06.Zmiany.

Nazajutrz, po śniadaniu wybraliśmy się do centrum, gdzie znajdowało się wiele straganów z różnościami z całego Piekła. Mieli tutaj wszystko. Ubrania, przyprawy, ozdoby, nawet książki. Bardzo mi się podobało to miejsce.
Zatrzymałem się przy jednym ze stoisk z biżuterią. Moją uwagę przykuła spinka do włosów z łańcuszkami, kamieniami oraz perełkami. Tak się na nią zagapiłem, że ocknąłem się dopiero na głos Władcy Demonów.
- Yeon Kuk, nie oddalaj się ode mnie.
- Wybacz mi, panie. Tylko oglądałem. - wyszeptałem, spuszczając czuprynę.
Yun Sung złapał mnie za rękę, splótł z własną i nie puszczał jej przez resztę spaceru. Dzięki temu czułem się bezpiecznie.
Gdy dotarliśmy do powozu, mój pan powiedział.
- Zaczekaj za mną. Za chwilę wrócę.
I cofnął się. Wsiadłem, grzecznie czekając za nim w towarzystwie jego, oddanego sługi oraz strażnika.
Potem wróciliśmy do Pałacu Mroku. Skierowałem się prosto do sypialni, by się przebrać w mundur oraz przygotować odzienie dla Nam'a. Przed obiadem miał audiencję ogólną, na której miałem mu towarzyszyć.

Wkroczyłem do komnaty, stając jak wryty na widok toaletki.
- Ooo, w końcu jest. Jak Ci się podoba? - zapytał Cesarz, stając obok mnie.
- Piękna, ale.... - urwałem, z pustką w głowie.
- Ta toaletka jest dla Ciebie, Yeon Kuk. Musisz mieć miejsce na swoje rzeczy, ozdoby. Możesz używać jej również jako biurka. Ma dużo szuflad oraz półeczek. - wyjaśnił.
- Panie, ale wystarczyło by małe pudełko na to. Nie mam zbyt wielu rzeczy. - rzekłem, zwieszając czuprynę. Pierwszy Upadły ujął mój podbródek, uniósł go, mówiąc.
- Jesteś moją ozdobą. Powinieneś mieć miejsce, gdzie będziesz mógł się stroić. Siadaj. Chcę zobaczyć jak się przy niej prezentujesz.
Klapnąłem na krześle, patrząc w swoje odbicie. Tuż za sobą ujrzałem Lucyfera, który uśmiechnął się, postawił przede mną ozdobne pudełko i dodał.
- To prezent. Jesteś grzeczny i posłuszny, więc mogę obdarować Cię wcześniej.
Spojrzałem na niego, zaś on uczynił to samo w moim kierunku. Obaj wpatrywaliśmy się w siebie bez mrugnięcia. Moje serce zabiło mocniej w tym momencie, co sprawiło, że miałem problem, by złapać oddech. Yun nachylił się do mnie, oblizał wargi, chcąc pocałować, lecz powstrzymał się. Odsunął się, zmieszany. Odwróciłem wzrok, po czym otworzyłem prezent od niego. W pudełku znajdowały się ta spinka, która wpadła mi w oko, zdobiony notes oraz piękne pióro.
- Panie... skąd wiedziałeś o spince? - odezwałem się cicho.
- Widziałem jak na nią patrzysz. Musiałem ją kupić, bo wiedziałem, że Ty mnie o nią nie poprosisz. Jeśli chodzi o notes, to pomyślałem, że zechcesz prowadzić pamiętnik. - wyznał.
- Wasza Wysokość nie może mnie tak rozpieszczać, nie zasłużyłem. Ledwo mnie znasz, panie. - miauknąłem, czując się głupio.
- Nie mogę? Mam prawo, Yeon Kuk. Przypominam Ci, że jesteś moją ozdobą, a ja chcę o Ciebie dbać. - oznajmił i wszedł do łazienki.
Uśmiechnąłem się, jakiś taki szczęśliwy.
Po chwili wyciągnąłem mundur mojego pana. Oczyściłem go dłońmi z najdrobniejszych pyłków. Chciałem, by wyglądał idealnie.

Yunie wrócił po cichu do kwatery. Uniósł brwi, zaskoczony tym co robił upadły. Nikt, nigdy nie dbał o takie szczegóły. To go zachwyciło. Zaraz zakradł się od tyłu do dawnego anioła.

Wtem poczułem objęcie oraz obecność Yun Sung'a. Zadrżałem, jak wyszeptał do mojego ucha.
- Chyba nie zasłużyłem na aż takie traktowanie?
- Zasłużyłeś, panie. Chcę, byś wyglądał idealnie. Z resztą jestem od tego, by dbać o Ciebie. - powiedziałem, zerkając na niego.
Następnie pomogłem mu założyć koszulę oraz marynarkę. Podczas zapinania guzików, obserwował mnie. Patrzył w taki sposób, że dostawałem ciarek na całej skórze.

Kiedy pojawiliśmy się na audiencji, którą Władca Demonów rozpoczął, zebrani dosłownie gapili się na mnie. Zwiesiłem czuprynę, trwając przy tronie Cesarza. Po spotkaniu zjedliśmy obiad i można było się przebrać.
Popołudniową porą pojawili się generałowie i Si Ha. Przeszliśmy do salonu, na herbatę. Nam chciał porozmawiać ze swoimi przyjaciółmi w swobodnej atmosferze.
Powoli i nie zauważenie przysunąłem się do żołnierza, pytając cicho.
- Yangyang, gdzie Jun-hyung?
- Generał Shin zdecydował, że on będzie siedział w rezydencji przez wieczność. - odpowiedział szeptem młody demon.
- Liczyłem, że się z nim zobaczę. Porozmawiamy trochę we trzech. Szkoda... - jęknąłem pod noskiem.
- Yeonie, mogę Ci pokazać drogę do „Czerwonej Róży". - zaproponował Yangie, lecz zostaliśmy przyłapani na szeptaniu przez jego przełożonego.
- Co to za romansowanie, Si Ha?
- My nie romansujemy, Generale Kim, rozmawiamy. Przepraszam. - wyjaśniłem delikatnie.
- Si Ha, zabierz Yeon Kuk'a do ogrodu. - zarządził mój pan, więc to uczyniliśmy. Gdy tam doszliśmy, odezwałem się.
- Yangyang, to którędy do Jun-hyunga?
- Wskażę Ci drogę, ale lepiej nie opuszczaj pałacu bez wiedzy Lucyfera, nie ryzykuj. Masz tak dobrze. - wymruczał Yang.
- Ależ nie zamierzam. Wybiorę się tam, jeśli Yun Sung mi pozwoli. Mimo tego chcę wiedzieć. - ciągnąłem a Si Ha wskazał mi trasę.

Wieczorem, po kąpieli chodziłem po sypialni. Zastanawiałem się, jak zapytać Pana Piekieł o pozwolenie. Trochę się bałem. Nie chciałem też nadwyrężać jego dobroci, jaką mi okazał. Oparłem się o parapet, mocno zamyślony.

Do pokoju zawitał Yunie. Dostrzegł Yeon'a przy oknie. Widać było, po nim, że coś go męczyło, bo nawet nie zareagował na jego obecność. Przymknął drzwi, po czym podszedł do upadłego.

Ocknąłem się na dźwięk głosu i dotyk Cesarza.
- Yeon Kuk, co się dzieje? Ktoś, coś Ci zrobił? Powiedział? Obraził Cię?
Przeniosłem ślepka na niego, zaprzeczając.
- Nie, nic z tych rzeczy, panie. Przygotuję Ci kąpiel.
Szybko udałem się do łazienki, zatknąłem wannę, odkręciłem kurek, by zaraz przysiąść się na brzegu.

Pierwszy Upadły westchnął cicho, „rzucił" okiem na toaletkę, gdzie notes oraz pióro znajdowały się na jednej z półek. Spinka, którą zrobił dla dawnego anioła była wyeksponowana w pudełku wyłożonym miękkim materiałem. Nie daleko stały świece zapachowe, szczotka z naturalnego włosia. Brakowało tylko perfum i bukietu czerwonych róż. Po chwili podążył za Yeon Kuk'iem do łaźni. Zrzucił z siebie odzienie.

Mój pan dołączył do mnie. Wszedł do wody, wygodnie układając się w wannie. Umyłem mu plecy, a jak skończyłem, Lucyfer chwycił mój nadgarstek, pytając.
- Yeon Kuk, coś Cię dręczy?
- To nic takiego, panie. Odpręż się, zrelaksuj trochę. - odpowiedziałem, lecz nie odpuścił.
Wciągnął mnie do wody. Wylądowałem w jego ramionach, cały mokry.
- Nie oszukasz mnie, nie odciągniesz uwagi. Mów.
- Chodzi... o Jun-hyunga. Si Ha mówił, że Generał Seung Hoon kazał mu siedzieć w rezydencji. - wyznałem.
- Chcesz go odwiedzić, prawda? - dodał.
Przytaknąłem czupryną, którą zwiesiłem.
- Dobrze. Po południu zabiorę Cię do „Czerwonej Róży". Możesz też coś przygotować. Porozmawiam z Hoon'em, by pozwolił Jun Yong'owi odwiedzać Cię. - powiedział Cesarz.
- Panie, mogę iść sam, albo z Ho Yeon'em. Po co masz się fatygować? - miauknąłem.
- To będzie przyjemność przespacerować się z Tobą, Yeon Kuk.
Bez wahania ucałowałem Yun Sung'a w policzek. Wtedy dotarło do mnie, co uczyniłem. Szybko się odsunąłem, czując strach. Zasłoniłem swoje usta, szepcząc.
- Przepraszam, Wasza Wysokość...

Władca Demonów był zaskoczony buziakiem od dawnego anioła. Nie spodziewał się, że to spowoduje u niego tak szybkie bicie serca.

Yun dotknął swojego policzka, nadal w szoku. Popatrzył na mnie, więc skuliłem się, dalej przepraszając.
- Przepraszam... przepraszam. To był odruch. Wiem, że nie wypada....
Nagle, ponownie wziął mnie w ramiona, posadził na swoich kolanach, dociskając do swojego ciała. Przyłożyłem łapki do jego torsu, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi. Pachniał niesamowicie.
- Nic się nie stało, Yeon Kuk. To tylko niewinny buziak. Jestem trochę zaskoczony, ale to nic złego. - odezwał się, przesuwając rękoma po mojej, mokrej piżamie. Mimo tego, wszystko czułem.

W tym samym czasie, w rezydencji „Czerwonej Róży", Shin pracował w swoim gabinecie. Zajrzał do niego Lee, który był już wykąpany oraz miał na sobie piżamę. Ten pierwszy dostrzegł w progu.
- Czego chcesz? - mruknął Generał Piekielnej Gwardii.
- Chciałem zapytać, czy czegoś nie potrzebujesz, panie? - rzekł upadły.
- Nie.. - urwał na moment Hoony, lustrując swojego sługę. Musiał przyznać, że taki wyszykowany do snu, wyglądał rozkosznie.
Przywołał go gestem, więc Junnie grzecznie podszedł do biurka. Demon chwycił nadgarstek dawnego anioła, przyciągnął go do siebie, mówiąc.
- Siadaj na kolana.
Jun Yong uczynił to, czego zażądał jego pan. Seung Hoon chwycił jego włosy, pociągnął za nie, przez co sługa odchylił czuprynę, ukazując jasną, kuszącą szyję, którą przyjaciel Cesarza musnął. Potem polizał ją, mrucząc, rozsmakowany. Nie patrząc na nic, rozebrał Jun'a, posadził go na biurku, wypieścił i wziął wśród sterty dokumentów. Upadły drżał otoczony samymi przyjemnościami, jakimi obdarował go Hoon.

Po kąpieli rozebrałem się do naga. Mój pan wysuszył mi włosy oraz pomógł mi założyć swój szlafrok. Pachniał nim. Nawet zawiązał go, wpatrując się we mnie. Mógłbym w tej chwili zatopić się w tych oczach, tak nimi czarował.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top