24. i don't know what to do
Spaliśmy z Zaynem do południa, by potem zjeść razem śniadanie, kiedy Harry był już w pracy.
- Pojadę do firmy, kupię Harry'emu lunch. Zapomina czasami zjeść cokolwiek w ciągu dnia - mruknąłem przeglądając instagrama na telefonie, siedząc przy stole w kuchni.
- Wiem, to mój mąż - odezwał się Zayn, a moje policzki spłonęły rumieńcem. Oczywiście..
- Przepraszam - szepnąłem nie mając odwagi na niego spojrzeć.
- Nic się nie stało - powiedział łapiąc mnie za rękę, w której nie miałem komórki - Choć myślałem, że spędzimy dzień razem.
- Skoczyłbym tylko na moment. Zaraz bym wrócił i moglibyśmy porobić co chcesz. W końcu to twój wolny dzień - w końcu spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się. Pochylił się, wpijając w moje wargi. Oddałem pocałunek mrucząc cicho i odkładając telefon na stół. Ułożyłem dłoń na jego policzku muskając kącik ust Zayna, by złapać choć mały oddech - Możemy robić też to - zaśmiałem się i odsunąłem - Będę za najwyżej godzinę.
Pojechałem swoim samochodem do firmy w której pracował Harry, po drodze kupując mu jedzenie. Wjechałem na piętro wskazane przez jakiegoś z pracowników i przypomniałem sobie, że to właśnie tutaj wybieraliśmy ubrania dla mnie. Krążyłem pomiędzy regałami, aż w końcu go znalazłem.
Przyssanego do czyjej twarzy, z dłońmi, pod koszulką chłopaka. Który nie był mi obcy.
- Harry? - wyszeptałem, a on gwałtownie odsunął się od Louisa. Szatyn wbił we mnie szeroko otwarte oczy, na co przełknąłem z trudem ślinę.
- Co ty tu robisz? - sapnął Styles odchodząc od mojego znajomego na zaledwie kilka kroków. Uniosłem pojemnik z jedzeniem, nie mogąc wykrztusić słowa - Nie chcę żebyś robił coś pochopnie Niall - powiedział, na co miałem ochotę się zaśmiać. Nerwowo. Nie wiedziałem w tej chwili czy najpierw powinien być wdech czy wydech i co dalej. A on myślał, że byłbym w stanie pobiec do Zayna? - Pogadajmy.
Wepchnąłem pudełko z jedzeniem w dłonie Louisa i poszedłem za Harrym, który kierowa się do windy. Weszliśmy do małego pomieszczenia.
- Przecież poznałeś go wczoraj - wyszeptałem wpatrując się z niedowierzaniem w swoje buty - A nawet nie poznałeś, zobaczyłeś go w salonie. I tyle. Jakim cudem teraz-
- To nie do końca prawda - zaczął brunet, wychodząc na piętrze, gdzie był jego gabinet i czekając aż do niego dołączę. Usiedliśmy na kanapie w dużym pomieszczeniu - Pamiętasz mój pokaz? Kiedy byłem wściekły i załamany, że Zayn na niego nie przyszedł? Siedziałem za kulisami, nawet nie miałem ochoty kontrolować całego wydarzenia z myślą, że mój mąż mnie olał. Wtedy pojawił się Lou - powiedział uśmiechając się delikatnie - Jego matka pracowała przy przygotowaniach do mojego pokazu, chyba była odpowiedzialna za światła i wzięła syna do pomocy. Znalazł mnie schowanego i smutnego.. Zaczął ze mną rozmawiać, mówić, że pokaz jest niesamowity i że mnie podziwia. Od słowa do słowa, uznałem, że jest uroczym chłopakiem. Nie zrozum mnie źle, kocham Zayna. Był miłością mojego życia..
- Był? - przerwałem mu, ze smutkiem patrząc w jego oczy. A ja byłem pewien, że ich małżeństwo jest idealne.
- Był - powtórzył zaciskając na sekundę wargi - Byłem rozżalony, potrzebowałem uwagi, którą Louis mi dał. Cała uwaga Zayna, była skupiona na tobie. Coś w środku mnie pękało. Uprawialiśmy z Lou seks po pokazie, dlatego wróciłem późno. Kiedy pogodziliśmy się z Zee, uznałem Lou, za przygodę. Potem znów byłeś ważniejszy ode mnie. Nawet w sylwestra. Spotykałem się z Louisem, czasami na kawę, czasami na seks. Dzisiaj byłem pewien, że cały dzień będziecie zajęci sobą z Zaynem. Chciałem to skończyć Niall, ale nie potrafiłem aż w końcu zacząłem czuć coś do Lou i-
- Czy ty jesteś poważny? - wyszeptałem nagle - Zwalasz wszystko na mnie? To nie ja byłem tym, który tak bardzo chciał trzeciego do seksu. To byliście wy. Miałeś wybór Harry, mogłeś się nie zgodzić i powiedzieć Zaynowi, że nie chcesz byśmy się widywali. Ale nie zrobiłeś tego. I obwiniasz mnie, że miałem więcej uwagi twojego męża, skoro ty widząc to, nic z tym nie robiłeś? Wpadłeś w ramiona pierwszego lepszego? Nie ja tu jestem tym złym, nie Zayn. Tylko ty. I jesteś ostatnią osobą, która powinna się uważać nad sobą, bo jego mąż go ignorował - warknąłem wstając gwałtownie, kiedy cała złość ze mnie uszła. Ruszyłem do windy, chcąc jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia czy budynku.
Ale nie widziałam, gdzie powinienem pójść.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top