22. " Coś ty zrobiła?"

Budzą mnie promienie słońca. Delikatnie otwieram oczy i rozglądam się po pomieszczeniu. Jest małe i ciasne. Okno, z którego bije światło, jest niewielkie i z kratami, a łóżko, na którym leżę, zajmuje trzy czwarte pokoju. Obok niego stoi malutka szafeczka, na której postawiona jest szklanka z wodą. Na wprost łóżka, na ścianie wisi lustro.

Wstaję i spoglądam na siebie. W odbiciu widzę strasznie zmęczoną osobę. Nie przypominam siebie. Wyglądam po prostu okropnie. Moje brązowe włosy, sterczą we wszystkie strony. Oczy są opuchnięte i rozmazane od tuszu, a mój policzek jest nadal czerwony od uderzenia.

Poprawiam włosy rękoma i zmazuję resztki tuszu. Siadam na łóżku i zaczynam płakać.

Jak do tego mogło dojść. Jaka ja jestem głupia. — Łapię obiema rękoma za twarz i chowam ją w dłonie. — Jak to się stało, że nic nie zauważyłam. Że nie poznałam się na nim. Że nic podejrzanego nie wyczułam. Tomek miał rację, a ja mu nie wierzyłam. Teraz mam za swoje.

Płaczę tak dość długo. Sama nawet nie wiem ile, ale słońce zaczyna zachodzić. Brakuje mi już sił. Ciało odmawia posłuszeństwa. Jestem zmęczona i głodna. Sama nie wiem, kiedy zasypiam.

Budzą mnie szmery. Ktoś znajduje się w pokoju. Otwieram oczy, ale jest strasznie ciemno. Jednak wiem, że to on. Teraz gdy wszystko mi się połączyło, rozpoznałabym go z daleka.
Szybko zamykam oczy. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Może jak będzie myślał, że śpię, to szybciej wyjdzie z tego pomieszczenia.

— Kocham cię. Nie chciałem cię tak skrzywdzić. Ja tylko chcę, żebyśmy byli znowu razem — rzekł i przejechał ręką po moim ciele.

Od razu nieprzyjemny dreszcz przechodzi po całym moim ciele. Zaciskam szczękę ze złości. Jak on może mówić takie rzeczy. Przecież nie można nikogo zmuszać do miłości. Nie kocham go i nie będę umiała go znowu pokochać. Dlaczego on nie może tego zrozumieć!?

Z całych sił bronię się, żeby się nie poruszyć i udaje się. Karol kładzie talerz z jedzeniem i wychodzi z pomieszczenia.
Otwieram oczy i siadam. Rękoma uderzam o łóżko. Jestem wściekła, muszę jakoś się wyżyć. Wstaję i zaczynam chodzić po pomieszczeniu. Spoglądam na lustro i z całej siły uderzam prosto w niego. Szkło rozbija się na malutkie kawałki, a z mojej ręki zaczyna sączyć się krew. Złość ustaje, teraz czuję tylko ból.

Do pokoju wbiega Karol. Patrzy na mnie i na moje dłonie, a zwłaszcza na tą, z której kapie krew. Szybko podchodzi do mnie.

— Coś ty zrobiła? — pyta przerażony.

— Nie możesz mnie tu tak trzymać! Nie jestem twoja i nigdy nie będę twoja! Rozumiesz?!

Czarnowłosy spogląda na mnie. Jego oczy nie są już brązowe, one przybrały kolor czerni. Jest zły, ale nic mi nie odpowiada, tylko obraca się i wychodzi. Siadam na łóżku i zaczynam płakać. Ręka strasznie mnie boli, czuję, jak ciecz kapie na podłogę, razem z moimi łzami.
Nagle drzwi ponownie się otwierają. Czarnowłosy wchodzi do pokoju, a w ręce trzyma apteczkę. Oddycham z ulgą. Siada obok mnie i patrzy w moje oczy. Ma teraz takie łagodne i troskliwie spojrzenie. Zupełnie takie jak kiedyś. Bierze delikatnie moją rękę w swoją dłoń i zaczyna oglądać.

— Paskudnie to wygląda. — Wyjmuje z apteczki wodę utlenioną. Spoglądam na niego przerażona. — Będzie szczypać, ale dasz radę — dodaje spokojnie.

Kiwam głową na zgodę. Karol odkręca korek i zaczyna polewać ranę. Automatycznie zamykam oczy.

— Aaaaauuuććć! — krzyczę, bo cholernie mnie to szczypie.

Patrzę na rękę, mam sporo ran na całej pięści. Wygląda to okropnie. Zdecydowanie jedno przecięcie nadaje się do szycia.

Gdy już moja dłoń zostaje przemyta, chłopak największą ranę zakleja plastrami do zamykania ran, następnie zaczyna owijać ją starannie bandażem.
Cały czas go obserwuję. Ma taką skupioną minę. Stara się i przejmuje. Jednak to nie zmienia faktu, że przetrzymuje mnie tu na siłę.
Gdy kończy zajmować się moją ręką, zaczyna sprzątać szkło i zmywać podłogę od krwi. Następnie wychodzi, nie mówiąc ani słowa, a ja kładę się na łóżku i znowu zaczynam płakać.

Co ja mam zrobić? Przecież nie mogę tu zostać! Nigdy z nim przecież nie będę. Muszę wymyślić jakiś plan ucieczki?!

Myślę nad całym planem dość długo, niestety czuję, jak mój brzuch burczy. Jestem strasznie wykończona i głodna. Spoglądam na talerz, który zostawił mi Karol i podchodzę do niego. Spaghetti wygląda pysznie. Biorę, więc widelec i zaczynam jeść. Jest zimne, ale mi to nie przeszkadza. Głód robi swoje. W połowie jedzenia czuję się senna. Zaczyna kręcić mi się w głowie.
Nie wierzę, on dodał mi coś do jedzenia!
Wstaję i rzucam z całych sił talerzem w drzwi.

— Ty debilu! Co mi dodałeś do jedzenia? — krzyczę z całych sił. Chcąc, żeby mnie usłyszał. — Nienawidzę cię! Słyszysz! Nigdy cię nie pokocham — dodaję na końcu i zasypiam.

###

Witam kochani ❤

Sytuacja się rozkręca!? Emocje zdecydowanie targają Vanessą.
Jak myślicie, dlaczego Karol uśpił Vanessę?

Oby się wam podobało. 🤜💋💋

Buziaczki 😘💋😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top