Rozdział 3

Rano obudziły mnie fale gorąca, przechodzące przez moje ciało. Uchyliłam oczy i zobaczyłam dwie głowy leżące na mojej klatce piersiowej – duża, pełna brązowych loków i mała owłosiona na blond, oraz dwie pary rąk. Ciężar sprawiał, że trudno było mi oddychać, ale nie spieszyło mi się, żeby się go pozbyć. To przyjemne uczucie, budzić się i mieć ich obu na wyciągnięcie ręki. Palcami przebiegłam przez jasne blond włoski, uśmiechając się delikatnie. Co raz częściej zdarzało mi się myśleć o nim, jak o moim dziecku. Wychowywałam go, a teraz miałam z nim mieszkać i nie wyobrażam żebym kiedykolwiek mogła być jeszcze bardziej szczęśliwa. Drugą ręką przeczesałam włosy Harry'ego, który był kolejnym powodem, dla którego uwielbiałam swoje życie. Przez chwile jeszcze leżałam i bawiłam się ich włosami, kiedy uznałam że najwyższy czas żeby wstać. Najpierw delikatnie przeturlałam Harry'ego na drugi bok, jedynie wymruczał coś niezrozumiałego. Następnie delikatnie podniosłam Leona i ułożyłam go kawałek dalej, żebym mogła wyjść. Przekraczając mojego chłopaka, stanęłam na ziemię. Leon z zamkniętymi oczami, przyciągnął się w stronę swojego wujka i ułożył głowę na jego klatce piersiowej. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam z sypialni, zamykając za sobą drzwi, najciszej jak tylko potrafiłam. Drapiąc się po rozczochranych włosach, zeszłam po schodach na dół. Mając w pamięci wypadek z wczorajszej nocy, kurczowo trzymałam się poręczy. Z zadowoleniem pomyślałam, ze to na pewno raz na zawsze oduczy ich biegania po schodach.

Kiedy smażyłam naleśniki, rozmyślałam nad tym co teraz będzie. Nie chciałam być na utrzymaniu Harry'ego, ale nie chciałam też szukać pracy, bo wtedy nie mogłabym siedzieć z Leonem. Głupio było mi brać pieniądze za opiekę nad chłopcem, bo to było niezręczne i zaczynało mi przeszkadzać. Ponadto nie chciałam, żeby mój własny chłopak płacił mi za takie rzeczy, zwłaszcza teraz kiedy nasz związek jest tak poważny. Dobrą opcją byłoby wynajmowanie mojego mieszkania, może znajdę dość szybko jakiegoś lokatora. Ewentualnie mogę je sprzedać i dopiero później się o to pomartwić. Przez to, że byłam zamyślona, nie usłyszałam kroków za mną. Dlatego podskoczyłam przestraszona, kiedy dwie duże dłonie objęły moją talię. Harry położył głowę na moim ramieniu.

- Leon jeszcze śpi? - zapytałam, przewracając naleśnik na drugą stronę.

- Tak. - przytaknął. - Obudziłem się cały zaśliniony, to normalne, że dzieci się tak ślinią?

- Nie wiem, chyba tak. - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się na samo wspomnienie widoku ich dwójki, śpiących w uścisku. - Ty za to chrapiesz.

- Wcale nie! - oburzył się, gryząc moje ramię, przez koszulkę. - Teraz ty też jesteś ośliniona.

Powstrzymałam się przed uderzeniem go w czoło. Czasami zachowywał się gorzej niż Leon. Miałam nadzieję, że chłopiec nie będzie się kiedyś zachowywać jak jego wujek. Już ja tego dopilnuje. 

- Czasami zastanawiam się skąd biorą ci się takie pomysły. - westchnęłam. - I wydaje mi się, że niania nie była potrzebna Leonowi, a tobie.

- Masz rację. I spójrz. - pocałował, moje ucho, mocniej przytulając mnie do siebie. - Znalazłem. 

Zaśmiałam się cicho, składając szybki pocałunek na jego policzku, na którym widniały jeszcze odciski pościeli. Starałam się poświecić więcej uwagi patelni, żeby uniknąć spalenia garnka. Pocałunki i lepkie ręce Harry'ego ani trochę mi tego nie ułatwiały. 

- Odsuń się, nie chce czegoś przypalić. - poprosiłam, cichym głosem. 

- Czyżbym cię rozpraszał? - uśmiechnął się zadowolony z siebie i poruszył brwiami. - Dlaczego nie zostawisz tego i nie zajmiesz się mną?

Przycisnął całe swoje ciało do moich pleców, przez co poczułam jak bardzo potrzebuje w tej chwili mojej uwagi. Cóż, będzie musiał jakoś sobie poradzić ze swoim problemem, bo ja miałam teraz ważniejsze.

- Z wielką, ogromną chęcią. - doskonale wiedziałam, że właśnie robię mu nadzieję. Szybko więc dodałam, nim jego ręce zdążyły zawędrować dalej. - Ale za chwilę wpadnie tu Leon, domagając się śniadania. - wyjaśniłam, całując go w dłoń, którą wyciągnęła spod mojej, a właściwie jego koszulki. 

- Dlatego najlepiej zrobisz, jeśli pójdziesz pod prysznic. 

Ściągnęłam naleśnik z patelni i wyłączyłam piec. Odwróciłam się do niego przodem, przyciskając twarz do jego nagiej klatki piersiowej. Złożyłam szybki pocałunek tuż nad motylek i odsunęłam się. Klepnęłam zaczepnie w jego pośladek, poganiając go. Pisnął, udając zaskoczenie, ale posłusznie udał się pod prysznic. W tym czasie zaczęłam nakrywać do stołu i tak jak podejrzewałam, chwile później usłyszałam tupot małych stóp. Leon wszedł do jadalni, trąc oczy. Nogawki od piżamy wchodziły mu na stopy. 

- Dzień dobry kochanie. - zaświergotałam, biorąc go na ręce. Ucałowałam jego skroń, opierając jego ciało na moim biodrze. Był już ciężki, ale nie przeszkadzało mi to aż tak. - Jesteś głodny?

Przytaknął głową i ziewnął. Posadziłam go na jego krześle, które było wyższe od reszty i postawiłam przed nim talerz z naleśnikiem polanym syropem klonowym. Kiedy on ładował ogromne porcje do swojej buzi, powstrzymując czasami ziewnięcie, ja zaczęłam sprzątać bałagan, który utworzył się pod czas przyrządzania posiłku.

Chwilę później do jadalni wszedł Harry ubrany w spodnie koszykarskie i podkoszulek. Mokre loki opadały na jego czoło, a bose stopy zostawiały ślad na podłodze. Westchnęłam zirytowana.

- Nie mogłeś się wytrzeć? - mruknęłam, zakładając dłonie na biodrach. - Pominę już bałagan jaki właśnie narobiłeś, ale czy zastanawiałeś się co mogło ci się stać? Czy wczorajszy upadek ze schodów niczego cię nie nauczył? Łazisz z mokrymi stopami, a wiesz jak łatwo o poślizgnięcie?

Harry westchnął, podchodząc bliżej i zamykając mnie w niedźwiedzim uścisku. Ucałował moje czoło.

- Czasami mówisz jak moja mama, a nie dziewczyna.

- Bo się o ciebie martwię. - zaplotłam ręce wkoło jego talii. - Mam wrażenie że nie masz za grosz wyobraźni.

- Przepraaaaszam. - wyseplenił, czym zarobił sobie na mocne uderzenie w brzuch.

- Ty się kompletnie ze mnie naśmiewasz! - warknęłam. - A to wcale nie jest powód do śmiechu. 

Harry jedynie pokręcił głową, nawet nie starając się zaprzeczać. Rany, miałam teraz ochotę go palnąć w ten zakuty łeb, ale to tak, żeby mu się te loki wyprostowały. Chłopak spojrzał w stronę Leona, który właśnie tłumił ręką swoje ziewnięcie.

- Ktoś tu się chyba nie wyspał. - Harry pogłaskał go po włoskach. - Dlaczego?

- Przez ciebie. - wyjaśnił chłopiec. - Tak strasznie chrapałeś.

- Mówiłam. - mruknęłam, wystawiając język w jego stronę.

Harry skwitował to wywracając oczyma, zasiadając na krześle obok i zaczął jeść swoje naleśniki. Uznałam, że to odpowiedni moment, żeby z nimi porozmawiać. Zajęłam więc miejsce naprzeciwko nich i skrzyżowałam dłonie na blacie.

- Przemyślałam dzisiaj na spokojnie całą tą sytuację. - zaczęłam, a oni momentalnie przestali jeść. Oczy Leona rozszerzyły się dwa razy bardziej i upuścił widelec.

- Nie chcesz z nami mieszkać? - zapytał, prawie płacząc. 

- Oczywiście, że chcę! - uśmiechnęłam się, a oni odetchnęli z wyraźną ulgą. - Ale tylko pod kilkoma warunkami.

- Jakimi?

- Po pierwsze: zwalniam się. - oznajmiłam, a ich miny ponownie zrzedły. 

- Nie chcesz mnie już? - oczy chłopca zaszkliły się, a usta zaczęły niebezpiecznie drżeć.

- Nawet tak nie myśl.- pogładziłam jeden z jego rumianych policzków. - Zamieszkam z wami, dalej będę się zajmować Leonem, ale nie za pieniądze. Już dawno robię to dlatego, że was kocham. Wynajmę komuś moje mieszkanie i będę się dokładać do rachunków. - dłonią nakryłam usta Harry'ego, kiedy chciał coś dodać. - Myślę że to najlepsze rozwiązanie.

- I będzie tak jak w rodzinie? - iskierki i nadzieja w głosie chłopca, sprawiły że moje serce urosło kilkakrotnie. 

- Dokładnie. 

Czy tylko mnie ten rozdział poruszył dogłębnie, czy to po prostu moje rozstrojenie emocjonalne? ;_;

W środę byłam u fryzjera i robiłam sobie ombre (po zakończeniu roku szkolnego, bd farbować końcówki na popielato i fioletowo) a że mam ciemne włosy, to moje końcówki wyglądają jak rude i czuje się dziwnie ;_;

ask//snapchat : carmellkowelove ZAPRASZAM

Twitter @noellkid

Adios! 

EDIT! Pewnie pomyślicie, że jestem nienormalna i macie mnie już dość, aleeeee ZAPRASZAM NA NOWE FF! Tym razem o Calumie :)  http://www.wattpad.com/story/18097958

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top