Część 2
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Zaspana podniosłam go z szafki nocnej i nie sprawdzając kto dzwoni odebrałam.
- Nin, gdzie jesteś ? - To Chris.
- W lóżku, a gdzie mogę być ? Przecież mnie znasz. - Odpowiedziałam nie myśląc o niczym.
- Znam Cię tak dobrze, że wiem, że Ty się nigdy nie spóźniasz.
- Gdzie niby się ..... Boże ! Chris zapomniałam o naszym spotkaniu !
- Niema sprawy, dzwonię bo się martwiłem. Może przyjdę do Ciebie i pójdziemy na kawę ?
- Nie trzeba, ogarnę sie jak najszybciej i widzimy się na miejscu. Do zobaczenia ! - krzyknęłam i rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź.
Ubrałam się w pierwsze lepsze ubranie, schowałam do torebki wszystko co było mi potrzebne i wybiegłam z mieszkania.
Muszę przyznać, że jeszcze nigdy się tak szybko nie szykowałam.
Uznałam, że najlepszym sposobem będzie jak pobiegnę do kawiarni..
Starałam się biec ile sił w nogach, lecz byłam już trochę zmęczona. Chris miał rację, ja nigdy się nie spóźniam ! Znam Nowy Jork jak własną kieszeń, więc znam wiele skrótów. Postanowiłam skorzystać z jednego z nich. Była to ciasna, długa i mało uczęszczana uliczka. Kiedy nią szłam myślałam, że nikogo nie spotkam, ale się myliłam...
Była tam całująca się para. Żeby im nie przeszkadzać przyśpieszyłam kroku. Mijając ich zauważyłam coś dziwnego. Wcześniej byłam pewna, że się całują, a teraz widzę, że Ona gryzie go po szyi, a On ma strach w oczach..
Mimo to szłam dalej, cały czas zerkając na nich. Nagle chłopak upadł na ziemię, a dziewczyna spojrzała się na mnie ze zdziwieniem i ze złością.
- Oo nie zauważyłam Cię .... Co się tak patrzysz dziewczynko ? Nie masz co robić ? - zapytała. Ta dziewczyna miała jego na swoich ustać, a także kły..
- Co Ty mu zrobiłaś ?!
- Czyli Ty wszystko widzisz. Gorzej dla Ciebie, będziesz musiała podzielić jego los. Nie mam zamiaru, aby przez Ciebie dowiedzieli się o tym Nocni Łowcy ... - powiedziała dziewczyna zbliżając się do Mnie.
- Ale o czym Ty mówisz ? Jacy Nocni Łowcy ?
- Nie rób z siebie głupszej niż teraz jesteś. Zapewne jesteś jedną z Nich, tylko chyba bardziej niedorozwinięta niż reszta.... - dziewczyna była coraz bliżej, a Ja zaczęłam się cofać. Nie miałam pjęcia co robić. Uciekać ? Bronić się ? Czy stać i udowodnić że Ja naprawdę nic nie wiem ?
- Ja kompletnie nie wiem o czym Ty mówisz. Nie jestem żadnym Nocnym Łowcą. Ja nawet nie mam pojęcia kim Oni są. Nigdy o Nich nie słyszałam. Ja tylko idę na spotkanie z przyjacielem.
- No to... czas kochaniutka zmienić plany.. - dziewczyna wystawiła kły i ruszyła w zaciemnioną część uliczki w moim kierunku...
No to czas wiać ! - pomyślałam
Czas znowu pobiegać, a raczej pouciekać .... Dlaczego ta uliczka jest nagle taka długa ?! Zauważyłam, że dziewczyna biegnie tylko zaciemnioną częścią uliczki, więc Ja trzymałam się tej strony na którą padały promienie słoneczne.
- Jeżeli myślisz, że możesz zwiać to się grubo mylisz ! - krzyczała dziewczyna. Obejrzałam się za siebie, aby zobaczyć jak daleko jest ode mnie i wtedy wpadłam na coś, a raczej na kogoś... Tym "Kimś" była wysoka, szczupła dziewczyna, bynajmniej w moim wieku. Miała długie, czarne włosy i ciemno brązowe, a może i nawet czarne oczy. Ubrana była dość skąpo, na czarno.
No świetnie! Teraz już nie mam gdzie uciekać !
- Camille. Co Ty robisz ? - zapytała czarnowłosa, na którą wpadłam.
- Nie Twój interes, Nocny Smarkaczu ! Zajmij się swoimi sprawami ! - wysyczała dziewczyna, która mnie ścigała.
- To jest moja sprawa Pijawko! - i w tym momencie w jej ręku coś błysnęło. To był chyba bicz. Ale.. skąd Ona go wzięła ?! Po prostu świetnie, albo zostanę zagryziona, albo ubiczowana... Cudowne opcje na śmierć.
Odsunęłam się pod ścianę i usiadłam pod nią, aby nie być między Nimi, lecz byłam w takim szoku, że nie byłam w stanie wstać.
- Myślę, że przejdziemy się do Instytutu Camille, żeby pogadać z Clave o Twoich "Interesach".
- Nie ma mowy ! A Ciebie mała - wskazała na Mnie - jeszcze dorwę i zajmę się Tobą jak należy - powiedziała i uciekła.
Czarnowłosa schowała broń i zwróciła się do mnie :
- Nic Ci nie jest ?
- Teraz już chyba wszystko dobrze. Dziękuje Ci za pomoc. Mogę wiedzieć komu dziękuje ? - zapytałam uśmiechając się do Niej
- Nazywam się Isabelle. Dobrze zrobiłaś biegnąc w świetle słońca. Gdyby nie to, zbierałabym teraz Twoje zwłoki. A Ty jak masz na imię ? - zapytała uśmiechając się.
- Jestem Nina. Jeszcze raz dziękuje za pomoc Isabelle.
- Mów mi Izzy lub Iz. A teraz opowiedz mi co się wydarzyło.
Po chwili namysłu mówię jak było. Przecież to dzięki niej żyję...
- Jak to możliwe, że widzisz Świat Cieni ? - zapytała Izzy.
- Jaki Świat ?
- Nie jesteś ani Czarownicą, ani Faerie, Wampirem na pewno nie, a na Wilkołaka nie wyglądasz. Run też nie masz, więc nie jesteś Nocną Łowczynią. Chyba ...
- Ale o czym Ty mówisz ? Dzięki za pomoc, ale ja już muszę iść. Mój przyjaciel na mnie czeka.
- Nina stój ! Camille będzie Cię szukać. Jesteś w niebezpieczeństwie. Nie mogę Cię tak po prostu puścić. Proszę zaufaj mi i chodź ze Mną do Instytutu. Tam będziesz bezpieczna i dowiem się jak Ci pomóc. - spojrzała na Mnie ze smutkiem. Nie wiem co robić. Iść z Nią, czy iść do Chrisa ?
Po chwili namysły, zaufałam Isabelle i poszłam z nią do tajemniczego Instytutu...
-Wydaje Mi się, że naprawdę chce mi pomóc - pomyślałam.
- Okey, to prowadź do tego Instytutu - powiedziałam nieśmiało, patrząc na ziemię. Lecz po krótkiej chwili podniosłam głowę i uśmiechnęłam się do Niej.
Ona odpowiedziała tym samym, dodając:
- Nie będziesz żałować tej decyzji, uwierz Mi.
Następnie chwyciła Mnie za rękę i ruszyłyśmy w drogę...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top