Chapter 20

 - Aoide jesteś gotowa? - zapytał nauczyciel po tym, jak dziewczyna pozwoliła mu wejść do swojego pokoju. Oboje szykowali się na koncert i za chwilę mieli wychodzić, aby taksówką dojechać na miejsce docelowe.

Blondyn miał na sobie obecnie czarną oversize bluzę, na nią założył wypraną jeansową kurtkę, która dodawała mu młodzieżowego wyglądu. Aby było mu wygodnie, postanowił założyć na siebie luźne trochę w stylu streetwear czarne spodnie, których nogawki włożył w kozaki, przez co cały ubiór nie wyglądał już tylko bardziej młodzieżowo, a także ciężej. Do wykończenia całej stylizacji na jego szyi zawisnął srebrny nieśmiertelnik, który w zupełności wypełnił puste miejsce w jego stylizacji na dzisiejszy koncert.

- Prawie! Kończę make-up. - usłyszał z łazienki, więc oparł się swoim ciałem o framugę drzwi, patrząc na dziewczynę, która teraz malowała swoje rzęsy czarnym tuszem. Jej ubiór także różnił się od tego, co nosiła do szkoły gdzie nauczyciel ją zazwyczaj, widział.

Zamiast spódnicy, swetra oraz koszuli w różnych odcieniach beżu lub ewentualnie pastelowym odcieniu, teraz ta miała na sobie jasnoniebieskie baggy jeansy, pod którymi mężczyzna mógł zobaczyć kabaretki. Na stopach miała (zapewne) ciężkie glany na dość grubej podeszwie, dzięki czemu była trochę wyższa niż zazwyczaj. U jej boku wisiało parę srebrnych łańcuchów, a na jej szyi miała zawieszone dwa także srebrne naszyjniki, jeden podobny do tego mężczyzny, a drugi z zawieszką w kształcie krzyża. Na górę założyła czarną koszulkę z oficjalnego sklepu zespołu, na którego koncert właśnie miała iść, a pod nią prawdopodobnie coś w stylu topu, wykonanego także z materiału kabaretek.

Jej włosy w większości były rozpuszczone, jednak po bokach zrobione miała małe koczki. Jej makijaż nie był zbyt mocny, jedyne co mógł tak właściwie zauważyć blondyn to to, że dziewczyna miała zrobione kreski, mocniejsze rzęsy i teraz malowała sobie brązową szminką usta.

- Masz ostatnie dziesięć minut do wyjścia. I weź sobie jakąś kurtkę, tam nie jest wcale aż tak ciepło. - powiedział mężczyzna, pisząc równocześnie do rodzica dziewczyny, o tym, że za chwilę mają wychodzić, aby dojechać na miejsce koncertu.

- Pierdolisz jak mój ojciec.

- Nie klnij, za młoda jesteś. Trzy minuty i widzę cię na parterze. - odpowiedział do niej mężczyzna, a następnie wyszedł z pomieszczenia, stając przy jej drzwiach. Bezproblemowo, usłyszał, jak ta słysząc jego słowa, wykrzyczała dość długą listę przekleństw w jego stronę, następnie usłyszał, jak w jej pokoju przeszedł huragan (inaczej też próbującą zorganizować się w trzy minuty Aoide), aby na sam koniec ta wybiegła z pokoju, od razu nerwowo zamykając go. Dziewczyna przebiegła obok nauczyciela, który patrzył na nią z lekkim uśmiechem na ustach. Nagle jednak ta zatrzymała się, a następnie powoli obróciła się, patrząc ze zmrużonymi oczami na nauczyciela.

- Czemu cię jeszcze nie ma na dole? Na daremno miałam biegać?! - zapytała wkurzona szatynka, podchodząc do wyższego.

- Trochę wf by ci nie zaszkodziło. - odpowiedział nauczyciel, idąc w kierunku schodów, aby mogli zejść ze swojego piętra.

- Czy ty coś sugerujesz? - powiedziała, dziewczyna od razu idąc za nim.

- Spóźnimy się na taksówkę.

- Nie zmieniaj tematu. - odparła naburmuszona, odczytując snapy od swoich znajomych.

- Nie zmieniam tematu, tylko wstrzymuje się od odpowiedzi. - wytłumaczył, a następnie pozwolił młodszej przejść w drzwiach, żeby ta pierwsza usiadła w taksówce.

Kiedy Clay sam wsiadł do pojazdu, od razu powiedział, kierowcy gdzie chcą pojechać, a następnie wszedł na konwersacje ze swoją siostrą, ponieważ dość niedawno się ze sobą spotkali po bardzo długiej przerwie.

Clay: Może przyjedziesz do mnie na drugi dzień świąt i spędzimy razem czas?

Olivia: Przepraszam cię, ale w drugi dzień świąt jadę do rodziców mojego chłopaka na obiad. Mogę na sylwester przyjechać.

Clay: W takim razie jak przyjedziesz, to od razu alkohol zorganizuj.

Olivia: Okej, ale ty zapłacisz.

Clay: Okej.

Z wiadomości wyrwało mężczyznę nagłe dotknięcie w ramię przez młodszą dziewczynę. Obrócił się, w jej kierunku od razu odkładając telefon na swoją bluzę i pokiwał, do niej głową pokazując tak, że może mówić.

- Tata mi właśnie napisał, abyśmy zostali tutaj jeszcze przez jeden dzień, ponieważ nagle wypadło mu jakieś spotkanie z klientem w innym mieście, a ja kluczy nie mam do domu. Z góry nam zapłaci za przedłużenie pobytu. - powiedziała, a następnie pokazała mężczyźnie wiadomość od CEO. Dosłownie sekundę później ten dostał identyczną od mężczyzny, więc odczytał ją, zaraz po tym wzdychając cicho.

- Trochę mi to nie pasuje. Trudno spróbuję coś wykombinować. - powiedział pod nosem blondyn, jednak na jego nieszczęście dziewczyna doskonale go usłyszała.

- Coś nie tak?

- Mam kota i została sama. Nie ma kto jej nakarmić i trochę mnie to martwi. - odpowiedział mężczyzna, ponownie patrząc na swój telefon, aby zobaczyć czy jest ktoś w jego kontaktach, kto mógłby zająć się jego zwierzęciem. Nagle do głowy przyszedł mu dość nietypowy pomysł i napisał do swojego dawnego przyjaciela, któremu jednak ufał, jeżeli chodziło o jego dziecko (czyt. Patches).

Clay: Hej Nick, mam taką nietypową sprawę do ciebie. Jestem obecnie na Atlandzie z koleżanką i niestety wyjazd nam się przedłuży. Mógłbyś, proszę podejść do mnie do mieszkania i popatrzeć na Patches? Wiesz, dać jej jeść, pić i ewentualnie posprzątać jej w kuwecie, jeśli bardzo śmierdzi w mieszkaniu.

Zanim się obejrzał, razem z dziewczyną dojechali na ich miejsce docelowe. Przed stadionem, na którym miał się odbyć koncert, było już dość sporo ludzi więc pewnie czekało ich jeszcze co najmniej 30 minut czekania. Nauczyciel uczciwie zapłacił za przejazd, a następnie ruszył za dziewczyną, która uczciwie stanęła w kolejce do wejścia na arenę, na której odbywał się koncert.

- Pewnie jeszcze będziemy tutaj przez co najmniej godzinę lub więcej. - westchnęła dziewczyna, rozglądając się naokoło siebie. Jedyne co ich otaczało to mnóstwo nastolatków, młodych dorosłych oraz innych ludzi czekających, aż ochrona sprawdzi ich bilety.

- Może zrobimy tak. Robi się tu coraz zimniej, a nie chce narażać się twojemu ojcu na to, że jak wrócisz, będziesz leżeć przez kolejny tydzień w łóżku. Więc... - powiedział nauczyciel, a następnie ściągnął swój szalik i zawinął go wokół szyi dziewczyny. - Ty tu popilnujesz nam kolejki, a ja pójdę nam po jakieś ciepłe napoje do tej kawiarki naprzeciwko, okej? - zapytał, po tym, jak wyłączył telefon dziewczyny i razem z jej rękami włożył go do kieszeni kurtki dziewczyny.

- Okej, ale zanim coś kupisz, to wyślij mi ich menu. Wybiorę sobie coś. Napisz, mi ile zapłaciłeś, ojciec ci odda. - odpowiedziała, a następnie wcisnęła swój nos w miły materiał szalika od nauczyciela.

- Nie no zapłacę za siebie. - powiedział mężczyzna, a następnie dwójka przesunęła, się do przodu powoli zbliżając się do wejścia.

- Tata sponsoruje ten wyjazd więc i tak ci odda. Pewnie jak wrócimy i tak każe ci oddać wszystkie paragony albo popatrzy jakimś cudem na historię wydatków, jakie zrobiliśmy i ci odda za wszystko, co kupiłeś za swoje pieniądze. - wytłumaczyła dziewczyna, co widocznie zaskoczyło oraz zainteresowało mężczyznę.

- Okej, nie pytam, jak on się tego dowie. Wyśle ci zdjęcie menu. Nie siedź na telefonie, bo będzie ci zimno w dłonie. - powiedział, a następnie ostrożnie przebiegł przez ulicę do kawiarni, którą wcześniej zauważył.

Wszedł do lokalu, który bardzo wpasowywał się w styl, w jakim gustował blondyn co do architektury wnętrz. Na ścianach była ciemna cegła, a cały front został oszklony oknami w grube kwadraty z czarnymi ramami. Lokal posiadał bardzo wysoki sufit, z którego zwisały pojedyncze lampy, które były zwyczajnymi żarówkami. Sufit miał specjalne rusztowanie, z którego centralnie nad ladą oraz prawdopodobnie miejscem, w którym można było odebrać zamówienie, zwisał bardzo duży bluszcz. Całość jednak wyglądała dość przytulnie i blondyn chętnie zostałby tu dłużej i na pewno delektowałby się dobrym, ciepłym napojem przy wypożyczonej książce. Tak jak powiedział, dziewczynie wysłał, jej zdjęcie menu, jakie posiadała kawiarnia, a po tym sam zaczął się zastanawiać, co chciałby zamówić.

- Dzień dobry poproszę jedno duże Caramel macchiato.

- Zwykłe mleko?

- A jakie macie dostępne? - zapytał, uśmiechając się miło do kasjera, który przyjął jego zamówienie.

- Sojowe, ryżowe, migdałowe, owsiane i krowie. - odpowiedział kasjer, patrząc na blondyna.

- To niech będzie to migdałowe. A druga będzie Hazel Nut Hot Chocolate, jednak można by było do tego dodać jednego shota espresso? - zapytał nauczyciel, wyciągając swój portfel z kieszeni.

- Jasne, na wynos, na miejscu?

- Na wynos.

- To będzie 10,43 $, płatność gotówką, kartą?

- Kartą. - odpowiedział mężczyzna i kiedy terminal się podświetlił, ten zbliżył, swoją kartę płacąc za napoje. Później jedynie w ciszy poczekał, aż ich zamówienie zostanie wykonane i po odebraniu napojów wyszedł, od razu kierując się na arenę.

Koncert przebiegł dwójce bardzo miło, dziewczyna dużo krzyczała, skakała i opowiadała mężczyźnie o tym, jak piosenkarz zespołu pomachał do niej i że teraz to tak właściwie mogłaby umrzeć, a ten natomiast pilnował, aby wszystkie ich rzeczy były dobrze schowane w kieszeniach lub torebkach, oraz aby nic się nie stało dziewczynie, przy okazji słuchając jej westchnięć. Po półtorej godziny nastąpiła krótka przerwa, podczas której dziewczyna usiadła, na ziemi chcąc dać swoim nogą chwilę odpoczynku.

- Nie wiedziałam, że bycie na koncercie jest takie męczące. - powiedziała, opierając się o nogę stojącego obok niej mężczyzny.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo teraz oni są zmęczeni. - odpowiedział blondyn, wspominając, to jak z bratem koncertowali. W tamtym czasie naprawdę kochał być na scenie, widzieć swoich fanów jak się cieszą z tego, że mogli ich zobaczyć na żywo. Z drugiej strony pamiętał, jak po niektórych koncertach wręcz padali, na twarz wymęczeni później śpiąc przez ponad dwanaście godzin.

- Aoide? - zapytał nagle znajomy dla dziewczyny głos, więc ta obróciła się i uśmiechnęła się, widząc za sobą swojego kolegę ze szkoły. Ostrożnie wstała z ziemi, a następnie podeszła do chłopaka.

- Blake, też przyjechałeś na koncert? - zapytała, na co chłopak odwzajemnił jej uśmiech.

- Moja siostra dostała na urodziny bilety na koncert i wzięła mnie z sobą. - odpowiedział, a następnie przesunął się, aby pokazać stojąca za nim dziewczynę. Kiedy Aoide ją zobaczyła, momentalnie zabrakło jej tchu. Nie wiedziała, czy tylko jej się zdawało, czy nagle czas zwolnił, piękny zachód słońca oświetlił sylwetkę dziewczyny tak, że ta wyglądała, jakby była piękną boginią.

- P-Panie Manhunt, s-słabo mi, zobaczyłam b-boga. - powiedziała dziewczyna, opierając się o nauczyciela.

- Pan Manhunt? Aoide przyjechałaś z nim? - zapytał chłopak, na co momentalnie dziewczyna wraz z nauczycielem popatrzyli na siebie.

Kurwa.

- T-Tak, jestem opiekunem Aoide, wygrała przyjazd na koncert w konkursie szkolnym. - odpowiedział nerwowo nauczyciel, drapiąc się po karku.

- Był jakiś konkurs w szkole? Nic nie widziałem na gazetce ani na stronie. - powiedział chłopak, marszcząc brwi na otrzymaną przed chwilą przez nauczyciela wiadomość.

- Powiedziałem szkolny? Miałem na myśli taki ogólny, wiesz w internecie znaleziony. - wytłumaczył nauczyciel, rumieniąc się z nerwów.

- To trochę dziwne, moja siostra jest, ich wielką fanką więc wiedziałaby o takim konkursie.

- Też słucha Arctic Monkeys?! - powiedziała trochę za głośno Aoide chwytając chłopaka za kurtkę z emocji. Nie minęła chwila, a do trójki podeszła trochę wyższa od dziewczyny, rudowłosa siostra chłopaka. Miała obecnie na sobie czarne jeansy typu wide z wysokim stanem, do tego w lekko wypranym zielonym kolorze koszulkę z rysunkami grzybów na niej, a na ramionach miała ciepły brązowo zielony wełniany sweter, który w niektórych miejscach miał małe białe kwiatki na sobie.

- No, skoro tutaj jesteśmy, to na to wychodzi, że tak. - odpowiedział chłopak, a następnie obrócił się, aby spojrzeć na swoją siostrę.

- Wydaje mi się, że zgubiłam pierścionek, ten od taty. - powiedziała rudowłosa, ciągnąc lekko za ubranie swojego brata, aby pokazać mu, że potrzebuje jego pomocy. Rudowłosy wymownie pokiwał głową do dziewczyny, a następnie odszedł ze swoją siostrą na miejsce, gdzie byli wcześniej. Clay popatrzył na dziewczynę, a następnie zniżył się, lekko chcąc jej coś powiedzieć.

- Mam dla ciebie niespodziankę. Mogę ci zorganizować prywatny meet up z chłopakami. - powiedział blondyn, na co dziewczyna od razu chwyciła, go za rękę ciągnąc w najbliższy zaułek, gdzie chwyciła, jego ubrania potrząsając nim lekko.

- Musisz zorganizować to wejście też dla niej, rozumiesz? Od tego zależy moje życie, twoje życie i dupa mojego ojca. Możemy zrobić deala, ty ogarniesz mi to wejście, aby ona też mogła wejść, a ja ci ogarnę randkę z ojcem.

- Daj mi pięć minut. - odpowiedział nauczyciel, a następnie zniknął, gdzieś w tłumie zostawiając dziewczynę samą. Ta od razu wróciła, do dwójki podchodząc do nich powoli.

- Mogę wam pomóc w szukaniu, jeśli to nie problem. - powiedziała, na co rodzeństwo obróciło, się od razu uśmiechając lekko do niej.

- Jasne, to był taki srebrny pierścionek z dość małym kryształem górskim. - odpowiedziała dziewczyna, wstając z ziemi, na której kucała. - Musiałam, go zrzucić z dłoni jak skakaliśmy. - dopowiedziała, a następnie schyliła się, ponownie patrząc uważnie po ziemi. Chłopak zrobił, to samo patrząc jednak w innym kierunku niż jego siostra. Aoide poczuła, że od tej misji będzie zależeć wszystko, ma teraz szansę, aby zaimponować (przynajmniej w jej odczuciu) dziewczynie. Wyciągnęła więc swój telefon z kieszeni, a następnie latarką zaczęła świecić po ziemi, idąc w innym kierunku, niż patrzyła dwójka. Szybko zauważyła, że coś odbiło, światło latarki więc kucnęła na ziemi, od razu ostrożnie podnosząc znalezisko.

- Czy to ten? - zapytała, wracając do dwójki z pierścionkiem w dłoni. Rudowłosa podeszła do niej, a następnie z uśmiechem odebrała znalezisko.

- Tak, dziękuję ci bardzo. - odpowiedziała, zaraz po tym chowając zgubę do kieszeni jej małego plecaka, który miała na plecach. Chwilę później przytuliła lekko dziewczynę w podziękowaniu za pomoc, na co Aoide zamarła jak posąg z zaskoczenia.

- N-Nie ma za co. - odpowiedziała, kiedy ta odsuwała się od niej. Szatynka (tak, aby inni nie widzieli) wytarła lekko swoją dłoń w spodnie, a następnie podała ją dziewczynie.

- Aoide - powiedziała uśmiechając się do niej nieśmiało.

- Aurora. - odpowiedziała dziewczyna, ściskając jej dłoń i także się uśmiechając do niższej. Chwilę później do młodzieży podszedł nauczyciel z dłonią za swoimi plecami oraz dużym uśmiechem na ustach.

- Mam coś dla was. - powiedział, a następnie pokazał im trzy wejściówki na kulisy. Oczy rudowłosej dziewczyny momentalnie się rozszerzyły, patrząc raz na nauczyciela, a raz na plakietkę.

- T-to dla nas? - spytała, patrząc na mężczyznę z niedowierzaniem.

- Dla mnie, ciebie i Aoide.

- A ja? Co ze mną? - powiedział chłopak, patrząc na wyższego z zapytaniem w oczach.

- Macie ze mną sprawdzian za tydzień prawda? Przygotuje ci łatwiejszą wersję i dam ci miesiąc spokoju od pytania. - odpowiedział nauczyciel, zakładając ręce na swój tors.

- Dwa miesiące niepytania. - powiedział chłopak, podczas gdy dziewczyny założyły swoje plakietki na szyje.

- Dobra, ale nikomu ani mru mru. 

Witam

x

x

x

Z okazji dnia singla który jest dzisiaj macie dłuuuuuuuugi rozdział.

x

x

x

Możecie ostawiać co będzie dalej. 

x

x

x

Bywajcie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top