a także nie mogła sobie przypomnieć podstawowych zasad wymowy, co jeszcze bardziej ją zaczęło stresować.
- Kurwa dzięki tato. Teraz tego na pewno nie zdam. - powiedziała sama do siebie, a następnie szybko wybrała numer do asystenta swojego ojca, który udzielał jej lekcji hiszpańskiego, dzięki czemu miała jakiekolwiek szanse na dobre stopnie.
- Aoide? Czemu do mnie dzwonisz, nie powinnaś być w domu i się leczyć? - spytał na wstępnie mężczyzna, zdziwionym głosem nie wiedząc, czemu ta do niego dzwoniła.
- Mam za chwile zaliczenie z hiszpańskiego, a przez mojego ojca już nic nie pamiętam, przypomnij mi zasady wymowy szybko. - poprosiła dziewczyna zmęczonym głosem, spuszczając głowę w dół.
- H jest nieme, podwójne LL czytasz jak J, V czytasz jak B, więc nawet nie próbuj go inaczej wymawiać, a resztę raczej będziesz wiedzieć, jak przeczytać. Skup się bardziej na poprawnym składaniu zdań. Wymowa nie jest aż tak ważną. Znaczy, jest ważna, ale nie aż tak bardzo jak poprawna gramatyka. - powiedział na szybko mężczyzna, samemu szybko przypominając sobie najważniejsze rzeczy z jego ojczystego języka.
- Jak tego nie zdam to całą winę zwale na mojego ojca. - odpowiedziała, a chwilę później zadzwonił dzwonek na przerwę.
- PAMIĘTAJ, H JEST NIEME. - usłyszała na sam koniec, zanim się rozłączyła, aby wejść do sali, kiedy tylko poprzednia klasa wyszła na przerwę. Oczywiście, póki miała okazję, od razu usiadła w ostatnich ławkach, dając na krzesło obok niej swój plecak, aby zaklepać miejsce dla swojego przyjaciela, który przyszedł do klasy niewiele później po dzwonku, z resztą klasy. Od razu po zobaczeniu dziewczyny, podszedł do niej, a następnie usiadł na krześle, zdejmując wcześniej położony tam przez dziewczynę plecak.
- Wyglądasz jak czterodniowe zwłoki. - powiedział na wstępnie, wyciągając ze swojej torby dość mocno prze tyrany przez niego zeszyt i w jeszcze gorszym stanie podręcznik.
- Nauczyłeś się na to? - spytała dziewczyna, zaraz po tym kaszląc w rękaw swojej bluzy.
- Pięć minut wczoraj i dzisiaj dziesięć. - odpowiedział, na co ta uśmiechnęła się do niego kpiąco.
- Na pewno takim sposobem zdasz jego klasę. - powiedziała, zaraz po tym patrząc na pytania, jakie dostał chłopak, ponieważ ich jakże kochany nauczyciel postanowił każdemu dać inne pytania, aby nie mogli od siebie ściągać odpowiedzi. - Imagina que tu familia tiene una granja, ¿qué animales preferirías? [tł. Wyobraź sobie, że twoja rodzina ma gospodarstwo rolne, jakie zwierzęta chciałbyś mieć najbardziej?] - przeczytała na głos dziewczyna, zaraz po tym zabierając kartkę od chłopaka, tym samym dając mu do zrozumienia, że właśnie będzie go pytać, aby mu, chociaż minimalnie pomóc.
- Quiero vacas [tł. chciałbym krowy] — zaczął mówić, od razu robiąc dość długą przerwę, aby przypomnieć sobie, jakie jeszcze zwierzęta zna (oczywiście po hiszpańsku) - gallinas y cerdos. [tł. kury oraz świnie] - dopowiedział ponownie się zacinając, a dziewczyna chwyciła obok leżący zeszyt chłopaka i uderzyła go lekko w głowę, słysząc błędną wymowę chłopaka.
- Podwójne LL czytasz jak J. - odpowiedziała, a następnie lekko głowa dała mu sygnał aby kontynuował.
- Si tuviéramos dinero, me gustaría tener caballos. [tł. Jeśli mielibyśmy pieniądze, to chciałbym mieć tam konie] - dokończył zdanie, tym razem dobrze wymawiając wszystkie słowa, na co ta uśmiechnęła się lekko, do niego.
- Może zdasz na dwa. - powiedziała oddając kartkę chłopakowi, a sekundę później do klasy wszedł nauczyciel, jak zwykle ubrany w swój czarny pulower, na nogach miał beżowe spodnie a na głowie czapkę z daszkiem. Usiadł na krześle naprzeciw uczniów od razu wyciągając ze swojej torby dziennik.
- Witam klaso, najpierw sprawdzimy obecność, a potem wybiorę sobie kolejność, w jakiej będę was pytał. - powiedział na wstępie, jednak Aoide podniosła rękę aby móc spytać, o coś nauczyciela. Ten popatrzył an nią, a następnie pokiwał lekko głową dając jej do odpowiedzi, że może mówić.
- Przyjechałam tutaj pomimo choroby, więc chciałam zapytać, czy mogę odpowiadać pierwsza, aby móc wcześniej wrócić do domu. - spytała patrząc na nauczyciela prosząco, na co ten na chwile zawiesił na niej wzrok, następnie wrócił nim do dziennika, od razu zaznaczając, że dziewczyna jest obecna.
- Sama przyjechałaś i sama chcesz wrócisz? - spytał patrząc na nią, z podniesioną brwią. Już chciała odpowiedzieć, kiedy do sali zapukał ktoś, a następnie w drzwiach pojawiła się postać jej rodzica.
- Dzień dobry. - powiedział na wstępnie, a następnie podszedł w kierunku nauczyciela, który wstał od razu podając mu dłoń. - Jestem George Davidson, ojciec Aoide. Przyjechałem z nią tutaj aby mogła zdać u pana zaliczenie, więc byłbym wdzięczny aby pozwolił pan jej zdać pierwszej. Ma naprawdę wysoką gorączkę i straszliwie słabo wygląda, więc nie chcę aby skończyła w gorszym stanie. - powiedział mężczyzna, naprawdę starając się aby wyglądał na ekstremalnie zmartwionego stanem zdrowia córki. Nauczyciel, słuchając go uważnie kiwał głową tym samym sygnalizując, że doskonale rozumie co ten do niego mówi.
- Oczywiście, nie ma problemu. Aoide przyjdź tutaj ze swoją kartką, przepytam cię i pojedziesz do domu. - odpowiedział nauczyciel, a następnie ręką pokazał aby ta podeszła do niego. George za to podszedł do ławki, w której przed chwilą siedziała, a następnie usiadł na jej miejscu, od razu odchylając się na krześle, oraz patrząc dość surowym wzrokiem na nią. - Así que empecemos con la pregunta, ¿dónde vas a pasar la Navidad este año? [tł. A więc zacznijmy od tego pytania, gdzie zamierzasz spędzić w tym roku święta bożego narodzenia?] - zapytał nauczyciel, czytając jedno z pytań, które znajdowały się na kartce dziewczyny.
- Mi padre y yo planeamos ir a ver a mi abuela en Filadelfia [tł. Razem z moim tatą planuje pojechać do mojej babci mieszkającej w Filadelfii] - zaczęła dziewczyna, robiąc sobie po tym chwilową przerwę, aby przypomnieć sobie dalszą część zdania, które pomógł jej ułożyć Alex, w domu kiedy razem ostatnio się uczyli. Równocześnie próbując sobie także przypomnieć co powiedział jej mężczyzna przez telefon co do wymowy. - Y queremos pasar la Navidad con ella este año. [tł. i razem z nią chcemy spędzić tegoroczne święta. ] - dokończyła patrząc kątem oka na swojego ojca, co było dośc złym pomysłem w tym momencie, ponieważ od razu poczuła jak na jej ramionach zostaje powieszony niewidoczny ciężar tego, aby nie zrujnowała mu opinii. Wszyscy go znali i nie raz musiała słuchać innych dziewczyn w klasie, że chciałyby dostać się do jego wytwórni tylko po to aby go widzieć.
- Vale, ¿qué es lo que más te gusta como regalo de Navidad? [tł. Dobrze, a co najbardziej byś chciała dostać w prezencie na święta?] - zadał kolejne pytanie, na co ta spojrzała ponownie spojrzała na swjego ojca i po zobaczeniu na jego twarzy lekkiego uśmiechu, poczuła że ma szansę na wyjście na ocenę pozytywną.
- Hace tiempo que quería conseguir una batería nueva para percusión y una nueva funda para teléfono. [tł. Od dawna chciałam dostać w prezencie nowe pałeczki do perkusji, a także nowe etui na telefon, ponieważ te, które obecnie mam jest dość mocno zepsute.] - odpowiedziała bez większego problemu, patrząc sugestywnie na wojego rodzica dając mu do zrozumienia, że mówi prawdę i ten powinien zapamięc jej wypowiedź. Zobaczyła jedna jak starszy kładzie dłoń na swoich oczch zasłaniając tym samym swoje oczy, przez prawdopodobne załamanie się czymś co powiedziała dziewczyna.
- Aoide, ¿cómo decimos H en español? [tł. Aoide, jak mówimy H po hiszpańsku?] - powiedział nauczuciel patrząc na nią mocno surowym wzrokiem, na co ta od razu wiedziała jaki błąd zrobiła.
- No lo vamos a decir. Es mudo. [tł. Nie mówimy go. Jest nieme.] - odpowiedziała cicho, patrząc na swoje buty, będąc mocno załamana sobą.
- Exacto, una última pregunta para ti, ¿dónde llevarías a tus padres para Navidad? [tł. Dokładnie, ostatnie pytanie dla ciebie, gdzie zabrałabyś swoich rodziców na święta?] - zapytał, patrząc na nią zimnym wzrokiem, an co ta znowu zaczęła się stresować.
- Creo que a mi padre le gustaría ir a París conmigo. [tł. Myślę, że najbardziej mój tata chciałby pojechać ze mną do Paryża.] - odpowiedziała, a następnie zatrzymała się na chwilę, czując, jak zaczyna jej się kręcić w głowie. Oparła się lekko o biurko, a następnie spojrzała na nauczyciela, chcąc dokończyć swoje zdanie pomimo pogarszającego się stanu zdrowia. - A los dos nos encanta visitar lugares de interés, y hay muchos en París, así que me encantaría pasar más tiempo con mi padre. [tł. Oboje bardzo lubimy zwiedzać zabytki, a w Paryżu jest ich bardzo dużo, więc bardzo cieszyłabym się z możliwości spędzenia dłuższego czasu z moim tatą.] - dokończyła, a następnie upadła na ziemie tracąc od razu przytomność z powodu, jeszcze wyższej gorączki. Jej ojciec od razu podbiegł do niej, upadając obok niej na kolana, od razu biorąc ją w ręce, przykładając swoją dłoń do jej czoła.
- Niech pan zadzwoni na pogotowie. - powiedział surowym głosem, ściągając z niej kurtkę oraz podnosząc jej bluzę, aby jakkolwiek schłodzić jej ciało. Kątem oka zobaczył, jak nauczyciel faktycznie dzwoni na pogotowie. Popatrzył zaraz po tym na przyjaciela jej córki, an co ten momentalnie podszedł do niego. - Idź szybko do łazienki i zamocz o lodowatej wodzie jakikolwiek materiał. - rozkazał, na co blondyn jedynie pokiwał głową, od razu wybiegając z pomieszczenia. Niedługo po ty, dziewczyna na chwilę odzyskała przytomność, jednak nie wiedziała za bardzo co się dzieje naokoło niej.
- Tato? - zapytała cicho, widząc przed sobą bardzo niewyraźną posturę (chyba) swojego ojca.
- Spokojnie, zaraz przyjedzie karetka. Masz bardzo wysoką gorączkę. - odpowiedział mężczyzna, chcąc ją tym trochę uspokoić, cały czas jednak trzymał jej dłoń, dając jej poczucie, że jest cały czas przy niej.
-Ciepło mi strasznie. - powiedziała słabo, na co ten od razy podniósł jeszcze bardziej jej bluzę (oczywiście tak, aby nie pokazywała nic powyżej stanika dziewczyny).
-Wiem kochanie, zaraz przyjdzie Tommy i dostaniesz zimny okład. - odpowiedział, delikatnie głaszcząc jej głowę. Tak jak powiedział, po kilku minutach do pomieszczenia wbiegł blondyn, od razu podając namoczoną (czystą) koszulkę w zimnej wodzie, która chwilę później trafiła na czoło dziewczyny. Mężczyzna popatrzył w kierunku nauczyciela chcąc tym samym bezgłośnie zapytać o to jak długo zajmie jeszcze przyjazd karetki do budynku. Ten pokazał jedynie liczbę pięć na swoich palcach, co od razu dało odpowiedź mężczyźnie. Przeklął pod nosem, czując, jak telefon w kieszeni jego spodni zaczyna wibrować, mówiąc tym samym, że ktoś do niego dzwoni. Wyciągnął więc swój telefon, a następnie odebrał połączenie nie patrząc na to kto dokładnie do niego dzwoni.
- Nie mogę teraz rozmawiać. - rzucił od razu, przytulając ciało dziewczyny bardziej do siebie.
- Szefie, jest ogromny, problem w firmie musi szef przyjechać. - powiedział niepewnym głosem jego asystent, już po tym jednym słowie słysząc zdenerwowanie jego szefa.
- Kurwa, jeden dzień mnie tam nie ma i już są same problemy! Macie na razie poradzić sobie z nim sami, albo każdego po kolei zwolnię, nie patrząc na to, ile mnie to będzie kosztować! Macie na to godzinę, bo jadę do szpitala z Aoide i lepiej, aby do tej godziny wszystko było rozwiązane tak bardzo, ze jedynie spojrzę raz na papiery i nie będzie tego problemu! - praktycznie wykrzyczał zdenerwowany do telefonu, co momentalnie przestraszyło całą klasę, wraz z nauczycielem, który szybko podszedł do wyjścia z klasy, rzucając hasło, że poprowadzi ratowników do sali.
- P-Panie Davidson, mogę dać A-Aoide już dzisiaj niektóre zeszyty z n-notatkami. - powiedział niepewnie przyjaciel dziewczyny, podchodząc do jej rodzica, aby zobaczyć lepiej jego reakcje.
- Przyjedź do mojej firmy po swoich lekcjach, skieruje twoje notatki dla niej. - odpowiedział jedynie mężczyzna, a następnie odsunął się od swojej córki, słysząc, jak służba medyczna w końcu przyjechała. Od razu powiedział jakie objawy ma jego córka, oraz powiedział ratownikom, aby leżała w sali VIP, z która zapłaci z góry, a następnie wyszedł na korytarz, chcąc zadzwonić do swojego asystenta, aby teraz (kiedy minimalnie ochłonął, bo wiedział, że jego córka jest w dobrych rękach) dowiedzieć się więcej o problemie, jaki powstał podczas jego nieobecności. Obrócił się jednak, czując, na swoim ramieniu czyiś dotyk i zdziwił się lekko, widząc za sobą nauczyciela, który kojarzył mu się jednak z bezpodstawną uwagą, jaką dostała dziewczyna.
- Pan Davidson prawda? - spytał mężczyzna, z lekkim uśmiechem na ustach.
- Tak, w czym mogę pomóc? - odpowiedział pytaniem, na co drugi podał mu dłoń, poszerzając swój uśmiech.
- Szukał mnie pan, jestem obecnym wychowawcą Aoide, Clayton Manhunt. - powiedział mężczyzna, a niedługo po tym niższy uścisnął jego dłoń.
- Teraz trochę nie jestem w stanie rozmawiać, moja córka jest teraz przewożona do szpitala i chciałbym jechać z nią. - wytłumaczył, a chwilę po tym dziewczyna wyjechała na noszach lekarskich z sali prosto do wyjścia z budynku. Blondyn podążył wzrokiem za dziewczyną, a następnie wrócił wzrokiem do jej rodzica.
- Czy to coś poważnego? - zapytał, patrząc na niego dość zmartwionym wzrokiem.
- Wydaje mi się, że zemdlała przez zbyt wysoką gorączkę, jednak zawsze źle znosiła chorobę. Jej mama także też tak miała, więc jestem dość mocno zaniepokojony. - odpowiedział, na co drugi pokiwał jedynie głowa.
- Od razu usprawiedliwię jej wszystkie nieobecności z czasu jej choroby. Jeśli jest taka możliwość, to mógłbym przygotować jej notatki z lekcji jeśli to nie problem. - powiedział wyższy, a George mimowolnie się lekko uśmiechnął.
- Dziękuję panu bardzo. - odpowiedział, a następnie podał mężczyźnie swoją wizytówkę, na której był jego adres mailowy oraz numer telefonu. - Tutaj ma pan moje dane kontaktowe, proszę do mnie napisać w tej sprawie i porozmawiamy na temat bardziej kiedy znajdę trochę więcej czasu. - dopowiedział, a następnie pożegnał się z mężczyzną biegnąć za ratownikami, mając nadzieję, że ci jeszcze nie odjechali, aby nie musiał jeździć po każdym szpitalu, pytając, czy to we właśnie nim zajmuje się dziewczyna.
Drugi mężczyzna za to nadal stał w tym samym miejscu, przez jeszcze chwilę, patrząc na posturę oddalającego się mężczyzny, a dokładniej na jego tyły, które wyglądały naprawdę dobrze w obcisłych na udach oraz biodrach materiałowych spodniach. Równocześnie uśmiechnął się pod nosem, czując jeszcze unoszący się w powietrzu miły zapach perfum niższego mężczyzny.
- Panie Davidson, mam nadzieję na więcej kontaktu z panem w najbliższym czasie. - powiedział pod nosem, a następnie odszedł powolnym krokiem do pokoju nauczycielskiego, bawiąc się daną mu wizytówką.
Kilka godzin później, kiedy jego córka była w stanie stabilnym w sali szpitalnej, pod okiem dobrze znanego mu doktora, brunet od razu pojechał do swojej filmy, licząc na to, że ta jeszcze stoi na swoim miejscu. Nic nie wiedział o problemie, jaki wystąpił, więc był dość mocno zaniepokojony tym, co mogło być jego przyczyną.
Jechał spokojnie swoim samochodem, kiedy w jego słuchawce bezprzewodowej rozległo się znajomy dźwięk połączenia. Dotknął więc opuszkiem jej powierzchni, tym samym odbierając połączenie.
- Prezes wytwórni "Kinoko entertaiment", George Davidson przy telefonie. - powiedział dobrze znaną mu regułkę, bo nie wiedział, kto do niego dzwoni.
- Szefie, zająłem się problemem na tyle na ile mogłem, jednak jego cześć jeszcze potrzebuje pana przyjazdu. - odpowiedział jego asystent, podczas gdy starszy skręcił w ulicę prowadzącą do jego firmy.
- Będę do dziesięciu minut. Nic nikomu nie mów i przygotuj wypowiedzenie pracy. Za dużo już nerwów straciłem na tych tumoków. - zakomunikował, a następnie rozłączył się z rozmowy.
Nie jechał długo, zanim zjechał na podziemny parking, gdzie od razu zaparkował na swoim zarezerwowanym miejscu. Zabrał z sobą wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, a następnie wyszedł z samochodu, od razu idąc w kierunku windy, która mogła go bez problemu zabrać na odpowiednie piętro. Kliknął przycisk z liczbą jeden, na którym znajdowały się pierwsze wydziały odpowiedzialne za wszelakie ksera oraz wykonywanie kopii dokumentów. Drzwi windy otworzyły się nagle, ujawniając jego posturę, na której widok momentalnie każdy się podniósł ze swojego miejsca.
- Więc. - zaczął powoli w kierunku środka pomieszczenia. - Radzę osobie, która to zrobiła już teraz się przyznać. Macie jeszcze dwie minuty, zanim przyjdzie tutaj mój asystent i powie mi wszystko o tej sprawie. - dopowiedział, a następnie podniósł dumnie głowę, patrząc na wszystkich lodowatym, osądzającym spojrzeniem. Na jego twarzy nie było żadnych emocji, a głos pozostawał zbyt spokojny jak na tak duży problem, jaki teraz mieli. Wszyscy jednak stali cicho, trzymając swoje głowy spuszczone. Nie musieli czekać długo, kiedy drzwi windy ponownie się otworzyły, a tym razem z jej środka wyszedł asystent mężczyzny, w dłoniach trzymając swój firmowy tablet. Podszedł do swojego przełożonego, zaraz także takim samym wzrokiem patrząc na pracowników. - Jaki problem zaszedł, ile będzie on kosztować firmę, oraz jakie konsekwencje poniesie winowajca? - bardziej powiedział, niż spytał, nie patrząc nawet na swojego asystenta prezes.
- Osoba z tego zarządu miała do wykonania dziesięć kopii wszystkich kontraktów z firmami, z jakimi zawarliśmy umowy w tym miesiącu, według mojego kalendarza, w którym miałem zapisane wszystkie pana dotychczasowe spotkania co do zawarcia nowych umów, powinno na pana biurku widnieć teraz łącznie dziewięćdziesiąt kopii. Między tymi firmami był hotele "The Ritz-Carlton in New York", "Four Seasons Hotel Philadelphia at Comcast Center", "Four Seasons Hotel Waszington", "Acqualina Resort & Residences On The Beach" w Miami oraz "The Ritz-Carlton" w Orlando, w których jedna noc w najlepszym pokoju, bo tylko takie zapewnia nasza firma dla swoich artystów, oraz pracowników kosztuje około tysiąc dwadzieścia dolarów [1 020 $]. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w każdym hotelu nasz wokalista spędzi tydzień, to koszty wzrastają do około siedmiu tysięcy czterdziestu trzech dolarów [7142 $]. Aby być dokładniejszym, siedem nocy po kolei w każdym hotelu będzie kosztować: osiem tysięcy dwadzieścia dolarów [8820 $], sześć tysięcy dziewięćdziesiąt dolarów [6090 $], dziewięć tysięcy czterysta piętnaście dolarów [9415 $], sześć tysięcy sto dwadzieścia pięć dolarów [6125 $] i w ostatnim pięć tysięcy dwieście sześćdziesiąt cztery dolary [5264 $]. A więc ostatecznie całość pobytu za jedną osobę będzie kosztować trzydzieści tysięcy trzysta czternaście dolarów [30 314 $], co jeśli policzymy, że w trasę jedzie łącznie jedenaście osób, daje nam łączną kwotę o wysokości trzystu trzydziesty trzech tysięcy czterystu pięćdziesięciu czterech dolarów [333 454 $]. Jednak jak każdy pracownik wie, a w szczególności wasz wydział łącznie odbędą się dwie takie same trasy, więc kwota wzrośnie podwójnie. Wytwórnia więc właśnie przez czyjąś pomyłkę straciła łącznie **sześćset sześćdziesiąt sześć tysięcy dziewięćset osiem dolarów [666 908 $]. - dokończył czytać z tabletu niższy mężczyzna, przenosząc na chwilę wzrok na osoby stojące przed nimi, które słysząc, co ten powiedział, robiły się coraz bledsze. - Odpowiadając na ostatnie pytanie szefa według regulaminu, który każdy z pracowników podpisał, dokładnie w dziale o konsekwencjach, które nastąpią w sytuacji kiedy pracownik narazi firmę na szkody, punkt czwarty, "Jeśli pracownik przez swoje czyny, zachowanie lub niekompetencje narazi firmę na utratę dochodów wynoszących ponad pół miliona dolarów, zostaje natychmiastowo zwolniony ze swojej pozycji, a dodatkowo jest zobowiązany wpłacenia odszkodowania wynoszącego sumę jaką firma straciła na skutek niekompetencji pracownika." W tym przypadku będzie to sześćset sześćdziesiąt sześć tysięcy dziewięćset osiem dolarów [666 908 $]. Moża ją spłacić w mniejszych ratach, które ustali winny z szefem. Jeśli jednak winowajca będzie czuł potrzebę pozwania firmy do sądu, niech się czuje wolny, aby to zrobić, jednak może się spodziewać, że koszty odszkodowania, jakie będzie musiał zapłacić firmie, będą jedynie wyższe. - zakończył mówić, a następnie wyłączył tablet, od razu chowając go do swojej teczki. George popatrzył na każdego ponownie, zanim wyprostował się, zakładając ręce na swój tors.
- A więc, czy teraz ktoś ma mi coś do powiedzenia? - zapytał jeszcze raz, a następnie odczekał dłuższą chwilę, aby jeszcze pogorszyć samopoczucie swoich jakże kochanych pracowników. - Jak dobrze, że nasza firma w każdym pomieszczeniu ma co najmniej trzy kamery z bardzo dobrą jakością wideo. - dopowiedział do siebie, a następnie obrócił się do Alexa, aby przekazać mu zadanie, które chciał, aby wykonał. - Idź do ochroniarzy i powiedz, aby wysłali mi nagrania z kamer z pomieszczenia, w którym doszło do tego nieszczęśliwego wypadku. - powiedział, na co młodszy pokiwał głowa, od razu odchodząc do windy, kiedy nagle jedna z pracownic rzuciła się pod nogi swojego szefa, od razu zanosząc się płaczem.
- To moja wina szefie! Odłożyłam złe papiery do zniszczenia, miej litość dla mnie szefie. Mam do utrzymania całą rodzinę! Jesteśmy pełni długów, które musimy spłacić! Błagam szefie! - mówiła kobieta, składając dłonie jak do modlitwy przed mężczyzną, na którym nie robiło to zbytnio większego wrażenia.
- Proszę spakować swoje rzeczy, a następnie zapraszam panią do swojego gabinetu w celach odebrania dokumentu rozwiązania zz panią umowy o pracę. - odpowiedział jedynie, a następnie odwrócił się do niej tyłem i dumnym krokiem ruszył z powrotem do windy, na którą nie musiał zbyt długo czekać. Razem ze swoim asystentem weszli do środka, a młodszy od razu nacisnął odpowiedni przycisk.
- Dokumenty są na pana biurku. Wszystkie akta na szczęście mam na swoim dysku więc kopie, które zostały zniszczone, także tam są. - odpowiedział mężczyzna, patrząc na swojego szefa. Ten uśmiechnął się do niego lekko, a następnie stanął przed drzwiami, ponieważ dojechali na odpowiednie piętro.
- Dobra robota Alex. Mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie, bardziej prywatne. - zaczął mówić, a następnie wszedł do swojego biura, od razu zasiadając do biurka. Zabrał jedną z mnóstwa małych karteczek, a następnie napisał na niej dwa słowa. - Chce wiedzieć wszystko o tym człowieku, znajdź wszystkie dostępne informacje. Kim był, czym się zajmował, jego rodzina, cały życiorys. Może być w mailu, albo na jutro na papierze jak ci wygodniej. - dopowiedział, a następnie podał papierek mężczyźnie, który odebrał go, od razu czytając.
- Clayton Manhunt? - powiedział pod nosem, zaraz po tym chowając ją do wewnętrznej kieszeni swojej marynarki.
- Na dzisiaj to dla ciebie tyle. Załatwię to i tez wracam do domu, już dawno powinienem wrócić. - odpowiedział, a następnie oparł się na oparciu swojego krzesła, przymykając oczy ze zmęczenia. - Muszę jeszcze podjechać do szpitala, dowiedzieć się co z Aoide. - dopowiedział jeszcze pod nosem, kładąc dłonie na swojej twarzy.
- Poczekam na szefa. - powiedział niższy, a następnie wyszedł z pomieszczenia, zostawiając swojego szefa samego, aby mógł zaczerpnąć trochę spokoju przed kolejną rozmową.
Na szczęście Georga rozmowa o rozwiązanie umowy o pracę, oraz wszystko dotyczące odszkodowania poszło naprawdę szybko i po trzydziestu minutach brunet siedział w swoim samochodzie, kierując się do szpitala, w którym leżała jego córka. Tam dowiedział się, że młodsza będzie pod obserwacją lekarzy do momentu, w którym jej gorączka nie spadnie do temperatury na tyle niskiej, aby ta mogła resztę choroby odbyć w domu. Ojciec posiedział w sali ze swoją córką do prawie dwudziestej drugiej, kiedy ta na spokojnie po kolejnych lekach zasnęła. Mężczyzna zakupił w automacie na szpitalnym korytarzu kubek małego espresso i z nim w dłoni skierował się do swojego samochodu, aby wrócić do domu. Cała wieczorna toaleta zajęła mu tyle czasu, że zanim się obejrzał, na zegarze wybiła północ. Usiadł do swojego laptopa, mówiąc sobie, że tylko uporządkuje maile na kolejny (lub już obecny) dzień, a następnie pójdzie spać, kiedy w jego oczy rzucił się znajomy mail jego asystenta. Kilknał więc w niego, i usmiechnał się pod nosem, widząc wszystkie, a nawet więcej informacji o jakie prosił męzczyznę.
- Bingo. - wyszeptał, czytając tekst na temat przeszłości blondyna.
"Kiedy skończył piętnaście lat wraz ze swoim cztery lata starszym bratem — Lukiem Manhuntem, razem zaczęli występować jako zespół muzyczny pod pseudonimem "Screaming demons" jednak rok później zmienili ją na "Heatwave". Ich działalność trwała długo, przez prawie osiem lat. Zakończyła się jednak gwałtownie bez żadnego większego wytłumaczenia. Pracowali na własną rękę, bez wytwórni. Ich najsławniejsze utwory: "Couting stars", "why'd you only call me when you're high" oraz "Daddy Issues". Poniżej znajdują się szczegółowe dane na temat Claytona Manhunta oraz Luka Manhunta.
Imię i nazwisko: Clayton Manhunt
Pseudonim artystyczny: Dream
Data urodzenia: 12 sierpnia 19XX
Rodzina: Matka, Ojciec, Starszy brat, Młodsza siostra
Obecna praca: Nauczyciel Muzyki
Wykształcenie wyższe: University of San Francisco — School of Education
Dane kontaktowe: nr. tel. +1 XXX XX 86, adres e-mail: ManHuntClayton(a)gmail.com
Adres zamieszkania: 222 E Chestnut St Chigago, Illinois
Poprzednie związki: Z kobietą (brak danych) zerwali ponad pięć lat temu
Dzieci: Brak
Zdjęcie z czasów trwania ich kariery:
Imię i nazwisko: Luke Manhunt
Pseudonim artystyczny: Punz
Data urodzenia: 31 stycznia 19XX
Rodzina: Matka, Ojciec, Młodszy brat, Młodsza siostra
Obecna praca: Brak danych
Wykształcenie wyższe: Brak danych
Dane kontaktowe: nr. tel. +1 XXX XX 34 (nieaktualny), adres e-mail: brak danych
Adres zamieszkania: brak danych
Poprzednie związki: Brak danych
Dzieci: Brak
Zdjęcie z czasów trwania ich kariery:
Więcej danych dotyczących ich relacji brak."
Brunet zaraz po tym zamknął swojego laptopa, wchodząc na swój telefon. Z kieszeni wyciągnął swój telefon, na którym szybko wyszukał na serwisie YouTube jedną z ich piosenek a dokładniej nagranie z koncertu. Od razu zauważył, że blondyn wyglądał o wiele młodziej, oraz młodzieńczo. Jego brat był do niego bardzo podobny, jednak różnili się od siebie na tyle, aby George mógł ich rozróżnić. Pierwsze dźwięki melodii rozbrzmiały w pomieszczeniu, a zaraz po nich przyjemny głos nauczyciela.
-Take
you
like
a
drug
- zaczął śpiewać spokojnym głosem, sylabując każde słowo osobno. Jedyne co w tym momencie przeszkadzało mężczyźnie to głośno krzyczące fanki w tle. Oczywiście nie mogło się obejść bez oceniania całokształtu melodii w głowie bruneta. Musiał przyznać, że osoba, która skomponowała tę piosenkę, ma wielki talent, bo wpadała ona w ucho i aż samemu chciało się jej słuchać.
- I
taste
you
on
my
tongue
- zakończył śpiewać teraz nauczyciel, zaraz po tym oddalając mikrofon od siebie. Obu chłopaków swobodnie chodziło po scenie, śpiewając obok siebie, później odchodząc bardziej w kierunku tłumu, aby popatrzeć na swoje fanki.
- You ask me what I'm thinking about
I tell you what I'm thinking about
Whatever you're thinking about
Tell me something that I'll forget
And you might have to tell me again
It's crazy what you'll do for a friend
- zaśpiewał drugi głos, który dość mocno zainteresował mężczyznę. Był o wiele bardziej zachrypnięty, jakby artysta palił dużo papierosów. Coś jednak sprawiało, że George nadal miał ochotę go słuchać. Tak bardzo jak sam nienawidził kiedy którykolwiek z jego artystów palił i surowo im tego zabraniał po wstąpieniu do jego wytwórni. Był ciekawy, gdzie teraz znajdował się mężczyzna oraz czy kontynuował swoją karierę ze śpiewem i muzyką.
- Go ahead and cry, little girl
Nobody does it like you do
I know how much it matters to you
I know that you got daddy issues
And if you were my little girl
I'd do whatever I could do
I'd run away and hide with you
I know that you git daddy issues, and I do too
- zaśpiewali bracia razem, a ich głosy zgrały się ze sobą, tworząc idealną harmonię. Oboje śpiewali spokojnie, wczuwając się w piosenkę. Brunet usmiechnął się pod nosem, lekko kiwając stopą w rytm słuchanej melodii. Zabrał telefon z dłoni ponownie patrząc na dwójkę, i momentalnie poczuł, jak robi mu się gorąco, kiedy Clay popatrzył prosto w kamerę. Jego spojrzenie krzyczało dominacją, arogancją oraz wyższością.
- I tried to write your name in the rain
But the rain never came
So I made it with sun
The shade
Always cones at the worse time
- ponownie George usłyszał zachrypnięty głos starszego z braci. Jego wygląd w porównaniu do drugiego różnił się o wiele, chłopak po prostu wyglądał zwyczajnie. Teraz miał na sobie białą bluzę oraz luźne spodnie, gdzie jego brat miał an sobie duży luźny T-shirt, oraz rękawy w neonowo zielone paski. Nie miał, żadnych kolczyków na twarzy oprócz tych w uszach, a jedynym co mocno go odróżniało, był lekki zarost. Kiedy kolejny raz usłyszał głos blondyna, poczuł, jak jego ciało od razu się rozluźnia i nie zauważył kiedy spokojnie zasnął na kanapie, za sprawą spokojnego głosu wyższego.
*Northside College Prep High School - to publiczna czteroletnia szkoła średnia z selektywnym zapisem, położona w dzielnicy North Park w północnej części Chicago, Illinois, Stany Zjednoczone. Założona w 1999 roku była pierwszą nową szkołą średnią CPS zbudowaną od 20 lat.
**666 908 $ - około 2 838 893,97 zł.
x
x
x
A więc już znacie trochę backstory Dreama. Spodziewaliście takiej przeszłości?
x
x
x
Dla ciekawskich ten rozdział ma 5121 słów, pisałam go długo i po tym znikam z interntu na conajmniej trzy dni.
x
x
x
Jak zwykle czekam na teorie i opinie.
x
x
x
Bywajcie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top