I
Ashley- to ja. Mieszkam na Tatooine. Nie mam rodzeństwa, ani rodziców. Mieszkam z ciotką która mnie nie znosi.
Luke- Mieszka też na Tatooine. Swoich rodziców nie zna. Mieszka z ciocią i z wujkiem.
*
ASH's pow:
Postanowiłam uciec z domu. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy.
Jest jeszcze noc, zaraz zacznie robić się jasno. Wybiegłam z domu. Po kilkunastu minutach zmęczyłam się i postanowiłam już normalnie iść.
*
Moja wędrówka trwa już 2 dni.
Zaczyna brakować mi jedzenia.
Postanawiam poszukać jakiegoś domu. Z oddali widać dom.
Podeszłam bliżej.
-Halo, jest tu kto? -zaczęłam krzyczeć.
Zza drzwi wyszedł chłopak.
-Cześć jestem Luke, w czym moge Ci pomóc?
-Ashley, potrzebuje schronienia i czegoś do jedzenia.
Luke odwrócił się i pokazał, że mam za nim pójść. Powiedział, żebym usiadła przy stole.
Gdy się już najadłam. Pokazał mi czym się zajmuje. A zajmował się robotami. Od małego one mnie interesowały, ale ciotka mówiła, że to zajęcie dla mężczyzn.
-Ashley...jak Ci coś pokaże, pomożesz mi? -zapytał
-Oczywiście.
Pokazał mi R2-D2 (Artu).
I wiadomość, którą miał w sobie, była ona od księżniczki Lei.
Mówiła coś o Obi Wanie Kenobi'm.
-Jest tu jakiś Ben Kenobi. Poszłabyś ze mną do niego? -zapytał Luke.
-No jasne. -uśmiechnęłam się.
*
Okazało się, że ten Ben to właśnie Obi Wan.
Powiedział, że jest Jedi.
-Moim marzeniem jest być Jedi.
-Jak uratujemy Leie....chcecie zostać szkoleni na Jedi?
-Byłby to dla nas zaszczyt.
*
Uratowaliśmy Leie.
I zaczeliśmy szkolenia.
___________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba ;D Do nexta 😉
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top