3.
Siedziałam w kuchni i czekałam jak mój ukochany przyjaciel wróci.....powiedział 5 godzin temu że za pięć minut będzie ale go nie ma............a co jeśli mu się coś stało, nagle usłyszałam policje, weszli do mojego mieszkania
-em dzień dobry?
Odezwałam się pierwsza, ale oni wyciągneli zdjęcie Jacka
-Zna go pani?
Zapytali, na co przecząco pokręciłam głową, o co im chodziło
-Jakby pani go gdzieś spotkała proszę do nas zadzwonić
Gdy już wychodzili to zadałam ostatnie pytanie
-A co on takiego zrobił?
Na co spojrzeli na mnie
-Zabił człowieka po czym wyciął mu nerki i je schował, a gdy spojrzał na kamerę ona się wyłączyła, a gdy się załączyła to jego już nie było......
Gdy to powiedział to wsiadł do auta i odjechali, weszłam do domu, to co usłyszałam mnie zszokowało Jack jest mordercą?...........
-(Reader) mogę ci to wyjaśnić.......
Usłyszałam głos chłopaka
-Też chcesz mnie tak potraktować!? Chcesz mnie zabić i wyciąć mi nerki!? Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi!
Wykrzyczałam na chłopaka, a on wyjał zakrwawiony scyzoryk, przęłknęłam głośno ślinę
-Nie wróce nigdy!
Wyskoczył przez okno, a ja usłyszałam syreny
-Kurwa....
Wzięłam nóż i zeskoczyłam na jednego z policjantów i go zabiłam, nagle usłyszałam strzały, zaczęłam ich unikać i pozabijałam wszystkich policjantów
-Widzisz! Beze mnie nie dał byś rady!
Nagle poczułam jak ból przeszywa mój brzuch, odwróciłam głowę i zobaczyłam wysokiego, bez twarzy z mackami
-Nie!
Usłyszałam krzyk, po czym upadłam, ujrzałam maske i już nic dalej....umarłam?...
~~~~~~~~~~~~
A więc tak.....nie no żartuje
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*4 dni później*
Obudziłam sie w jakimś ciemnym pokoju...nie wiedziałam gdzie jestem znaczy sie wiem jakiś to ciemny pokój, a okno jest zabite dechami
-Gdzie ja...jestem?...
Wyszeptałam, zaczęłam sie rozglądać, ale gdy zobaczyłam psa z wyciętym uśmiechem nie było mi już do śmiechu...
-KURWA CO TO JEST!?
Wrzasnęłam, a pies sie skulił w kulke, nagle ktoś wbiegł do pokoju i mnie mocno przytulił...wyglądał mi znajomo...tylko kto to...
-Em...Kim jesteś?
Zapytałam, a ten ktoś spojrzał na mnie jego niebieska maska mi kogoś przypominała
-Jak to kim jestem?
Zapytał i zdjął maske, ale nic z tego
-Czyli jestem zmuszony to zrobić...
Szepnął i.......mnie pocałował, ale dalej nic...odepchnęłam go od siebie
-O-Odwal s-sie....j-ja cie n-nie z-znam...
Ale to co zrobił mnie zszokowało...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to ten...rozdziałek był pisany u lekarza -,-
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top