LUKE's pow:
Podejrzewałem, że w gre wchodzi jakiś tajny projekt zniszczenia nas o ogromnym zasięgu. Właściwie to byłem tego pewen. Chodziło o coś, co prawdopodobnie dotyczyło całej planety. Magistrowie już dawno opanowali powiązane ze sobą w szczególny sposób organizmy planety. Teraz mogli tylko wymagać. Czyli możliwe, aby Ciemna Strona Mocy i tutejsi osadnicy mieli wspólne interesy, wymagające jeszcze szczerej zakrojonej współpracy. Założyłbym się, że tutejszym ludziom, nie podobają się warunki współpracy i szykują jakiś plan, aby zerwać kontrakt. Ja bardzo chętnie im w tym pomogę.
*
Han spał na stojąco. Jeszcze nigdy nie czuł się tak zmęczony. Z wielką ulgą usiadł obok Ashley na długiej kanapie. Przełożony rzemieślników, w tej częsci fabryki przyniósł nam na tacy zimne napoje i stos papierów.
-Nazywam się Fitch - przedstawił się. Był znacznie niższy od innych, bardziej krępy, a jego włosy miały barwe głębokiej czerni. W gwiezdnym blasku twarz lśniła mu upiorną bladościa - Macie niezwykły statek - dodał po chwili z dumą.
Han szeroko się uśmiechnął.
- Skad macie rdzeń hipernapendu? -zainteresował się Fitch.
-Mamy nasze źródła - odparł Han z uśmiechem - Prędkość statku częściowo zależy od tych rdzeni, ale także i od tego jak połączymu je z sercem statku, no i z właścicielem.
- To oczywiste.
- A więc - wrócił do tematu Han - nie jesteś mózgiem, nie dosłownie. Ten statek potrafi myśleć samodzielnie, oczywiście w pewnym sensie. Jestem jego właśnicielem.
Fitch wstał i poszedł na drugi koniec platformy, do kołyski z pnączy, która wisiała teraz wyżej, aby można było oglądać statki. Rzemieślicy wchodzili i wychodzili przez właz, wnosząc części urządzeń doskonale mi znane; komunikatory nadprzestrzenne, kompaktowe skrzynki rozkazów do komunikacji z robotami naprawczymi.
Teraz, kiedy Sokół Millenium był podniesiony tak wysoko, można go było obejrzeć w całej okazałosci. Han natychmiast zatracił się w zachwycie, tak samo jak Chewbacca.
W młodości fascynowałem się maszynami.
Nigdy jednak nie przestałem marzyć.