04.Przyjęcie.

Popatrzyłem w lustro. Miałem wrażenie, że nic się nie zmieniło, że nie utraciłem swoich mocy. W moim wyglądzie również nie zaszły zmiany.
- Yeonie. - zawołał Junnie.
Skierowałem na niego oczy, więc dodał.
- Przekazałem wszystko Cesarzowi. Jest zadowolony. Czy jest coś, co mogę dla Ciebie zrobić?
- Dziękuję, że mi pomagasz, hyung. Dzięki Tobie czuję się lepiej. Możesz mi opowiedzieć co nie co o Lucyferze? - zapytałem cicho.
- Sam nie wiele wiem, Yeon. Kiedy tutaj trafiłem, od razu przeszedłem pod „skrzydła" Generała Shin'a. Czasami Lucyfer prosi mnie bym wypełnił małe zlecenia, ale rzadko. Bądź grzeczny, wykonuj wszystkie prośby, rozkazy, a czeka Cię cudowna wieczność. W sumie już masz dobrze. Dzielisz sypialnię z naszym Panem. Zupełnie jakby stracił dla Ciebie głowę. - odpowiedział.
- Nie. Tutaj akurat się mylisz, hyung. Otwarcie powiedział, że tutaj nie pasuje, więc nie stracił. Mimo tego, jestem mu wdzięczny za opiekę. - wyznałem.
- Yeonie, mogę Ci coś doradzić?
Przytaknąłem czupryną, a on zaproponował.
- Może wykorzystaj to, że Cię wybrał. Pomyśl, pasujecie do siebie. Nie chciałbyś być szczęśliwy, kochany przez niego?
- Jego opieka mi wystarczy, hyung. Z resztą Lucyfer na pewno ma ukochanego demona. - stwierdziłem cicho, lecz Jun Yong zaprzeczył.
- Nie ma. Woli sypiać z innymi dla przyjemności. Uczucia dla niego się nie liczą, Yeon Kuk. Spójrz na siebie. Gdybyś go rozkochał w sobie, może by przestał, zmienił podejście do pewnych spraw. Wiem i czuję, że udało by Ci się, bo nie straciłeś tego, anielskiego uroku, choć jesteś Upadłym.
- Nie zrobię tego, hyung. Lucyfer przydzielił mi zadania. Pomagam mu w odzianiu się, kąpieli i będę mógł towarzyszyć podczas ogólnej audiencji. Jestem tylko sługą, tak jak Ty. Po prostu będę blisko niego, kiedy tylko zechce. - powiedziałem z uśmiechem.

Przed przyjęciem wziąłem kąpiel. W szlafroku przeszedłem do kwatery, gdzie przebywał mój pan.
- Panie... - zacząłem cicho.
Yun Sung zerknął na mnie, podszedł i chwycił mój podbródek, szepcząc.
- Mmm, ale pachniesz.. Wezmę prysznic. Muszę wyszykować się wcześniej, niż Ty. Nie długo pojawią się goście.
- Pomogę... - przerwałem, gdyż przyłożył mi palec do ust. To znaczyło, że sam chciał się wykąpać. Potem wszedł do łazienki.
Na szafie ujrzałem powieszone, czarne szaty z piórami. Gdy się w nie wyszykował, oniemiałem. Był zachwycający i pociągający. Stanąłem przed nim, by poprawić kołnierzyk od koszuli oraz włosy. Uśmiechnąłem się uroczo.
- Idealnie... - wyszeptałem, zaś on objął mnie ramionami w pasie, docisnął, po czym przesunął ręce na biodra. Przez szlafrok było czuć jego ciepło. Moje serce mocniej zabiło od tej bliskości. Delikatnie drżąc, położyłem łapki na jego torsie. Był zaskoczony.
Zaczęliśmy wpatrywać się w siebie. Wtem wypuścił mnie z objąć i wyszedł w milczeniu.

Yunie zamknął za sobą drzwi, oparł się o nie przykładając dłoń do klatki. Serce Pierwszego Upadłego biło bardzo szybko. Czuł się przez to odmieniony.

Przebrałem się w strój wybrany rano. Stanąłem przed lustrem, chcąc się uczesać. Do pokoju weszli Jun oraz Yangie. Ten pierwszy się odezwał.
- Yeonie, mam dla Ciebie prezent od Cesarza. To spinka wykonana z jego piór.
I wyciągnął ozdobę z pięknego, złotego pudełka. Dopadł mnie nie mały szok na jej widok.
- Uuu, Yeonie. Czuj się zaszczycony. Nasz Pan obdarował Cię częścią siebie. W sumie to też będzie działało jak odstraszacz na innych adoratorów. Czuć jego zapach. - skomentował Si Ha.
- ...nie mogę tego przyjąć... - wyjęczałem.
- Yeonie, musisz. Lucyfer sam ją dla Ciebie wykonał. - oznajmił Lee.
Skinąłem czupryną, upiąłem prawą stronę tą spinką i byłem gotów.
- Ooo mój... Cesarz będzie zachwycony. Wyglądasz pięknie, nowy. - palnął Yangyang.

Tymczasem w holu Władca Demonów witał przybywających gości w towarzystwie swoim, najbliższych przyjaciół.
- Mam nadzieję, że Yeon Kuk'owi spodoba się spinka. - wymruczał Nam, natomiast Generałowie „rzucili" na niego okiem. To ich konkretnie zaskoczyło.
- Yun, czy Ty się słyszysz? - mruknął Seung Hoon.
- Co? Tylko się zastanawiam. Chcę, by wyglądał idealnie. - wyjaśnił Pan Piekła.
- On Ci się podoba. Uczyń go swoim kochankiem. Myślę, że kochać się z tak piękną istotą to rozkosz. - wtrącił cicho Min Hyuk.
- Nie. On się do tego nie nadaje. Jest za delikatny. Ma pozostać nieskazitelny. - zdecydował Yun.
- Hahahah, dobre. Prędzej, czy później i tak stanie się Twoim kochankiem, Yun Sung. - stwierdził Hoon. Zaraz on, Lucyfer oraz Min wyczuli zbliżających się do stopni Upadłych wraz z żołnierzem. Odwrócili się w kierunku schodów, na skraju których pojawiła się ta trójka.

Po dotarciu do zejścia, na dole ujrzałem mojego pana w towarzystwie swoich przyjaciół. Junnie ujął moją łapkę, schodząc nieco przede mną, zaś tył asekurował Yang. Czułem, że się we mnie wgapiają, więc zestresowałem się.

Pierwszemu Upadłemu dosłownie „opadła szczęka". Jego serce znów zabiło mocnie na widok nowego.
- Yun, nie gap się jak zakochany student... - wyszeptał Generał Piekielnej Gwardii, lecz Władca nie zareagował.

Zszedłem z dawnym Aniołem i Demonem do holu. Przyklęknąłem na kolano przed Cesarzem, który wyciągnął ku mnie swoją rękę. Ująłem ją, by zaraz musnąć. Następnie przeszliśmy do Sali Tronowej, pełniącej również salę balową. Goście rozstąpili się. Yunie złapał mnie za dłoń, splótł z własną, po czym podążyliśmy ku tronowi. Wszyscy szeptali na mój temat, obserwowali z zachwytem.

Shin oraz Kim zamknęli drzwi, patrząc na swojego przyjaciela i jego ozdobę. Jun był z siebie dumny, natomiast Yangie się tylko uśmiechał.
- Muszę przyznać, że Yeon Kuk idealnie pasuje do Lucyfera. Powinien się z nim ożenić. Taka Cesarzowa miała by większe przebicie swoją urodą, niż on słowami. Spójrzcie, jak patrzą na nowego z zachwytem. - powiedział Minnie.
- Masz rację, Generale Min Hyuk. Może dało by się załagodzić te bunty w dalszych prowincjach Piekła, gdyby się ustatkował. - dodał żołnierz.
- On nas nie posłucha, ale Jun Yong może przekona go, by oddał się naszemu panu, rozkochał go w sobie i ożenił się z nim. - zaproponował Hoony, chwytając swojego sługę za nadgarstek. Upadły skierował na niego swoje ślepka, mówiąc.
- Próbowałem Panie. Yeon Kuk nie chce. Uznał się, że chce mu służyć.
- Wyjaśnij mu wszystko. To ważne. Buntownicy nie mogą obalić władzy Lucyfera. Są za głupi, by zrozumieć, że już nigdy nie dojdzie do wojny z Niebem. Urok Yeon'a jest potrzebny, by obyło się bez ofiar. - ciągnął Shin, zaciskając palce na ciele Lee.
Yangyang oraz Generał Oddziału Apokalipsy przyglądali im się nieco zmartwieni.
- Hoony, uspokój się. Robisz mu krzywdę. - odezwał się Min Hyuk.
- Nie mieszaj się, Minnie. Jun Yong jest moim sługą i zrobię z nim, co zechcę. Odkąd ten nowy tutaj jest, za dużo się wychyla i nie wykonuje poleceń, tak jak powinien. - warknął pod nosem Seung Hoon.
- Nie dziw mu się. Yeon Kuk jest dla niego jak młodszy brat. Sam wiesz, że między Upadłymi jest wyjątkowa więź. Mogą się nie znać, ale łączą się. Nie masz na to wpływu. - wymruczał Kim.
- Więc pora to zmienić. Masz nakłonić Yeon'a do rozkochania naszego pana, a potem spędzisz wieczność w Posiadłości Czerwonej Róży, będąc oddanym tylko mnie. - zarządził Generał Piekielnej Gwardii, szarpiąc Junnie'm, który przytaknął czupryną, robiąc okropną minę. Yang'owi zrobiło się przykro, co spostrzegł jego przełożony. Demon pogłaskał młodszego po głowie, by go pocieszyć.

Kiedy dotarłem z Nam'em do tronu, powitał gości, wygłosił przemowę i przedstawił mnie. Po chwili rozpoczęło się przyjecie. Mój pan rozmawiał z innymi, a ja usiadłem na sofie wraz z Si Hą oraz dawnym aniołem, który rozpoczął konwersację.
- Yeonie, posłuchaj. Wracając do rozmowy o rozkochaniu naszego Cesarza..
- Hyung, nie chce o tym rozmawiać. Znasz moje zdanie. - miauknąłem.
- Wiem, ale jakby się z Tobą ożenił, pokazał się z innej strony, to może Twój urok zadziałał by na demony z prowincji, w których coraz częściej dochodzi do buntów. Mój pan i Przełożony Yangyang'a z trudem je tłumią. Najgorsze, że zazwyczaj kończą się walkami oraz wieloma ofiarami. - wyznał Jun.
- Lucyfer powinien być z kimś kogo naprawdę pokocha. Jeśli tego zechce. Zmuszać na siłę nie można. - obstawałem przy swoim.
- Yeon, to ważne. Też Cię proszę o to. Pomyśl, można wykorzystać to, że zachowałeś swoją czystość. - wtrącił Yangie.
- To wy pomyślcie, jestem jak robak. Lucyfer powinien być z demonem, który jest wysoko postawiony, tak jak Seung Hoon, czy Min Hyuk. - jęknąłem.
- Ale tylko Ty masz urok osobisty, który przyciąga innych. Proszę Cię, Yeonie. Błagam. - ciągnął Jun Yong.
- Ja nie dam rady. Lucyfer jest istotą, która jest nieosiągalna dla kogoś takiego, jak ja. Zwłaszcza, że jasno powiedział, że tutaj nie pasuje. - wyszeptałem.
- A gdyby był? Popatrz na niego i powiedz nam, co o nim myślisz? - zapytał Si Ha.
- Co o nim myślę? Jest zupełnie inny, niż sobie wyobrażałem. W Niebie go oczerniają, przedstawiają w okropny sposób, ale on taki nie jest. Traktuje mnie delikatnie. - odpowiedziałem.
- Chociaż spróbuj, Yeonie. Lucyfer jest Upadłym. To was łączy. - rzekł dawny anioł.
Popatrzyłem w stronę Yun'a. Rozmawiał z gośćmi. U jego boku stali generałowie. Podniosłem się z miejsca, on to zauważył.
- Dobrze. Postaram się, ale jeśli mi się nie uda, odpuszczę sobie. - oznajmiłem, ruszając ku mojemu panu, który uczynił to samo w moim kierunku. Spotkaliśmy się przy tronie.
- Panie.. - zacząłem cicho, nieco nie pewnie.
- Słucham? Czy mogę coś dla Ciebie zrobić?
- Chciałem podziękować za tę ozdobę. Jest przepiękna. Słyszałem, że te pióra są Twoje, i że sam ją wykonałeś. - dodałem.
- Uznałem, że pióra powinny być białe. Ślicznie Ci w niej. Zachwycasz wszystkich, Yeon Kuk. - wyznał cicho.
- To nie ja zachwycam, tylko Ty, panie. - wyszeptałem.
- Zachwycam, bo jesteś moją ozdobą.
I chwycił moją łapkę, splatając ją z własną. Zwiesiłem głowę, zawstydzony. Przyłożył dłoń do mojego policzka. Kciuk znalazł się na moich wargach. Musnąłem palec, zaś Yun Sung obdarował mnie czarującym uśmiechem.

Pod koniec przyjęcia Pierwszy Upadły pozwolił mi udać się na spoczynek. Żołnierz Oddziału Apokalipsy oraz jego Przełożony odprowadzili mnie do kwatery. Gdy zmierzali do siebie, kątem oka dostrzegłem, że Kim próbuje chwycić rękę Yang'a. To było urocze i nie spodziewałem się, że są w tak bliskiej relacji. Wszedłem do pokoju, jakiś taki zachwycony. Wskoczyłem w piżamę, by zaraz ułożyć się do snu.

W tym czasie salę tronową opuścili również Shin oraz Lee. Ten pierwszy złapał dawnego anioła za przedramię, ścisnął je, pytając.
- I co? Przekonałeś go?
- Umm... tak. Proszę, puść mnie panie. To boli... - miauknął Junnie, robiąc minę.
- Ma boleć. Masz szczęście. Módl się, by dobrze to rozegrał, a teraz do pokoju. Chcę się wykąpać. - dodał Generał Piekielnej Gwardii, ciągnąc za sobą sługę.
- Panie, dlaczego stałeś się tak dla mnie? Nic nie zrobiłem. - odezwał się Jun Yong.
- Bo widzę, jak patrzysz na nowego. Pamiętaj, masz patrzeć tylko na mnie. To ja jestem Twoim panem i masz być grzeczny. - wyjaśnił Seung Hoon, po czym obaj weszli do komnaty.

Obudziłem się późno w nocy. Światło Księżyca wpadało przez okno, oświetlając sypialnię. „Rzuciłem" okiem na miejsce obok, ale Władcy Demonów nie było. Trochę mnie to zmartwiło. Wstałem z łóżka, zajrzałem do łazienki, tam również go nie było. Potem podszedłem do drzwi, które prowadziły do kwatery dla najbliższych gości Lucyfera. Powoli otworzyłem je, zerkając. Ujrzałem Yun'a jak oddaje się cielesnym uciechom z jakimś demonem. Momentalnie zarumieniłem się, ale nie potrafiłem oderwać od nich patrzałek. Nigdy nie widziałem takich rzeczy, lecz wnioski były jednoznaczne. To było przyjemne dla obu stron.
Nagle partner Pana Piekieł przyłapał mnie. Szybko przymknąłem drzwi i pobiegłem do wyjścia na balkon, by się przewietrzyć.
„Co ja zrobiłem? Jaki jestem głupi? Nam mnie rozszarpie za podglądanie." - pomyślałem, chcąc wyjść, a do moich uszu dotarł jego głos.
- Yeon Kuk...
Skierowałem ślepka na mojego pana, pełen strachu. Zaraz po policzkach spłynęły mi łzy. Upadłem na kolana przed nim, mówiąc.
- Panie, wybacz mi. Nie chciałem Cię podglądać. Po prostu zmartwiłem się, że Cię nie ma obok i uznałem, że Cię poszukam. Gdybym wiedział, że masz gościa, nie wszedł bym do komnaty.
- Yeon Kuk...
- Bardzo przepraszam. Jestem gotów ponieść karę, tylko oszczędź moje życie. - jęknąłem, łkając niczym dziecko.

Yunie spojrzał na upadłego, który rozpłakał się, błagając o przebaczenie. Wyglądał w tym momencie jakby uczynił coś strasznego, niewybaczalnego.
- Lucyferze, on jest rozkoszny. - skomentował kochanek Cesarza, który stał w progu.
- Zmiataj do sypialni i nie wchodzić tutaj. Nie życzę sobie, byś oglądał go w samej piżamie. - mruknął Yun Sung, a demoniczna istota wróciła do pokoju obok.
- Wasza Wysokość... powiedz coś.. - wyszeptałem, zalany łzami.
Padłem do jego stóp, czekając grzecznie, ale on uklęknął, by podnieść mnie. Otarł moje łzy, zmieniając je w kolorowe kryształki. Wręczył mi je.
- Nie gniewam się. To tylko ciekawość, Yeon Kuk. Nie rób tego więcej. Nie chcę byś stracił swoją niewinność. Pamiętaj, nadal jesteś czysty, choć Niebo twierdzi inaczej. - rzekł.
Wstaliśmy i przeszliśmy na łóżko. Cesarz otulił mnie kołdrą, patrząc jak zasypiam.

Yunie nie potrafił przestać wpatrywać się w śpiącego, dawnego anioła. Jego łzy sprawiły, że poczuł ból wewnątrz, jakby to on go skrzywdził.
- Co się ze mną dzieje? Ten ból? Szybko bijące serce? - zapytał cicho, sam siebie. Stracił również ochotę na zabawy z kochankiem. Resztę nocy został z Yeon'em.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top