Chapter 18

W końcu nadszedł długo wyczekiwany przez prezesa oraz nauczyciela dzień, w którym oboje mieli nareszcie się spotkać na wcześniej umówionej kawie. Oboje rano obudzili się w lepszych nastojach niż na co dzień i intuicyjnie postanowili ubrać się też lepiej. Starszy ubrał na siebie białą koszulę, a na nią jeden ze swoich swetrów (których nie miał za dużo w swojej szafie) w kolorze ciemnego błękitu. Do tego założył ciemne eleganckie spodnie, które dodały bardziej ekskluzywnego wyglądu do jego stylizacji. Na jego prawym nadgarstku znalazł się jego najbardziej lubiany zegarek, który dostał od swojej córki na któreś tam święta, a na drugim jasnoniebieska bransoletka, którą zrobiła mu jego zmarła siostra. Był z nią dość mocno związany i nosił ją zawsze, kiedy tylko mógł (poza noszeniem jej do pracy, bo bał się, że się jeszcze zniszczy, kiedy zdenerwowałby się na swoich pracowników pewnie uderzył ponownie w swoje biurko).

Blondyn natomiast w swoim małym mieszkaniu już poprzedniego dnia przymierzył co najmniej  dziesięć potencjalnych  stylizacji na wyjście do kawiarni ze starszym. Zaczynając od tych najbardziej casualowych, czyli dresów i bluzy, po garnitur który zakładał na naprawdę ważne uroczystości (m.in. rozmowa o obecną pracę lub jakikolwiek ślub). Ostatecznie jednak postawił na coś pomiędzy tymi dwoma skrajnościami. Z otchłani jego szafy udało mu się odkopać czarny golf, który bardzo lubił (szczególnie w tym zimowym okresie), do którego postanowił założyć materiałowe spodnie z luźnymi nogawkami. Okazało się jednak, że od ostatniego czasu, w którym miał te spodnie na sobie, minęło dość dużo czasu i jego sylwetka zmieniła się na tyle, że mężczyzna musiał założyć do nich czarny pasek aby te mu nie spadły z bioder. Jako że jego oczy ostatnio dość mocno łzawiły, pewnie od ciągłego noszenia soczewek oraz ostrego światła, w jakim przebywał przez parę godzin bez przerwy w szkole, postanowił dla swojego własnego zdrowia założyć swoje okulary. Były już dość stare, bo nie zmienił ich chyba od połowy jego byłej kariery muzycznej, z czarnymi oprawkami na górze, które zanikały ku dołowi. 

Niecałą godzinę przed umówionym czasem, w którym mieli się spotkać w wybranej przez bruneta kawiarni, starszy zadzwonił po swojego szofera, który miał go zawieść, ponieważ ten jednak nadal miał opatrunek na nodze, przez co nie mógł obecnie prowadzić samochodu. Z lekką pomocą kierowcy usiadł na miejscu pasażera, od razu zapinając się, a niecałą minutę później Darryl zasiadł za kierownicą od razu jadąc w kierunku, który powiedziała mu nawigacja ze swojego telefonu. 

- Pojedź najpierw do firmy. Alex przygotował dokumenty, które chciałem zabrać na to spotkanie. - powiedział a drugi uśmiechnął się do niego lekko, zmieniając pas aby skręcić w kierunku znajomego im wieżowca. 

- Tak jest szefie. Pójść po nie za pana? - zapytał stając na światłach. 

- Nie trzeba, kiedy będziemy obok firmy dam znać Alexowi i zejdzie z nimi na dół. Poda mi je przez szybę i pojedziemy od razu dalej. - odpowiedział prezes czytając to, co miał napisane na swoim mac booku. Niestety od pracy nie mógł się oderwać nawet na chwilę, więc nie dziwiło już to nawet jego bliższych pracowników (a czasem nawet Aoide), że ten dość często chodził z tabletem lub telefonem w dłoni, czytając z niego dokumenty. 

Clay dokładnie tak jak drugi (aby nie narobić sobie wstydu) także pojawił się w wiele wcześniej niż powinien w umówionym miejscu, sam nawet nie wiedząc co będzie tak robił czekając. Wszedł jednak do świątecznie przystrojonego lokalu, od razu rozglądając się za wolnym miejscem tak aby później brunet mógł się do niego dosiąść. Kiedy podszedł do stolika, najpierw ściągnął z siebie swój płaszcz i położył go na wolnym kawałku sofy obok siebie, a dopiero po tym usiadł obok i przyjrzał się tym, co kawiarnia oferowała. Nie wiedział, na co de facto jego towarzysz będzie miał ochotę więc, kiedy podeszła do niego kelnera pytając co chce zmówić, odpowiedział, że obecnie czeka na kogoś i zamówią wspólnie, kiedy przyjdzie. 

Resztę czasu do przyjazdu CEO, blondyn przesiedział na telefonie wpisując wcześniej zapisane w notatniku oceny do dziennika. Zawsze starał się ocenić sprawdziany oraz kartkówki jak najszybciej aby uczniowie mieli więcej czasu na przygotowanie się do możliwej poprawy. Podniósł głowę słysząc jak dzwoneczek zawieszony nad drzwiami wydał siebie dźwięk, a następnie uśmiechnął się lekko do starszego, który właśnie wszedł do lokalu. Nie zajęło mu długo odnalezienie wysokiego blondyna w tłumie (a raczej braku tłumów) ludzi obecnie w lokalu. Powoli podszedł do niego nadal pomagając sobie kulami, a następnie usiadł naprzeciwko drugiego. 

- Długo na mnie czekałeś? Przepraszam, ale musiałem podjechać jeszcze podjechać do firmy. - wytłumaczył George, ściągając z siebie swój płacz aby się za bardzo nie spocić w tym dobrze ogrzanym pomieszczeniu. 

- Parę minut tylko, zdążyłem wpisać wszystkie oceny do dziennika więc nawet ten czas wykorzystałem dobrze. A jak z twoją nogą? Za ile mają ci to usztywnienie ściągnąć? - zapytał, pokazując kelnerce aby podeszła do nich aby przyjąć zamówienie. 

- Jeszcze mam go trzymać półtora tygodnia, ale zobaczą jedynie czy się poprawiło i albo będą dalej trzymać, albo ściągną na dobre. Mam nadzieję, że jednak się stanie to drugie, nie przemęczam jej w ogóle i dużo odpoczywam. - odpowiedział brunet, a następnie otworzył kartę menu od razu myśląc nad tym, co chciałby zamówić. 

- Nic nie zamawiałem, bo nie wiem jaką kawę pijesz więc wiesz, nie chciałem wybrać czego co nawet nie wypijesz. - powiedział blondyn, zaraz po tym mówiąc kelnerce napój, jaki chciałby wypić z miłym uśmiechem. 

- Nic nie szkodzi, już jedną kawę dzisiaj rano wypiłem więc wezmę sobie coś innego tym razem. - odpowiedział drugi zaraz po tym zamykając kartę i  także mówiąc swoje zamówienie. Kiedy dziewczyna od nich odeszła, pomiędzy dwójką zapanowała chwilowa cisza, którą przerwał wyższy. 

- W tym tygodniu Aoide złożyła mi dziwną propozycję. - zaczął mówić, jednak brunet szybko mu przerwał. 

- Chodzi o pójście z nią na koncert Arctic Monkeys prawda? Przepraszam za nią, kazałem jej znaleźć  jakiegoś opiekuna, jeśli chce jechać, bo sam niestety w najbliższym czasie nie mogę opuścić tego miasta z powodu natłoku pracy. - wytłumaczył mężczyzna, wzdychając ciężko, ponieważ czuł się zażenowany przytoczoną sytuacją. - Niech Pan ją zignoruje, powiem jej potem, że nie powinna Pana w ogól-

- Tak właściwie to zgadzam się z nią pojechać. - przerwał mu nauczyciel co widocznie zaskoczyło drugiego. 

- Jest pan pewien? Nie wiem, czy Aoide wspominała, ale mam dość dużo wymagań co do tego wyjazdu. 

- Nic mi nie mówiła, jedynie poprosiła abym się zastanowił nad tym. Szczerze powiedziawszy przekupiła mnie tym, że bilet dla mnie będzie darmowy i zapłacić muszę tylko za transport. - odpowiedział pod koniec śmiejąc się cicho pod nosem. Drugi uśmiechnął się lekko także uważając powiedziane przez blondyna zdanie za zabawne. Chciał coś powiedzieć, jednak przerwało mu w tym przyjście kelnerki z ich gotowymi napojami. Podziękowali za nie, pd razu przybliżając je do siebie aby mogli się napić. 

Niższy jednak szybko zauważył, że coś różni to, jak on dostał swój napój, a to jak dostał je nauczyciel. Kiedy tylko wyższy podniósł swoją filiżankę aby napić się ciepłej kawy, odsłoniła ona małą karteczkę samoprzylepną, na której zostało napisane krótkie zdanie. "XxX-XxX-XxX ~ Sarah, może wyjdziemy gdzieś razem? ;) ", odczytał brunet pomimo tego, że kartka była do góry nogami. Nawet nie wiedział, kiedy jego wzrok zmienił się na zimny bezuczuciowy i spoczął on na kelnerce, która teraz sprzątała umyte wcześniej naczynia. Czuł jak w jego środku zbiera się dziwne uczucia, którego chciałby się jak najszybciej pozbyć, najchętniej wyżywając się na dziewczynie. Bez problemu ze swoimi kontaktami mógł sprawić, że ta straciłaby pracę tuta-

- George? - usłyszał nagle głos towarzysza, na co momentalnie ocknął się ze swoich dość brutalnych myśli, co do tego, jak mógłby odegrać się na dziewczynie. Szybko popatrzył na blondyna, który uśmiechał się do niego ciepło, mając swoją głowę opartą na swojej ręce. Mózgowi starszemu nie zajęło długo aby domyślił się on, że ten patrzył na niego tak już przez pewien czas wiec szybko na jego policzkach zawitał mocny rumieniec. Sięgnął więc po swój napój od razu opierając się o oparcie sofy, na której siedział i wziął pare łyków gorącej czekolady, którą zamówił. - To jakie warunki masz co do tego wyjazdu? - zapytał ponownie, nadal patrząc lekko rozmarzonym wzrokiem na mężczyznę naprzeciwko niego. 

- Przedstawiłem jej następujące warunki: osoba opiekun musi mieć ukończone dwadzieścia lat, musi zapewnić jej całodobową opiekę, musi być cały czas pod telefonem dodatkowo opiekun musi podpisać zgodę, na mocy której ma on świadomość, że bierze pełną odpowiedzialność za twoje zdrowie i w razie wypadku jest zobowiązana zapłacić za leczenie Aoide w szpitalu. Dodatkowo na zgodzie jest informacja, że jeśli opiekun poda jej alkohol, papierosy lub narkotyki i zostaną one wykryte, to osoba zostanie zgłoszona na policję i spotka się ze mną w sądzie. - powiedział spokojnym głosem, zaraz po tym znowu pijąc swoją czekoladę. Blondyn natomiast patrzył w jeden punkt po tym, co usłyszał od niższego. Wiedział, że jeśli George musiał załatwić jakąkolwiek sprawę związaną z jego pracą, jak i jego córką, ten nagle stawał się tak dokładny, że było to nawet lekko przerażające.

- Mogę cię od razu zapewnić, że nie podam jej żadnego alkoholu, nie palę więc nie dostanie też papierosów a innych używek się nawet nie tykam. Jestem także świadomy jako nauczyciel, że jeśli jadę gdziekolwiek z dziećmi muszę brać za nich pełną odpowiedzialność więc na wszystko się zgadzam i jestem wszystkiego w pełni świadomy. To gdzie ta zgoda? - odpowiedział a następnie ponownie sięgnął po swój napój. 

- Nie mam jej teraz przy sobie, wyślę ci ją na maila, jeśli będziesz miał taką możliwość to wydrukuj ją, podpisz na dole kartki i oddaj ją  Aoide prosze. 

- Jasne, dostanie ją na naszej najbliższej lekcji. - powiedział nauczyciel, opierając się na oparciu po spojrzeniu na telefon ponieważ dostał nową wiadomość. 

- Mam do ciebie jeszcze jedną sprawę. - powiedział CEO, zaraz po tym wyciągjąc ze swojej torby teczkę w której miał wcześniej zebrane ze swojej firmy papiery. 

- Coś dotyczącego Aoide czy już bardziej prywatna sprawa?

- Chciałbym abyś zaczął dla mnie pracować jako solista. - powiedział podsuwając pod nos młodszego umowę o pracę, zaraz po tym składając swoje dłonie razem i opierając na nich swój podbrodek, równoczesnie patrząc na blondyna z lekkim pewnym siebie usmiechem. 

Witam was serdecznie. 

x

x

x

Mam nadzieję że mieliście wesołe święta i dużo fajnych prezentów. 

x

x

x

Jak zwykle zostawiam was w takim momecie, że nie wiedzie za bardzo co dalej chce zrobić. 

x

x

x

Jak zwykle czekam na wasze teorie. 

x

x

x

Bywajcie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top