20. did he hurt you?
Siedzieliśmy z Niallem w salonie oglądając jakiś horror, który wcale nie był straszny, więc po prostu zajadaliśmy się chińskim jedzeniem czasami się śmiejąc z głupich nastolatków, które miały zaraz umrzeć. Usłyszałem dzwonek swojego telefonu, miałem się już podnieść, kiedy zrobił to Niall.
- Przyniosę go - odparł odstawiając swoje pudełeczko z chińszczyzną i ruszył prawie biegiem do mojego gabinetu. Minęło pare chwil, w których dzwonek zdążył ucichnąć, ale blondyn wciąż nie wrócił.
Zatrzymałem film i podniosłem się by pójść po niebieskookiego. Zastałem go jednak pochylonego nad moim biurkiem. Spojrzał na mnie z czymś dziwnym w oczach.
- Co tu robi.. Co tu robi nazwisko mojego ojca? - wyszeptał, a gdy jego oczy napełniły się łzami, poczułem dziwną gule rosnącą w moim gardle.
- Niall - odezwałem się, ale kiedy chciałem do niego podjeść, cofnął się - Jest moim klientem, ale..
- Czy to - zaczął biorąc głębszy, ale drżący oddech i wycierając szybko wierzchem dłoni łzy z policzków - To dlatego, tu jestem? B-bo musisz go wyciągnąć z więzienia?
- Co? Nie, cholera nie, Niall. To zupełnie inaczej niż ci się wydaje - powiedziałem szybko i podszedłem do biurka zamykając teczkę, którą otworzył blondyn - Dopiero się dowiedziałem. Nawet nie chciałem tej sprawy. Nie wiedziałem, że jesteś jego synem. Masz inne nazwisko i.. Nigdy przecież nie wykorzystałbym cię w ten sposób - wyszeptałem patrząc w jego załzawione oczy. Rozchylił wargi, a ta dolna drżała wciąż niebezpiecznie - Przykro mi Niall.
- Chciałeś mi o tym powiedzieć? - spytał po chwili. Wyprostował się wpatrując we mnie.
- Nie wiem.. Nie wiedziałem jak zareagujesz Ni. Chciałem pogadać z Harrym, liczyłem, że wspólnie to ustalimy. Zrezygnuje z tej sprawy, jeżeli chcesz - powiedziałem robiąc krok w kierunku chłopaka. Miałem w tym momencie gdzieś moich szefów i pieniądze, które stracą. Wygranie tej sprawy było niemożliwe i nie chciałem przy niej ranić Nialla.
- On nie może wyjść - wyszeptał, a ja kiwnąłem głową. Po chwili miałem go w ramionach, szlochającego i ściskającego kurczowo w dłoniach moją koszule.
- Dobrze - odparłem głaszcząc go po plecach. Staliśmy tak przez pare minut. W drzwiach pojawił się Harry spoglądający pytająco to na płaczącego Nialla, to na mnie. Blondyn odsunął się ode mnie. Podałem mu chusteczkę z pudełka stojącego na biurku. Zerknął przez ramie i od razu wyprostował się kaszląc cicho, na widok mojego męża.
- H-hej - odezwał się uśmiechając słabo - Długo cię nie było.
- Byłem w pracy - powiedział Harry podchodząc do nas i kładąc dłoń na policzku niebieskookiego - Co się stało? Ktoś cię skrzywdził? - spytał spoglądając na mnie, przez co zmrużyłem oczy, nie wierząc, że pomyślał, iż mogłem Niallowi coś zrobić.
- Co? Nie - wyszeptał chłopak posyłając Harry'emu już pewniejszy uśmiech. Przykrył dłoń mężczyzny swoją, mniejszą - Jest dobrze. Troszkę się po prostu wzruszyłem - Styles kiwnął głową na słowa Horana - Zostało jeszcze trochę chińszczyzny, zjesz?
- Jasne - odparł mój mąż obejmując blondyna ramieniem i idąc z nim do salonu. Ja stałem po prostu w miejscu nie rozumiejąc absolutnie nic z zachowania mojego mężczyzny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top