16.
Rachel straciła przytomność na dość dłuższą chwilę, gdy się ocknęła słyszała krzyki przyjaciół. Okazało się, że zębaty złoczyńca, który odciął jej rękę, został pokonany przez Tokoyamiego i jego zdolność Dark Shadow, który na chwilę wymknął się spod kontroli lecz dzięki mocy ognia Bakugou i Todorokiego udało się go uspokoić. Razem z pozostałą trójką był Midoriya i Shoji, którzy pomogli w uspokojeniu Dark Shadow.
Takao wstała chwiejnie na nogi i powoli ruszyła w ich stronę. Rana ją bolała lecz w tej chwili dziewczyna starała się na niej nie skupiać.
- Oi! – zawołała słabym głosem i wyszła zza krzaków do przyjaciół. – Ah, Katsuki, jak się cieszę, że cię widzę... - podeszła do niego powoli lecz zaraz potem opadła z sił i zderzyłaby się z ziemią, gdyby nie Bakugou, który ją przytrzymał. – Dobrze, że nic ci nie jest... - spojrzała na niego. Chłopak przestraszył się widząc jej ranę.
- Oi, Ray...? – patrzył na jej ranę.
- Co się stało?! – zawołał Deku.
- Ten zębaty mnie zaatakował... - wychrypiała i z pomocą blondyna usiadła na ziemi. – To nic takiego... Tylko trochę... Boli... - jęknęła.
- Zaczekaj. – Todoroki ukląkł obok niej. – Zamrożę te miejsce. – wskazał na ranę.
- Dobry pomysł. – uśmiechnęła się do niego, a po chwili Shoto użył swej zdolności. – Dziękuję. – skinęła głową.
W późniejszej chwili chłopaki zaczęli się naradzać, która droga będzie najbezpieczniejsza. Nie chcieli ponownie natrafić na złoczyńców, chcieli jakoś ominąć kolejne niepotrzebne potyczki, w dodatku, nikt nie chciał by przeciwnicy dostali to, po co tu przyszli. Bakugou.
- Nie decydujcie za mnie! – krzyknął blondyn, gdy wszyscy ruszyli już w drogę.
- W takim ustawieniu powinno być im ciężej cię dorwać. – mówiła idąca obok niego Takao.
- Nie potrzebuję niczyjej ochrony! – wkurzył się. – Doskonale poradzę sobie sam. – prychnął.
- Zdaję sobie z tego sprawę. – skinęła głową. – Ale nie chcę by coś ci się stało... - powiedziała nieco ciszej lecz on i tak to usłyszał. – Pozostali na pewno myślą tak samo, a Kiri, na pewno się martwi.
- Dlaczego tak się o to martwisz?! – pytał patrząc na nią. - Dlaczego ciągle panikujesz, czy zginę, czy nie?! Czego ode mnie chcesz?! Co ty sobie myślisz?! Mówiłem już, nie potrzebuję niczyjej pomocy!
- Naprawdę nie potrafisz zrozumieć nawet tego?! – krzyknęła na niego.
- Kłóćcie się trochę ciszej... - Shoji pokręcił głową.
- Nie, nie rozumiem! – Bakugou nie zwracał na niego uwagi. – Ciągle się tym przejmujesz i martwisz, o co ci chodzi do cholery?!
- Jesteś moim przyjacielem, idioto! – strzeliła go zdrową ręką w głowę. – I zależy mi na tobie!
- Mówisz tak, a sama nie wyznasz prawdy. – prychnął.
- Huh? – zdziwiła się nieco.
- Może sama wreszcie powiesz prawdę, co?! Najwyższa pora by się przyznać! – dalej się kłócili. – Ja mam więcej pytań na które musisz odpowiedzieć!
- Śmiało, odpowiem na każde! – odparła zdenerwowana. – Ale nie teraz. – przyspieszyła nieco kroku. – Gdy będzie po wszystkim, wtedy... - urwała w momencie, gdy poczuła lekki powiew wiatru i szelest.
Nastolatka prędko odwróciła się w stronę Bakugou, ale już go tam nie było.
- Huh... - zdziwiona rozglądała się wokół. – Katsuki?
- A gdzie Bakugou? – usłyszała głos Asui i Uraraki, właśnie ich grupa na nie natrafiła.
- Chłopiec, o którym mówicie... - odezwał się obcy głos. Nad nimi, na jednej z grubszych gałęzi drzew stał kolejny mężczyzna, którego Rachel rozpoznała. Był to Mr. Compress. – Zabrałem go swoją magią. – mówił spoglądając przy tym znacząco na wkurzoną Takao. – Nie jest to talent, który powinien marnować się wśród bohaterów. Prawda? – nadal patrzył na ciemnowłosą. – Zabierzemy go na scenę, na której będzie mógł jaśniej rozbłysnąć.
- Oddawaj go! – Deku już dłużej nie wytrzymał.
- „Oddawaj go"? – powtórzył za nim zdziwiony Mr. Compress. – Dziwne, naprawdę dziwne. Bakugou do nikogo nie należy. Jest wolnym człowiekiem, egoisto.
- Skoro mówisz, że jest wolnym człowiekiem to go wypuść i daj mu zdecydować! – krzyknęła Rachel, a w tym czasie Todoroki zaatakował złoczyńcę swoją zdolnością lodu, tamten jednak z łatwością uniknął ataku.
- Po prostu chcemy mu pokazać, że ścieżka, którą idzie teraz nie jest jedyną, którą może podążyć. W dzisiejszych czasach dzieci mogą wybierać własne ścieżki na podstawie własnych wartości.
- Nie zabrał tylko Bakugou! – zawoła Shoji. – Tokoyamiego też nie ma!
- Zabrał dwóch z samego tyłu nie wydając żadnego dźwięku? – dziwił się Todoroki. – Jaką on ma zdolność? Wyszedłeś z ukrycia i z nami rozmawiasz... - spojrzał na złoczyńcę. – Nie doceniasz nas.
- Początkowo byłem artystą, wiesz? – powiedział przeciwnik. – To taki mój mały nawyk. – mówił bawiąc się jedną z kulek, w której zamknął ich przyjaciół. – Zabranie Tokoyamiego było improwizacją z mojej strony. Moonfish... Człowiek z „Zębami z Ostrzy"... Może na to nie wygląda, ale był mordercą skazanym na śmierć, którego apelację odrzucono. – wyjaśniał. – Z tak okrutną i szaloną postacią, która jednym ciosem zgniotła tego mordercę, zdecydowałem, że też może się nadać.
- Oddawaj ich! – krzyczał Deku.
- Takao-san... – Todoroki zerknął na towarzyszkę, która tylko skinęła głową.
Shoto wyczarował lód, którym zaatakował złoczyńcę, odwrócił tym jego uwagę podczas, gdy Rachel odbiła się od podwyższającej się lodowej góry i zaatakowała wroga. Złoczyńca na chwilę wypuścił kulki, ale zaraz potem się otrząsnął, zabrał je i uciekł, a pozostali uczniowie prędko ruszyli w pościg.
Dzięki zdolności Uraraki i Asui, ich pozostali towarzysze zdążyli dogonić złoczyńcę i go uziemić, dosłownie, bo wszyscy twardo wylądowali na ziemi.
Niestety, gdy tylko tam dotarli, kolejny złoczyńca zwany Dabi, zaatakował ich swoim niebieskim ogniem. Rachel zdążyła osłonić przyjaciół wyczarowując prowizoryczną osłonę.
Znajdywali tam się również Toga i Twice, którzy od razu zaatakowali pozostałych uczniów. W ciągu jednej chwili rozpoczęła się kolejna, wielka jatka.
Po kilkuminutowej walce, Shoji był pewny, że zdołał oszukać złoczyńców. Sądził, że udało mu się zabrać kule, w których byli uwięzieni ich przyjaciele lecz wcale tak nie było. Złoczyńca, który ich porwał skrył ich w zupełnie innym miejscu przez co teraz, przyszli bohaterowie pozostali z niczym.
Zaraz potem wokół zaczęły pojawiać się portale stworzone przeze Kurogiriego, złoczyńcy zaczęli uciekać w dodatku mieli ze sobą porwanych uczniów. Ich przyjaciele wraz z Rachel ruszyli im na ratunek. Byli zbyt daleko i już obawiali się, że nie zdążą lecz w tamtej chwili znikąd pojawił się Aoyama, kolejny uczeń z 1-A, który za pomocą swej zdolności wytrącił kule z rąk wroga.
Wszyscy rzucili się na nie by złapać je jako pierwsze. Midoriya odpadł jako pierwszy, a Todorokiego powstrzymał Dabi. Shoji natomiast złapał jedną z kul, a Rachel już zbliżała się do drugiej, gdy nagle przed nią zjawił się kolejny złoczyńca, a był nim...
- Dara?! – zdziwiła się widząc go tuż przed sobą.
- Wybacz, Ray-chin. – odparł łagodnym głosem po czym złapał kulkę i odepchnął przyjaciółkę na bok.
Dziewczyna upadła tuż obok zszokowanego Todorokiego. Gdy złoczyńcy znikali w portalu, Mr. Compress uwolnił uczniów z ich mini więzień przez co w obecnej chwili uczniowie z 1-A byli już pewni, że to Bakugou wylądował w łapach ich wrogów.
- Kacchan! – krzyczał Deku, gdy blondyn znikał w portalu razem z przeciwnikami.
- Katsuki! – Rachel starała się tam dobiec lecz nie zdążyła.
Było już za późno. Bakugou został porwany przez złoczyńców.
- Cholera... Cholera... - klęła Takao. – Cholera! – załamała się.
Później wszystko działo się aż za szybko. Ranni uczniowie trafili do szpitali, obóz się na tę porę zakończył, a Bakugou przepadł bez śladu. Zawodowcy podobno już opracowywali plan jak go odbić.
Rachel siedziała na swoim łóżku szpitalnym ze skulonymi nogami i opartymi na nich łokciach. Ciemnowłosa wpatrywała się ze smutkiem w okno. Jej leczenie poszło dobrze, a Hatsume zrobiła dla niej drugą rękę, protezę, którą nastolatka już potrafiła się posługiwać. Po kilku minutach rozległo się pukanie do drzwi, a zaraz potem do środka wszedł nie kto inny jak Kirishima.
- Ray-chan, powinnaś leżeć. – mówił patrząc na siedzącą i wpatrującą się w okno dziewczynę.
- Przepraszam... - powiedziała załamana i ze łzami w oczach spojrzała na przyjaciela. – Mogłam go uratować... Mogłam temu zapobiec... - płakała. – Przepraszam... - ukryła twarz w dłoniach.
Eijiro podszedł do niej po czym usiadł obok niej na łóżku i ją przytulił.
- Nie obwiniaj się. – pogładził ją po plecach. – Zrobiłaś i tak wystarczająco dużo. – mówił ze smutkiem i zerknął na jej protezę. – To nie twoja wina.
- Nie, Kiri... - przerwała mu. – Problem w tym, że to wszystko moja wina. – płakała. – Gdybym się wcześniej domyśliła, gdybym podjęła inne decyzje, to wszystko by tak się nie potoczyło... - mówiła załamana. – Gdybym chociażby powstrzymała Darę przed odejściem, gdybym przemówiła mu do tego cholernego rozumu! Może nie stanąłby mi na drodze, a Bakugou był by tu teraz z nami... - pokręciła głową. – Gdybym was nie zdra... - urwała i nie powiedziała już nic więcej.
- Ja też chciałem go ratować... - wtrącił Kirishima. – Gdy dowiedziałem się, że chcą porwać mi kumpla, nie mogłem tak po prostu siedzieć z założonymi rękami. – mówił ze smutkiem. – Jednak nie pozwolili nam pójść i pomóc... To tak dobija. – pokręcił głową. – Dlatego... Razem z Todorokim obmyśliliśmy plan... - jego słowa przykuły uwagę Takao. – Gdy mijaliśmy salę Yaoyorozu usłyszeliśmy jej rozmowę z All Mightem. Stworzyła nadajnik, a z pomocą drugiego odbiornika z łatwością znajdziemy kryjówkę, w której przetrzymują Bakugou. – mówił. – Jednak Yaoyorozu może się nie zgodzić by nam pomóc...
- To nie będzie potrzebne. – wtrąciła na co chłopak na nią spojrzał. Dziewczyna i tak znała położenie kryjówki złoczyńców, ale stwierdziła, że dla pozorów również zaczepi na jednym z przeciwników nadajnik. – Zrobiłam to samo co Momo-chan. – powiedziała. – Ja mogę wam dać odbiornik.
- Poważnie?! – zdziwił się uczeń.
- Tak... - skinęła głową po czym podała przyjacielowi wspomniany przedmiot. – Dlatego, proszę, Kiri... - spuściła smutnie głowę. – Uratuj go... - mówiła ze łzami w oczach. – Sprowadź go z powrotem.
- Jasne. – powiedział z uśmiechem. – Masz moje słowo. –ponownie ją przytulił.
- Uważaj na siebie. – powiedziała zmartwiona.
- Będę. – skinął głową po czym uśmiechnął się i po kilku minutach wyszedł z sali.
Z tego co dowiedziała się od Kirishimy, mieli ruszyć na pomoc Bakugou już dziś wieczorem. Dziewczyna miała nadzieję, że im się uda lecz nie potrafiła tak bezczynnie siedzieć w miejscu.
Gdy nastał wieczór nastolatka znalazła swoje ubrania, przebrała się w nie po czym po cichu uciekła ze szpitala. Gdy minęła już kilka ulic, nagle ktoś stanął jej na drodze.
- No witaj. – uśmiechnął się niestety dość znajomy mężczyzna. – Stęskniłaś się?
Był to ten sam facet, który jej groził kilka dni po rozpoczęciu szkoły. Nastolatka nie zdążyła nic zrobić, bo ktoś zaszedł ją od tyłu, zasłonił usta chustką, która była nasączona lekiem nasennym i po chwili dziewczyna straciła przytomność.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top