30. " Nad życie."
Pobudka, tym razem jest o wiele lepsza. Ból głowy osłabł, co od razu wprawia mnie w lepszy humor.
Gdy otwieram oczy, uśmiecham się, bo obok mnie nadal jest Tomek i trzyma mnie za rękę. Trochę czuję się niekomfortowo, bo nadal nic się nie zmieniło, wciąż go nie pamiętam, ale jestem pewna, że coś wyjątkowego nas łączy. Zresztą wszyscy tak twierdzą, więc dlaczego mam im nie wierzyć?
Gdy w noc rozmawialiśmy o sobie, o naszej miłości, nie mogłam, w to wszystko uwierzy, zresztą nadal nie mogę. Tyle mamy ze sobą wspólnego. Przeżyliśmy tyle wspaniałych chwil. Te sny i wspomnienia, okazały się prawdą. To były przebłyski moich prawdziwych wspomnień. Moja podświadomość, chyba chciała mi pokazać i przypomnieć prawdziwą rzeczywistość, a nie wymyślony świat Karola.
Mimo tego wszystkiego, o czym sobie opowiadaliśmy i moich wspomnień, nadal nie pamiętam dobrze bruneta. Nie pamiętam wielu rzeczy, co sprawia, że się krępuje przy nim. Tak wiem, ciągnie mnie do niego, ale nie czuję, że go kocham. Nadal myślę o Karolu, moje serce ciągnie do niego. To uczucie pamiętam jako ostatnie, ale po tym wszystkim, co nam zrobił, co wiem z opowieści Tomka, nie chcę go więcej widzieć.
Delikatnie unoszę ciało do góry, starając się nie obudzić bruneta. Moja ręka nadal znajduje się w jego objęciach. Patrzę na niego i przyglądam się każdej rysie jego twarzy. Jest taki przystojny. Ten jego lekko zadarty nosek i duże usta, dodają mu uroku.
Uśmiecham się delikatnie, obserwowanie go, gdy śpi, sprawia mi przyjemność. Nagle jego palec się porusza, co zdecydowanie wybija mnie z rozmyślań. Spoglądam na niego, uśmiecha się. Automatycznie odwzajemniam jego uśmiech.
— Hej — mówi cicho i z lekką chrypką, co sprawia, że przez moje ciało przechodzi dreszcz.
— Cześć — odpowiadam, lekko się rumieniąc.
— Jak się czujesz?
— Lepiej. Ból głowy jest dziś mniejszy.
— Cieszy mnie to. — Uśmiecha się.
— O której przylatują moi rodzice? — pytam, zaciekawiona.
— O dwunastej.
— Ty będziesz po nich jechał?
— Nie, ja zostaję tu z tobą. Kamila i Marcin mają po nich jechać.
— A kto to? — pytam zaskoczona.
— Nasi najlepsi przyjaciele.
— Naprawdę. — Uśmiecham się. — Kolejne osoby, których nie pamiętam — dodaję smutno.
Tomek kiwa głową i uśmiecha się przy tym niepewnie.
— Kamila jest twoją najlepszą przyjaciółką. Za dwa miesiące będzie ich ślub, jesteśmy ich świadkami.
— No coś ty! — Spoglądam na niego z szeroko otwartymi oczami. — Za dwa miesiące?! A jak sobie nie przypomnę o was do tego czasu? — pytam przerażonym i lekko trzęsącym głosem.
— Vanessa, wszystko będzie dobrze. Pomożemy ci odzyskać pamięć. — Brunet podnosi się i siada na moim łóżku. — Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby ci pomóc. — Jego ręka zbliża się do mojego policzka, następnie delikatnie go płaszcze. — Kocham cię. Wiem, że mnie nie pamiętasz, ale przypomnisz sobie wszystko. Nasza miłość jest zbyt silna, żeby się to nie udało.
— Nad życie — mówię, pierwsze co mi przychodzi do głowy.
Tomek patrzy na mnie zdziwiony. Jego oczy otwierają się, brwi unoszą, a jego źrenice rozszerzają.
— Co ty powiedziałaś? — pyta zaskoczony.
— Nad życie — powtarzam. — Sama nie wiem dlaczego. To było pierwsze, co przyszło mi do głowy.
— Wiesz, że zawsze w tych najtrudniejszych chwilach tak mówimy.
Nagle zaczyna kręcić mi się w głowie. Delikatnie kładę się na poduszce i kolejne wspomnienie wpada do mojej głowy.
Kasia podchodzi do mnie i przykłada nóż do mojego gardła.
— I tak ją zabiję. Zniszczyła mi życie. — Moje serce, zatrzymuje się na chwilę. Kolejna łza spływa po moim policzku.
— Kasia, proszę cię! — krzyczy Tomek. — Zostaw ją — tym razem mówi to spokojnie. — Odłóż ten nóż, a wrócę do ciebie. Znowu będziemy razem. Tylko ty i ja.
— Naprawdę? — Jej twarz łagodnieje.
— Tak, tylko odłóż ten głupi nóż. Proszę.
Patrzy na niego i kręci głową.
— Kłamiesz! Myślisz, że jestem taka naiwna. Nie wierzę ci. Widziałam was. Obserwowałam codziennie. Kochasz ją, wiem o tym. Ze mną nigdy nie byłeś taki szczęśliwy. Ona musi zginąć!
— Nie proszę, nie rób tego! — Tomek klęka na podłodze. — Zrobię wszystko, tylko nie rób jej krzywdy.
— To, aż tak mocno ją kochasz?
— Nad życie. — Brunet patrzy na mnie.
Budzę się cała spocona i przerażona. Co to było? Czy my aż tyle przeszliśmy? To było straszne!
— Kochanie, nic ci nie jest? Zemdlałaś. Mam iść po lekarza? — pyta przestraszony.
— Nic mi nie jest. Ja... po prostu, przypomniałam sobie coś.
— Naprawdę — mówi z lekkim uśmiechem.
— Ja... przypomniałam sobie Kasię i to jak groziła mi nożem.
— Przykro mi, że akurat to ci się przypomniało. — Posmutniał.
— A mi nie. Przypomniałam sobie, co chciałeś dla mnie zrobić. Pamiętam, że byłeś gotów poświęcić siebie, dla mnie i wtedy powiedziałeś, że kochasz mnie nad życie. — Spoglądam w jego piękne, zielone oczy i widzę w nich miłość. Czuję, jakby coś, przyciągało mnie do niego.
Siedzimy na wprost siebie i patrzymy sobie w oczy, delikatnie zbliżając się do siebie. Nasze usta są coraz bliżej, gdy nagle czyjeś głosy dochodzące zza drzwi, przerywają wszystko.
###
No to jak tutaj mówią, Polsat.
Niestety u mnie też się włączył.
Czy ktoś jest tu chętny na dalszą część?
10 gwiazdeczek i wrzucam kolejny rozdział.
Pozdrawiam 😉😉😉
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top