Rozdział 4
Prosze o przeczytanie notki na dole :)
- Uważaj na to pudełko! - jęknęłam, patrząc jak Harry tanecznym krokiem wnosił kolejne pudło do domu. W tym czasie ja razem z Leonem siedzieliśmy przy stole i odrabialiśmy razem zadanie.
- Uważam na każde pudełko! - wywrócił oczami, pokazując mi język.
- Na to wyjątkowo, bo tam są kubki!
- Po co ci kubki? Mam w domu naczynia, wiesz?
- Ale te są moje ulubione. - wyjaśniłam, ze strachem patrząc jak Harry nieostrożnie obchodzi się z kartonem. Westchnął ciężko i położył szare pudełko na blacie w kuchni.
- To już ostatnie. - uśmiechnął się, podchodząc bliżej. Stanął za moimi plecami i położył swoje ciepłe dłonie na moim karku, po czym zaczął go masować. - Co robicie?
- Matematykę. - Leon brzmiał, jakby właśnie powiadamiał nas o śmierci swojej rybki akwariowej. Matematyka na pewno nie była jednym z jego ulubionych przedmiotów. Ja też nigdy za nią nie przepadałam, zawsze wolałam angielski, a najbardziej sztukę. I wtedy przypomniałam sobie, że jest coś o czym muszę porozmawiać z Harrym. Spojrzałam na zeszyt, gdzie kończyliśmy robić właśnie ostatni przykład. Postukałam palcem w zeszyt, zwracając tym uwagę chłopca. Wywrócił oczami i powrócił do liczenia. Po wielu próbach w końcu udało mu się wpisać prawidłowy wynik.
- Możesz iść umyć ręce, masz całe z tuszu. - kiwnęłam głową, wskazując mazy na jego dłoni, nadgarstku i łokciu. Przytaknął ochoczo, na pewno zachwycony, że to już koniec jego zadania. Chwyciłam dłonie Harry'ego i ucałowałam każdą z nich. - Dziękuję, że je przeniosłeś.
- Dla ciebie wszystko. - uśmiechnął się i złożył delikatny pocałunek na moim czole.
- Muszę z tobą porozmawiać.
- Dlaczego mam wrażenie, że to nic dobrego? - mruknął, zajmując krzesło obok mnie. Uśmiechnęłam się zachęcająco i chyba dzięki temu się trochę rozluźnił.
- Rozmawiałam dzisiaj z wychowawcą Leona. - zaczęłam, a Harry skrzywił się nieznacznie. Z niewiadomych przyczyn wyjątkowo nie lubił tego mężczyzny, chodź gdzieś tam miałam ciche przeczucie, że po prostu był zazdrosny. Mark tak jak ja interesował się sztuką i prócz tego, że był wychowawcą Leona, był też nauczycielem plastyki. Ja natomiast uśmiechając się na wspomnienie mężczyzny. Pan Collins był doskonałym pedagogiem i ciepłym człowiekiem. Zawsze w jego oczach i głosie można było wyczuć troskę o każdego z jego uczniów i wiem, że na pewno nie dopuściłby do sytuacji jaka miała miejsce w poprzedniej szkole Leosia. - Powiedział, że Leon ma talent plastyczny i dusze artysty, pokazał mi kilka jego prac i powiem ci, że maluje lepiej niż ja. Rozmawiałam z nim o tym i podobno w szkole są dodatkowe zajęcia z plastyki i prosił, żeby o tym z tobą porozmawiała.
- Chcesz zapisać Leona na kolejne dodatkowe zajęcia? - zmarszczył brwi, nie do końca zachwycony tym pomysłem. - Nie uważasz, że to za dużo jak dla chłopca w jego wieku? To znaczy, chodzi już na treningi trzy razy w tygodniu, w co drugą niedziele ma jakiś mecz i chcesz jeszcze zapiać go na plastykę?
- Tak. - powiedziałam całkiem szczerze. - Jeśli będzie tego chciał, to dlaczego nie?
- Bo to dziecko i powinno mieć czas na zabawę.
- Przecież nie chce zapisać go do kółka matematycznego, tylko na zajęcia które sprawiają mu radość!
- Skąd ty i PAN COLLINS możecie wiedzieć, że sprawią mu one radość?! - warknął, a jedyne na co miałam teraz ochotę, to uderzyć go w twarz, ewentualnie nawrzeszczeć na niego, zwyzywać i dopiero wtedy uderzyć go w twarz. Ale zamiast tego, po prostu westchnęłam.
- Dlaczego ty go tak bardzo nie lubisz? Jesteś zazdrosny?
- O Kogo? - mruknął znacznie ciszej, widocznie zdał sobie sprawę, że wyżywa się na mnie za swoją głupią zazdrość. Bo Harry był zazdrosny, na pewno. Upewniła mnie w tym jego mina obrażonego dziecka. Zawsze taką robił, kiedy rozmawiałam z innym mężczyzną. To robiło się bardzo męczące, ale z drugiej strony miałam pewność, że mu na mnie zależy.
- Marka. - specjalnie użyłam imienia, a nie nazwiska. Skoro już i tak jest rozdrażniony, to dlaczego by go nie podenerwować.
- Więc jesteście już na ty? - prychnął. Uśmiechnęłam się niewinnie i zajęłam miejsce na jego kolanach i oplotłam rękami jego szyję, bawiąc się małymi loczkami na karku. - Świetnie.
- Ty naprawdę jesteś zazdrosny! - pisnęłam, ledwie powstrzymując śmiech.
- Tak! - przyznał wyrzucając ręce w górę, po czym mocno mnie objął, kładąc głowę w zagłębieniu między szyją a ramieniem. Ucałował delikatnie mój obojczyk, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz Mruknęłam w jego włosy. - Nie podoba mi się, że tak często ze sobą przebywacie. I nawet nie próbuj mi mówić, że to nauczyciel Leona! - powstrzymał mnie, nim zdążyłam powiedzieć cokolwiek. - Jestem niemal pewien, że nie rozmawia tak często z innymi mamami.
Moje serce niemal wyskoczyło z piersi, kiedy nazwał mnie mamą. To znaczy nie nazwał mnie nią, ale zaliczył mnie do innych mam, a to prawie to samo. Chciałam skakać ze szczęścia, ale przypomniałam sobie, że jesteśmy teraz w trakcie bardzo ważnej rozmowy. Westchnęłam i nie widząc już innej opcji, postanowiłam uświadomić go w kilku bardzo istotnych sprawach. Chwyciłam jego twarz w obi dłonie i brutalnie zwróciłam ją w moim kierunku, był - delikatnie rzecz ujmując - zaskoczony. Trudno, czasami trzeba użyć przemocy, zwłaszcza jeśli ma się do czynienia z taki osłem jak Harry.
- Posłuchaj mnie teraz bardzo, ale to bardzo uważnie mój drogi. - zaczęłam, starając się mówić wolno i wyraźnie, żeby nie było żadnych wątpliwości. - Po pierwsze i chyba najważniejsze, to ciebie właśnie kocham. Nie Marka, nie Charliego i nie jakiś tam kelnerów czy przypadkowych facetów. Ciebie. - ucałowałam go w nos. - A poza tym, on uczy plastyki. - powiedziałam, jakby to miało wyjaśnić wszystko. Cóż, Harry'emu nie powiedziało to nic. - Nie zwróciłeś nigdy uwagi na to jak się rusz?
- Nie? - zapytał, zapewne zastanawiając się o co mi chodzi. - Czemu miałbym mu się przyglądać?
- Może dlatego, że on przygląda się tobie. - uśmiechnęłam się, widząc, że Harry chyba powoli zaczyna łapać o co mi chodzi. - Bardzo, bardzo uważnie ci się przygląda.
- Co masz na myśli? - zabrzmiał słabo, jakby wcale nie chciał poznać odpowiedzi na to pytanie.
- Harry, on jest gejem. - wyjaśniałam, patrząc jak blednie, a jego oczy stają się znacznie większe.
- Boże. - mruknął słabiutko.
- Wyjątkowo zainteresowanym twoją osobą gejem.
- Boże do kwadratu. - wymamrotał, mocniej mnie do siebie przyciskając. - I ty chcesz, żeby nasze dziecko z nim przebywało?
- Nie bądź homofobem! - uderzyłam go w ramię.
- Nie jestem! Kumpluje się dwoma najbardziej homo kolesiami świata, po prostu wolałbym, żeby Leon nie przebywał z kolesiami, którzy są zakochani we mnie!
- Nie dziwie się mu. - mruknęłam całując delikatnie jego oba policzki i schodząc pocałunkami na szyję. - Jesteś atrakcyjny, nawet dla mężczyzn.
- Wystarczy mi, że jestem atrakcyjny dla ciebie. - skwitował. - A co do tych zajęć, to naprawdę myślisz, że Leonowi się to spodoba?
- Rozmawiałam z nim o tym, zaraz jak zobaczyłam jego rysunki, które nawiasem mówiąc były świetne i on powiedział, że naprawdę cieszy się, kiedy może malować i rysować. Powiedział też, że chętnie chodziłby na takie zajęcia.
- Okej. - mruknął. - Jesteś pewna, że to nie będzie dla niego za dużo?
- Jestem. - zapewniłam. - Poza tym, malowanie jest często dobrą terapią dla dzieci i nie tylko, które przeżyły w życiu traumę. - zaczęłam. Pogładziłam delikatnie jego policzek, kiedy poczułam że cały się spina. - Harry, wiem że robisz wszystko, ale nie da się zmienić tego co się kiedyś wydarzyło. Może teraz Leon już o tym nie myśli i wydaje nam się, że ruszył dalej, ale pamiętaj że to tylko dziecko. I kiedyś na pewno nadejdzie czas, że będzie o tym myślał, a wtedy malowanie może być doskonałą odskocznią.
- Skoro tak twierdzisz.
Boom! Bardzo bym chciała, żeby każdy kto przeczytał ten rozdział dał gwiazdkę lub komentarz. Wiem, że może nie jest to coś najwyższych lotów, ale ostatnio poważnie zwątpiłam w sens tego co robię i nie pisze tego opowiadania z taką radością z jaką robiłam to kiedyś, co zapewne widać. Ale spokojnie, nie planuje go zawiesić bo obiecałam sobie, że go dokończę. Mam nadzieję, że to spowodowane tym, że jak na razie w rozdziałach nie dzieje się nic ciekawego (i nie, nie wprowadzę porwania XD) w każdym razie to tyle, zapraszam jeszcze na dwa pozostałe ff i mam nadzieję, że kolejny pojawi się jeszcze w tym tygodniu :)
ask//snapchat : carmellkowelove
Twitter @noellkid
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top