9. "Nowy student."
Dwa tygodnie później.
— Zaprosiłem tu panią, bo potrzebuję kogoś, kto oprowadzi naszego nowego studenta. Przyjechał do nas z Polski, więc pomyślałem o pani. Zapewne będzie pewniej czuł się w pani towarzystwie — mówi do mnie dziekan.
Ooo matko! — Przewracam oczami. Na szczęście, mężczyzna nie zauważa tego gestu. — Dlaczego akurat na mnie musiało to trafić? — Dziekan spogląda na mnie błagalnie.
— Oczywiście, nie ma problemu. — Uśmiecham się grzecznie. — Z miłą chęcią go oprowadzę.
Od dziś zaczynam kolejny rok studiów, a już muszę oprowadzać. Rok zaczyna się, więc po prostu super!
Mam teraz półtorej godziny przerwy, mogłam wybrać się na lancz ze znajomymi, ale nie(!), muszę odnaleźć niejakiego Karola, studenta z wymiany! Przecież to jakaś porażka.
Kieruję się właśnie przed budynek naszej uczelni. Tam mam się z nim spotkać za jakieś(?) — Patrzę na zegarek. O kurcze... spóźniłam się! Powinnam tam być pięć minut temu!
Przyśpieszam swój krok. Gdy łapię za klamkę od drzwi wyjściowych, one się otwierają. Przemykają trzy centymetry przed moim nosem. Przestraszona podskakuję i prawie upadam. Na szczęście, ktoś łapie mnie kilka centymetrów przed ziemią.
Serce mi zamiera, gdy przed moimi oczami widzę mojego byłego chłopaka, który szczerzy się jak głupi.
— Karol! Co ty tutaj robisz? — pytam zaskoczona.
— Nic się nie zmieniłaś! Jak zawsze ciamajda z ciebie. — Śmieje się głośno.
— Haha, ale śmieszne. — Przewracam oczami i próbuję wydostać się z jego silnych i umięśnionych ramion.
Gdy staję o własnych nogach, spoglądam na niego. Jak zawsze przystojny. Jego czarne włosy postawione do góry, oczy brązowe wpatrzone prosto w moje. Czarna koszula i do tego czarne rurki z dziurami. No i ten zniewalający uśmiech, który zawsze na mnie działał.
Vanessa opanuj się!
— Przyjechałem studiować. — Wzrusza ramionami, po czym wkłada ręce do kieszeni. — Wymiana studencka.
— Aha. — Kiwam głową. — Czy ty może miałeś się spotkać tu ze studentką, która miała cię oprowadzić? — pytam zaciekawiona, bo w sumie wszystko się zgadza. Imię i student z wymiany to musi być on!
— Tak, ale trochę się spóźnia! — Rozgląda się po korytarzu. — A skąd wiesz? — pyta zdziwiony.
— No bo to ja nią jestem. — Uśmiecham się.
— Ty! — Chłopak robi duże oczy.
— Tak, ja. — Kiwam głową. — Dziekan mnie poprosił. Uważa, że będziesz lepiej się czuł w moim polskim towarzystwie. — Śmieję się na te słowa.
— Nie pomylił się. — Uśmiecha się i porusza brwiami. — Wybrał najładniejszą! — mówi to poważnym tonem.
Karol patrzy w dół, na moją rękę, na której znajduje się bransoletka.
— Nadal ją nosisz? — pyta widocznie zadowolony.
— Tak. Przecież ci obiecałam. Zresztą podoba mi się i lubię ją nosić. — Wzruszam ramionami.
Na ustach Karola pojawia się wielki banan.
Nagle ktoś wskakuje mi na plecy, moje nogi lekko się uginają. Obracam się i widzę Evę, moją zwariowaną koleżankę ze studiów. Jest zgrabną brunetką, o rok młodszą ode mnie.
— Hej, co to za przystojniak? — wypala od razu dziewczyna.
— To... — zastanawiam się chwilę — mój kolega, Karol. Przyjechał tu na wymianę studencką. — No co(!), miałam powiedzieć, że to mój były!
Spoglądam na czarnowłosego, który trochę posmutniał, a potem z powrotem na brunetkę.
— Ty to masz szczęście. Tobie zawsze trafiają się takie ciacha. — Eva uśmiecha się do Karola i puszcza do niego oczko. — Jak coś, to zawsze służę pomocą. Jestem wolna, nie tak jak ona. — Porusza brwiami i pokazuje na mnie palcem.
Uśmiecha się i odchodzi, machając swoją zgrabną pupą.
— Ładne masz te koleżanki — mówi czarnowłosy, obracając się za odchodzącą Evą.
— Wiem. — Przewracam oczami. Mężczyźni! — Choć już, bo niedługo mam kolejne wykłady, a jeszcze cię nie oprowadziłam.
— Ok, ok. Już idę! — Zaśmiał się głośno. — A ty nadal chodzisz z tym Tomkiem? — pyta z pogardą.
— Tak, nadal i jesteśmy zaręczeni. — Podnoszę rękę i pokazuję mu pierścionek na palcu.
— Wow! No to gratuluję! — Uśmiecha się i mnie przytula, ale bez entuzjazmu.
Znam go dobrze, przecież przez trzy lata byliśmy razem, widzę więc, że nie jest z tego zadowolony. Myślę, że może być nawet zazdrosny.
Czyżby nie pogodził się jeszcze z naszym rozstaniem?
— Dziękuję — odpowiadam grzecznie.
Przez godzinę, oprowadzam go po całej uczelni. Trochę tego jest, więc niestety nie udaje mi się wszystkiego mu pokazać, ale najważniejsze rzeczy i miejsca tak.
— Niestety koniec mojego czasu. Muszę uciekać na wykład. No to do zobaczenia — mówię do czarnowłosego.
— Do zobaczenia. Dziękuję ci bardzo za oprowadzenie. — Przytula mnie i całuje w policzek.
Jest tak blisko mnie. Czuję jego zapach. Taki sam jak kiedyś. Przypominają mi się wszystkie chwile spędzone razem. Robi mi się smutno, że to wszystko tak się zakończyło, ale widocznie tak miało być.
Teraz mam Tomka, którego tak bardzo kocham. Z którym jestem szczęśliwa i zaręczona.
Odsuwam się, więc pomalutku od Karola. Uśmiecham się i odchodzę.
— Miło było cię znowu zobaczyć — krzyczy już z daleka czarnowłosy.
— Wzajemnie. — Macham do niego ręką na pożegnanie.
To było zdecydowanie, ciekawe spotkanie — myślę, kręcąc przy tym głową. — Teraz muszę powiedzieć jakoś o tym Tomkowi.
Po wykładach pod uczelnię podjeżdża brunet. Akurat wraca z pracy i chciał zrobić mi niespodziankę.
— Hej piękna! — zaczął Tomek.
— Hej. — Całuję go w usta na przywitanie. — I jak ci minął dzień?
— Dobrze. Dużo pracy, ale jest ok. — Uśmiecha się i mnie przytula. — A tobie?
— Emm... też dobrze. — Tomek patrzy na mnie pytająco. Wyczuwa, że coś jest nie tak, więc kontynuuje. — Eee... Karol studiuje u nas na uczelni — mówię to szybko i z kwaśną miną.
Wiem przecież, że brunet go nie znosi. Na czarnowłosego reaguję gorzej niż na Filipa, ale przecież muszę mu o tym powiedzieć. Nie lubię kłamać. Lepiej jak najszybciej mieć to z głowy.
Oho, a nie mówiłam!
Mięśnie Tomka napinają się widocznie.
— Co on tu kurwa robi? — pyta zły.
— Przyjechał na wymianę studencką. — Wzruszam ramionami.
— Tak kurwa, akurat tutaj?
— Kochanie, proszę cię, nie denerwuj się. — Całuję go, próbując trochę złagodzić sytuację.
— Wiesz dobrze, że go nienawidzę? — syczy brunet przez zaciśnięte zęby.
— Wiem, ale przecież nic się nie wydarzyło. On jest tylko moim znajomym. Przecież wiesz, że tylko ciebie kocham.
— Rozmawiałaś z nim dzisiaj? — kontynuuje pytania.
— Tak, dziekan poprosił mnie, żebym go oprowadziła. Zgodziłam się, ale nie wiedziałam, że to on. — Krzywię się trochę.
— Wskakuj skarbie. Muszę odreagować, przejedziemy się.
Zakładam kask i wchodzę na motor. Tomek rusza z piskiem opon. Zdecydowanie jest nabuzowany, więc żeby trochę poczuł się lepiej, przytulam go i opieram głowę o jego plecy. Kątem oka zauważam Karola, który stoi przy budynku dziekanatu. Patrzy prosto na nas.
###
Hej kochani 💋💋💋
Trochę dawno mnie nie było, wiec nadrabiam i wstawiam dziś już drugi rozdział.
Mam nadzieję, że się cieszycie? No i oczywiście mam nadzieję, że wam się spodoba!?
Co sądzicie o powrocie Karola? Namiesza nam trochę? Czy raczej będzie przyjacielem Vanessy?
Pozdrawiam ❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top