.◜7◞.

.◜✸◞.

Minhyun wprowadził swojego syna do okrążonego ciemnością i słodkim zapachem róż salonu, zmartwiony co jakiś czas spoglądając na bladą twarz nastolatka. Hyunjin z uśmieszkiem z pomocą ojca usiadł na kanapie, cały czas myśląc tylko o tej jednej, jedynej osobie, która przez ostatnie tygodnie swobodnie zamieszkuje w jego umyśle, jego coraz cieplejszym sercu. Nogi chłopaka delikatnie drżały, tak samo jak lodowate dłonie, co od razu przykuło uwagę starszego mężczyzny. Minhyun z podejrzliwym spojrzeniem zeskanował mimikę twarzy Hyunjina, ostatecznie wychodząc z pomieszczenia, by przygotować kilka ważnych rzeczy; żołądek młodego Hwanga był wciąż wrażliwy po niedawnych incydentach, dlatego mężczyzna odpuszczając sobie dzisiejsze spotkania i pracę zaczął przygotowywać młodszemu herbatę, zaparzył zioła i wyciągnął z szafki torebkę ryżu na późniejszą chwilę.

W ciszy czekał aż woda w czajniku w końcu się zagotuje, podśpiewując sobie przeróżne piosenki. Od czasu do czasu zerkał również w stronę salonu, obserwując stan swojego syna.

- Hyunnie, kwiatuszku, jak się czujesz? - zagadał w końcu, chwytając w swoje żylaste dłonie naczynie z parzącą się torebką ziół. Chwycił również za wcześniej przygotowany przez niego kubeczek z naparem imbirowym, po chwili w końcu zasiadając obok bruneta. Podał mu kubek z ziołami, uśmiechając się delikatnie z widoczną troską w jego ciemnych oczach.

- Jest okej, tato. - przyznał, dmuchając w gorący napój. Minhyun założył niesforny kosmyk czarnych włosów nastolatka za ucho, głaszcząc go po tym po karku. - Nie wracasz do pracy?

- Nie. Chciałbym się tobą zająć, narobiłeś mi stracha. 

- Puściłem tylko pawia, nie masz o co się martwić.

Ojciec prychnął śmiechem, zaglądając w  ekran swojego pobitego telefonu. Hyunjin natomiast upił łyk gorącego napoju, krzywiąc się przez to nieprzyjemne uczucie na języku. Oparzył się.

- Zjedz proszę za dwie godziny torebkę ryżu, dobrze? Nie możesz jeść nic ciężkiego. 

Minhyun był wspaniałym ojcem. Pomimo tego jakie opinie krążyły o nim  po mieście, nikt nie mógł zarzucić mu tego, że nie dba o swoje jedyne dziecko. Mężczyzna był w stanie zrobić wszystko dla Hyunjina, był w stanie poświęcić swoją pracę, swoje pieniądze, nawet swoje życie. Hyunjin był jego malutkim skarbem, którego próbował bronić przed wszystkim, co mogłoby mu zagrozić. Czasami był nadopiekuńczy, jednak Hyunjin na każdym kroku doceniał to, co dostawał; był wdzięczny swojemu ojcu za miłość jaką mu daje.

- Słuchaj, Hyunnie... - zaczął niepewnie. - Kim był ten blondyn?

Oczy Hyunjina błysnęły szczęściem, wiedząc, kogo jego ojciec miał na myśli; obdarzył go uśmiechem, co początkowo zmieszało dorosłego mężczyznę. Minhyun przyglądał się iskierkom mieniącym się w ciemnych oczach młodego Hwanga, czując ulgę jak i radość przechodzącą przez jego serce. Pan Hwang złapał chłopca za dłoń, czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Hyunjin natomiast odstawił kubek z zaparzonymi ziołami na stolik kawowy, wzdychając ciężko.

- Felix. On.. Tato, ja.. ja myślę, że... Ja go potrzebuję!

Minhyun uśmiechnął się pod nosem, widząc w Hyunjinie siebie w swoich młodzieńczych latach. Był tak samo zmieszany, tak samo szczęśliwy i tak samo nieświadomy wszystkiego dookoła; jedyne co miał w głowie, to kobieta, która całkowicie zawładnęła jego zimnym wtedy sercem i umysłem przepełnionym pustką i ciemnością.
Pan Hwang przytulił swojego syna, który jak najszybciej schował się w objęciach mężczyzny. Hyunjin zamknął oczy, czując przyjemne ciepło emitujące od ciała starszego.

.◜✸◞.

Godzina dwudziesta druga zawitała na starym, zakurzonym zegarze w mieszkaniu państwa Hwang. Hyunjin wraz ze swoim ojcem siedzieli w salonie, żegnając zmęczoną, szykującą się do snu kobietę, która piętnaście minut temu wróciła z pracy. Hwang Sunmi ostatnimi dniami nie przebywała często w domu, poinformowała również, że w zbliżający się weekend zmuszona zostanie do wyjazdu w delegację na dwa tygodnie.
Teraz, kiedy kobieta mruknęła niezadowolone "dobranoc" Minhyun ułożył się wygodnie na dużym, beżowym fotelu, niegrzecznie zakładając nogi na stoliczek kawowy.
Hyunjin siedział na kanapie, zajadając się już trzecią torebką z ryżem, którą przygotował mu ojciec. Pan Hwang chwycił za karteczkę z numerem telefonu, przekręcając ją sobie w palcach, myśląc, z jaką ważną informacją mógłby podzielić się z Hyunjinem.

W końcu, kiedy nastolatek odłożył naczynia wraz z pałeczkami na stolik i ułożył się na wygodnej kanapie, Minhyun spojrzał na niego, odczuwając dumę i szczęście.

- Hyunnie, synku. - zaczął spokojnie, nie zrzucając z niego wzroku. Posłał w jego stronę delikatny uśmiech, kiedy zauważył, że ten zajęty był przeglądaniem Instagrama. Chłopiec niczym zaczarowany klikał w ekran swojego telefonu, nie mogąc powstrzymać delikatnego drżenia jego bladych dłoni. Minhyun chwilowo zrezygnował z zaczynania jakiejkolwiek rozmowy, samemu zatapiając się w swoich myślach. Słysząc cichutkie pukanie do drzwi, mężczyzna zerwał się z wygodnego mebla. Po dłuższej chwili przyprowadził zmarnowanego, wysokiego chłopaka; Hyunjin zdezorientowany rzucił ojcu pytające spojrzenie, odrobinę kojarząc z wyglądu nowego gościa. Nie pamiętał jednak, kim on dokładnie był.

Minhyun miło zaproponował chłopcu, by usiadł zaraz obok Hyunjina, po czym wyszedł z pomieszczenia.
Młody Hwang spojrzał w smutne, przepełnione bólem oczy bruneta, próbując jakkolwiek przypomnieć sobie, kim on jest. Obserwował każdy szczegół twarzy nastolatka, wprawiając go tym w zakłopotanie.
Żaden z nich nie odezwał się dopóki do pomieszczenia nie wrócił Minhyun.

- Hyunnie. - zaczął, ponownie zasiadając na wygodnym fotelu. Uśmiechnął się szeroko, widząc wystraszoną twarz swojego gościa. - Wyszło wiele komplikacji i takich tam... Ten chłopak jest tu, by pomóc ci, kiedy mnie nie będzie wokół. Jest bardzo zdolny, na pewno z chęcią podzieli się z tobą tak ważną dla ciebie, dla nas, wiedzą.

Hyunjin zmarszczył brwi, spoglądając ponownie na wspomnianego przez jego ojca chłopaka.
Czarna grzywka nowo poznanego chłopca delikatnie opadała na jego blade czoło. Hyunjin skrzyżował swoje spojrzenie z tym przepełnionym bólem, zwracając uwagę na delikatny makijaż oczu swojego rówieśnika. Zwrócił również uwagę na pełne, zadbane usta.
Ubrany był w jasną bluzę z rękawami sięgającymi do zgięcia łokci, zdobiona była różnymi wzorami w kolorze szarym. Szerokie, jeansowe spodenki do kolan zakrywały jego uda, natomiast długie, czarne skarpetki - kostki. Masywne, duże, czarne buty dopełniały jego cały strój wraz ze słuchawkami zawieszonymi na posiniaczonej szyi. Ręce bruneta zdobione były bransoletą, licznymi pierścionkami oraz bandażami i plastrami, które najprawdopodobniej chowały pod sobą drobne ranki; Hyunjin dostrzegł zaschnięte plamy krwi na materiale bandaża. Zastanawiał się, co takiego mu się przytrafiło.

Chłopak nie był brzydki, czy odrażający. Był przystojny, jego figura jednocześnie delikatna i lekko muskularna.

- Z tego co mi też wiadomo... - wtrącił Minhyun. - Przyjaźni się z twoim Felixem, Hyunnie.

Młody Hwang z zaskoczeniem ponownie zmierzył sylwetkę chłopaka, marszcząc brwi.

- Myślę, że mógłby również zdradzić ci kilka drobnych szczegółów, prawda, Panie Choi?

Wspomniany nastolatek słysząc swoje nazwisko zacisnął dłonie na podrapanych kolanach, wstrzymując powietrze. Czuł śrubujący go wzrok Hyunjina jak i Minhyuna; zrobiło mu się niedobrze.

Siedział w mieszkaniu rodziny, która w każdym momencie może pozbawić go matki i ojca za to, jak silnie zadłużyli się u nie tego człowieka, u którego powinni. Siedział obok lubianego przez siebie Hyunjina, wiedząc, że zapewne jest on dokładnie taki sam, jak jego ojciec.
Siedział tu wśród nich, wiedząc, że jego rodzice nie zdołają odpłacić się Minhyunowi przez ich beztroskie życie.
Wiedział, że Minhyuna nic nie powstrzyma. Wiedział jednak, że sam ma szansę na przeżycie, w końcu taka była umowa.

Podskoczył zestresowany słysząc uderzenie dłoni mężczyzny w drewniany stolik kawowy; rzucił spojrzenie pełne strachu Hyunjinowi, który również ani trochę nie czuł się komfortowo we własnym salonie.
Minhyun wlepił swój morderczy wzrok w twarz młodego bruneta, oczekując na swoją upragnioną odpowiedź. Odetchnął zadowolony, chłonąc z oczu nastolatka strach, którym karmił się już od dobrego roku, dzięki lekkomyślnemu państwu Choi.

- Tak, prawda, Panie Hwang.

Odpowiedział w końcu, zachowując odwagę i pewność w swoim głosie.

- Wspaniale.

.◜✸◞.

Hyunjin był zdezorientowany całą tą rozmową, która odbyła się w salonie dwie godziny temu. Jego ojciec zachowywał się tak inaczej, tak dziwnie.
Hyunjin nie rozumiał zamysłu sprowadzania do ich mieszkania chłopaka, którego imienia jeszcze nie poznał.

Teraz - kwadrans po północy, Hyunjin siedział na swoim łóżku, obserwując plecy chłopaka, który siedział przy jego biurku. Opierał swoją głowę na dłoniach, siedział jak na szpilkach, jakby bojąc się, że stanie mu się tu krzywda. Było to możliwe, jednak nie pewne.

- Dlaczego tu jesteś? Wiesz, o co chodzi mojemu ojcu? - zapytał w końcu Hyunjin, spoglądając na swoje rysunki, które ostatnio przykleił tasiemką do ściany. Zmarszczył brwi, kiedy nie otrzymał żadnej odpowiedzi. - Przyjaźnisz się z Felixem?

Chłopak westchnął ciężko, odwracając się na fotelu w stronę zainteresowanego Hwanga. Zacisnął usta w wąską linię, poprawiając włosy dłonią. Pokiwał twierdząco głową, posyłając Hyunjinowi delikatny uśmiech.

- Dlaczego zgodziłeś się-

- By przeżyć.

Hyunjin zamilkł, nie rozumiejąc. Podrapał się po karku, po chwili wstając z łóżka, by chwycić za leżąca na biurku piżamę. Jego gość wzdrygnął się odrobinę na zmniejszenie ich dystansu.

- O jakiej wiedzy, mówił mój ojciec?

Chłopak westchnął, odsuwając się na krześle od stojącego nad nim Hwanga. Przetarł zmęczoną twarz dłonią, spojrzał w świecące oczy bruneta, by po chwili ponownie westchnąć.

- Interesuję się medycyną sądową.

Hyunjin pokiwał jedynie głową, zdejmując z siebie noszoną koszulkę. Jego nagą klatkę piersiową owiało nieprzyjemne zimno oraz wzrok nowego znajomego.
Odrzucił część ubrania na parapet, po chwili przebierając się do upragnionego przez niego snu.

- Jak masz na imię? - zapytał w końcu, nie mogąc przypomnieć sobie niczego, co dotyczyłoby tego chłopaka. Był mu dziwnie znajomy, jednak równocześnie tak odległy.

- Yeonjun. Choi Yeonjun.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top