.◜20◞.
.◜✸◞.
Kim Seungmin znany w klasie Hyunjina jako bogaty, wredny dzieciak spadł spragnionemu zabawy i rozluźnienia blondynowi prosto z nieba z wieścią o planowanej imprezie w jego mieszkaniu. Oczy Felixa błyszczały więc szczęśliwie, kiedy odbierał zaproszenie od swojego kolegi tydzień temu podczas jednej z dłuższych przerw w szkole.
Dzisiejszego wieczora w towarzystwie Hyunjina zmierzał pod nadany mu adres, w końcu znajdując się na uboczu zatłoczonej, kolorowej dzielnicy Sinsadong, otoczonej bezlistnymi miłorzębami. Światło ulicznych lamp jak i szyldów reklamowych barów, restauracji czy nawet usług kosmetycznych padało na ich twarze pogrążone w delikatnym zamyśleniu, ozdobione lekkimi uśmiechami. Zimno muskało ich czerwone policzki z każdym krokiem, aż w końcu zniknęli w przyjemnym cieple za dużymi drzwiami równie dużego mieszkania Seungmina.
Oczy Hyunjina skanowały każdą mijaną na korytarzu osobę, próbując znaleźć kogoś, kogo kojarzył, jednakże szybko się poddał, ponownie zwracając swoją uwagę tylko i wyłącznie na Felixie, który z drobnym zmieszaniem patrzył w jego stronę przez cały ten czas. Nie pokusili się o szukanie gospodarza domu, od razu zdejmując ze swoich ramion materiały płaszczy jak i szalików, kiedy tylko znaleźli się w dużym, przepełnionym ludźmi salonie. Hwang czuł dziwny niepokój przechodzący przez całe jego ciało; wydawałoby się, jakby każde spojrzenie było zwrócone ku niemu, każde było niesamowicie osądzające, niepokojące. Jednakże z kolejnym mrugnięciem ciężkich powiek, uspokoił się, widząc przed sobą blondyna, wpychającego w jego dłonie kieliszek z napojem o pięknym, miodowym kolorze.
Głośna muzyka atakowała ich uszy, jednak z każdym kolejnym łykiem cierpkiego, rozgrzewającego alkoholu coraz mniej ich to obchodziło.
Felix oparł się swobodnie o poduszki dużej, czarnej, skórzanej kanapy, uśmiechając się do Hyunjina. Siedzieli tak razem przez kilka dłuższych chwil, pijąc coraz to więcej, oddając się wyjątkowym, rozluźniającym procentom w ramiona.
- Czym się interesujesz? - zapytał nagle, wyciągając Hwanga z zamyślenia.
- Lubię.. Robić zdjęcia. Malować.
Felix uśmiechnął się szeroko, upijając kolejny łyk Whiskey, łapiąc w usta kostkę lodu, którą ostatecznie przegryzł.
- Rany, nasze rozmowy są takie niezręczne. - przyznał ze śmiechem, szturchając bruneta w ramię schowane za materiałem białej, luźnej koszuli, która idealnie odkrywała jego obojczyki. Widoczny wisiorek opadający na jego delikatnie odkrytą klatkę piersiową dziwnie przyciągał do siebie wzrok Felixa. Lee nie myśląc za wiele oblizał szybko usta, wracając do kieliszka, kiedy tylko Hyunjin rzucił w jego stronę pewny siebie uśmieszek, tak naprawdę krzycząc szczęśliwie w środku.
Hyunjin pił i pił, starając się rozluźnić jak najmocniej potrafił, by przełamać cholerną barierę blokującą go od pokazania Felixowi, jak czarujący, jak rozrywkowy i szalony potrafi być; kto wpadnie w jego sidła, nigdy się z nich nie wydostanie. Nigdy.
Z uśmiechem przybliżył się do drobniejszego blondyna, stukając się z nim kieliszkami, kiedy to ponownie napełnił je złocistym napojem. Jego oczy rozszerzone w odurzającym spokoju lustrowały uśmiechniętą twarzyczkę Lee. Wesoło opowiadał o jednym ze swoich przyjaciół, który będąc pijany narobił sobie kłopotów przez podrywanie o wiele starszego od niego mężczyzny w barze. Hyunjin nie do końca go słuchał, zbyt skupiony na coraz to większym gorącu wędrującym po jego ciele jak i rozkosznie wyglądających ustach przykrytych lekką warstwą błyszczyku.
Hyunjin wstał z kanapy, rozciągając się swobodnie. Poprawił swoje czarne, błyszczące w kolorowych światłach salonu włosy, po chwili odwracając się w stronę Felixa z wyciągniętą dłonią. Blondyn odstawił kieliszek z niedopitym Whiskey na stoliczek znajdujący się nieopodal, rzucając w stronę wyższego zdezorientowane spojrzenie, jednak podał mu rękę, śmiejąc się delikatnie i tak uroczo. Każdy dźwięk wydany przez nastolatka, każde jego słowo, każdy ruch wbijał w ciało Hyunjina ostre sztylety, które sprawiały mu mnóstwo problemu ze złapaniem oddechu, Hyunjin wariował na jego punkcie, Hyunjin wariował, tak cholernie wariował.
Felix z dziwną pewnością siebie pociągnął Hyunjina na parkiet, podskakując wesoło z każdym wykonanym krokiem. Jego ciało przyciągało palący wzrok Hwanga do siebie niczym magnez. Hyunjin prychnął zadowolony pod nosem, lustrując nogi chłopaka przykryte materiałem skórzanych, ciemnych spodni, które opinały jego łydki, uda i pośladki zbyt idealnie, lustrował długą, luźną, jednakże elegancką koszulkę odkrywającą jego ramiona, obojczyki i delikatną, bladą szyję.
Ciało Felixa poruszało się perfekcyjnie w rytm szybkiej muzyki. Hyunjin przyglądał się jego szczęśliwej twarzy, myśląc o wielu sposobach uwodzenia młodszego, o porwaniu go, o zmuszeniu go do czułości, których ten tak bardzo potrzebował. Hwang był o krok od postąpienia naprawdę głupio, jednak nie myślał o tym zbyt wiele, po prostu przybliżając się do bawiącego się nastolatka.
Złapał go za talię, wędrując po niej drżącymi dłońmi. Spoglądał prosto w zaskoczone, błyszczące oczy Lee, topiąc się w nich bezpowrotnie, onieśmielony. Hwang słyszał swoje własne bicie serca, rozchodzące się echem w głowie. Czuł, że zaraz wybuchnie.
- Nie uważasz, że jesteśmy zbyt blisko?
- Nie, dlaczego? - uśmiechnął się słodko, przybliżając go jeszcze bliżej siebie; Felix jednakże odepchnął go z wrednym uśmieszkiem, znikając po chwili w tłumie tańczących, obcych mu ludzi.
.◜✸◞.
Siedzieli w dużej kuchni, podjadając przygotowane na później jedzenie z uroczymi uśmiechami na zgrzanych, czerwonych twarzach. Hyunjin z truskawką w buzi opowiadał energicznie o jego zamiłowaniu do tańca i książek, odrobinę koloryzując wszystko co tylko mówił; nie chciał wyjść na kogoś aż nadto nudnego, dlatego udawał jak umiał. Felix za to z zainteresowaniem siedział na blacie kuchennym, wyjadając z ciasta bitą śmietanę z szerokim, pijanym uśmiechem. Jego oczy błyszczały wesoło, spoglądały w te Hwanga z dziwną adoracją, co oczywiście nie uszło uwadze starszego.
Godzina druga dwadzieścia wybiła na zegarze w momencie, w którym Hyunjin postanowił zabrać Lee na spokojny, wyjątkowy spacer. Ich drżące, chwiejne przez nadmiar alkoholu ciała stykały się co chwilę, otoczone ogromnym zimnem, co powodowało u nich głupie śmiechy.
Hyunjin z uśmiechem prowadził młodszego w stronę jego mieszkania, które znajdowało się pół godziny drogi od dzielnicy Sinsadong, słuchając jego bełkotania o najróżniejszych rzeczach. Dzisiejszej nocy bawili się świetnie, każdy z nich musiał to przyznać. Z początku otulająca ich niezręczność powodowała wielkie problemy z prawdziwą zabawą, jednakże z każdą godziną wszystko obróciło się w niesamowicie dobrze spędzony czas. Najedzeni i co najważniejsze - upici, uśmiechali się do siebie promiennie, co jakiś czas potykając się o kostki brukowe.
Hwang opowiedział Felixowi przekoloryzowaną wizję jego przyszłości, jego planów, których tak naprawdę nie posiadał. Jego życie było naprawdę szare, puste, można by powiedzieć, że bez sensu, bez celu. Jednakże nic tak bardzo się dla niego nie liczyło jak Lee.
Rozmawiali o wszystkim i wszystkich. Felix obgadywał połowę klasy, obgadywał Yeonjuna i jego byłego chłopaka jak i przyjaciela, Hyunjin natomiast słuchał mało uważnie, nie zwracając uwagi na to jak niegrzecznie Lee wypowiadał się na różne tematy. To nie miało dla niego znaczenia. Był oślepiony nim całym.
- Yeonjun wychwalał cię odkąd zaczęliście się przyjaźnić. Miał rację, jesteś świetny, Hwang.
Hyunjin uśmiechnął się nieznacznie, wiedząc, że pewnej nocy poprosił młodszego o rozmawianie z Lee na jego temat. Przez głowę bruneta przeszła myśl, by jakoś odwdzięczyć się Choiowi za bezbłędną, perfekcyjną wręcz pomoc, której mu udzielał. Wszystko szło tak, jak Hwang sobie tego zażyczył.
Po około trzydziestu minutach przystanęli pod mieszkaniem Lee, śmiejąc się z głupich żartów, które co chwilę opuszczały usta Hwanga. Felix wpatrywał się w jego błyszczące oczy jakby zahipnotyzowany, chwytając za klamkę drzwi. Stali tak kilka dłuższych minut, kiedy w końcu pożegnali się machnięciem dłoni i szczerymi, szerokimi uśmiechami.
- Napisz jak wrócisz do domu, Hyunjin.
- Będziesz się martwił?
- Niestety tak.
Droga powrotna Hyunjina była cicha i przyjemna. Był szczęśliwy i usatysfakcjonowany spędzonym z Felixem czasem jak i jego grą aktorską. Chichotał pod nosem na myśl tego, jakie kompletne głupoty powiedział młodszemu, śmiał się na myśl tego jak bardzo go okłamywał i próbował owinąć go wokół własnych palców.
Po drodze do domu nie mógł powstrzymać się od złapania czarnego, uroczego kota we własne, drżące ręce mimo alergii, która od lat odwodziła go od tych stworzeń. Z uśmiechem spoglądał w jego zielone oczy, słuchał mruczenia, a nawet pokusił się o pogłaskanie po mięciutkiej główce. Niestety nie mógł również powstrzymać się od utopienia zwierzaka w pobliskiej rzece, po jakimś czasie zostawiając jego wątłe ciało w ciemnej, zimnej wodzie. Hyunjin czuł się niesamowicie dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top