Epilog
Przyglądał się obnażonej sylwetce kobiety z chłodem, a może i niemal obojętnością, jakich się po sobie nie spodziewał; nie w stosunku do niej w każdym razie.
Ale ona zwyczajnie nie pozostawiła mu wyboru.
Nie powinna była tego robić, nie powinna w niego wątpić, jednocześnie zadając się z Weasleyem.
Nie powinna lekceważyć jego uczuć.
Jęknęła, gdy docisnął jej ramię do pościeli, następnie nachylając się nad nią i całując w ramię. Krople potu spłynęły po bladej twarzy czarownicy, a on zacisnął zęby, czując targający jego ciałem dreszcz ostatecznej przyjemności.
— Maddox. — Usłyszał szept czarownicy, kiedy położył się obok i zakrył twarz ramieniem; natychmiast chwyciła go za nadgarstek, zmuszając, by się odsłonił, a następnie złożyła na jego czole czuły pocałunek, uśmiechając się przy tym delikatnie.
Tamtego dnia nie wystarczyło mu, że zapomniała o obciążających go dowodach w sprawie Lilian. Musiał mieć pewność, że nigdy nie opuści jego boku. Nie potrzebował posłuszeństwa czy uległości, o co podejrzewała go momentami Ross. Potrzebował jedynie zapewnienia, że Granger nigdy go nie zostawi, jak to zrobiła ze swoim byłym.
Dokładnie w momencie, w którym poddała jego wierność wątpliwości, podjął decyzję o użyciu czarów stworzonych przez przyjaciółkę. A skoro warunkiem do ich poprawnego działa była prawdziwa podatność, Imperio szybko załatwiło sprawy i znacznie ułatwiło wszystko.
Tak, jak przewidywała początkowa teoria Ross, zmiany w zachowaniu Hermiony, a raczej jej funkcjonowaniu, były nieznaczne. De facto nie zmieniło się nic, poza bezgranicznym zaufaniem oraz nierozerwalnym już przywiązaniem, jakie zaczęła do niego żywić.
Maddox tylko tego potrzebował.
— Słucham? — Spojrzał w oczy Gryfonki; tak samo błyszczące, jak w dniu, gdy się poznali.
— Kocham cię — powiedziała Hermiona, nim roześmiała się serdecznie, a następnie ukryła twarz w poduszce.
— Też cię kocham, Hermiono — odparł.
W głowie aż usłyszał przepełnione drwiną prychnięcie Lilian.
*****
POSŁOWIE
W planach miałam jeszcze jeden rozdział, ale postanowiłam jednak zakończyć. Nie muszę wyjaśniać bowiem wszystkiego, skoro pisze się powoli trzecia część, w której do starszego pokolenia na pewno wrócimy :)
Przede wszystkim chcę podziękować wszystkim, którzy tu ze mną byli, a w szczególności tym aktywnie komentującym <3 Wasze wsparcie, opinie i śmieszki niejednokrotnie naprawdę popychały tę historię do przodu!
Lilian miała być dla mnie odskoczną. Miało tu być dużo więcej angstu, manipulacji i trupów, z nutkną przewijającego się czynnego zbliżenia bohaterów. Finalnie dość konkretnie stonowałam tę część. Przede wszystkim dlatego, że po LL część osób chyba nawet nie spodziewała się w LD takich klimatów, a co dopiero, gdybym "poszła po bandzie". A po części dlatego, że nie wszystkie postaci z poprzedniej części nadawały się do tej, co z pewnością można zauważyć po nikłej obecności choćby Ginny.
Mam jednak nadzieję, że mimo to się nie zawiedliście i spędziliście przy tej krótkiej historii miło czas!
Lovely Crush — a więc trzecia część — wisi już sobie grzecznie na profilu i serdecznie Was do niej zapraszam. Tam znowu nieco spasujemy z mrokiem, wrócą puci puci klimaty, ale nie zabraknie i jakichś tam zwrotów akcji ;)
Dziękuję, że czytaliście.
— Kagaminee
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top