Rozdział 12:Zgoda

Siedziałem i płakałem czarną mazią.
Znajdowałem się w kuchni, jedynym miejscu, gdzie nie działają kamery.

Po chwili usłyszałem otwieranie drzwi. Stała w nich Kate. Podeszła do mnie i dała mi rękę na ramię. Spojrzałem na nią moimi pustymi oczami. Dziewczyna lekko się wzdrygła, ale po chwili się uśmiechnęła. Kucnęła obok mnie i mnie przytuliła.

–Kimkolwiek jesteś, ufam ci. Straciłam niedawno ważną mi osobę i chyba jedyną. Może się dogadamy?–popatrzała mi w oczy.
Nie... nie mogłem jej odmówić. Za bardzo ją kocham. Kiwnąłem lekko głową na "tak".
Kate wstała i podała mi rękę.
Z wielką ochotą ją złapałem. Ten dotyk... starałem się robić wszystko delikatnie, ponieważ nie czułem nic, co sprawiało, że nie wiedziałem kiedy jej mogę zrobić krzywdę.

Wstałem z podłogi i patrzyłem na nią. Cieszyłem się w duchu, że się mnie nie boi.
Po chwili usłyszeliśmy czyjeś kroki. I to nie byle kogo, bo w drzwiach stanął sam Freddy. Zapomniałem, że on lubi zacienione miejsca(normalnie mech jakiś xD dop. Aut.) a szczególnie kuchnię.
Stanął i patrzył się na nas morderczym i bezwzględnym wzrokiem.
Dało się usłyszeć jakąś muzykę, choćby z pozytywki.
Wiedziałem, co zaraz nastąpi.
Muzyka ucichła, a Freddy przymierzał się do ataku.
Zastąpiłem mu drogę, tym samym zostałem niemało rozszarpany.

Czy mogłem się z nią teleportować? Nie, nie mogłem.
Ledwo sam się teleportuję, a co dopiero z kimś.
Walką dawałem jej czas na ucieczkę, bo wiedziałem, że nie dam za długo rady z nim.
Nigdy nie wygrałem jakiejkolwiek walki. Zawsze byłem tym słabszym...

~POV. Kate~

Freddy się na mnie rzucił, ale mój nowy kolega mu przeszkodził.
Uciekłam jak najszybciej do biura.
Usiadłam sobie wygodnie w krześle i czekałam.
Po kilku minutach nic nie robienia, poczułam czyjąś obecność za sobą.
Obróciłam się, a tam stał Foxy. Podszedł do mnie i złapał za tył koszuli.
Podniósł mnie na poziom swojej głowy tak, abym mu mogła spojrzeć w oko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
HEJKA!!!
le wszyscy-BOSZ! Nie tak głośno ;-;
Przepraszam :(
Nie chciałam was wystraszyć :(
*le smutna idzie do kąta*
Bajo...:(

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top