XII
[Znowu] Rozdział ogólny:
Luke przycisnął palce do skroni, usiłując oczyścić umysł, ale nie był w stanie otrząsnąc się z iluzji ani też przeniknąć jej, jeśli to ta druga ich otaczała.
Druga córka wyprowadziła ich z kamiennego budynku na ścieżke, prawie czarną w późnym wieczornym świetle. Nie odzywała się, ledwie raczyła na nich spojrzeć.
Han miał ochote wyciągnąć ręke i dotknąć jej, ale opanował się szybko. Nie należy w tym momencie ujawniać swoich podejrzeń.
Podwójna gwiazda i najjaśniejszy zwój spirali leżały nad horyzontem. Rozrzucone po niebie gwiazdy i blade smużki kosmicznego pyłu przeświecały przez cieńki welon szybko płynących chmur.
Kiedy dotarli do transportera, owionęła ich wieczorna bryza, słodka i chłodna. Córka Magistra odwróciła się i spokojnym, równym krokiem poszła w kierunku ciemnej bryły siedziby Magistra.
Było to najdziwniejsze spotkanie w całym życiowym doświadczeniu Luke'a. Dziwne, pozbawione sensu, nie wyjaśniające nic. Wiedzieli teraz niewiele więcej niż przed przybyciem. Luke próbował sobie przypomnieć każdy szczegół spotkania. Nie starał się nawet się o nic pytać pilota transportera.
Mężczyzna i jego córki nie byli prawdziwi. Iluzja była jednak na tyle silna, że prawie całkowicie przekonująca. Z doświadczenia Luke'a wynikało, że żadna żywa istota - nawet mistrz Jedi - nie potrafi zwieść dwóch Jedi naraz. Co innego ukryć się. Obi-Wan i inni często to robili. Jednakże Yoda, jeszcze kiedy żył, od dawna podejrzewał, że Sithowie doskonale wiedzieli, jak się ukrywać, by pozostać niezauważonym.
Pomimo wszystko Luke miał pewność, że to nie jest konspiracja Sithów. Nawet teraz, kiedy miał dość czasu, żeby się nad tym zastanowić, nie było dla niego całkiem jasne czego byli świadkami.
Transporter wzniósł się ponad płaskowyż i skierował się na północny wschód.
Uchyliła się szybka od pomieszczenia, w którym przebywał pilot.
-Lecimy do "Średniego Zasięgu". W tamtym miejscu jest Wasz statek oraz tam bedziecie spać, gdyż tak mi kazał mój Pan, ma zamiar z Wami porozmawiać - rzekł pilot.
-Długo będziemy musieli tam zostać?- zapytała Ashley.
-Zobaczymy - odrzekł pilot i zamknął szybke, oddzielającą ich od pilota.
_________________________________________________
To kolejny rozdział z "maratonu" rozdziałow.
Dzieki za przeczytanie. 😉
Mam dzisiaj zawody...Trzymajcie kciuki 👌
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top