Chapter 25
Aoide stojąc rano przed drzwiami swojego domu mogłaby się spodziewać wszystkiego w środku. Od tego, że jej ojciec obecnie siedzi sam w domu nad dokumentacją do pracy, aż po odgrywane przez niego i nauczyciela sceny z popularnej strony z treściami dla dorosłych. Na szczęście na zewnątrz nie było nic słychać więc może obecnie mieli jakąś przerwę na sen lub po prostu jej ojciec był sam w domu. Nacisnęła więc parę razy dzwonek do domu, oczekując aż ktoś jej otworzy drzwi, ponieważ nie miała przy sobie czegoś takiego jak klucze. Dopiero po dobrych paru minutach drzwi w końcu otworzyły się ukazując w nich zaspanego rodzica, który obecnie miał jedynie na sobie spodnie, które prawdopodobnie nawet nie należały do niego, bo ich nogawki leżały obecnie na podłodze.
- Aoide, już wróciłaś? - zapytał mężczyzna, przepuszczając ją w drzwiach, aby weszła do ciepłego pomieszczenia, gdzie od razu zaczęła się rozbierać z powierzchownej odzieży.
- Przecież przy wyjeździe ci mówiłam, że na niecałe dwa dni pojadę tylko. Pan Manhunt już poszedł? - zapytała, ściągając z siebie buty, a następnie przytuliła się do swojego ojca, ponieważ nawet zdążyła się za nim stęsknić.
- Śpi jeszcze, oglądaliśmy wczoraj film do późna. - odpowiedział mężczyzna, uśmiechając się do niej miło, oraz obejmując ją odwzajemniając jej uścisk.
- Mhm, film, zrobię sobie kawę, bo jeszcze jej dzisiaj nie piłam, tobie też zrobić?
- Jasne, możesz też podwójne espresso zrobić dla Clay'a, obudzę go i zjemy razem jakieś śniadanie. - odpowiedział rodzic, idąc w kierunku schodów na piętro, aby dotrzeć do swojej sypialni, gdzie obecnie spał blondyn.
Pomieszczenie było obecnie w całkowitej ciemności, na podłodze leżały jeszcze ich niepozbierane ubrania, które mieli na sobie dosłownie parę minut zanim te ponownie zostały zrzucone z ich ciał. Zakopany w ciemnej pościeli, obecnie na brzuchu leżał wychowawca dziewczyny, smacznie sobie jeszcze śpiąc. Jego włosy były rozwiane w każdą możliwą stronę, na odkrytych plecach można było zauważyć małe zadrapania zostawione przez CEO, który teraz ostrożnie usiadł na łóżku nachylając się nad młodszym.
- Clay, wstawaj, Aoide już wróciła do domu. - powiedział, kładąc dłoń, na jego barku, na co drugi obrócił głowę w drugą stronę mrucząc coś pod nosem. - Clay, nie możesz cały dzień spać. - dopowiedział, kładąc się na chwilę obok niego, obejmując go lekko ręką w talii.
- Mam jeszcze wolne. - wymruczał blondyn, kładąc swoja dłoń na tej bruneta.
- To nie znaczy, że masz cały dzień tutaj leżeć. Aoide nam zrobi kawę, więc możemy potem gdzieś wyjść, jeśli chcesz. - odpowiedział George, zaraz po tym wyższy obrócił się przodem do drugiego, aby na niego spojrzeć.
- Czy jeśli cię zaproszę na lodowisko jako randkę to pójdziesz? - zapytał blondyn, na co brunet, delikatnie pocałował jego policzek wstając z łóżka.
- Pójdę, jak wstaniesz i zejdziesz na dół. Tylko nie zapomnij ubrań po drodze. - odpowiedział prezes, po tym wychodząc z pomieszczenia, aby ponownie zejść do kuchni, gdzie przy stole w jadalni czekały już trzy kubki kawy, a dziewczyna obecnie smażyła coś na patelni. - Nie możliwe, moja kochana córka robi śniadanie? - zapytał mężczyzna siadając do stołu nad swoim kubkiem z kawą.
- No tak pomyślałam, że skoro mamy gościa dzisiaj u nas, to warto się czymś wykazać. - odpowiedziała najmłodsza wyciągając szybko z szafki trzy talerze, na których mogliby zjeść.
- dobrze, że nie robisz budyniu. - rzucił pod nosem rodzic, upijając trochę swojej kawy.
- No tato, to nie było specjalnie. - odpowiedziała od razu dziewczyna, obracając się do niego przodem.
- Co nie było specjalnie? - zapytał blondyn, który dość sprawnie zbiegł ze schodów, od razu podchodząc do stołu, przy którym siedział najstarszy. Od razu usiadł obok niego, zamieniając kubek z kawą dziewczyny z tym dla niego.
- Mój wypadek z stopą taty. Ale już się wyleczył więc się nie liczy. - odpowiedziała Aoide, podając na stół gotowy posiłek. Od razu można było poczuć zapach smażonego bekonu oraz jajek z którego składała się dzisiejsze śniadanie. Każdy na talerzu miał dwa tosty, do tego brązowy chrupiący bekon oraz jajko sadzone z delikatnie złotą skórką.
- Aoide chciałabyś się z nami przejść na lodowisko dzisiaj? Zabieram tam twojego ojca i byłoby miło jakbyś też poszła, jeśli chcesz oczywiście. - powiedział nauczyciel, równocześnie chwytając za widelec i nóż, aby skosztować kawałka jedzenia.
- Czekaj, tata idzie na lodowisko? Dobrze usłyszałam? - zapytała najmłodsza próbując się nie roześmiać, kiedy w końcu usiadła do stołu, aby także zjeść przygotowane przez nią śniadanie.
- Tak, coś nie tak? - zapytał zakłopotany blondyn, nie rozumiejąc czemu dziewczyna chciała się śmiać z tej jakże normalnej dla niego sytuacji.
- Nie no, pójdę pójdę, oczywiście że pójdę, z wielką chęcią. - odpowiedziała od razu upijając trochę swojej kawy.
Trójka razem zjadła śniadanie w spokoju, a następnie właściciele domu udali się do swoich sypialni, aby ubrać się w odpowiednie ubrania na te wyjście. Dziewczyna wybrała dla siebie jasnoniebieskie jeansy z dość luźnymi nogawkami, pod które założyła sportowe getry, mając nadzieję, że to da jej trochę więcej ciepła. Na górę, natomiast ubrała biały golf, na który jeszcze dodatkowo założyła beżowy cardigan z dekoltem w kształcie litery V.
Jej ojciec wyjątkowo nie zamierzał zakładać garnituru, ale jednak pozostał przy swoim dość eleganckim stylu. Postanowił założyć na siebie, jeden ze swoich ulubionych na czas zimowy, czarny golf, do którego założył jasnoszare proste spodnie w kratę. Na całość postanowił założyć jeszcze swój długi czarny płaszcz jednak zrobi to dopiero kiedy będą wychodzić z domu.
Gotowa dwójka zeszła z powrotem do salonu, gdzie czekał na nich nauczyciel w swoim brzydkim sweterku i spodniach, w których do nich przyszedł dwa dni temu na kolacje. Najstarszy jak i najmłodsza razem stanęli obok siebie, dokładnie tak samo przekręcili głowę w jedną stronę patrząc na ubiór blondyna.
- Nie może tak pójść na lodowisko, wstyd nam zrobi. - powiedziała dziewczyna, gdzie jej ojciec jej tylko przytaknął.
- Nie byłoby problemu jakbyśmy się u ciebie zatrzymali abyś się ogarnął? - zapytał CEO idąc do korytarza, gdzie mogli się przygotować do wyjścia.
- Jasne, możecie poczekać w moim mieszkaniu, jeśli żadne z was nie ma uczulenia na koty. - odpowiedział blondyn także idąc do korytarza, tak samo jak młodsza.
- Okej, to pojedźmy Clay twoim samochodem. - zarządził najstarszy ubierając na siebie swój płaszcz i podając swojej córce czapkę oraz szalik.
- Tato, muszę ten szalik i czapkę? - zapytała od razu patrząc na niego z niezadowoleniem Aoide.
- Jeśli chcesz płacić za lekarza i leki to nie musisz ich zakładać. - odpowiedział rodzic, przeglądając się ostatni raz w lustrze, a następnie obrócił się do dwójki stojącej za nim. Oboje obecnie zakładali na siebie obuwie, co najstarszy oczywiście też uczynił dość szybko, aby chwilę później razem całą trójką wyjść z ich domu, od razu wsiadając do stojącego na ich podjeździe samochodu nauczyciela.
- Mogę puścić radio? Jakoś lepiej mi się z nim prowadzi. - zapytał blondyn, patrząc kątem oka na siedzącego obok niego CEO, oraz potem patrząc w tylnie lusterko, aby popatrzeć na siedzącą za nim dziewczynę.
- Jasne to twój samochód. - odpowiedział najstarszy, samemu sięgając do radia w samochodzie od razu je włączając. Po kilku sekundach cały w pojeździe mogli usłyszeć początek do dość popularnej parę lat temu piosenki od Nicki Minaj.
- Ummmm, może jednak posłuchamy innej piosenki. - zaproponował nauczyciel słysząc jaka piosenka się puściła jednak szybko zostało to przerwane przez najmłodszą, która nachyliła się pomiędzy fotelami zaczynając rapować pierwszy wers piosenki.
- let's go to the beach-each
Let's go get a wave
They say what they gonna say
Have a drink, clink, found the BudLight
Bad bitches like me is hard to come by
The Patrón-ón? Let's go get it on
The zone-one?
Yes, I'm in the zone
Is it two, three?
Leave a good tip
I'ma blow all of my money and don't give two shits, uh
- zarapowała (a raczej próbowała zarapować) dziewczyna, ruszając się na boki tak jakby obudził się w niej duch eminem'a. O dziwo jej ojciec nic nie powiedział na użyte przez nią brzydkie słowa, więc już lekko ucieszony blondyn, kontynuował śpiewanie dalszego tekstu, mając nadzieję, że to rozluźni atmosferę.
- I'm on the floor, floor
I love to dance
So give me more, more, 'til
I can't stand
Get on the floor, floor
Like it's your last chance
If you want more, more
Then here I am
- zaśpiewał nauczyciel, totalnie wczuwając się w swoją rolę wokalistki, co chwilę spoglądając na bruneta, na którego buzi także zaczął wychodzić szerszy uśmiech, na zachowanie dwójki obok niego. Młodsi nie musieli czekać długo zanim George dołączył się do nich śpiewając w harmonii z blondynem refren piosenki.
- Starships were meant to fly
Hands up and touch the sky
Can't stop 'cause we're so high
Let's do this one more time, oh
- zaśpiewali mężczyźni powoli obracając się do siebie przodem, kiedy zauważyli jak dobrze się zgrały ich głosy z sobą. Wydawało im się, że ten moment trwał dość długo, jednak szybko został przerwany, przez trąbiące na blondyna samochodu, kiedy ten nadal po zapaleniu się zielonego światła stał przed nimi. Kierowca momentalnie wyrwał się z transu ruszając samochód, a brunet odwrócił swoją głowę w przeciwną stronę spłoszony, pozwalając mu dalej prowadzić pojazd.
Witam
x
x
x
Wiem, że znowu rozdział spóźniony, ale miałam chęci na pisanie go. (doceńcie)
x
x
x
Jak zwykle czekam na wasze przemyślenia i teorie.
x
x
x
PS. Będą dodatkowe rzeczy do tej książki ze niedługo mam nadzieję.
x
x
x
Bywajcie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top