Chapter 29
Niedługo po tym jak fajerwerki na około apartamentu wyższego ucichły, dwójka postanowiła wrócić do ciepłego wnętrza. Oboje (nie ukrywając, że pomimo dobrego ubrania się) mocno zmarzli, a blondyn nie chciał narażać swojego przełożonego, na jakąkolwiek chorobę. Właściciel jako pierwszy wszedł do środka, od razu zapalając światło na korytarzu, aby mogli ściągnąć z siebie kurtki i buty. Wten do ich uszu dotarło ciche miauknięcie, a niedługo po tym zaraz przy nodze blondyna pojawiła się nieduża kulka sierści, na której widok od razu się uśmiechnął.
- Patches, dopiero teraz do mnie przyszłaś? Pewnie, bo się głodna zrobiłaś. Zaraz ci coś dam. - odpowiedział do niej, lekko przy okazji głaszcząc jej główkę. Chciał w spokoju rozwiązać sznurówki butów jednak głodna kotka, nie dawała za wygraną, specjalnie wchodząc pod jego dłoń, oczekując, że to da jej więcej pieszczot od właściciela. - Patches.... - westchnął blondyn, rozczulony zachowaniem swojego zwierzątka.
- Zajmę się nią na chwilę, a ty się rozbierz. - powiedział CEO, ostrożnie podnosząc zwierzę na ręce oraz idąc z nią w kierunku kanapy, na której od razu usiadł. Ku jego zdziwieniu (raczej zwierzęta go nie lubiły), kotka, od razu po położeniu jej na kanapie, weszła na jego kolana, główką zachęcając go, aby ją pogłaskał. - Jaka ty jesteś słodziutka - dopowiedział do niej brunet głosem, jakby mówił do małego dziecka, zaraz potem głaszcząc ją za uszami, tak, że ta zamknęła swoje oczy, pomrukując głośno.
- Panie prezesie drobne pytanie. - zapytał głos zza niego, jednak George nawet się nie obrócił, dalej będąc w stanie zauroczenia zwierzątkiem. Wten, poczuł jak na jego policzku pojawiła się dłoń wyższego, od razu obracając jego głowę tak, że patrzył w kierunku drzwi wejściowych. Kątem oka zobaczył twarz blondyna prawie za sobą, więc obrócił się bardziej, od razu nawiązując z nim kontakt wzrokowy. - Skoro już mam twoją uwagę, to moje pytanie brzmi, czy oferta wspólnej kąpieli jest nadal aktualna? - ponowił swoje pytanie, opierając swoje ręce na oparciu kanapy, tak aby mógł na skrzyżowaniu swoich nadgarstków położyć swój podbródek. Starszy natomiast, cofnął się pamięcią do momentu kiedy ten złożył mu taką propozycję, ponieważ nie był pewien (przez natłok przedświątecznej i sylwestrowej pracy) czy był w ogóle o takiej propozycji poinformowany (nie żeby narzekał).
- Masz jakieś plany na sylwestra? - zapytał wyższy, odgarniając zwisające pasmo włosów drugiego z jego czoła.
- Proponujesz coś?
- Wspólny wieczór, lampka wina i jak będziesz miał dobry humor i chęci, gorąca odprężająca kąpiel?
- Ale z ciebie romantyk Panie Manhunt. - odpowiedział prezes, a następnie pocałował szybko policzek wyższego, od razu po tym otwierając drzwi i wychodząc z biura. Oboje dotarli do windy i brunet wszedł do pojazdu pierwszy, od razu wybierając odpowiednie piętro. - Zastanowię się, nad pańską propozycją. - powiedział, zanim winda z nim w środku odjechała, zostawiając blondyna samego przed zamkniętymi drzwiami.
- W sumie moglibyśmy wziąć ciepłą kąpiel, dość mocno nas zmroziło na zewnątrz. Ale tylko jeśli masz jakieś bomby do kąpieli. - odpowiedział prezes, na co wyższy od razu podniósł się z przykucu i pobiegł do swojej łazienki, wracając z zamkniętym pudełkiem. Dopiero kiedy przedmiot znajdował się w zasięgu wzroku starszego, otworzył go, ukazując dość pokaźne zbiory bomb do kąpieli.
- Zrobiłem zapasy, wybieraj do woli. - powiedział blondyn, sprawnie zabierając swojego kota z jego kolan, aby ją nakarmić. Po dość długim namyśleniu się ostatecznie zdecydował na lekko fioletową kulę o nazwie czar magnolii.
- Ty masz w ogóle tutaj wannę? W sensie twoje mieszkanie wydaje się dość małe więc wanna wydaje się być trochę niemożliwą opcją. - zapytał brunet, na co drugi od razu zaśmiał się lekko, na jego słowa nakładając do miski jedzenie dla swojego zwierzątka.
- Nie wiem, kto projektował to mieszkanie, ale udało mu się tu wsadzić wannę. Zaraz nawet zobaczysz, jak. - odpowiedział nauczyciel, zaraz po tym patrząc w jego kierunku, aby zobaczyć jego reakcję. - W sumie możesz już iść do łazienki nalewać wodę, zaraz przyjdę. - dopowiedział blondyn, a starszy momentalnie podbiegł do pomieszczenia, o którym rozmawiali.
Ich wspomniana wanna, była umiejscowiona w małej luce pomiędzy ścianami, idealnie umiejscowiona. Jako iż głowa prysznicowa była centralnie naprzeciwko wejścia do wanny, na ścianie, która zaczynała lukę, zamontowano składane drzwi prysznicowe, które zapobiegały zalaniu łazienki. Oczywiście w porównaniu do wanny, jaką businessman miał u siebie, ta była malutka i nie musiał czekać długo, aby na jego policzkach pojawił się mocny rumieniec, po uświadomieniu sobie, że nie ma możliwości, aby się nie dotykali ciałami. Może jednak nie będzie tak źle jak teraz o tym myśli? Nigdy nie brał z nikim innym kąpieli i wcześniej zauważył, że przeszkadzało mu, jak siedział z kimś innym w jednym jacuzzi na basenach więc pomimo wielkich chęci, bał się, że nie będzie to dla niego najbardziej komfortowe doświadczenie.
Szybko udało mu się rozpracować to jak działa kran wanny i ustawił wodę tak, aby nie była ani za zimna, ani za gorąca, od razu zapełniając jej zawartość. Wcześniej oczywiście do odpływu wsadził korek, aby woda nie lała się na daremno (nie chciał, aby rachunki za wodę nauczyciela podskoczyły cenowo przez jego niedopatrzenie). W międzyczasie odpakował z plastiku kulę i wrzucił ją do wody, od razu uśmiechając się, kiedy ta zaczęła pięknie musować, zmieniając kolor wody na lekko lawendowy. Cała łazienka w parę sekund została zapełniona delikatnym, słodkim, kwiatowym zapachem. Minęła chwila, zanim zauważył obecność drugiego mężczyzny w pomieszczeniu, który stał za nim, opierając się o blat umywalki.
- Gotowy? - zapytał, patrząc na niego z delikatnym uśmiechem, na co drugi niepewnie pokiwał głową.
- Nie wiem, czemu się stresuje. I tak już widziałeś moje ciało. - odpowiedział brunet, chwilę po tym ściągnął z siebie koszulkę, zostawiając ją na zamkniętym koszu na pranie.
Wzrok blondyna momentalnie powędrował na tors starszego, analizując to, jak wyglądał. Pierwszy raz (chyba) widział nagą skórę mężczyzny bez bycia pod wpływem jakiegokolwiek alkoholu. To nie znaczy, że jego wspomnienia się wielce różniły od tego co wiedział teraz. Jego skóra nadal była jasna, z lekkim różowym odcieniem, nie widział na niej ran lub blizn. CEO (jak mógł się domyślić nauczyciel) nie bywał często na siłowni, więc nie było mu się czemu dziwić, że ten nie posiadał żadnych mięśni na brzuchu. Mimo to jego sylwetka nie należała do tych osób bardziej przy sobie. Więc albo starszy miał dobry metabolizm, albo coś innego.
Drugi, który przez jednak dłużej niż by się spodziewał, patrzącego na jego tors blondyna, poczuł się dość speszony, więc obrócił się powoli do niego tyłem, dając mu tym samym znak, że ten powinien przestać się na niego gapić. Kolejne ubrania wylądowały albo na koszu wśród innych ubrań starszego, lub zaraz pod pralką jak to miał w zwyczaju robić blondyn. Wyższy niezauważalnie przeszedł za plecami starszego, zakręcając wodę, aby przez przypadek nie zalali łazienki, a następnie sprawnie wszedł do wody, od razu siadając na dalszym końcu, z lekko złożonym nogami.
- Chcesz, abym odwrócił na chwilę głowę, czy coś? - zapytał Clay, patrząc wszędzie indziej niż miejsce, w którym znajdowało się obecnie nagie ciało drugiego. Kątem oka zauważył, jak smukła postura przemieszcza się bliżej jego, a następnie cichy chlust wody uświadomił mu, że starszy właśnie też wszedł do wody. Pomiędzy nimi powstała dość niezręczna cisza, której żaden z nich nie był w stanie przez dłuższy czas przerwać.
Nauczyciel nie chcąc bardziej peszyć prezesa, patrzył na to jak architekci w jego mieszkaniu krzywo nakleili kafelki obok jego umywali, a starszy cały czas spięty jak struna powtarzał sobie w głowie jedno zdanie, którego wykonanie w praktyce nie powinno być aż tak trudne.
"Nie patrz w dół."
Po coraz to większym rumieńcu na twarzy bruneta można było się domyślić, że jego plan dość szybko poległ w gruzach. Aby zataić przed siedzącym naprzeciw niego blondynem swój czyn, wydobył z siebie udawany kaszel, który zdecydowanie wyszedł mu na nieprawdziwy, bo usłyszał, jak wyższy wziął głębszy wdech, zaraz po tym patrząc na niego.
- Zachowujemy się trochę jak nastolatkowie. - przyznał Clay, na co jego przełożony spojrzał na niego niepewnie.
- Co masz na myśli?
- Siedzimy tutaj, jakbyśmy się co dopiero poznali i pierwszy raz widzieli bez ubrań. - odpowiedział, a George mentalnie przyznał mu rację, uświadamiając sobie, jak bardzo niezręczny ten moment musiał być nie tylko dla niego. - Tak szczerze to zaproponowałem ci tę kąpiel, bo chciałem, abyś się trochę odprężył i w ogóle. Zakładałem, że ostatnio w pracy miałeś dużo stresu, ale chyba niekoniecznie mi wyszło, bo trochę wyglądasz jak uczniowie na lekcjach matematyki. - odpowiedział, na co starszy przekręcił głowę na bok, patrząc z pytaniem w oczach na wyższego.
- Wyglądam jak idiota?
- Wyglądasz, jakbyś siedział tu za karę. - sprecyzował nauczyciel, co (nie ukrywając) zamurowało prezesa. - Jeśli czujesz się niekomfortowo, to mogę wyjść i po prostu wezmę prysznic później. - zaproponował, jednak brunet od razu zaprzeczył kręcąc głowa na "nie".
- Zostań, po prostu, nigdy wcześniej nie randkowałem tak na dłuższą metę, więc nie wiem, jak mam się za bardzo zachowywać. Zazwyczaj to spotykałem kogoś, poszliśmy parę razy do klubu, przy moim lepszym humorze może potem do jakiegoś motelu i tyle. Nie chodziłem na randki i takie tam więc trochę dziwnie mi teraz siedzieć z tobą tutaj. - odpowiedział zakłopotany podkulając do siebie nogi, oraz opierając na swoich kolanach swój podbródek.
- Naprawdę? W sensie wydawało mi się, że raczej jesteś typem, który chodzi właśnie do kawiarni, jakiś kin, teatrów czy innych takich. W takim razie, jeśli będziesz chciał, to mogę ci pomóc się przekonywać do randek. - powiedział blondyn, uśmiechając się lekko do drugiego, który prawie od razu odwzajemnił jego uśmiech.
- Wiem, że trochę niszczę teraz te chwilę, ale skoro już tak gadamy, to mogę zapytać. Kim dla siebie jesteśmy? - zapytał George, drapiąc się nerwowo po karku, oczekując jakiejkolwiek reakcji od drugiego.
- Całujemy się, byliśmy razem w łóżku, może nie na trzeźwo, ale byliśmy, więc prawdopodobnie zaliczylibyśmy się do friends with benefits lub bardzo głupich osób w sobie zakochanych. - odpowiedział Clay, a George zaśmiał się cicho na jego sposób ujęcia ich obecnej relacji. - To od ciebie zależy jak to będziesz odbierał, i co z tym dalej zrobimy. - dopowiedział, minimalnie przybliżając się do starszego, aby po chwili dopiero złapać pod wodą jego dłoń w swoją.
- A ty co chciałbyś z tym zrobić?
- Chciałbym, abyśmy zdecydowanie byli tym drugim.
- Czyli uważasz, że jesteśmy głupi i w sobie zakochani? - odpowiedział George, uśmiechając się delikatnie do blondyna, który podniósł ich dłonie z sobą splecione i z ich pomocą przybliżył ciało prezesa do swojego tak, że ten teraz siedział pomiędzy jego nogami przodem do niego.
- Dobra, źle to ująłem. - odpowiedział drugi, śmiejąc się cicho ze swoich słów. - Uważam, że jesteśmy w sobie zakochani. Niekoniecznie głupi. - poprawił się po chwili ujmując twarz niższego w swoje dłonie, kierując go tak, aby na niego patrzył.
- To poważne stwierdzenia Panie Manhunt. - wyszeptał George, przybliżając mimowolnie swoją twarz do tej blondyna.
- Skromnym zdaniem uważam, że są one w 100% poprawne. - odpowiedział także szeptem nauczyciel, nie powstrzymując się dłużej i kładąc swoje usta na tych należących do mężczyzny naprzeciwko, który od razu oddał pieszczotę, delektując się intymnością tej chwili pomiędzy nimi. Po paru sekundach odsunęli się od siebie, ponownie nawiązując kontakt wzrokowy.
- A ja moim skromnym zdaniem uważam, że masz całkowitą rację. - powiedział starszy, niepewnie opierając swoje czoło na jego ramieniu. - I co z tym robimy? - dopowiedział, zaraz po tym czując, jak dłonie młodszego ostrożnie obejmują jego nagą talię, powodując przyjemną gęsią skórkę.
- Z faktem tego, że potwierdziłeś, że jesteś we mnie zakochany? Jest teraz tylko jedna rzecz, którą możemy zrobić. - odpowiedział blondyn, całując delikatnie skroń prezesa.
- Zostać parą?
- Myślałem o seksie, ale to też przejdzie. - powiedział z lekkim śmiechem nauczyciel, na co drugi od razu zarumienił się mocno, oraz uderzając go w ramię, z zawstydzenia.
- Clay!
Hoi.
x
x
x
PO 29 DZIAŁACH W KOŃCU SĄ RAZEM.
x
x
x
Also, wróciłam do swojego starego fandomu i czuje się nie wiem, źle bo mi się pokończyły książki na angielskim wattpadzie z postacią z którą czytam. ;-;
x
x
x
Jak zwykle czekam na wasze przemyślenia.
x
x
x
Bywajcie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top