23. he's name is Louis
• Niall •
Siedziałem w salonie z Louisem, moim kolegą ze studiów, nad materiałem z historii sztuki. Podał mi notatki o Picasso, za które rzuciłem mu fakty o Van Goghu. Zapamiętywałem cokolwiek tylko i wyłącznie, gdy to sobie całkowicie rozpisałem na oddzielnych kartkach i pozaznaczałem zakreślaczami. Starałem się nie myśleć o sytuacji z moim ojcem, na tyle lat o tym zapomniałem, więc i teraz dam radę.
Słyszałem jak ktoś wchodzi do domu, odchyliłem się na kanapie by zobaczyć Harry'ego z kubkiem ze Starbucksa w dłoni, idącego korytarzem.
- Hej - odezwałem się, a on zerknął na mnie, potem na Louisa unosząc jedną brew - To mój kolega z uczelni, Louis. Zayn pozwolił mi go zaprosić, żebyśmy się pouczyli - uśmiechnąłem się delikatnie, obawiając iż mógłby być zły. Jednak Styles kiwnął jedynie głową, gdy Lou pomachał do niego nieśmiało.
- Będę na piętrze - rzucił znowu ruszając do schodów.
- Okay - odezwałem się siadając znów prosto i spoglądając na Tomlinsona, którego policzki pokryte były rumieńcem - Ma męża - mruknąłem z uśmiechem.
- Wiem, przecież wiem - wymamrotał pochylając się nad notatkami. Zaśmiałem się cicho i wróciłem do powtarzania materiału.
Wieczorem, kiedy Louis już dawno sobie poszedł, a Zayn wrócił do domu, leżałem po prysznicu w łóżku razem z Harrym. Opierałem głowę na jego ramieniu, patrząc razem z nim w ekran tabletu na którym były zdjęcia z jego pokazu.
Malik wyszedł z łazienki z mokrymi włosami, ubrany jedynie w spodnie od piżamy i wszedł na miejsce obok mnie pod pościelą. Pocałował mój kark i zawinął się w kołdrę.
- Nie ustawiasz budzenia? - mruknął Harry nawet nie spoglądając na męża.
- Nie muszę - odparł Zayn. Zerknąłem na niego przez ramie.
- Jak to? - spytałem obracając się na plecy i układając dłoń na jego biodrze.
- Mam dzień wolnego - ziewnął, a ja zacisnąłem wargi. Przyda mu się, spędza dużo czasu w pracy. Pochyliłem się całują go w policzek i wróciłem do poprzedniej pozycji, przytulając Stylesa. Kiedy zacząłem przysypiać, zielonooki odłożył urządzenie na szafkę nocną i objął mnie, pozwalając zasnąć w swoich ramionach już kolejną noc z rzędu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top