yuno

Gdyby ktoś spytał Yuno, czy lubi siebie, jej odpowiedź byłaby twierdząca. Mogłaby się nad tym zastanowić, odpowiedzieć że "lubi się, ale tylko trochę", jednak ostatecznie zdecydowałaby, że myśli o sobie bardziej pozytywnie niż negatywnie. Była nastawiona przyjaźnie do wszystkich osób, poza tymi, których nienawidziła, a skoro nie nienawidziła siebie, to już musiało znaczyć, że siebie lubiła, tak?

Mogła to w taki sposób upraszczać sobie, a już zwłaszcza upraszczać innym. Nikt przecież nie oczekiwał długich i szczerych wypowiedzi, a jeśli ktoś jednak zmieniłby ten schemat i był szczerze zainteresowany, przyprawiłby tym Yuno o więcej zmartwień niż pożytku. Gdyby spytała się jej rodzina, a ona zbyt szczegółowo opowiedziałaby o swoim podejściu, niepotrzebnie by się zatroskali. Gdyby spytali się jej przyjaciele, a ona zaczęłaby wyjaśniać co ma na myśli przez "lubienie siebie tylko trochę", próbowano by jej zapewnić komfort, którego wcale nie chciała. Gdyby spytał się któryś z jej klientów, nawet nie zastanawiałby się nad odpowiedzią, a od razu by zachichotała i przeniosła temat na to, czy to on ją lubi, zamieniając wszystko w flirt i drobną zabawę. Doskonale wiedziała, jak poradzić sobie z takim pytaniem.

Większy problem pojawiłby się, gdyby ktoś spytał Yuno, czy ta kocha siebie. Sprawa nagle wydałaby się poważniejsza, jako że nie było to już pytanie o stan, a o całe uczucie, bardzo wyjątkowe i przyprawiające Yuno o wątpliwości, co ono właściwie znaczyło. Nie była pewna, jak to jest kochać, a wydawało się jej tylko, że zna konsekwencje miłości. Musiało być nią olbrzymie i nieznikające ciepło, które odczuwała osoba kochana.

W takim razie, czy skoro ciepła jej najbardziej brakowało, faktycznie nie była kochana, także przez siebie samą?

Odpowiedź na to była trudna, bo przecież była pewna, że mogłaby siebie pokochać. Gdyby tylko nie była sobą, gdyby tylko Yuno Kashiki była kimś innym niż ona sama, może mogłaby się w takiej dziewczynie nawet i zakochać. Gdyby tylko Yuno Kashiki mogła być odrębny, człowiekiem, który by ją pokochał, nareszcie mogłoby się spełnić wszystko, czego oczekiwała od miłości.

Żeby tak jednak się wydarzyło, musiałaby wiedzieć, jakie w ogóle są jej oczekiwania wobec miłości. I chociaż może w głębi serca wiedziała, był to obraz bardzo rozmyty, jako że Yuno nie troszczyła się zbytnio o samą siebie. Dostosowywała się przede wszystkim do tego, czego chcieli jej klienci, ale przecież nawet i poza pracą przybierała najbardziej korzystne dla siebie maski.

Nie chciała się skonfrontować z tym, co się pod tymi wszystkimi maskami kryło, lecz nie dlatego, że nie wiedziała, a wręcz przeciwnie: to samoświadomość czyniła wszystko gorszym. Czy zwykła, najprawdziwsza w swojej postaci Yuno, byłaby w ogóle interesująca? Czy opłacało się poznać ją samą?

Nie byłaby na pewno niewinna i w oczywisty sposób nudna, ale mogłoby jej brakować tego szczególnego "czegoś", czym zadawała wszystkich wokół. Była wyrachowana i dzięki temu dostająca tego, co chciała, ale sama w sobie nie zwróciłaby tak dużo uwagi, a to bolało aż zbyt bardzo. Yuno lubiła być traktowana specjalnie, ale by doświadczyć takiego traktowania, musiała się wyzbyć własnych preferencji i po prostu zgodzić na taką uwagę, którą chciały poświęcać jej inne osoby.

Yuno czasem życzyłaby sobie, by mogła się po prostu zakochać w sobie. Wtedy na pewno rozwiązałoby się wiele z jej problemów. Druga Yuno wiedziałaby wszystko o jej upodobaniach , o jej ulubionych sposobach na okazywanie miłości i o tym, co może sprawić, że poczuje najwięcej ciepła. Druga Yuno wiedziałaby w jakich miejscach mogłaby ją pocałować, z jaką intensywnością i wiedziałaby, jak wiele radości jej tym sprawia, bo przecież byłyby takie same, znające się nawzajem i nie mogące zostawić się nawet na chwilę.

Dla Yuno byłoby o wiele łatwiej, gdyby tak rzeczywiście działało kochanie ludzi. To byłoby o wiele bardziej specjalne, niż wszystko, co do tej pory spróbowała i może byłoby to coś, co nareszcie dałoby jej trochę radości, czegoś ciekawego i ciepłego w życiu. Bo Yuno naprawdę trudno było pokochać samą siebie, ale mogłaby pokochać jedną z przybranych masek. Były one dla niej tak odległe od tego, jak siebie postrzegała, że nie widziała w nich własnego obrazu.

Mogłaby pokochać Yuno, która ubierała się w ciepłe i jaskrawe kolory i która kochała randki w plenerze z swoim klientem. Ta Yuno była wesoła i napędzająca dobrą energią, ale nawet z niej ta energia umiała spaść, tak samo jak spadały kolejne łzy, gdy zostawała już sama i wszystko robiło się na powrót takie chłodne. Ta Yuno zdecydowanie bardziej wolała, gdy wyjście z klientem kończyło się karaoke w jego mieszkaniu, niż udaniem się z nim do sypialni. Yuno wiedziała, że mogłaby potraktować lepiej.

Mogłaby pokochać Yuno, która stroiła się w piękne sukienki i która chodziła na wykwintniejsze kolacje. Była ona cierpliwą słuchaczką, idealną w proponowaniu tematu, który zadowoli drugą osobę i mówiąca to, co sama myślała, w sposób który przy tym jednocześnie nikogo nie urażał. Ta Yuno była pogodzona z myślą, że każda randka zakończy się w hotelowym pokoju i czasami nawet cieszył ją ten fakt, odnajdując w tym swój sposób na zaspokojenie bliskości. Yuno mogłaby odkryć z nią wiele nowych sposobów na to, wykraczających tylko poza zwykłą seksualną usługę.

Mogłaby pokochać Yuno, która wiązała swoje włosy w warkoczyki i która pozwalała zabierać się swoim klientom w najdalsze nawet strony miasta. Ta Yuno nie obawiała się niczego i z miłą chęcią przyjmowała każdy, nawet bardziej ryzykowny pomysł, bo adrenalina też potrafiła sprawić, że człowiek czuł się dobrze. Jednak nawet to "dobrze" nie trwało wiecznie i bywało później obiektem żalu, gdy jedynym na co ta Yuno miała po wszystkim siłę, było leżenie w fotelu auta i bez podnoszenia się z niego przez całe godziny. Yuno przypilnowałaby, by ona nigdy nie musiała niczego żałować.

To było łatwe myśleć o sobie, jako o kimś innym. Nagle wszystkie jej cechy stawały się ich cechami i nagle wszystkie były bardziej warte miłości. Yuno na pewno kochałaby każdą inną siebie, ale była dla niej ta jedna wyjątkowa, ta którą mogłaby kochać najbardziej.

Mogłaby pokochać Yuno, która wychodziła z najlepiej płacącym z jej klientów. Często robiła to zaraz po szkole, jeszcze w mundurku i umiało jej sprawiać to dziwną satysfakcję, tą świadomością faktu, że nie musiała tak wiele udawać i się przebierać. Może ta Yuno była do niej najbardziej podobna i dałaby jej najwięcej miłości.

Mogła nie troszczyć się za bardzo o samą siebie, ale mogłaby zatroszczyć się o tą drugą wersję swojej osoby, a skoro były takie same, uczucie to zadziałałoby też wobec niej. Druga Yuno wiedziałaby, kiedy Yuno potrzebowałaby ją objąć (byłoby to wspólne objęcie), wiedziałaby jak może ją (je) ogrzać i wiedziałaby, jak najbardziej Yuno lubi (lubiłyby) się całować. Yuno chętnie włożyłaby dłonie we włosy drugiej Yuno, bo sama tak to lubiła (obie by to lubiły), Yuno wiedziałaby, gdzie może dotknąć drugą Yuno (jej ulubione miejsca na to, byłyby też jej ulubionymi miejscami), wiedziałaby jak może zapewnić jej najwięcej przyjemności i...

Ta konkretna druga Yuno była aż nazbyt idealna, prawda?

A jednak Yuno wiedziała, że nie może pokochać tej jednej Yuno, gdy przypomniała sobie o konsekwencjach jej ostatniej randki z najlepiej płacącym klientem i o chowanym ciągle przed rodziną teście ciążowym. Ten ból i stres związany z całą sytuację miał jasną winowajczynię. Yuno nie mogłaby pokochać tej Yuno, która spartaczyła całą sprawę.

Najgorsza była świadomość, że to ta Yuno była jej najszczerszym i najprawdziwszym odbiciem. Yuno sama była tą Yuno, która sobie nagrabiła i wszystko zepsuła, nie mogłaby wyodrębnić w niej innej osoby, a przez to pokochać i zaakceptować. Jeśli tego nie odkręci, być może nie będzie mogła się nawet dalej lubić i zostanie jedną z osób, które nienawidziła i żadne przekonywanie siebie, że mogłaby pokochać się w innym świecie, by tego nie zmieniło.

Musiała to wszystko naprawić. Nie powinna mieć rzeczy, która będzie ją tak przejmować i niepokoić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #milgram