IV
ASH's pow:
Czuje się jakbym czekała na księcia na jednorożcu. Ja wiem, że kiedyś po mnie tu wrócą.
LUKE's pow:
Latamy wokół całej planety szukając jakiejś formy życia. Jakiegoś domu, człowieka lub przynajmniej jakiejś rzeczy, która by wskazywała na to, że w tym miejscu był jakiś człowiek.
-No widzisz, nie ma jej - powiedział Han.
-Musi tu być - odpowiedziałem stanowczo.
W oddali dostrzegłem wioske.
-Mówiłem, że coś będzie - powiedziałem i się uśmiechnąłem.
-Jeśli jej tam nie będzie to sam wiesz co się z Tobą stanie. A teraz biegnij jej szukać. - powiedział Han.
Przeszukałem wszystkie domy, ani śladu Ashley. Straciłem nadzieje, że kiedykolwiek ją zobacze. Nagle spostrzegłem w oddali dom, całkiem wysoki jak na dom. Był bardzo daleko, ale nie tracąc czasu, zacząłem biec w strone tamtego domu. Jednak jest jakaś mała szansa.
To była karczma i można było wynająć pokój. Podeszłem do baru.
-Mieszka tu jakaś Ashley? - zapytałem.
-Mieszkają, no mieszkają, są dwie Ashley.
-Mógłby ktoś mnie do nich zaprowadzić? -zapytałem.
Krzyknął coś w języku, którego nie rozumiałem. Po kilku sekundach podeszła do mnie nie wysoka postać.
-Zaprowadzić pana Skywalkera do pokojów tych Ashley?
-Tak, po to tu jestem. A skąd wiesz kim jestem?
Nie odpowiadając mi odeszła pokazując, żebym za nią szedł.
Wykonałem posłusznie polecenie.
Zatrzymała się na jednym z pięter i pokazała mi drzwi do których mam wejść.
Zapukałem. Głos ze środka powiedział, czego chce i żebym sobie poszedł. To napewno nie mogła być Ashley. Nie tracąc nadziei znowu szedłem za postacią, która musiała być jakąś gosposią.
Zatrzymaliśmy się.
-Tutaj jest pokój tej drugiej Ashley. - powiedziała i wskazała na drzwi po mojej lewej stronie.
Nie odpowiadając jej zapukałem do drzwi.
Cichy i spokojny głos powiedział żebym wszedł.
Na łóżku siedziała odwrócona Ashley.
ASH's pow:
-Luke!!!- krzyknęłam i pobiegłam do niego i go przytuliłam.
Nie wierze, że go widze. Jestem taka szczęśliwa.
Nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął.
-Co ty tu robisz? -zapytałam nie dowierzając, że on tutaj jest.
-Przyleciałem po Ciebie. - stał nadal się uśmiechając.
-Skąd wiedziałeś, że tęsknie za Wami i chcę do Was wrócić?
-Nie wiem w jaki sposób, ale po prostu czułem to.
-Tęskniłam i Artu też -pokazałam na robota.
-Ja za Tobą też. -przytulił mnie.
-Gdzie jest statek?
-Han i Chewbacca chyba czekają na nas obok tamtej wioski.
Uśmiechnęłam się.
-Szybko pakuj się.
-Jestem spakowana od dawna.
-No to chodź.
*
Jesteśmy już w Sokole Milenium.
-Cześć, myślałem, że Cię już nigdy nie zobacze. -powiedział Han i mnie pocałował.
Luke chyba jest zazdrosny.
_______________________________________________________
Dzięki za przeczytanie.
Do następnego ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top