Rozdział 2
Wpatrywała się w oczy swojego rozmówcy. Były niebieskie.Nigdy nie lubiła tego koloru, ale ten oszołamiający błękit doprowadzał ją do czerwoności. Starała się spojrzeć w nie coraz głębiej i głębiej. Czuła się jak niesforna sroka pędząca za spadającą błyskotką, której może już nigdy nie dogonić. Ten blask. Ta iskra. To wszystko było jak czar, udane zaklęcie złego czarodzieja, które pochłonęło ją do reszty, Jeśli oczy są odzwierciedleniem duszy to... W pewnej chwili jednak jej zachwyt przerwał strach. Gałki oczne chłopaka na ułamek sekundy zmieniła kolor na czarny, niewyobrażalnie czarny kolor. Był tak przerażająco inny, że w tak krótkim czasie zdążyła go zapamiętać. Odskoczyła do tyłu, a jej serce zaczęło bić znacznie szybciej, jednak nie jak podczas spotkania z ukochaną osobą, to była oznaka przerażenia.

-Coś nie tak?-zapytał, a ona przełknęłam ślinę. Jej emocje musiały idealnie wymalować się na jej twarzy skoro to zauważył.
-Tak, wszystko jest tak jak powinno.-Skłamała mając nadzieję, że to co przed chwilą zobaczyła było tylko przewidzeniem.
-Sądzisz, że jesteś odważna?-blondyn nagle stał się poważny.
-Tak.-odpowiedziała tylko jednym słowem gdyż akurat tego była pewna.
-Mogę dać ci wszystko czego pragniesz.-szepnął jej do ucha, a całe jej ciało przeszedł dreszcz. Nie wiedziała co miał teraz na myśli. Czy wie, że czuje do niego pożądanie? A może chodzi mu o coś zupełnie innego? O coś bliskiego jej sercu,a raczej temu co z niego zostało. Podniosła głowę i spojrzała w jego oczy próbując wyczytać z nich cały sens tego co przed kilkoma sekundami powiedział.
-Nie rozumiem.-wydusiła z siebie jednak on nie miał zamiaru odpuszczać. Zmierzył ją jeszcze raz wzrokiem próbując zrozumieć jej zdziwienie. Niby zwyczajna ludzka reakcja, jednak nie dla niej. Ona była inna. Nie taka jak wszystkie. Nie tym razem.
-Nie jestem głupi. Jesteś zakochana w sobie. Jedyne czego pragniesz to życie wieczne. Chcesz być idealna, nie zaznać bólu przemijania. To twoje jedyne pragnienia, nie licząc krzywdzenia innych.-Zaśmiał się, a w jego oczach pojawiła się iskra. Wiedział, że tym zdaniem oplótł ją sobie wokół palca. Ma nad nią władzę. Władzę absolutną.
-Chcesz czegoś w zamian?-Shy wyraźnie dała znać swojemu rozmówcy, że jest zainteresowana jego propozycją. Chłopak był już pewien, że ma w rękach kolejną marionetkę, z którą zrobi co tylko będzie chciał.
-Ciebie. Musisz mi coś podarować.-wyszeptał po raz kolejny, a ona miała w głowie tylko jedną myśl. Chciała uciekać. Uciekać jak najdalej. Jednak jej miłość do samej siebie wygrała. Nie pozwoliła wstać i biec przed siebie, ani nawet krzyczeć. Nakazała jej zostać.
-Masz na myśli coś konkretnego?-przełknęła ślinę, która ledwo przeszła jej przez gardło. Odchyliła głowę do tyłu by tajemniczy rozmówca nie mógł zobaczyć napływających do jej oczu łez.
-Tak.-Odpowiedział bezdusznie, po czym złapał ją za rękę na wypadek gdyby jednak zmieniła zdanie. Przyciągnął ją do siebie i objął w talii. W tym momencie dzielił ich tylko nieprzyzwoicie mały dystans. Teraz mogło wydarzyć się wszystko. Jednak zależało to tylko od jednego.-Pragnę twojej duszy. Oddasz mi ja. Prawda?
-O czym ty do mnie mówisz?-dziewczyna wybuchła śmiechem.-Dusze? O ile dusza to zabawka z McDonalda...to wtedy tak.
-Nie bierzesz mnie na poważnie.-Luke skarcił ją wzrokiem.
-Jak mogę brać na poważnie nastolatka, który wzoruje się na bajce "O złotowłosej i trzech Niedźwiadkach", który leży w moim łóżku, prosi mnie o duszę i na dodatek ma kolor włosów tytułowej bohaterki.-Shy była widocznie rozbawiona całym zajściem.
-Jesteś kolejna idiotką.-Furknął.
-Jednak to ty zachowujesz się jak po psychotropach.-dziewczyna najwyraźniej postanowiła nie szczędzić sobie obraźliwych komentarzy, o których skutku w przyszłości nie miała nawet pojęcia.
-Ty myślisz, że jestem szalony, a ja jestem po prostu martwy.-powiedział po czym rzucił się ponownie na łóżko.
-Martwy serio? Jeśli to podryw to jest na prawdę kreatywny.-Bawisz mnie. Możesz kontynuować.
Mój dobry humor nie trwał niestety długo. Chłopak złapał za moja rękę i przyłożył do swojego nadgarstka. Nie czułam pulsu. Był chłodny. Jakby martwy. Nie...to niemożliwe. Czy to jakaś sztuczka? Iluzja? Magia?
________________________________________________________
Hej kochani :*
Nareszcie udało mi się napisać ostatni rozdział wprowadzający.
Mam nadzieję,że się wam spodoba.
Gwiazdkujcie, komentujcie <3 Do następnego <3 <3 <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top