Rozdzial 1

Lucy wysiadła z autobusu który właśnie podjechał na przystanek. Podeszła do przejścia dla pieszych i poczekała na właściwe światło. Zimny powiew wiatru przeszedł przez jej ciało na co się wzdrygnęła. Przeszła przez pasy i zaczęła kierować się w stronę dużego kompleksu sportowego. Mijając po drodze skate park gdzie właśnie trenował jej młodszy brat. Wchodząc po schodach minęła wysokiego chłopaka. Stał przy bankomacie i wypłacał pieniądze. Normalnie nie zwróciła by na niego uwagi, ale nigdy go tutaj nie widziała, a większość osób które tu trenowało znała. Pomyślała że pewnie potrzebuje wypłacić pieniądze a ten bankomat był po prostu najbliżej. Weszła do budynku i odrazu poczuła ciepło. Słuchać bylo ludzi którzy akurat są na siłowni albo młodych piłkarzy wracających z orlika. Ciepło niestety nie zostało z nią na długo ponieważ weszła na płytę lodowiska.

-Dzień dobry.

-Cześć Lucy. Gotowa na trening.

-Oczywiście.

Po wymianie kilku zdań i uśmiechów z trenerką, Lindsson udała się do szatni gdzie przebrała się w swój strój do treningu. Wzięła bidon z wodą, zdjęła całą biżuterie i wyszła drzwiami od szatni którymi 10 minut temu weszła. Zimno odrazu spotkało się z jej ciałem na co na ramionach pojawiła sie gęsia skórka. Lucy nigdy nie była wrażliwa na zimno. Można powiedzieć że nawet lubiła to uczucie odmarzających już palców. Ale od jakiegoś czasu stała się coraz bardziej wrażliwa. I to na zimno i to na ból. Jej trenerka odrazu zobaczyła jak trzęsie się wręcz z zimna. Dziewczyna usiadła na ławeczce na której siedziała Lucy i wiązała łyżwy.

-Zacznij trening w bluzie- stwierdziła szybko

-dlaczego?

-bo ci zimno i to widać

Trenerka podała Lindsson fioletową cienką bluzę z logiem jej klubu. Lucy ją wzięła i szybko narzuciła na siebie aby następnie ruszyć w stronę lodu. Po 15 minutach treningu zdjęła z siebie bluzę bo była już na tyle rozgrzana że jej nie potrzebowała. Kiedy próbowała wykonać podwójnego axla znowu się przewróciła

-Japierdole jeszcze raz a sobie strzelę

-Lucy co się z tobą dzieje?

-nie wiem zawsze mi wychodziło mam dosyć

Lucy wstała z lodu by następnie z niego zjeść usiąść na ławce i lekko mówiąc agresywnie zacząć rozszyfrowywać łyżwy.

-następnym razem ci się uda

-tiaa

zdjęła łyżwy i udała się do szatni. Przebrała się w swoje ubrania w z impetem walnęła dzrzwiami. Szła szybko. Emocje wzięły górę. Weszła w kogoś i następnie znowu się przewróciła.

-Patrz jak łazisz baranie!

-przepraszam naprawdę nie chciałem

Chłopak wstał i podniósł swoją torbę z której wypadły okularki do pływania następnie podał Lucy rękę.

-Poradzę sobie 

Lucy wyszła z budynku i poszła na przystanek. Usiadła na ławce i wyjęła telefon. Napisała do swojej Mamy krótka wiadomość. „Wrcam".

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top