14. what's wrong?
Nie spodziewałem się, że pierwsza kłótnia pomiędzy Zaynem a Harrym przyjdzie tak szybko. I że ja będę poniekąd powodem tej kłótni. Tego bałem się najbardziej, związując się z nimi.
To był dzień po pokazie. Nie było mnie na nim, nie dostałem zaproszenia i nawet nie pytałem o możliwość pójścia. Spędziłem po prostu cały wieczór w sypialni z laptopem jednego z nich, oglądając serial. Byłem pewien, że Zayn pojechał na pokaz by towarzyszyć swojemu partnerowi.
Jak się okazało, nie pojawił się.
Obaj wrócili dopiero nad ranem.
- Hej Zayn - odezwałem się, gdy pierwszy wszedł do domu - Jak pokaz? - uśmiechnąłem się do niego obejmując kubek z kawą swoimi dłońmi. Było chłodno, nie umiałem ustawić termostatu więc stałem w kuchni z kocem na ramionach. Mulat wyglądał jakby całą noc był na nogach i myślę, że rzeczywiście tak było.
- Nie wiem - mruknął rzucając teczkę i płaszcz na podłogę - Idę się położyć - burknął, a ja odstawiłem kubek, by podnieść jego rzeczy, gdy zniknął w sypialni. Schowałem kurtkę i odstawiłem neseser do jego gabinetu, zamykając go za sobą. Zajrzałem do pokoju, by przykryć go kołdrą, zasnął od razu.
Zaledwie pół godziny później, przez drzwi przeszedł Harry.
- Hej - odezwałem się znów z uśmiechem, ale nawet na mnie nie spojrzał zdejmując z siebie płaszcz i zrzucając buty - Harry?
Ignorując mnie, ruszył do sypialni, z której zaraz wyszedł trzaskając przy tym drzwiami. Patrzyłem jak wchodzi do salonu, by położyć się na kanapie z ramionami wokół siebie. Podszedłem do niego niepewnie, kiedy usłyszałem jak jego oddech się wyrównał. Zdjąłem koc z ramion i przykryłem go.
Co ich ugryzło? - pomyślałem idąc do kuchni i po cichutku robiąc sobie śniadanie. Wstali po południu, Harry ignorował Zayna, który też nie wykazywał chęci rozmowy.
- Czy coś się stało? - spytałem, kiedy siedzieliśmy przy stole jedząc przygotowany przeze mnie obiad.
- Nic - mruknął Zayn kończąc swoją porcje kurczaka z ryżem. Zacisnąłem wargi spoglądając na Stylesa.
- Rzeczywiście, nic - warknął brunet.
- Musiałem pojechać do firmy. To tylko głupi pokaz, będziesz miał dziesiątki kolejnych - Malik przewrócił oczami, a ja czułem, że naprawdę nie chce tu być.
- Wiedziałeś, że był dla mnie ważny! A wolałeś pieprzyć się z Niallem, niż mnie wspierać! - wrzasnął Harry podnosząc się gwałtownie z krzesła i uderzając dłonią w stół. Otworzyłem szeroko oczy wbijając je w swój talerz. Straciłem apetyt. Wpatrywali się w siebie z Zaynem - No co? Może tak nie było, hm? Masz idiotyczny zwyczaj rzucania gumek na podłogę, zamiast jak człowiek, zawinąć je w coś i wyrzucić - prychnął i minął stół by wejść do sypialni, a potem się z niej zamknąć.
- Niall-
- Powiedziałeś, że nie będzie zły - wyszeptałem przerywając mu i również wstając od stołu. Nie miałem swojego pokoju, więc mogłem się jedynie schować w jednej z łazienek. Usiadłem na podłodze opierając się o drzwi i chowając twarz w dłoniach.
Tyle dla mnie zrobili, pozwolili u siebie zamieszkać, dawali przyjemność i traktowali dobrze. A ja.. psułem ich małżeństwo. Wiedziałem, by się nie zgadzać. Po pierwszym razie, powinienem był o nich zapomnieć lub nie dawać swojego numeru. Nie byłoby teraz tego całego bagna..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top